O syndromie narodowej paniki i czytaniu książek (spokojnie, nie u nas!)
Kupiłem sobie ostatnio masę książek na allegro... Że co? Że prawdziwy prawicowiec żadnych książek nie kupuje, bo ich nie czyta? A forsa jest mu zresztą zbyt potrzebna na wódkę i jeżdżenie w kółko ogromną bryką z napędem na masę kół, żeby w ogóle mieć takie fanaberie? Nie, jasne. Bo i też żaden ze mnie prawicowiec. Ale jednak jakieś tam poglądy mam i chciałbym je kolejny raz przedstawić. Mogę? Mimo, że "wolny rynek" mnie śmieszy?
A więc kupiłem sobie sporo książek całkiem ostatnio i wiele z nich jest naprawdę super. Na przykład jedna nazywa się "I trygghetsnarkomanernas land" (co, jak każdy zgadnie, oznacza "W kraju narkomanów bezpieczeństwa") i jest napisana przez szwedzkiego psychiatrę Davida Eberharda, a traktuje o obsesji bezpieczeństwa - głównie w dzisiejszej Szwecji, ale nie tylko - i jej, nierzadko dość nieprzyjemnych, skutkach. Książka wydana w roku 2006, czyli świeżutka.
Gość, autor znaczy, nie jest jakimś prawicowcem z czarnym podniebieniem i czasem mnie aż bawi, że on naprawdę zdaje się sądzić, że ci kurewscy właściciele tego całego cyrku naprawdę chcą dla nas dobrze - ale w sumie to sensowny gość i to, że bez czarnego podniebienia, nawet jakby zwiększa wagę tego, co on mówi.
W sumie (mimo tego braku czarnego podniebienia) można by niemal wziąć dowolny fragment tej książki - a w każdym razie tych 70 stron, co ja je już przeczytałem - i byłoby interesujące, ale coś trzeba jednak wybrać, więc wybieram poniższy fragment, który właśnie przed sekundą przeczytałem. (Przekład ze szwedzkiego oczywiście mój własny, bo ja nie jestem Tusk.)
* * *
W całym zachodnim świecie sukcesywnie odbieramy zatem ludności przez cały powojenny okres funkcjonujące strategie radzenia sobie z życiem. W Szwecji przewodzimy poza tym w owej międzynarodowej eksplozji bezpieczeństwa, która zdaje się mieć na celu wystraszenie obywateli, by byli posłuszni. Rozwój, który obserwujemy, jest jednak w dużej mierze wynikiem krzyżowego zapłodnienia pomiędzy tymi dwoma fenomenami, ze skutkami zgubnymi dla jednostek, które nie nauczyły się radzić sobie z trudnościami, oraz dla społeczeństwa w całości.
Podobne zjawisko występuje w USA, gdzie owa dysfunkcjonalna strategia rozwiązywania problemów, odziedziczona po psychoanalizie, łączy się z dekretami na temat bezpieczeństwa, wychodzącymi z systemu prawnego. W USA występują z tego powodu symptomy narodowej paniki, w wielu przypadkach ekstremalne. Zasada ostrożności jest bardzo użyteczna, kiedy się zwala coś na innych. Ludzie muszą w końcu myśleć o tym, co robią, ponieważ wszystko jest tak niebezpieczne!
Końcowy efekt jest jednak mniej patologiczny, ponieważ istnieje naturalny mechanizm obronny w "zwalaniu na innych". W amerykańskim "modelu" obywatele mogą rozwiązywać problemy poprzez podawanie wszystkich dookoła do sądu. To zmniejsza sumę lęku w społeczeństwie, ale zwiększa obsesję bezpieczeństwa.
W wielu europejskich krajach podobieństwo do szwedzkiego narodowego syndromu paniki staje się coraz wyraźniejsze. Istnieje pełzający trend w kierunku tej samej narkomanii bezpieczeństwa w całej Zachodniej Europie. I dlaczego miałoby tak nie być? Bezpieczeństwo zawsze jest przecież pożądane! W ciągu kilku dziesięcioleci możemy mieć zachodnioeuropejskie społeczeństwo, które na nic się nie odważy, nie radzi sobie ze stresem, które cierpi na ten sam nieustanny lęk, i które czuje się wypalone po pierwszym wakacyjnym zastępstwie. Krótko mówiąc - cała Europa pełna Szwedów.
----------------
* Kłania się Robert Ardrey ze swą "epoką alibi"! Czy raczej właśnie wcale nie "swą", tylko właśnie "naszą obecną". W ogóle bardzo ardreyiczne są wnioski z tej książki, jak to, że przesadne bezpieczeństwo rzuca się na mózg, i nie tylko, a co więcej lubi się rzucać właśnie na zachowania w stylu samookaleczeń.
** Chodzi o pracę wakacyjną. Że niby nieco nowej pracy i od razu psychiczne wypalenie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2377 odsłon
Komentarze
Dopiski
15 Lipca, 2011 - 20:59
Nie potrafię się zdobyć na własną "twardą" ocenę tego co mnie otacza.Próbuję poczuć - to co innego niż znać-to co innego niż wiedzieć. Zapoznałem zdanie:" słowo pisane nie jest słowem absolutnym, nie wierz w to". Tony stron zapełniono insynuacjami, miliony ocen to kłamstwa kupione.Odbywszy edukację komuszą zakupiłem historię Polski Normana Davisa w nadzieji rozumnego oglądu z boku. Z pytaniami, z alternatywami. Dostałem kolejny poprawny podręcznik propagandy.Dziś czekam na podręcznik prof. Nowaka. Czekam znaleźć odpowiedź czemu ta komuna tak mi nie leży. A moje dzieci zero książek,zero Polski ?????Czuję się okaleczony,niezdolny do wolnego wyboru z powodu zaciemnienia jasności sądu.
Spengler, Ardrey... zamykanie się...
15 Lipca, 2011 - 23:25
... w sprawach wąsko polskich jest chyba błędem.
Polska nie jest wyspą, a choćby i w znaczeniu dosłownym była, to i tak tutaj działają sprawy o wiele ogólniejsze i większe.
Jakie to ma w końcu znaczenie, czy nasi przodkowie byli cacy, czy be, czy byli dla wrogów groźni, czy mniej groźni? Wszystko i tak zależy OD NAS - jeśli my bylibyśmy groźni i cacy, to całkiem wystarczy.
Inni mają PRZESZŁOŚĆ - my mielibyśmy PRZYSZŁOŚĆ. Co jest lepsze?
A tak to żadnej przyszłości chyba jednak nie mamy. Za to brenzlujemy się Konecznymi pod hasłem "dobre bo polskie".
Żałosne!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: Spengler, Ardrey... zamykanie się...
16 Lipca, 2011 - 14:12
Osobiście uważam że zamiast - "dobre bo polskie" właściwszym było by zapisać "Polskie może być dobre, a często lepsze". Jednak dla potrzeb propagandowych jest ono zdecydowanie za długie ;)
Nie jestem przekonany co do tego że dla Polaka mogą być ważniejsze sprawy niż własny kraj, rodzina i naród. Co najwyżej mogą istnieć sprawy mające istotny czy nawet dominujący wpływ na naszą rzeczywistość w kraju.
I na koniec. Jeżeli odrzucimy "przeszłość" to dopiero wówczas nie będzie dla nas żadnej "przyszłości".
pozdrowienia
W. red
W. red
a co ma wspólnego...
16 Lipca, 2011 - 16:31
... arbitralna i idiosynkratyczna klasyfikacja systemów prawnych udająca historiozofię z "własnym krajem, rodziną i narodem"?
Uczmy się choćby od diabła! Jeśli coś jest bez porównania lepsze i użyteczniejsze, to co z tego, że wymyślił to Prusak? (Zresztą sympatyczny gość i nic złego, z tego co wiem, o Polsce nie mówiący, co nie było wtedy takie łatwe dla szkopa. Ale to sprawy uboczne.)
Działajmy @##$ JAKO NARÓD (tylko co z tymi 80% lemingów i idiotów, którzy zaludniają nasze ziemie?), ale to nie znaczy, że mamy udawać, że Matejko to jest Caravaggio, a Hołdys - Ry Cooder!
Czyż nie?
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
triarius
16 Lipca, 2011 - 23:52
Gdybyś szanowny Triariusie nie zauważył nie odnoszę się w żadnym stopniu do pojęcia "systemów prawnych". Natomiast widzę wyraźne odniesienie do podstawowej, zdrowej relacji :
człowiek-->rodzina--> wspólnota-->naród-->państwo-->człowiek
Jest to proste jak drut i chyba nie wymaga rozwinięcia.
Wiem, że dla wielkich umysłów jest to zbyt proste by mogło być prawdą ale tak to wygląda (przynajmniej dla mnie) ;)
Jeśli zaś idzie o przejmowanie jakichkolwiek pozytywnych osiągnięć od kogokolwiek to proszę uwierzyć że jestem jak najbardziej "za". I dla mnie narodowość czy pochodzenie nie stanowią tu żadnej przeszkody.
Gdyby zaś ludzkość w 80% składała się z geniuszy to raz że dziś byłaby na granicy wymarcia. A dwa, że świat byłby nie do zniesienia monotonny i nudny. Ale to tylko moje zdanie ;)
W. red
W. red
no dobra, a jak to się ma do...
17 Lipca, 2011 - 14:33
... obyczajów weselnych, śpiewów ludowych, architektury użytkowej, kontrapunktu, światłocienia, kuchni, tytulatury dworskiej, organizacji spraw militarnych, filozofii, matematyki, szkolnictwa...
Że spytam?
Nie, naprawdę się chyba zgrywasz wmawiając mi, że te systemy prawne mają jakiś większy wpływ na CYWILIZACJĘ jako taką. Trza se tę "cywilizację" samemu chyba zdefiniować, i to żałośnie wąsko, żeby to w ogóle miało cień sensu.
Naprawdę Niemcy mają więcej wspólnego z Bizancjum (wiesz gdzie to leżało?), niż z Francją czy Holandią? Czy może oni wszyscy bizantiany?
Akurat sobie zacząłem czytać trzeci tom (z trzech) sławnego dzieła Gibbona. Ponad 800 stron o Bizancjum głównie. I nic to z Niemcami nie ma wspólnego, co już nieco wcześniej podejrzewałem.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
triarius
17 Lipca, 2011 - 16:04
Pozwolisz, że nie odniosę się do pierwszej części bo uczyniłem to poprzednio ^^
Czy Bizancjum ma związek z Niemcami ? W moim odczuciu nie, a jeśli, to tylko pośrednio i w niewielkim stopniu (o ile cokolwiek jeszcze z historii pozostało mi w resztkach RAM-u). Chyba że ktoś za "związek" uważałby przyswojenie części osiągnięć czy wiedzy. Ale upierać się nie myślę bo to zagadnienie dla mnie zupełnie bez znaczenia. Prostak (by nie powiedzieć cham) ze mnie. Bo obecnie koncentruję się na tym co "bliżej ciała". A z rzeczy "wyższych" jeszcze jako takie zainteresowanie jestem w stanie wykrzesać dla zagadnień drążących problematykę skąd jestem i dokąd podążam. Ale to już inne zagadnienia nie mające związku z tematami którymi Cię pochłaniają ;)
pozdrawiam fraktalnie ^^
W. red
W. red
Nie tylko Szwecja
16 Lipca, 2011 - 04:31
nigdy dość przyzwoitości i honoru
panikuje,Niemcy ,Duńczycy,Norwegowie,Austriacy,USA i wiele innych krajów wprowadza rozwiązania ,często w dobrej wierze, które zaczynają uwierać jak za ciasny kołnierzyk.Bezpieczeństwo bezpośrednie jest coraz większą iluzją ,szczególnie widać to w Polsce ,gdzie tak wiele służb ma coraz większe uprawnienia, z których korzystania coraz większa liczba obywateli czuje się zagrożona właśnie od ich działań .Gazy ,paralizatory,działka wodne,monitoring z rozpoznawaniem twarzy,ostatnio LOAD,gumowe i plastikowe kule,wreszcie ostre naboje.Pamięta pan niedawny pomysł uzbrojenia Straży Miejskiej w broń ostrą??,tego co to wymyślił i chciał wprowadzić powinno się oskarżyć o próbę sprowadzenia niebezpieczeństwa,ja bym odebrał pałki i broń co najmniej połowie policjantów,bo nie nadają się do jej noszenia,lub jest im niepotrzebna z powodu pełnionej funkcji.Przypomina mi się od razu jak dbali i jeszcze dbają aby nasza planeta się nie przegrzała,było wiele słusznych działań, ale mimo nowych i uczciwych badań okazuje się to paniką,nie za bardzo teraz chcą się przyznać do błędu to trwają tylko bardziej ukrycie wprowadzać i też wykorzystywać do nieuczciwej gry rynkowej,aby mieć fory przed krajami o starszych technologiach produkcji.
nigdy dość przyzwoitości i honoru
ludzie są durne, uważając...
16 Lipca, 2011 - 16:38
... że takie różne tam "wolności słowa", czy inne wolności osobiste und polityczne, wynikają z takiej, czy innej ideologii czy czyichś luźnych i swobodnych PRZEKONAŃ.
Na przykład liberalnych i "demokratycznych". Tak może być w przypadku jednostek, i to raczej tych, które większego wpływu na rzeczywistość nie mają.
Ideologie się zmieniają i dostosowują do sytuacji. I do "potrzeb".
Jedyną gwarancją wolności - oczywiście nigdy nie TOTALNEJ, ale wolności obywatelskiej i godności - jest OBYWATELSKA ARMIA. Nie ma nic innego! Tego uczy historia i niech mi ktoś pokaże przykład, który by to podważał!
Jeśli lemingi dały się rozbroić, jeśli uważają, że dzięki posłuszeństwu, grzeczności, zaciskaniu pośladków i wierze w te wszystkie leberalne pierdoły będą żyły wiecznie - to będą niewolnikami. I żyć nie będą nie tylko wiecznie, ale w ogóle staną się rzeźnym bydłem.
Na razie jeszcze nasze kochane władzunie mają opory - ale też nie z powodu moralnych skrupułów, tylko dlatego, że wiedzą, iż terror musi, prędzej czy później, uderzyć także w elity. Jak było np. w stalinowskich czystkach.
No i oni się tego panicznie boją. Ale to i tak nie wystarczy - historia potoczy się swymi utartymi koleinami, będzie terror, a lemingi będą ginąć, pytając "czemu, czemu? przecież byłem taki grzeczny i we wszystko wierzyłem!"
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów