Dziewięciu z "Wujka"
Mała garść wspomnień w rocznicę tragedii na "Wujku". Tak się składa, że mieszkam w pobliżu kopalni "Wujek". Ot, jakiś kilometr w linii prostej. W 1981 roku byłem uczniem szkoły średniej. Dzień w którym doszło do mordu na górnikach pamiętam do dzisiaj.
Paradoksalnie, po pierwszych dniach stanu wojennego, tego dnia uznałem, że nic się nie wydarzy. Poszedłem na pocztę po odbiór prasy. Ponieważ listonosze nie chcieli roznosić prenumeraty, Młodego Technika musiałem odbierać wprost w urzędzie pocztowym znajdującym się stosunkowo blisko kopalni. Pod samą kopalnię nie poszedłem. Ale już kawałek od niej na skwerze koło poczty stał czołg. Nie ukrywam, że możliwie szybko chciałem wrócić do domu. Już w drodze powrotnej, na ulicy Brynowskiej napotkałem jadącą od Mikołowa kolumnę różnorodnych pojazdów. Od ciężarówek, popularnych wówczas osinobusów (ciężarówka z oszkloną kabiną do przewozu osób zamiast tzw. paki), po autobusy, chyba zarekwirowane z przewodu pracowników, bo nazwy firm na bocznych drzwiach były zamazane smołą. Cała ta kolumna ciągnęła się od skrzyżowania ulic Gallusa (prowadzącej do kopalni), Brynowskiej i Mikołowskiej, daleko w stronę Mikołowa. Kolumna stała. Pojazdy były wypełnione ZOMO-wcami. W pełnym rynsztunku, z pleksiglasowymi tarczami i długimi gumowymi pałami. Widziałem twarze tych ludzi, otępiałe, jakieś nieobecne. Możliwe, że byli na prochach.
Wróciłem do domu. Wkrótce potem z pracy w administracji kopalni wróciła moja ciocia. Oni z okna biurowca widzieli ataki hord ZOMO-wskich na kopalnię. Dowiedziałem się też o ofiarach. W pierwszych dniach mowa była o 7 poległych. Dwu kolejnych zmarło od ran w szpitalu.
Do tej zbrodni doprowadziła rządza władzy komunistów. Do dziś słowo lewica budzi we mnie obrzydzenie i obawy, czy kolejny raz nie doprowadzą do podobnych zbrodni. Mam też obawy w związku z pełzającym zamachem stanu rządzącej obecnie KO. Oni też, podobnie jak Jaruzelski i jego junta uważają, że mają prawo do władzy absolutnej. Podobnie jak tamci 13 grudnia postawili sobie za cel zniszczenie wszystkich, którzy myślą inaczej od nich. Czy zagrożeni demokratycznym odsunięciem od władzy nie zdecydują się na działania siłowe? Czy są zdolni do zbrodni? Oby nie, ale zaczynam mieć obawy, podobnie jak 43 lata temu...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 293 odsłony
Komentarze
Mam podobne odczucia.
17 Grudnia, 2024 - 05:07
Mam podobnie gdy widzę dzisiejszego policjanta oraz gdy słyszę słowo lewica. Zresztą lewica od zawsze kojarzy mi się z czymś złym. Budzi silnie negatywne konotacje i wspomnienia.
Lewica i lewactwo to terminy mi obce. Odrzucam je niemal instynktownie.
Czy dzisiejsza junta użyje siły?
Dziś w TV Republika był wywiad z jednym z polityków który przedstawił wersje możliwego rozwoju sytuacji. Wydaje się że junta próbuje testować jak daleko może się posunąć. Przeprowadza rodzaj rozpoznania, który może posłużyć jako pewien wzorzec postępowania lewactwa w innych krajach. Zapewne Polacy zyskują obecnie nową cechę w ocenach unijnych dygnitarzy, krnąbrni Polacy.
Ale czy posuną się do rozwiązań siłowych? Dużo zależy od prezydenta. Marek Jakubiak wskazał, że w nowym budżecie nie ma pieniędzy przeznaczonych na Sąd Najwyższy. Ma to wedle jego oceny wskazywać na pogwałcenie zasad konstytucyjnych odnośnie funkcjonowania SN. A zatem dochodzi do złamania prawa i konieczności odrzucenia budżetu. Co miałoby być podstawą do rozwiązania parlamentu i przeprowadzenia przedterminowych wyborów. Ale czy tak będzie? Gdyby prezydent zwrócił budżet do sejmu podniesie się lament na cały świat.. Ale może to Polaków uchronić przed najgorszym. Przed domknięciem systemu i zburzeniem misternie tkanego w Berlinie planu. Może to nawet doprowadzić do rozruchów i krwawej jatki na ulicach. Mam jednak wątpliwości czy Duda zdecyduje się na taki krok. Będziemy jedli tę żabę powoli, brzydząc się nią, bo politykom prawicy brakuje jaj. A koniec tego może być bardziej tragiczny im dłużej politycy prawicy będą zwlekać z radykalnym przecięciem tego wrzodu.
W pacyfikacji Wujka poza MO
17 Grudnia, 2024 - 06:08
W pacyfikacji Wujka poza MO wzięło udział LWP - ponad 700 żołnierzy i jedna kompania czołgów!
Pamiętajcie! Stan wojenny jest operacją wojskową koordynowaną z MSW. Tak więc koordynowano „odblokowanie” Wujka między Wojewódzkim Sztabem Wojskowym a KW MO w Katowicach.
W aktach wielu „generałów” sprzyjających obecnej władzy (i nie tylko) są udokumentowane ich akty „bohaterstwa” po 13 grudnia 1981 r. związane z pacyfikacjami zakładów pracy.
Bandyci z LWP, MO i SB! Jedna zgraja!
Fakt, wojsko też tam było...
17 Grudnia, 2024 - 11:06
Ale paradoksalnie - wiem o tym z przekazów z drugiej ręki - górnicy zwracali się do wojska o ochronę przed milicją. Możliwe, że było to naiwne. Poza rozbiciem bramy przez czołg, wojsko pozostawało bardziej jako straszak. Nie brało udziału w pacyfikacji. Nie wiadomo nawet, czy żołnierze mieli ostrą amunicję,
Zresztą co prawda po nocach przed moim domem przejeżdżały kolumny czołgów, ale miała to być głównie demonstracja siły. Dowódcy chyba za bardzo szeregowym żołnierzom nie ufali.
M-)
@ Maciej 1965
17 Grudnia, 2024 - 13:21
Od majora, to byli przebierańcy, Ruski w polskich mundurach. Niektórzy nawet nie znali polskiego języka. Na Placu Wolności w Katowicach wykrzyczałem kapitanowi LWP, że słucha ruskiego przebierańca, to z kolegą dostaliśmy kolbami. Zdążyliśmy cudem uciec. Pamiętam gaz zrzucany z helikopterów na ludzi w centrum miasta. SB-cy jeżdzili karetkami, udając zespoły ratunkowe pogotowią. Pamiętam, jak na rynku taką nyskę fałszywego pogotowia, ludzie przewrócili do góry kołami. Nagie haki w masarniach i ocet, oraz kartki żywnościowe...Jak widzę teraz powrót nierządu okupacyjnego tego czerwonego robactwa, to pięści same się zaciskają. Ta hołota musi napotkać zmasowany opór milionów Polaków. Prezydent powinien powołać dekretem Gwardię Narodową, bo za chwilę mu pałac prezydencki spacyfikują.
ronin
@ Husky
17 Grudnia, 2024 - 12:57
Dodaj jeszcze ORMO, które Uczestniczyło licznie, jako ROMO. Główni uczestnicy to bandyci ZOMO. Mieszkałem wtedy w Katowicach i czynnie w Solidarności, jak wtedy większość. Pały i gazu też doświadczyłem. Teraz zbliżą się to samo, tylko role się odwrócą. Tylko teraz, to oni będą zwierzyną ściganą.
ronin
@ Autor
17 Grudnia, 2024 - 18:28
@ Autor
I ja swojego czasu mieszkałem na Poniatowskiego w Katowicach, niedaleko Kopalni Wujek. Nie pamiętam okoliczności w jakich usłyszałem strzały i krzyki. Pobiegłem tam, a był to czas bardzo napięty emocjonalnie, miejsce zbrodni otoczone było dość szczelnie zomowcami i milicją. Trafiłem na jakichś kilku, od których dostałem kilka pał. Jedna trafiła mnie w głowę i to był koniec mojej "przygody". O żadnym badaniu, czy prześwietleniu nie mogło być mowy, trzeba było wracać do domu bo każde szukanie pomocy mogło skończyć się jeszcze większym guzem lub aresztowaniem. To takie wspomnienie o Kopalni "Wujek". Po jakimś czasie na szczęście ból minął, ale pręgę na głowie nosiłem przez dłuższy czas. Na początku 1982 wyjechałem ze Śląska, tułałem się trochę, aż trafiłem w zupełnie inny świat do Lublina.
Ryszard Surmacz
Na początku lat 1990-tych poznałem d-cę jednostki
17 Grudnia, 2024 - 19:30
pancernej stacjonującej w Gliwicach. Występował w filmie Kutza "Śmierć jak kromka chleba". Już wtedy był problem ze śniegiem. I nagle okazało się, że spadł, więc Kutz dzwoni, żeby czołg przyjechał, a tu okazało się, że laweta jest w remoncie. ;) Więc na odpowiedzialność p. Kazimierza czołg T-72 jechał drogą przez Mikołów, troszeczkę rysując gąsienicami asfalt. A potem kolejna scysja, już na planie. W 1981 r. czołg zawiesił się na ogrodzeniu kopalni. Ale 1993(?) przejeżdżał bez problemu. Kutz wkurzony, kierowca też, bo jak stwierdził, nauczony jest tak jeździć, żeby się pojazd ne zawieszał. W końcu musieli podeprzec czołg jakimiś podnośnikami samochodowymi, żeby uzyskać efekt gąsienicy kręcącej się w powietrzu.
Pogrzeb Janka Stawisińskiego
17 Grudnia, 2024 - 21:09
22 - letni górnik Janek Stawisiński był najmłodszą ofiarą pacyfikacji Wujka. Silny i wysportowany zdołał przeżyć 2 tygodnie ze zniszczoną jedną półkulą mózgową. Pochowany został w rodzinnym Koszalinie, a ja byłem na tym pogrzebie i napisałem relację w naszej podziemnej "Gazecie Wojennej Grudzień 81". Środowisko władz Solidarności dowiedziało się o pogrzebie w ostatniej chwili, więc kolegów solidarnościowców było niewielu - więcej było funkcjonariuszy SB. Pamiętam, że uroczystość była cały czas zakłócana przez jeżdżące pojazdy milicyjne na sygnałach dźwiękowych. Nie było żadnych przemówień poza modlitwą księdza. Matka Janka jeździła przez cały proces (20 lat!) nocnym pociągiem do Katowic na każdą rozprawę. Ustalić sprawców zbrodni się nie udało, bo jak mówiła "ministra" sprawiedliwości Barbara Piwnik - trzeba dowieść, że "Nowak strzelał i zabił Kowalskiego". To było niemożliwe, bo Kiszczak wymyślił prosty trick - zomowcy mieli pozamienianą broń. Było to poważne naruszenie regulaminu, ale się przedawniło po paru latach. Nie udało się także ustalić kto wydał rozkaz otwarcia ognia. Uznano, że zomowcy strzelali w "obronie własnej". Była to oczywista nieprawda, bo strzelano w głowy by zabić. Jaruzelski chciał pokazać, że nie żartują i nie cofną się przed zbrodnią.
Leopold
Stan wojenny nigdy się nie zakończył.
17 Grudnia, 2024 - 23:58
Cały czas jesteśmy jakby w stanie wojennym od końca II Wojny Światowej. Ciągle ten stan jest modyfikowany, przyjmuje inną formę. Naiwnie przyjmujemy kłamstwa różnych polityków na najwyższych państwowych stanowiskach, którzy w większości są przebierańcami, marionetkami wrogich Polsce i Polakom układów. Nie było prawdziwej lustracji. Do Sejmu i Senatu może kandydować każdy zdrajca, głupek i przestępca. Nikt nie sprawdza historii, rodowodów i poglądów kandydatów. Tymczasem ordynacja wyborcza powinna pozwalać na kandydowanie tylko osobom patriotycznym, mądrym i uczciwym. Zero tolerancji dla wrogów i złoczyńców.
RAK