Czy konie mnie słyszą?
Bardzo słaby dorobek medalowy polskich olimpijczyków skłania do refleksji. Oczywiście politycy rządzącej „koalicji 13 grudnia” twierdzą, że to oczywiście wina PiS-u. Jednak więcej wskazuje na winę Platformy Obywatelskiej. W Paryżu polska reprezentacja osiągnęła najgorszy wynik od czasów olimpiady w Melbourne w 1956 r. zajmując w klasyfikacji medalowej 42 miejsce. W 2012 r. podczas IO w Londynie nie było lepiej. Wtedy ministrem sportu była Joanna Mucha (PO), a dzisiaj ministrem sportu jest Sławomir Nitras, również z PO. Niewiele lepiej było w 2008 roku w Pekinie, kiedy Polska zdobyła tylko 11 medali i co chyba nie zaskakuje, wtedy ministrem sportu był „bohater” afery hazardowej Mirosław Drzewicki z PO. Wcale bym się nie zdziwił gdyby w związku ze słabym wynikiem naszych sportowców „bodnarowcy” aresztowali kilku polityków PiS-u, a może i niektórych olimpijczyków, którzy mogli być w zmowie z Kaczyńskim i celowo nie zdobywali medali.
Jednak ciekawym tropem polskiej olimpijskiej klęski poszedł wiceminister nauki w rządzie Tuska, Andrzej Szeptycki pochodzący z zaciągu Hołowni. Na platformie X napisał: „Jeśli zastanawiacie się Państwo, czemu nasi zachodni partnerzy z UE mają więcej medali na igrzyskach w Paryżu 2024, niż Polska to jedną z odpowiedzi jest odpowiednia strategia migracyjna (a właściwie jej brak w przypadku Polski). Inne państwa potrafią czerpać korzyści z napływu imigrantów spoza Europy, my widzimy w nich głównie zagrożenie”.
Ten Szeptycki to tęgi łeb, jak przystało na dr hab. wiceministra i wykładowcę na Uniwersytecie Warszawskim. Idąc jego tropem, najlepiej byłoby wpuszczać do Polski tylko tych najsprawniejszych fizycznie nielegalnych migrantów, którzy w najlepszym czasie pokonują ogrodzenie na granicy i najszybciej forsują zasieki. Zamiast broni należałoby strażników granicznych uzbroić w stopery i wyznaczyć jakieś minimum olimpijskie. Ja jednak podziękowałbym za te hipotetyczne dodatkowe medale widząc do jakiej katastrofy doprowadziła „naszych zachodnich partnerów” polityka multi-kulti i nielegalna masowa migracja. Jak wiemy w ekipie Tuska nie brakuje byłych komuchów i tajnych współpracowników komunistycznej bezpieki. Być może któryś z nich przebije w głupocie Szeptyckiego i zaproponuje powrót do wspaniałych czasów PRL-u. Przecież to na olimpiadach w Tokio (1964) i w Moskwie (1980) Polacy zdobywali najwięcej medali w historii.
Skoro już jesteśmy przy letnim wykwicie bezdennej głupoty w szeregach polityków ekipy rządzącej to nie można pominąć wicemarszałek sejmu Doroty Niedzieli z PO. Jak wiemy „koalicja 13 grudnia” w krótkim czasie doprowadziła Polskę do sytuacji bliskiej katastrofy i w związku z tym na siłę szuka jakiegoś sukcesu, który mogłaby ogłosić. I tak Dorota Niedziela w sobotę 10 sierpnia na platformie X szumnie oznajmiła: „Wczoraj rozpoczęliśmy kolejną aukcję polskich koni arabskich. Stadnina w Janowie Podlaskim odzyskuje dawny blask. (Potwierdzenie w wideo)”. Pod wpisem na zamieszczonym filmiku widać jednego z zaprezentowanych na aukcji koni. Internauci nie wytrzymali, a jeden z nich dosadnie napisał: „Wie Pani, że ten koń ma kilka lat? :) Czy wy serio uważacie ludzi za idiotów?”
Dramatem jest to, że wicemarszałek sejmu Dorota Niedziela jest lekarzem weterynarii i na pewno wie, że ciąża u klaczy trwa około 11 miesięcy, więc nawet gdyby w dniu zaprzysiężenia rządu 13 grudnia 2023 Tusk, Giertych, Bodnar i Sikorski pokryli (oczywiście nieosobiście) wszystkie klacze w Janowie Podlaskim to pierwsze źrebięta przyszłyby na świat dopiero w listopadzie tego roku. Poza tym hodowla koni to długotrwały proces i zazwyczaj mija kilka lat, zanim koń osiągnie odpowiedni poziom rozwoju. Tymczasem dopiero od maja tego roku nowym prezesem stadniny w Janowie Podlaskim jest polityk obecnego układu, Leszek Świętochowski z PSL Z tego wynika, że „przywrócenia blasku stadninie” musiało się ograniczyć jedynie do starannego wyczesania sierści i grzyw wystawianych koni oraz wysmarowania im chrap oliwką. Oczywiście ktoś musiał wydać koniom rozkaz, aby te nie przyznawały się do swojego „pisowskiego pochodzenia”. Kto wie czy sama Niedziela za reżyserem Zagajnym z „Misia” nie krzyknęła: „Konie łby pospuszczać! Czy konie mnie słyszą?”
Felieton ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 440 odsłon
Komentarze
POwskie siepacze
29 Sierpnia, 2024 - 07:37
proszę wybaczyć, ale pozwolę sobie na małe uzupełnienie artykułu. Otóż p. Szeptycki, o którym tutaj mowa, to nie kto inny jak ukraiński bękart z podwójnym obywatelstwem, prezes największej diaspory ukraińskiej w Polsce i potomek Andrzeja Szeptyckiego, tego zbója, który nigdy nie potępił ludobójstwa Wołyńskiego, co więcej błogosławił OUN i UPA siepaczom gdy szli mordować Polaków pod hasłami wolnej od Polaków i żydów Ukrainie. Co więcej to Szeptycki, Kowal, Siemioniak, Tusk i kilku innych są największymi kłamcami prawdy o rzezi Wołyńskiej, nawołując do zaniechania pamięci o naszych najbliższych. Pani Mucha natomiast postanowiła pozostawić swoja rodzinę dla fryzjera, którego po czasie, gdy zadomowiła się w szeregach bandyckiej formacji PO, zrobiła dyrektorem jednego z podlegających jej departamentów...ot i całe uzupełnienie
sopociak
Sprzątaczka ministrem
31 Sierpnia, 2024 - 08:41
W swoim czasie towarzysz Lenin miał orzec, że w socjalizmie nawet sprzątaczka może być ministrem. Więc czemu nie miałby być dyrektorem departamentu (wiceministrem) fryzjer. W ogóle da się zaobserwować, że w polityce brylują tego typu osoby. Choćby pani posłanka, która uważa, że mogłaby być prezydentem. No bo czemu nie, skoro był nim elektryk po, w najlepszym razie, zasadniczej szkole zawodowej? Albo premierem została pani, która, nie wiem, czy dobrze zarządzałaby przychodnią w miasteczku. Zgodnie z zasadą Kopernika (nie chcę tu wymieniać pana G., żeby nie umniejszać autorstwa naszego Uczonego) pieniądz lepszy jest wypierany przez gorszy. Tak jest być może wszędzie. Na uczelni, w szkole, w wynalazczości. Działa "spółdzielnia", więc nie mają znaczenia rzeczywiste kompetencje.