Jak żyć?

Obrazek użytkownika brian
Kraj

Wszyscy prawie znamy wysokość tzw. płacy minimalnej. Niestety jest ona regułą w mniejszych miejscowościach. A ludzie nie będący specjalistami w jakichś deficytowych dziedzinach są w pewnym czarnym miejscu. Już dawno zapomniano o "zdobyczach" typu 5 dniowy tydzień pracy. A typowy budowlaniec by" wyciągnąć" jakieś 3,5 tys musi tyrać często  ponad 12 godz dziennie. Normą są też manipulacje tak by dopiero nadgodziny plus jakieś"stałe" niby "premie"( bo można je cofnąć pod byle  pozorem) dawały najniższą krajową.

Cud Gospodarczy niestety nie jest aż tak cudowny.

Potem reporterzy z kamerami czy tacy zwykli od papieru dziwią się że ludziska wybierają dyskonty z szajsem.

Jak dać sobie z tym radę? Skoro sytuacja mimo poprawy wygląda tak a nie inaczej, proponuję pewne rozwiązanie.

I pomoc w jego opracowaniu. Naprawdę będzie mi przykro jeśli to zagadnienie przejdzie bez echa.

Bo nie trzeba być samotnym emerytem, matką bez męża za to z dwójką dzieci, osobą samotną nawet w niedużym mieszkaniu. By mimo dodatków, zapomóg i tym podobnych znaleźć się„pod krechą".

Proszę byśmy wspólnie ustalili koszyk niezbędnych artykułów żywnościowych, mediów, środków higienicznych i.t.p. niezbędnych do przeżycia.

Bez szaleństw i sugerowanych reklamami zbędnych badziewi zalegających np.po kuchniach.

I czy po podsumowaniu np.na 2 osobową rodzinę( żona- gospodyni w domu, pracujący za"najniższą" mąż)da się z tym przeżyć.

To by było na tyle.

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.6 (10 głosów)

Komentarze

Oczywiście bez traktowania tego jako reklamę.

Powtarzam.Bez Traktowania Tego Jako Reklamę.

Można podać konkretne typy choćby artykułów pierwszej potrzeby.

Vote up!
4
Vote down!
-2

brian

#1648204

Oczywiście bez traktowania tego jako reklamę.

Powtarzam.Bez Traktowania Tego Jako Reklamę.

Można podać konkretne typy choćby artykułów pierwszej potrzeby.

Vote up!
2
Vote down!
-2

brian

#1648205

Jak mawiał mój ciężko pracujący dziadek, też budowlaniec ze wsi: nie pomogą wszyscy święci, z gówna bicza nie ukręci.

Mam nieodparte wrażenie że właśnie na taki bicz chciałby pan znaleźć receptę. Albo na jakieś inne socjalistyczne rozwiązanie które zaraz po wprowadzeniu w życie ściągnie tych ludzi jeszcze bardziej w dół. Mam nadzieję że się mylę...

Do czego prowadzą odgórne nakazy minimalnych płac, rozdawanie pieniedzy za nic nierobienie, wszyscy powoli zaczynają widzieć. Prowadzą do inflacji, do pożarcia tych "plusów" przez inflację, a przy tym do stagnacji w gospodarce i jeszcze większego z czasem zubożenia. Bez żadnej satysfakcji o tym piszę, bo pisałem o tym już kilka lat temu, ale wszyscy na Niepoprawnych przepędzali mnie jak trędowatego.

Już dwa lata temu pisałem czym to wszystko się skończy. Jak, zwłaszcza ceny uslug, czyli ten sektor gdzie koszt pracy jest największym składnikiem cen, rosną jak na drożdżach. Jak fryzjer w ciągu 10 lat podrożał 5-cio krotnie. Jak przejazdy zaczynały drożeć  w ogromnym tempie mimo że paliwo taniało. Krawcowa za to samo podszycie spodni brała 2-razy więcej niż dwa lata wcześniej. O zmieniającej się co miesiąc cenie robocizny na budowie którą właśnie prowadziłem nie wspomnę bo to było istne szaleństwo. A wszystko to w czasie kiedy inflacja w teori wynosiła 0%. Bogiem a prawdą cena wszystkich dóbr sprowadzanych do Polski rzeczywiście wtedy jeszcze nie wzrastała. To tylko te polski zaczynały drożeć, z usługami na czele.

Ja to wszystko widziałem ponieważ przyjeżdżałem do Polski dwa razy w ciągu roku. Za każdym razem gdy wyciągałem z portfela kwotę którą płaciłem podczas ostatniego pobytu, musiałem do niej coś dokładać... W restauracjach również. A może przede wszystkim...

Polacy tego nie widzieli. Byli jak ta gotowana żaba której powoli podbosi się temperaturę wody. Podwyżki po części kompensowane były wzrostem płac. I tak ta spirala się nakręcała. Aż pękła. Nie tylko zresztą w Polsce. Inflacja pożarła te wszystkie puste pieniądze a teraz dobiera się do tych ciężko zapracowanych.

Czemu o tym tak się rozpisałem? Ponieważ jedynym sposobem na rzeczywisty wzrost płac, taki który nie zostanie pożarty przez inflację, jest chęć i zdolność zamawiającego usługę do płacenia za tą usługę więcej. A kiedy to ma miejsce? Jedynie wtedy kiedy albo chętnych na tę usługę jest więcej niż usługodawców, albo kiedy usługodawców jest mniej niż potrzebujących usługi - co na jedno wychodzi. Wtedy w sposób naturalny cena robocizny jest windowana do poziomu który pracodawca albo zleceniodawca usługi jest jeszcze w stanie zapłacić i nie pójść z torbami a państwo nie musi drukować pustych pieniędzy.

Innymi słowy - stan niskiego bezrobocia w danym rejonie jest jedyną odpowiedzią. Pracownik musi mieć alternatywę. Nie jest zadowolony z płacy to ma możliwość zmiany na lepiej płatną. I to jest odpowiedź na pańskie pytanie: co zrobić? Ano trzeba doprowadzić to stanu niskiego bezrobocia w tych rejonach. Wszystko inne to maść na szczury za którą inne biedaki w innych rejonach Polski będą płacili.

A jak doprowadzić do niskiego bezrobocia? Prosto, choć zajmuje to czas. Stworzyć warunki by w Polsce znów chciało się chcieć. Przestać gadać a zacząć rzeczywiscie to robić. Uprościć kosmicznie przeregulowaną gospodarkę, uprościć firmom podatki, przestać wymagać od małych i malutkich firm dokładnie tego samego co od wielkich korporacji, dać ludziom zarabiać, gromadzić kapitał, dać ludziom żyć ( w tej chwili ponad 70% zarabianych pieniędzy zabiera państwo). Równie ważne jest totalne zreformowanie sądownictwa. Bez możliwości szybkiego egzekfowania prawa biznes działać nie może a inwestycje nie będą napływać. A jeśli oznacza to konieczność wyjścia z Uni i pozostania z nią jedynie stowarzyszonym tak jak Szwajcaria - zrobić to. Wyjść.

Tylko tyle i aż tyle. Wszystko inne to maść na szczury i inflacja.

Vote up!
2
Vote down!
-3
#1648239

To właśnie maść na szczury. W tekście chodzi o to jak przeżyć godnie za"minimalną". A ta króluje w " powiatowej".

Chcesz coś zarobić? Znów wyjazdy, do wielkich miast na budowy. A wtedy taki np.spawacz musi coś jeść, gdzieś mieszkać i.t.d.

Niska płaca nawet przy regulacjach nie jest tożsama z nieróbstwem czy brakiem ambicji.

Tu chodzi o prosty wykaz, co wystarczy lub bez których głupot rodem z reklam można się spokojnie obyć.

Bo lumpeksy już od dawna są normalnością.

 

 

Vote up!
3
Vote down!
-1

brian

#1648254

Jedyne zastrzeżenie mam do minimalnej płący. Sztuczne regulowanie jej nakazami zupełnie nic nie daje. Prowadzi do spirali wzrostów płac nie tylko tych minimalnych, a w konsekwencji do wzrostu cen na wszystko, głównie na usługi. Czyli do... inflacji.

Jeden wyjątek - minimalna płaca w budżetówce. To my podatnicy tak naprawdę ją wypłacamy i jeśli uważamy że stać nas na jej podwyższanie, czemu nie?

Koszyka zaś nie ułożę. Nie potrafię. Wiem ze są lepsi odemnie by się nad tym pochylić.

Vote up!
2
Vote down!
-2
#1648275

Wystarczy zestaw podstawowych dóbr, produktów i mediów. Każdy może poszukać sobie najtańszych.

Reszta? Potrzebna? Czy na pewno trzeba żywic przemysł reklamowy?

Vote up!
1
Vote down!
0

brian

#1648284

Czy nie chodzi o to by nawet tych najmniej zarabiających była stać na wszystko co jest niezbędne do życia, a nie o to by zrobić dla nich listę rzeczy na które są w stanie sobie dzisiaj pozwolić by przetrwali? 

Vote up!
1
Vote down!
-1
#1648287

Bez głupot sugerowanych natrętnymi reklamami.

Jak już wspomniałem, prowincja ubiera się w lumpeksach. Żywi niekoniecznie w dyskontach( bywa, ceny z osiedlowych sklepików są niższe).

Vote up!
1
Vote down!
0

brian

#1648308

Wystarczy zestaw podstawowych dóbr, produktów i mediów. Każdy może poszukać sobie najtańszych.

Reszta? Potrzebna? Czy na pewno trzeba żywic przemysł reklamowy?

Vote up!
1
Vote down!
-1

brian

#1648285