Wszystkie oblicza Adama Michnika

Obrazek użytkownika Lady Makbet34
Idee

W wymiarze politycznym, co  zaznacza Robert Krasowski. Czy o bohaterze tej książki można napisać coś więcej i lepiej? Można, co udowodnił autor. Uprzedzam, O Michniku nie jest żadną hagiografią, poprawiającą samopoczucie zwolennikom redaktora naczelnego Gazety Wyborczej.

To chłodna, zarazem rzetelna ocena tego człowieka, publicysta nie szczędzi mu zasłużonych słów krytyki. Istotne, że Krasowski pomija mało znaczące fakty z jego biografii, koncentrując się wyłącznie na aktywności politycznej.

O Adamie Michniku napisano i powiedziano już wiele (genialna Michnikowszczyzna Rafała A. Ziemkiewicza), wciąż jednak większość materiałów mu poświęconych jest sporna. Nadal wiele osób wystawia mu laurki, traktując jako wyrocznię, idealizuje w aferze Rywingate.

Wałęsa. Magdalenka. Wyborcza. Urban. Rywin. Kiszczak, Jaruzelski. Stan wojenny. Transformacja ustrojowa. Kaczyńscy.

Mieć w Michniku wroga to pół biedy, ale mieć sprzymierzeńca to klęska prawdziwa, czego boleśnie doświadczyli Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki czy Leszek Miller.

Historyk zupełnie inaczej podchodzi do pieszczocha salonów i adwokata Lecha Wałęsy po 2008 roku (wcześniej, mówiąc eufemistycznie,  mocno go krytykował). Nie  składa mu hołdu lennego, tu nie ma miejsca na ckliwe wspominki i przypisywanie ''Adasiowi" nadludzkich możliwości. Krasowski nie stroi  go w szaty demokraty zatroskanego o przyszłość Polski, postrzega go jako osobę z krwi i kości.

Dziennikarz demaskuje Michnika, obnaża jego hipokryzję, makiawelizm, punktując jego postawę w czasach młodości i konfrontując ją z obecnymi poglądami. Katolik, później wojujący ateista. Pryncypia (raczej ich nie miał) ulegające deformacji, zakładnik własnych, nowoczesnych przekonań. Redaktora naczelnego GW obciąża wiele rzeczy: bratanie się z komunistami, uporczywe goszczenie na łamach pisma Jerzego Urbana, zakusy na Polsat... Wszystko to musiało rodzić konsternację, czy wręcz oburzenie.

O Michniku to uczciwa praca, racjonalny portret polityczny, pozbawiony prywatnych sądów, emocji. Płynna narracja sprawia, że czyta się te rozważania w miarę szybko. Treść obfituje w fakty powszechnie znane, ale nie przytłaczają odbiorcy.

Robert Krasowski, O Michniku, wyd. Czerwone i Czarne, 2022.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (8 głosów)

Komentarze

A dokładniej jako jednego z elementów sowieckiego planu Jurija Andropowa i Michaiła Gorbaczowa powstałego po strategicznej porażce poniesionej przez sowieckie wsparcie arabskich wojsk w wojnie sześciodniowej 1967 roku. Założeniem tego planu była zasadnicza zamiana agresji militarnej na agresję agenturalną, której formą było masowa infiltracja środowisk akademickich, gospodarczych i politycznych w celu zrealizowania długoterminowego programu destrukcji a następnie wrogiego przejęcia systemów państwowych Zachodu. 

Zgodnie ze starą tradycją moskiewskiego państwa, przejętą przez państwo sowieckie, oba programy agresji militarnej i agenturalnej zawsze były realizowane równocześnie, zmieniały się tylko priorytety.

Plan Andropowa i Gorbaczowa zatwierdzony jesienią 1967 roku zachowywał wszystkie aktywa dotychczasowego programu zniszczenia Zachodu, nie polegał jednak tylko na zamianie tych priorytetów, ale nadawał agresji agenturalnej nowe formy i cele.
Mianowicie:

Tradycyjną formę działania rosyjskiej agentury uzupełniono masową infiltracją środowisk akademickich, gospodarczych oraz politycznych wybranych państw Zachodu, realizowaną od wiosny 1968 roku w dwóch konkretnie wyznaczonych celach:

  1. Nielegalnego dostępu do nowoczesnych technologii militarnych.
  2. Destabilizacji oraz wrogiego przejęcia państwowych systemów politycznych Zachodu.

Masowy rozmiar infiltracji adresowanej do konkretnych środowisk realizowano pod różnymi pretekstami. Na przykład jako masową emigrację wszelkich dysydentów, rewizjonistów, lub antykomunistów emigrujących z Rosji, Polski oraz innych krajów "Układu Warszawskiego" w wyniku prześladowań politycznych albo z powodu rzekomego antysemityzmu. Pierwsza bardzo obfita fala tej infiltracji nastąpiła, jak pamiętamy, w związku z tak zwaną studencką wiosną 1968 roku oraz polskimi "wydarzeniami marcowymi".

A rola i zadania Adama Michnika w polskich wydarzeniach marcowych 1968 roku mogły stanowić wspaniałą premierę wspomnianych wyżej "aktywów".

Hipoteza, którą opisuję jest znakomicie sugerowana w cytowanej "Michnikowszczyźnie" R. A. Ziemkiewicza, w scenie Adama Michnika szykującego się do nagłej i bardzo pilnej rozmowy z towarzyszem Enrico Berlinguerem. Tak sprawne zorganizowanie tej wyprawy przez Antoniego Słonimskiego było możliwe tylko wtedy, gdy miałoby to być spotkanie genseka z gensekiem. Chociaż niekoniecznie. Mogła by to być jedynie zwykła narada dwóch komunistycznych arystokratów. Przecież wtedy Adam Michnik był sekretarzem znakomitego Antoniego Słonimskiego,

Vote up!
5
Vote down!
0

michael

#1644687

Stan wojenny był po to żeby takim żydokomuchom wyrobić papiery opozycjonistów, brak rozliczeń co za tym idzie brak odpowiedzialności!

Vote up!
5
Vote down!
0

Niepoprawny

#1644692

nienawidzący polskiego patriotyzmu bolszewicki politruk Michnik był jednym z nich.

Prof. Legutko m.in. napisał: "Polska wzięta została w posiadanie przez biologicznych zwycięzców w wojnie, którą komunizm wydał narodowi".

Genealogia III RP

Temat genealogicznych uwikłań polskich klas rządzących jest znacznie ważniejszy, niż powszechnie się sądzi. Po rozwinięciu powie nam wiele o związkach między PRL a III RP.

Często zapominamy, że zwycięstwo komunizmu u nas miało także wymiar biologiczny – wymordowano sporą część ludności i zlikwidowano całe klasy społeczne, a w ich miejsce przyszli nowi ludzie. Polska wzięta została w posiadanie przez biologicznych zwycięzców w wojnie, którą komunizm wydał narodowi. Kiedy więc w społeczeństwie peerelowskim po kilku dziesięcioleciach zaczynała się organizować opozycja, było oczywiste, że nie mogli jej przewodzić dawni AK-owcy i ich dzieci, pozostający w wyraźnej mniejszości, niezorganizowani i niedysponujący odpowiednimi narzędziami działania. Nie robili tego potomkowie sanatorów czy endeków, bo tych też wytrzebiono. 

PRL został zaatakowany przez swoje własne dzieci – przez dysydentów komunistycznych, a także przez wielkoprzemysłową klasę robotniczą będącą wytworem peerelowskich reform. Koniec PRL wyglądał jak koniec teatralnego moralitetu. Oto kończył się system, który sam wytworzył środki własnego unicestwienia.

Pojednanie się rodziny

Oczywiście obraz ten jest mocno uproszczony i wymagałby licznych uzupełnień – istniał potężny Kościół katolicki, który komunizmowi nigdy nie uległ, byli katolicy liczni, choć rozproszeni, istniały rozmaite, aczkolwiek niezbyt silne środowiska niepeerelowskie, istniała politycznie słaba emigracja. Była wreszcie pierwsza Solidarność, która wielu Polakom dała wrażenie odrodzenia się całej wspólnoty narodowej.

Ale zasadniczą formę i treść buntowi przeciw komunizmowi nadała grupa, która nie tylko wywodziła się z peerelowskiej klasy średniej, lecz wręcz z peerelowskiej elity władzy. Fakt ten pozwala zrozumieć to, co inaczej wydaje się trudne do pojęcia, a mianowicie wielkie pojednanie więźniów z dozorcami więzienia, czyli antykomunistycznej opozycji z PZPR, które nastąpiło w momencie upadania dawnego reżimu.

Obie strony nie tylko się pojednały, ale podjęły razem działania przeciw wspólnym wrogom i w imię wspólnych celów. Jaruzelski, Kiszczak i Urban mogli wprawdzie na długie lata zamykać w więzieniu Adama Michnika, ale w nowej rzeczywistości całą czwórkę więcej połączyło, niż podzieliło.

---

Zamykając trokistę Michnika - w więzieniu dostarczano mu zakazane przez komunę książki z prohibitów na uczelniach - rządzący w tzw. Polsce ludowej sowieccy zbrodniarze i agenci NKWD Jaruzelski i Kiszczak wyrabiali temu załganemu politrukowi legendę do działania już jako "opozycjonisty"...

Vote up!
7
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1644688

Wtedy dwa, a może nawet kilka zespołów tego samego komunistycznego organizmu realizowało wspólny strategiczny program. Komunistyczny organizm jest jeden, jego strategiczny cel także jest jeden, modyfikowane są jedynie procedury używane na "ścieżce dojścia" do jednoznacznie określonego celu. Ten organizm nie musi porozumiewać się sam ze sobą. Robi swoje, wykorzystując swoje aktywa*) zgodnie z ich przeznaczeniem. Wali raz z prawa, raz z lewa i poprawia kopniakiem. Wszystko by "ruszyć z posad bryłę świata". Komunistyczna rewolucja ma ogarnąć cały świat. Taki cel realizował Lenin, Trocki, Stalin, na tej samej drodze jest Putin i wszystkie ich mordujące aktywa.

To co się w Polsce stało w latach osiemdziesiątych nie było żadnym dogadaniem się, kompromisem ani nawet żadną zdradą, było dokładnie zaplanowaną realizacją strategicznej decyzji, która zapadła jesienią 1967 roku. To była decyzja najwyższych władz politycznych i wojskowych Związku Sowieckiego. Ta zmiana polegała między innymi na podporządkowaniu dowództwa Armii Czerwonej kierownictwu ówczesnego sowieckiego KGB. Patrząc niekoniecznie symbolicznie na ten fakt, wtedy, jesienią 1967 roku otwarta została ścieżka do władzy Władimira Putina. Zwracam tylko uwagę na fakt - Jurij Andropow od maja 1967 roku był przewodniczącym KGB.

Przejęcie nieformalnej władzy w sowieckiej satrapii nie obyło się bez konfliktów oraz zdecydowanego oporu sowieckiej Armii Czerwonej. Ten spór został rozstrzygnięty starym bolszewickim zwyczajem w katastrofie lotniczej, w której jesienią 1967 roku zginęło jedenastu najwyższych dowódców Armii Czerwonej i kilkadziesiąt innych ofiar.

Taki jest kontekst, teraz dwa słowa o tym co i dlaczego w sowieckiej strategii zostało zmienione.

Otóż, po pierwsze dlaczego:
Wojna sześciodniowa może być traktowana jako próba generalna militarnego pojedynku pomiędzy Związkiem Sowieckim a Zachodem. Po jednej stronie stanął Izrael, wspomagany przez najpoważniejsze mocarstwa zachodniego świata, a po drugiej stronie kraje arabskie testujące sowiecką technikę wojenną, jej dowodzenie, uzbrojenie i logistykę. To wszystko zostało skompromitowane kompletną klęską w sześć dni.

Wtedy po stronie izraelskiej po raz pierwszy został użyty system AWACS wykorzystany w tej wojnie do strategicznego zdalnego kierowania polem walki. Rosja została wtedy zdemolowana przewagą technologiczną Zachodu, która zdaniem ówczesnego KGB nie była i nie jest możliwa do zrównoważenia w strategicznie akceptowalnym czasie. Czas pokazał, że ta bariera nie została zlikwidowana do dzisiaj. Przyczyny tego stanu są systemowe - jest to odrębne zagadnienie, niezbyt trudne do zdefiniowania. Wtedy sowieckie KGB postanowiło przełożyć strategiczną wajchę. Konkretnie w planie zniszczenia Zachodu wycofano pierwszeństwo uderzenia militarnego, a nadano priorytet uderzeniu wojną informacyjną, której celem miało być wrogie przejęcie systemów państwowych metodami wojny hybrydowej.

Otóż po drugie co i jak:
Postanowiono najbardziej efektywnie wykorzystać realnie istniejące aktywa znajdujące się w bolszewickiej dyspozycji Związku Sowieckiego w sposób, który po wielu latach otrzymał nazwę wojny hybrydowej. Rafał Brzeski pisał o wojnie informacyjnej [link] + [link], a szkoła frankfurcka mówiła o takim zepsuciu Zachodu, by zaczął śmierdzieć. Wtedy wyciągnięto z lamusa "Manifest z Ventotene", a Komunistyczna Partia Włoch pod rządami następcy Enrico Berlinguera zaczęła forsować idee "Nowego Europejskiego Domu". A z Polski ruszyła falanga rzekomo prześladowanych przez polski "antysemityzm" komunistycznych dysydentów, rewizjonistów i reformatorów. A do Izraela ruszyła nie tylko operacja "Most", ale systematyczna droga dla kilku milionów Rosjan, którzy do dzisiaj zmienili polskojęzyczny Izrael na rosyjskojęzyczny. Odpowiednikiem polskich "wydarzeń marcowych 1968" była europejska "studencka wiosna 1968", o których trzeba by przeprowadzić odrębną dyskusję. 

Główne cele i metody tego programu podałem w poprzednim komentarzu. Nieco asynchronicznie podałem teraz najlepiej znane publicznie kamienie milowe tego długoterminowego projektu sowieckiej agresji realizowanej dzisiaj przez Władimira Putina.

Vote up!
4
Vote down!
0

michael

#1644695

Nieśmiało, bo moja wiedza jest mikroskopijna, wspomnę że Rosja od bardzo dawna rozpoczęła infiltrowanie tzw zachodu. Jaki trzeba było mieć aparat agenturalny aby wykraść technologię bomby atomowej? Gdzieś czytałem, niestety dawno i nie pamiętam tytułu, o rozsiewaniu na terenie USA agentury komunistycznej Rosji już w latach trzydziestych i wcześniej, ale też w następnych latach po II Wojnie Światowej. Nie od parady w USA nastąpił okres nagonki na komunistów, co jednak dziwnym trafem szybko zostało zakończone. Efektem czego, jak sądzę, możliwa stała się realizacja planu „marszu przez instytucje”. W PRL milczano na ten temat grobowo, ale na zachodzie wiedziano i mówiono o tym choć niewiele, co relacjonował mi ktoś z rodziny mieszkający w WB. Jednakże nic specjalnie nie robiono by ów marsz powstrzymać. Pamiętam jak przez mgłę jedyną związaną z tym tematem dyskusję, którą wysłuchałem na falach Radia Wolna Europa, ale jako bardzo młody człowiek niewiele z tego wówczas zrozumiałem.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1644735

 

*) Aktywa komunizmu. Mam lecieć po nazwiskach? 

Od Klubu Krzywego Koła, KOR poczynając?

Chodzi oczywiście o aktywa komunizmu infiltrującego te organizacje, aktywa wypychające autentyczną opozycję i jej wspaniałych ludzi. Dlaczego na przykład z KOR wypchnięto Wojciecha Ziembińskiego?

Vote up!
4
Vote down!
0

michael

#1644696