Ku chwale Ojczyzny

Ja nie mogę! Pomidor już ma team z dużej litery. To pewnie słynna команда реорганизации imja Krasnowo Pomidora.

Dawnie Smiersz.

Mówisz diagonalnie naprzeciw Prezydium? Przy stacji paliw naprzeciwko kawiarni Jawa? Czy tam była budka policyjna? Może...

Demonstranci ściśnięci jak płotki? To ciekawe.

Budynek Prezydium był otoczony wojskiem i czołgami. Oddziały ZOMO stały głównie na Bema, a wojsko praktycznie aż do morza okupowało Czołgistów.

My  atakowaliśmy od strony tego niewielkiego parku, który dzisiaj nazywa się Skwer Plymouth. Granicą był parking przed Urzędem Miasta.

Nie było żadnych "ściśniętych jak szprotki" demonstrantów. To był luźny tłum gotowy do natychmiastowego ataku i ucieczki.

Helikopter cały czas krążył. Krążył i strzelał. Więc cały czas mieliśmy na niego oko. Czy krążył nisko? Nie za bardzo. Jakieś 30 - 50 metrów. Poza zasięgiem jakiegoś kamienia, czy butelki z benzyną z ulicy. Częściej też kontrolował stację kolejki Wzgórze Nowotki starając nie dopuścić przyjeżdżających do dołączenia do demonstracji.

Moja obecna żona mieszkała w tej samotnej kamienicy na Partyzantów, tuż nad MOSiRem nieco poniżej. Obok był dobudowany powojenny dom z charakterystycznymi otwartymi wejściami do mieszkań z ulicy na każdym piętrze.

Gdy zwarte oddziały ZOMO atakowały nas, używając nawet ostrą amunicję (osobiście widziałem z broni krótkiej), uciekaliśmy do góry, jak to wówczas wszyscy nazywali, do kościoła franciszkanów. Księża nam pomagali.

Sytuacja była taka, że początkowo było dosyć spokojnie i demonstranci ponownie oczekiwali na wystąpienie Mariańskiego na balkonie Urzędu (15-tego byłem w Gdańsku, gdzie płonął KW PZPR i na PG, gdzie studiowałem, więc słynnego, wspólnego wystąpienia Mariańskiego i Hulszy, nie widziałem).

Potem jednak zaczęło się ostro.  Raz po raz nasze bezradne ataki - kamienie i odrzucanie pojemników z gazem, a na przeciwko wyszkoleni zomowcy z pałami i bronią plus te czołgi plus ten strzelający helikopter. Żeby było jasne - nie widziałem ofiar strzałów z helikoptera. Była to broń automatyczna, lecz osobiście nie mogę potwierdzić, że strzelał ostrą amunicją. Prawdopodobnie i tym i ślepakami. Widziałem jednak wyraźnie otwarte drzwi helikoptera i siedzącego w nich żołnierza, czy milicjanta strzelającego z automatu.

Wówczas nie przekroczyłem Świętojańskiej i nie znalazłem się przy stacji benzynowej i dalej w stronę Władka. Tam było jeszcze gorzej, jak się dowiedziałem, a demonstrantów rozpraszano nawet na Kieleckiej. Tam też głównie latał helikopter. Ja się martwiłem o Partyzantów i Wzgórze Nowotki wówczas. Byłem jedynym mężczyzną (po prawdzie szczeniakiem), by strzec moją przyszłą żonę i teściową.

Po południu, gdy zrobiło się spokojniej, tylko wszędzie były milicyjne patrole i urządzali łapanki, zdecydowałem się wrócić do domu, do Orłowa. Zatrzymał mnie patrol, spałował, a zomowiec odebrał mi Zorkę, którą starałem się ukryć i trzymając za pasek roztrzaskał o bruk. Skutkowało to dodatkowymi pałami, lecz na szczęście mnie nie zatrzymali. Pewnie już nie mieli wolnego miejsca.

Podano, że w Gdyni zginęło 18 ludzi. Bzdura. Tata był bez przerwy na ostrym dyżurze i stanowczo twierdził, że zabito około 300 Gdynian.

A ty młody pytaj się dalej. Nie ty pierwszy i nie ostatni. Takie pytania o "budkę milicyjną" przywołują wspomnienia dawno zapomniane, że rzeczywiście coś takiego było. Lecz jako, że się z tego nie korzystało, to znikało to z pamięci. Z parkingu przed prezydium pamiętam wyłącznie telefon, na który się dzwoniło, a stojący tam taksówkarze, jak mieli ochotę, to odbierali i podjeżdżali.

I wiesz co? Wal się! Twoje niby to niewinne pytanka, za bardzo mi przypominają komuszych prokuratorów, którzy mieli identyczny styl. I sam już conieco zdradziłeś, pisząc o Sądzie Wojskowym na Kamiennej Górze. Byłe miejsce pracy?

-------------

Ps. Chciałeś błysnąć osobistą wiedzą i doświadczeniami. Jak to u ciebie zazwyczaj - głupio wyszło. Poczytałeś w internecie o Gdyńskim Grudniu i zapadło ci w pamięci pewne zdjęcie zniszczonej milicyjnej budki. Na takiej bzdurze i "cwanym" pytaniu chciałeś kogoś "obnażyć". Zawsze mówiłem, że komunistyczni prokuratorzy są wyjątkowo głupi.

A zdjęcie "legendarnej" budki jest tutaj. Dostępne dla wszystkich panie śledczy.

Strona 40-ta:

http://www.polska1918-89.pl/pdf/gdynski-grudzien-%E2%80%9970,2950.pdf

Czy poznański arystokrata w onucach jest matołem? Może nie, ale coś koło tego. Każdy, dosłownie każdy nie tylko nasz ulubiony żołnierz Ruszkiewicza - Czerwonego Pomidora, członek brygady SL-Team (dawniej Smiersz)może sprawdzić, że skończyłem i odszedłem z tego ścierwa Neonu już w styczniu 2014. Więc co za szacher macher i pieję peany o szubrawcu SL 8 sierpnia 2014? Wiem, dla służb nic trudnego coś sfabrykować. Ale musi być chociaż cień wiarygodności.

 Jeżeli 8 sierpnia 2014 wychwalałem Pomidora, to dlaczego już 30 czerwca 2014 jest taka wymiana zdań?
" SpiritoLibero-30 Czerwiec,2014-03:36
Ośmieszasz się.
Dajesz tytuł z czapy po to tylko chyba, żeby ktoś zwrócił uwagę a potem zwykła sieczka.
Ogarnij się.
PS. I nie kłam więcej na temat twojego "odejścia" z NEon24.pl
Ty nie odszedłeś, ty zostałeś wykopany. Raz (jak sam przyznałeś) uratował cię Opara ale potem już nie oponował.
[...]."
Pomidor mnie wykopał?!Dobre!Tym bucikiem nr. 36? A potem znowu w sierpniu byliśmy przyjaciele? Taka miłość hate & love?
No i widzisz głupku - agentura podesłała materiały, a tobie nawet nie chciało się zweryfikować. Zwykły leń i szubrawiec. Jaki pożytek z ciebie będzie miała Brygada Pomidora?

Dostaniesz opierdkę od przełożonych. A Pomidor premię odetnie. Zresztą... wszyscy jesteście tacy kiepscy więc może nie

To zdaje się wasz film instruktażowy?