Finezja

Obrazek użytkownika jazgdyni
Idee


Dzieje się...

Dzieje się aż tyle i w taki sposób, że nawet tęgie umysły zaczynają się gubić i rozpaczliwie poszukują mądrych odpowiedzi.
Dziennikarz Piotr Semka, faktycznie bardzo tęgi, chodź czy umysłowo – nie mam pewności, stwierdził w telewizyjnej dyskusji z niezachwianą pewnością, że długotrwała rekonstrukcja rządu, według jego tajemniczych, acz wiarygodnych źródeł, miała polegać na objęciu sterów rządu przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który (w domyśle) obawiał się, że chwała naprawy Rzeczypospolitej mu umknie, a historia zapamięta jedynie prezydenta Dudę i premier Szydło.
Jednakże ósmego listopada piekielnie rozbolały go kolana i uświadomił sobie, że jest już stary i nie dość silny, by sprostać tytanicznej pracy premiera w momencie sanacji państwa.
Zdecydował się więc na scenariusz rezerwowy i do premierostwa desygnował młodego Morawieckiego, chodź równie dobrze mógł pozostawić Beatę Szydło na stanowisku.
Takie wyrozumowane wyjaśnienie, bądź, co bądź, przodującego obserwatora sceny politycznej, dobitnie ukazuje intelektualną zapaść spowodowaną przez trzy czwarte wieku ogłupiającej propagandy i mentalnego prymitywizmu, powodującą niemożność zrozumienia bardziej skomplikowanych sytuacji.
Nie będę już przytaczał, co za głupstwa z mądrą miną wypowiadają Andrzej Stankiewicz i Łukasz Warzecha. Ci dwaj, uważani długo za "naszych" dziennikarzy kompletnie się pogubili i zamiast wyciągania racjonalnych wniosków, prezentują emocjonalne bzdety.
Tak, nawet na niegłupich ludzi, działa sytuacja do której nie dorośli.


Wśród komentatorów i ekspertów popierających dobrą zmianę, rozumiejących dobrze, że to jedyna droga do silnej i suwerennej ojczyzny, trwa właśnie dyskusja nad tym fatalnym stanem cechującym tych, co samodzielnie uzurpowali sobie prawo, by być elitą i siłą przewodnią odradzającej się Polski, po latach niemieckiej i sowieckiej okupacji.
Tylko, że to również był fałsz.
Ci, z którymi komuniści handlowali w Magdalence i którzy niby byli po przeciwnej, zwycięskiej stronie, to też pomioty czystego socjalizmu – lewactwa, które niszczy świat.
Jakimże wyzwolicielem może być taki Adam Michnik, z rodziny komunistycznych notabli, którego brat jest mordercą w todze, chroniący się w ogłupiałej Szwecji.
Jakimże przywódcą narodu może być prymityw, sikający w młodości do chrzcielnicy w kościele, a potem do dzisiaj wodzony na smyczy tajnych służb.
I tysiące innych, im podobnych, których dzisiejszym pokłosiem jest totalna opozycja: Platforma, Nowoczesna, wieczni, pazerni kombinatorzy PSL i te wściekłe, karykaturalne ruchy prowadzone przez przestępców – KOD, czy Obywatele PRL.

Patrząc na to,co się dzieje na sejmowej mównicy, lub przed Sejmem i prezydenckim pałacem; oglądając wytrzeszczone oczy rozhisteryzowanej posłanki Nowoczesnej Scheuring-Wielgus (Uwaga! Menadżer kultury!), czy plugawego starca z wykrzywioną wściekłością twarzą, wulgarnie znieważającego młodą dziennikarkę, w tłumie i świetle kamer, profesor Kik mówi, że to niestety brak kultury politycznej. Wielu, bardziej analitycznych ekspertów, ku którym się skłaniam, mówi więcej: - nie politycznej... to całkowity brak kultury.
Tak to niestety jest. Cywilizacyjny upadek zawsze oznacza dekadencję.
A dekadencja to zawsze upadek obyczajów: chamstwo, prostactwo, wulgarność i całkowita amoralność.
Schyłek i upadek tego całego lewactwa, na które składają się socjaliści, neo-liberałowie, krypto-komuniści wraz ze zidiociałą finansjerą Rotschildów i Sorosów, upadek, który już wywąchali w powietrzu, odebrał im kulturę i odbiera rozum. Sprowadza ich ponownie do korzeni, z których się wywodzą: - dzikich, zwierzęcych hord – plugawych, prymitywnych i wściekłych.

Wykreślili ze swoich kodeksów prawdę, uczciwość, przyzwoitość i najważniejsze – dobro. Stąd destrukcja... burzenie, niszczenie i rozwalanie.
Wzrastająca entropia. Jedynym pewnym sposobem by z entropią walczyć jest mądrość i inteligencja.

I tutaj dochodzimy do finezji. Każdy się zgodzi, że finezja ma wiele wspólnego ze sztuką i kulturą. Jednym z jej synonimów jest kunsztowność.
I gdy teraz obserwuję tego biednego głupka, lidera PO, Grzegorza Schetynę, politycznego kastrata, który już dzisiaj oskarża premiera Morawieckiego o impotencję,(taką samą, jak twierdzi, mają prezydent Duda i premier Szydło), to widzę, że prostota umysłowa, cechująca partyjnego geszefciarza, nie jest w stanie pojąć finezyjności działań i drogi dobrej zmiany.
Lata tresowania homo sovieticus pozbawiła wielu zdolności głębszego rozumowania. A nawet w ogóle samodzielnego rozumowania. Wystarczy Gazeta i TVN i wszystko jasne.

Niestety z przykrością należy stwierdzić, że i po jasnej stronie mocy, wśród zwolenników i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości panuje spore niezrozumienie i zamieszanie.
Bowiem finezja wiąże się z delikatnością, subtelnością i pewną tajemniczością. Nie można głośno wszem i wobec, metodą łopatologiczną, wykładać kawę na ławę. Stąd rozpaczliwe dywagacje sympatycznego Piotra Semki, czy obwinianie braku kultury politycznej przez profesora Kika.

Wielu doskonałych historyków, historiozofów, czy politologów powołuje się na wiekopomne myśli potężnych obserwatorów społeczeństw i myślicieli, którzy w swych dziełach pozostawili mnóstwo mądrych rad dla potomnych. Katon, Monteskiusz, Sun-Tzu, Machiavelli...
Lecz nie tylko ci dobrze wykształceni, także różni mędrkowie i pozerzy; bo cytaty stały się modne; z fałszywą mądrością w oczach, oznajmiają gawiedzi, czy to z trybuny sejmowej, czy na forach internetowych, że już Kartezjusz powiedział, że już trzy tysiące lat temu twórca strategii i taktyki Sun Tzu mówił, a dopiero co odkryty polski, wybitny mędrzec Feliks Koneczny oznajmił, a Monteskiusz to a Machiavelli tamto.
Sejmowy pozer i głupek ostatnio nawet cytował Apostołów.
Zazwyczaj mówiąc to, czy pisząc, kompromitują się, bo głupio dobrany cytat, tylko po to, by błysnąć, świadczy, że kompletnie nic nie rozumieją.
Mądrości i błyskotliwości nie da się szybko uzupełnić przy pomocy smartfonu i Wikipedii. No... ale jest taka poza, że,czy to poseł Szczerba, czy poseł Kosiniak-Kamysz, muszą okrasić swoją wypowiedź jakimś cytatem, lub przynajmniej bon motem. To takie mądre. Daje poczucie własnej wartości. Rośnie się we własnych oczach. A, że prawda o skrajnej indolencji i braku prawdziwej wiedzy zawsze wyjdzie na jaw, co tysiąc razy udowodnił bufon Ryszard Petru, jest poza zasięgiem ich rozumowania.

*****

Czy ktokolwiek potrafi wskazać choćby jednego prawdziwego intelektualistę w całym tym antyrządowym melanżu (nawet w aktualnym, slangowym znaczeniu tego słowa)?

Z rozlicznych definicji inteligencji najbardziej lubię tą, która mówi, że jest to wrodzona i wykształcona umiejętność przystosowania się do zmiennych warunków otoczenia.
Istotne jest także to, jak się to wykorzystuje.
Ważne także jest zrozumienie, że inteligencja nie jest zero-jedynkowa, czyli – albo się ją ma, albo nie ma. Nie; jest to parametr, który zmienia się od zera do pewnego maksimum, które jeszcze nie jest dokładnie określone.
Zwykły pokojowy termostat, ciało martwe, dosłownie kilka elementów, ma swoją malutką inteligencję, bo gdy w pokoju robi się chłodno, to włącza ogrzewanie. A gdy już jest dosyć ciepło, to wyłącza. Czyli reaguje na zmienne warunki otoczenia. Lecz jego inteligencja jest na bardzo niskim poziomie, bo reakcja jest wyłacznie w stosunku do poziomu temperatury, a jego akcja jest dwubiegunowa: - włącza, albo wyłącza. I tyle.
Oczywiście są o wiele bardziej skomplikowane elektroniczne urządzenia regulujące atmosferę w pokoju. Wszystko to nazywamy automatyką. Mimo tego, inteligencja tych urządzeń ciągle jest malutka. Powiedzmy – w skali od 0 do 200 gdzieś w poziomach od 1 do 5.
A co mamy powiedzieć o inteligencji takiego kameleona, który w zależności od barwy podłoża, po którym stąpa, zmienia kolor swojej skóry.
Ponieważ robi to absolutnie bezmyślnie, powinniśmy tu raczej mówić o inteligencji Natury, albo Kreatora, którzy takim go stworzyli.

Lecz przenieśmy się do góry, w regiony, jeżeli już zastosujemy skalę IQ, powyżej 130. ( Osobiście uważam skalę IQ i różne tam Mensy za sporą głupotę, vanity fair, czyli targowisko próżności. Choćby dlatego, że testów można się nauczyć i mamy dobrego kujona z nadymanym ego, a nie osobę bardzo inteligentną).

Trzeba koniecznie dać tutaj pewne zastrzeżenie: nie należy mylić inteligencji ze sprytem. To pierwsze jest oryginałem, a drugie wyłącznie podróbą.
Obecny szef PO, Grzegorz Schetyna, jest bez dwóch zdań sprytny. Lecz, czy jest inteligentny? Wątpię.

Tym, co odróżnia prawdziwą inteligencję od prostackiego sprytu, jest przyzwoitość.

*****

Mateusz Morawiecki versus Donald Tusk.
Według mnie – intelektualista vs. pospolity spryciarz.
Zostawmy na razie wszystkie te charakteryzujące określenia: patriota vs. targowica; państwowo-twórczy vs. karierowicz; altruista vs. egoista. I jeszcze – człowiek dobry vs. człowiek zły.
Można tak długo wymieniać.
I nie chodzi tylko o Mateusza i Donalda. Sięgając na szczyt piramidy należałoby powiedzieć – Jarosław Kaczyński kontra ... no właśnie... kto?

Michał Tusk, syn Donalda, w wywiadzie udzielonym dziennikarzom, Sylwestrowi Latkowskiemu i Michałowi Majewskiemu [1] w sierpniu 2012, m.in. tak powiedział o ojcu:

" - Jest mistrzem w utrzymaniu władzy i partii. Ja nieraz dyskutowałem z nim filozoficznie. Weź, człowieku, zrób coś, autostrady, kolej. [...] On mówi, wiesz, fajnie, zajebiście. Powiedz mi... sztuka polega na tym, żebyś mógł tę władzę utrzymać i rzeczy realizować. Niekoniecznie ja muszę to robić.
- Polityka małych kroków.
- Filozofia taka, że jeśli chcesz zmieniać Polskę, to musisz mieć władzę. Oczywiście, są ludzie, jedni gorsi, drudzy lepsi, natomiast on ani jednego dnia nic nie zrobi, gdyby nie utrzymał władzy. Takie to jest kluczowe. Ja od tego jestem. Ja się na tym znam. Ja się nie znam na kolei, na tym... Ja się znam na tym, żeby utrzymać tę władzę [...]"

Te gorzkie słowa, opisujące skrajny cynizm, mówi syn o własnym ojcu.


Tylko byt samoistny – władza i jej utrzymanie są istotne. Reszta gówno mnie obchodzi.
Czy to może być inteligencja? Czy tylko ordynarny spryt, prawdopodobnego socjopaty?

A jeżeli nawet własny, kochający syn wyraźnie to widzi, to właśnie... nie ma w tym krztyny finezji.

*****

No i wreszcie mamy tą finezję...
Większość ludzi będzie zazwyczaj łączyć finezję ze sztuką. A może nawet bardziej z mistrzostwem.
A ja pozwolę sobie powiedzieć, że jest to wskaźnik wysokiej inteligencji. Dzięki niej staje się intelektualistą. A nie, jak młody Tusk mylnie określił – filozofem.

Czterdzieści pięć lat trzepania mózgów przez sowieckich specjalistów i następne dwadzieścia pięć lat post-magdalenkowej bandy farbowanych lisów lewactwa i kryptokomunistycznego neoliberalizmu wyrządziły duże szkody w umysłach Polaków. Fundamentalne wartości i uczciwe zasady zastąpiono wszechobecnym relatywizmem. Jerzego Urbana, tubę stanu wojennego, zastąpił inny Jerzy, Jerzy Owsiak, indoktrynujący młodych ludzi ponurym hasłem – "Róbta, co chceta".
Dwadzieścia pięć najwspanialszych lat życia mojego pokolenia odebrały miernoty intelektualne, uzurpatorzy pozujący na narodowe autorytety: Michnik, Geremek i Balcerowicz. A potem było już tylko gorzej: Wałęsa, Kwaśniewski, Tusk, czy Pawlak. Pomniejszych leszczy pominę.
Świadomie psuto intelektualnie Polaków. I to zaczynając od przedszkola i szkoły podstawowej. Masowo produkowano niewykształconych, nikomu niepotrzebnych magistrów i doktorów. Świat to widział i polskie uczelnie w rankingach zajmowały miejsca w piątej setce. Czytelnictwo książek w Polsce jest chyba najgorsze w Europie. Z pełną premedytacją zamierzano uczynić z Polaków głupią tłuszczę. Bo z takim zapleczem sprytne cwaniaki, które opanowały kraj po okrągłym stole, jak dzisiaj widać wyraźnie – wcale nie mądre, raczej głupie, mogły liczyć na bezkarność, kraść spokojnie i wykorzystując swoje towarzyskie kontakty w kręgach lewacko – neoliberalnych na zachodzie (a praktycznie ruskiej agentury), sprzedawać im za markowe zegarki, tanią siłę roboczą, czy fabryki, kopalnie i stocznie za bezcen. Albo w zamian za lukratywne stanowiska. Przykład? Powiedzmy – były kanclerz republiki Federalnej Niemiec Gerhard Schröder obecnie szef rady dyrektorów ruskiego giganta Rosnieftu. Albo Jose Manuel Barosso, były przewodniczący Komisji Europejskiej, a od roku doradca w londyńskim oddziale ]]>Goldman Sachs (link is external)]]>, największego banku inwestycyjnego na świecie. No i oczywiście były premier rządu polskiego i prezes Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk, obecnie na lukratywnym, zapewniającym mu do końca życia 80 000 zł emerytury, stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej.

*****

I nagle w kończącym się właśnie, 2017 roku, coś tąpnęło.
Komentatorzy polityki, eksperci, politolodzy, czy zwykli dziennikarze przestali cokolwiek rozumieć. Ba... kompletnie nic nie rozumiała cała antyrządowa opozycja, a nawet spora część członków i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości.
Prezydent Andrzej Duda, namaszczony przez Jarosława Kaczyńskiego, składa zaskakujące veto do dwóch najważniejszych po przejęciu władzy ustaw. Szok.
Brutalna walka pomiędzy prezydentem, zwierzchnikiem sił zbrojnych i ministrem obrony narodowej. Totalna konsternacja.
Wlokąca się przez parę miesięcy rekonstrukcja rządu. Morze spekulacji, plotek i przecieków. I znowu szok. Ukochana premier Beata Szydło, dosłownie w apogeum sukcesu, zostaje wymieniona na pozornego technokratę, Mateusza Morawieckiego.

Co się z tą władzą dzieje?!

Nic dziwnego i co gorsza złego się nie dzieje. Przeszkody, które się piętrzyły, kłody rzucane pod nogi władzy w kraju i zagranicą, zostały zamienione w bloki startowe. Pierwszy etap naprawy państwa został zakończony. Pora uczynić następny krok.

W tych wszystkich służbach, w Abwherze, czy tych na "C", w ważnych sprawach stosuje się czasami tak zwaną kombinację operacyjną. Wiedzą o tym zapewne dziennikarze śledczy, jak Gmyz, Sumliński, Latkowski, czy Bertold Kittel. Lecz raczej nie mają o tym pojęcia zajmujący się polityką Semka, Stankiewicz, czy Warzecha. Toteż, gdy nagle w działaniach politycznych pojawia się finezyjna zagrywka kombinacyjna, są zdezorientowani i zagubieni. Nie mówiąc już o rzeszy mniejszych leszczy, zarówno dziennikarzy i blogerów, którzy szachy znają tylko z nazwy.

A taka rozgrywka miała właśnie miejsce w mijającym roku 2017.
Wymienię po stronie realizatorów kombinacji tylko dwóch zawodników: są to oczywiście – Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki (z wielkim wsparciem ojca Kornela).
Kto był w stanie im się przeciwstawić? Prostaki i niedouki, jak Schetyna i Petru? Czy nawet mózgi: Platformy – Grupiński i Nowoczesnej – Lubnauer?
To różnica wielu klas. Liga okręgowa kontra europejska Liga Mistrzów.
Efekt – po pozornie niezrozumiałych wydarzeniach w ekipie władzy, partie opozycji drastycznie tracą na znaczeniu i podejrzewam, że do następnych wyborów parlamentarnych za dwa lata, mogą nawet zniknąć.

Bo tak jest właśnie Proszę Państwa, gdy nagle po prostocie i głupocie następuje coś mądrego, a nawet intelektualnego.

*****

Mój stary, dobry kumpel, kiedyś wesoły, inteligentny człowiek, niestety wszedł w dziwne towarzystwo i najprawdopodobniej, nie mając absolutnie pojęcia, dał sobie kompletnie wyprać mózg i pozwolił się zindoktrynować. Niestety, on już nie potrafi samodzielnie myśleć (choć mu się tak wydaje) i często słowo w słowo, jedzie sloganami i stereotypami ze słynnego "Prawda 24 godziny na dobę" TVN24. Jest to dla mnie przykre, gdy niegdysiejsza dusza towarzystwa, stała się starczym pieniaczem, pełnym jadu i nienawiści.
Kiedyś, już dobre kilkanaście lat temu, był mimowolnym słuchaczem wykładu Jarosława Kaczyńskiego dla kierownictwa PiSu, o metodach działania i taktykach stosowanych w polityce. Wtedy to ten mój koleś nauczył się modnego wówczas słowa – socjotechnika.
I od tamtego czasu, zgodnie z główna tezą anty-pisu - Kaczyński to manipulator, a jedynym jego celem jest władza.

Tylko, że to gówno prawda ( zgodnie z teorią starszego brata Mariana, profesora weterynarii, ks. Józefa Tischnera, dobrego górala i kiepskiego filozofa).

Ślepym jest ten i to intelektualnie ślepym, kto nie pojmuje, że bracia Kaczyńscy byli chyba (obok ludzi Solidarności Walczącej, czyli także Morawieckich) tymi, którzy najszybciej pojęli fałsz i oszustwo okrągłego stołu.
A na dodatek byli mądrzy, uparci i cierpliwi.

A, czego nie może pojąć mój kolega z wypranym mózgiem, oni byli autentycznymi patriotami, nie z gatunku tych, co chcą polec na barykadzie, tylko takimi, co autentycznie chcą naprawić swój kraj. Nie o władzę, jak to Tusk powiedział w cytowanej wypowiedzi jego syna, Kaczyńskim chodziło (dziś już tylko Jarosławowi), tylko o Polskę i Polaków. O kraj dumny i wolny, a nie lokajską kolonię, rozkradaną przez sąsiednie metropolie.

Duet Kaczyński – Morawiecki musiał w końcu powstać. Dlaczego?
Ponieważ są to intelektualiści i mężowie stanu.
Mają najważniejsze, co potrzeba – wizję, strategię i finezję działania.

Za dwa dni rok 2018. Kontynuacja przełomu. Dalszy postęp.
Dlatego Wszystkim Szanownym czytelnikom życzę jeszcze więcej radości, jeszcze więcej dobrobytu i nie przejmowanie się tymi biedakami, którzy niewiele są w stanie pojąć.

Plus ratio quam vis.

___________

[1] Sylwester Latkowski – "Układ trójmiejski" str. 60, wyd. Zysk i S-ka.
 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (22 głosy)

Komentarze

Ponieważ nie udała się niemiecko - rosyjska próba "ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej" (endlosung) na drodze fizycznej likwidacji Polaków, Stalin przyjął koncepcję "długiego marszu". Doszedł do słusznego wniosku, że Polacy przetrwali zabory dzięki kulturze, więc należy za pomocą kultury (nadbudowy) ich zniszczyć. Niewątpliwie jedna z większych zasług komunistów - likwidacja analfabetyzmu - była podporządkowana temu celowi. Widziałem niedawno propagandowy film z lat czterdziestych ze sceną, jak starzy ludzie uczą się pisać i komentarzem "ci ludzie będą samodzielnie mogli czytać gazety". Stalinizm oficjalnie zniknął, ale dzieło Borejszów i Putramentów trwa. Stan naszych elit intelektualnych jest dowodem, że "Kulturkampf" Stalina odniósł sukces.

Vote up!
15
Vote down!
0

Leopold

#1555187

 

http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Acta_Universitatis_Lodziensis_Folia_Litteraria_Polonica/Acta_Universitatis_Lodziensis_Folia_Litteraria_Polonica-r2013-t19/Acta_Universitatis_Lodziensis_Folia_Litteraria_Polonica-r2013-t19-s31-41/Acta_Universitatis_Lodziensis_Folia_Litteraria_Polonica-r2013-t19-s31-41.pdf

PS

"Głupim narodem łatwiej się rządzi", więc nie bardzo rozumiem rzekomą  ideę  Stalina dot. likwidacji analfabetyzmu w powojennej Polsce, etc?

Doskonale pan wie, że nie jeden obecny polski profesor miał/ma /dziadków/rodziców, którzy przed II WŚ ukończyli w II RP zaledwie cztery klasy szkoły podstawowej!

Vote up!
7
Vote down!
-1

casium

#1555200

Tabuny płatnych literatów - pieszczochów komuny były by bezużyteczne, Trybuna Ludu nie trafiłaby do adresata - "czytelnika" nie umiejącego czytać. Obawa, że człowiek nauczony czytać zacznie czytać słowo nieodpowiednie (np. paryską Kulturę), praktycznie nie istniała. Znajomość pisma była niezbędna by sowiecka propaganda oddziaływała na mózgi z pełną mocą,

Vote up!
6
Vote down!
0

Leopold

#1555225

Tak, ma Pan rację z tą Trybuną Ludu - tubą PZPR!

 W innych mediach nie pozwalano krytycznie komentować informacji opublikowanych w „Trybunie Ludu” lub wdawać się z nimi w polemikę. Wszelkie krytyczne i polemiczne materiały cenzura eliminowała przed wydrukowaniem. 

Dodam, że polski chłop i polski robotnik nie wspominając o znacznej części inteligencji  Trybuny Ludu nie kupował, natomiast chętnie przynosił z miejsc dostępnych np. z świetlicy zakładowej i.t.p. i wykorzystywał w miejsce trudnego do zdobycia papieru toaletowego. 

Nakład TL na przełomie lat 40/50 to około 250 000 egz. - w późniejszych latach podwoił się. Jak by nie patrzeć gazeta była tania i dostępna, więc sączenie jadu przynosiło określone skutki. Kto jednak zetknął się ze "zgniłym imperializmem" ten szybko i  skutecznie przecierał  oczy i nawet wieloletnia  indoktrynacja brała w łeb!!!

Pozdrawiam pana Leopolda.

Vote up!
5
Vote down!
0

casium

#1555228

Witam

 

Jakże słuszna uwaga. Strasznie ta Polska przeszkadza miedzy Rosją i Niemcami.

Lecz pewien jestem - nie dadzą rady.

 

Pozdrawiam

Vote up!
8
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1555209

  Witam! Oj, chcieliby dzielić płachtę Rzeczpospolitej, a później graniczyć na Odrze pieczętując sowiecko-krzyżacki układ. Niedoczekanie. Pozdrawiam!

Vote up!
6
Vote down!
0

ronin

#1555265

Likwidacja analfabetyzmu połączona była z diabelskim planem "punktów za pochodzenie" ! Czytać gazety - owszem ! Podstawówka dla wszystkich, ale już szkoła średnia, ta lepsza, dla dzieci "aktywu" a zawodówki dla dzieci "inteligentów pracujących". 

Vote up!
6
Vote down!
0

#1555248

Ej!

Na studiach też były punkty za pochodzenie. I te praktyki robotnicze, pamiętasz?

 

Dosiego!

Vote up!
4
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1555268

Jako potomek obszarnika, fabrykanta, sanacyjnego dyrektora szkoły, blisko związany z oficerami sanacyjnej armii (dowódca pociągu pancernego zamordowany w Starobielsku i wysoki oficer kontrwywiadu) - musiałem to wszystko znosić. 

Na praktykach zawsze był kapuś/prowokator.

Studia przerwano mi "za całokształt" po drugim roku. Po odrzuceniu propozycji studiów na wyższej szkole łączności (i współpracy) - służba zasadnicza, ale z takim sprzętem i dostępem do takich informacji, że strach. Oczywiście cały czas spacer po ostrzu. Potem praca na uczelni i kontynuacja studiów. Jeden człowiek z Polibudy miał wyrzuty sumienia  w związku z wysłaniem mnie do wojska i powrót ułatwił. Drugi czekał cierpliwie i uniemożliwił zrobienie dyplomu (zrobiłem w Holandii).

Gdzieś istnieją listy proskrypcyjne, bo w 1999 były ubek szef biura paszportowego usiłował uniemożliwić mi wyjazd na uczelnię na podyplomówkę - odmówił wydania paszportu ! Ot tak. Mówiąc w wolnej Polsce w oczy : nie dorwaliśmy cię, ale JA nie odpuszczam.

Ja też. Szukam przez IPN, w archiwach.

 

Vote up!
6
Vote down!
0

#1555270

Skąd ja to znam?!

 

Tylko, ze ja dzięki oczom uniknąłem drastycznego kontaktu z wojskiem. Mimo tego, na PG, jeden dzień w tygodniu mieliśmy "babskie wojsko". Czyli dziewczyny i łajzy z kat. D w górę. Majory, komandory ze studium napalali się na dziewczyny i traktowali nas lekko. Mimo tego, po dyplomie nadano nam stopnie oficerskie (tzn. również dziewczynom). Elektronika, w szczególności łączność, to było oczko w głowie.

Sprawdzałem IPN, nie ma na mnie nic i na tatę, żołnierza AK gen. Krzyżanowskiego i Łupaszki.

Dziwne sprawy się działy, ale to na rozmowę przy stoliku.

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1555273

Renomowani europejscy analitycy oficjalnie głoszą: zachodni kapitał skolonizował nasz kraj. PMM wie , że polityka poprzednich rządów doprowadziła Polskę do trudnej sytuacji. Polityka ta polegała na wyprzedawaniu wszystkiego za bezcen zagranicznym korporacjom. W efekcie „Poland is foreign own country”, czyli naszymi właścicielami stali się obcokrajowcy. Przezwyciężenie tego stanu rzeczy wymaga wielkiego i rozciągniętego w czasie wysiłku. PMM ma wszelkie dane, aby zostać silnym i skutecznym premierem. Musi jednak szybko zaradzić zdiagnozowanej chorobie. Udowodnienie przez PMM, że posiada panaceum na wszelkie dolegliwości zwłaszcza finansowe sprawi, że okaże się mężem stanu - co nie do końca podoba się partii, zwłaszcza, że nie wywodzi się on z jej podstawowego korzenia – okaże się skutecznym premierem. Aby tak było Naczelnik powinien go wspierać dając zielone światło na podejmowanie szybkich i sprawnych, samodzielnych decyzji. Bardzo wątpię by Naczelnik zadowolił się rolą stratega oraz arbitra tylko w sprawach podstawowych.

Jeżeli decyzje okażą się nietrafione to:

- PMM nie zostanie ani mężem stanu, ani mężem opatrzności.

- Powróci na fotel w banku z pensją kojącą złamane serce.

- Z długiem większym niż jest zostaną: Polska i Polacy.

PS

Mąż stanu - a kto to taki?

Człowiek wybitny, charyzmatyczny, potrafiący przewidywać wydarzenia polityczne, po prostu wielki - tak w skrócie zdefiniować można męża stanu. To ten, który zapewnia poczucie bezpieczeństwa narodowi i państwu. Mąż stanu swoimi politycznymi posunięciami reprezentuje rację stanu, czyli walkę o dobro obywateli, narodu i państwa. Idzie obraną przez siebie drogą. Nie jest populistą i nie zmienia poglądów przed kolejnymi wyborami. Jak mówią historycy, mąż stanu to polityk myślący o przyszłych pokoleniach, a nie o przyszłych wyborach.

Nie oznacza to, że mąż stanu to człowiek bez wad. Jak przekonuje przykład Piłsudskiego, nawet tak wybitne osobistości mają w swej "karierze" wzloty i upadki. Ich wielkość polega jednak na tym, że mimo to postrzegani są w swych krajach i nie tylko jako ludzie nieprzeciętni, którym wiele zawdzięczamy.

Vote up!
9
Vote down!
0

casium

#1555199

Witam

 

Gdyby nie ojciec, też miałbym wątpliwości co do PMM. Mógłbym myśleć, że to wynajęty manager.Lecz trochę znam ludzi Solidarności Walczącej. To wysoki poziom.

 

Pozdrawiam

Vote up!
7
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1555210

https://wiadomosci.wp.pl/kukiz-przypomina-wypowiedzi-kornela-morawieckiego-lista-jest-mocna-i-naprawde-dluga-6203942209750657a

Tatuś trzepał synkowi pupę nie po to by brykał, lecz by rad dobrych słuchał.

PS

Słuchajcie, synowie, rad ojca, by poznać mądrość, zważajcie!

~  Biblia Tysiąclecia, Prz 4:1

Pozdrawiam.

Vote up!
7
Vote down!
0

casium

#1555213

Taniec zmian ministerialnych jeszcze się nie rozpoczął...czy jest potrzebny wiedzą ci , co wiedza więcej ode mnie...

Vote up!
7
Vote down!
0

Yagon 12

#1555203

Witam

Zgodnie z teorią zarządzania, przy rekonstrukcji zmiany są konieczne. nawet niesprawiedliwe.

 

Pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1555211

W dyskusjach ( stan wojenny - Wrocław ) padło wizjonerskie : skracamy czasowo kadencje o połowę - wszystkie ! Posłowie mają zapieprzać jak małe samochodziki i w dwa lata zrobić plan czteroletni - więc będą tak wypaleni, że trzeba będzie ich wymienić mimo protestów. Dalej mi ten "modus vivendi" dźwięczy pod czaszką.

Acha! Byłem tylko łącznikiem/gońcem Szczecin - Wrocław.

Vote up!
3
Vote down!
0

#1555252

Bardzo dobry tytuł !

Ludziska nie lubią finezji. Pułapka ofsajdowa ? To takie niehonorowe ! Rzucamy się całą drużyną "wpieriod" i gnamy na bramkę przeciwnika.

Bruksela oczekiwała od nas takiej gry. Piłkę musi prowadzić Kapitan, nie jakaś baba, bramkarz (prezydent) musi biegać jak piesek, obok Kapitana.

Vote up!
4
Vote down!
0

#1555253

Ano widzisz...

Przypomnę, że po wojnie byliśmy świetni w boksie, lecz długo potem byliśmy dobrzy w judo. Bo nauczyliśmy się wykorzystywać energię przeciwnika, a nie tylko na odlew lać po pysku. Tylko popatrz, jak przy minimalnej pomocy PISu, PO i N. same się wykończają. Czyste judo.

 

Dosiego!

Vote up!
5
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1555269

I szach-ciach, oby tylko nie cadyk. Niech będzie Jankiel, Tuwim, Lechoń, byle nie pust wsiegda nu pogodi wsiewołodia nam konecki swoboda ruskiego pod oligarchami naroda job twaju w anetewku na wall stret riezanu. 

Uff, jakem Zagłoba nadal nie ufam. Jest taki jeden dowcip jak to Icek i Mosiek porządne ludzie się przed nadejściem narodowych socjalistów ochrzcić postanowili. Czas gonił więc proboszcz ochrzciwszy szanownych panów mówi: Jak jakieś wątpliwości,to proszę nawet nocną porą na probostwo. Już następnego wieczora neokatechumeni pukają do drzwi plebani. Sprawę wyłuszcza Mosiek. Proszę najdroższego księdza proboszcza bo my mamy problem z Marią Magdaleną. No? Bo w to, że Magdalena grzeszyła, to Icek i Ja święcie wierzymy, ale w to, że się nawróciła to za nic ani ja ani Icek uwierzyć nie możemy....

Vote up!
5
Vote down!
0

Onufry Zagłoba

#1555271

Dobre!!! Tego nie znałem.

 

A z ruskich to u nas przebojem było - Czapajew gieroj. Za rodinu, za Stalina. Na boj, na boj, na boj. My kulturnyj narod, my giermanca nie boimsja, my wsiegda idiom wpierod. Job twoju mać...

 

A co do zaufania - to trzeba mieć odwagę. Słabi nigdy, nikomu nie ufają.

Dosiego!

Vote up!
4
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1555275

"Mają najważniejsze, co potrzeba – wizję, strategię i finezję działania."

Tak, mają bardzo dużo bez dwóch zdań i dlatego tutaj będzie POLSKA, nie Rosja, nie Niemcy tylko POLSKA.

Pozdrawiam, dobry tekst, kompleksowo ukazuje rzeczywistość, w której żyjemy.

Vote up!
3
Vote down!
-2
#1555276

Będzie w końcu Polska. bez dwóch zdań.

Przekroczyliśmy Rubikon, a komuniści podkulili ogony. I szubrawcy w togach już ich nie wybronią.

 

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1555278

Polska będzie, chciałbym żeby jeszcze Polacy byli w tej przyszłej Polsce. A jak będziemy to, żebyśmy byli u siebie i mieli coś do powiedzenia. Jest nadzieja, są oznaki, że naród polski się budzi.

Vote up!
2
Vote down!
0

ość

-----------------------------------

gdy prawda ponad wszystko, życie bywa piękne

wtedy żyć się nie boisz i śmierci nie zlękniesz

#1555287

Świetna ocena sytuacji, ale niepełna; uzupełnieniem może być przyjęcie założenia, ze udało się komunistom po wojnie wychować (częściowo) ruskiego człowieka z książki Ewy Kurek - "Rosji rozumem nie pojmiesz"

Vote up!
4
Vote down!
0

Stasiek

#1555277

Przypominam, ze sowieci w 5-tym, na tankach przywieźli do Polski 70 tysięcy niby-polaków. I ci zostali i się rozmnożyli.

A kogo przeciągnęli na swoją mongolską stronę, to wyraźnie widać po prezydent Warszawy.

 

Pozdrawiamm

Vote up!
5
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1555280

"hanka" nikomu nie da się nigdzie przeciągnąć. Ona jest ze "słusznej" nacji, a to oni "przeciągają, nie ich...

Vote up!
0
Vote down!
0
#1555324