Neo – niewolnictwo
- Panie Januszu, jutro o szóstej rano leci pan do Liverpoolu.
- Chwileczkę, umówiliśmy się przecież, że o zaokrętowaniu będę informowany trzy, cztery dni przed wyjazdem.
- Tak, ale sytuacja jest wyjątkowa, statek przyszedł szybciej i kapitan żąda pana na jutro.
- Rozumiem. Lecz ja mam w domu sprawy, które muszę załatwić i po prostu do rana się nie wyrobię.
- Panie Januszu – nie ma pan wyjścia.
- Nie mam wyjścia?! Pan się grubo myli. Informuję pana, że jutro rano nie lecę. Są sprawy ważne, ale są ważniejsze. Nie jest pan moim władcą i nie jestem w żadnej służbie i na rozkaz. To ja decyduję, co robię. Żegnam.
Jak się później okazało, statek musiał czekać na swoją kolejkę na redzie, a ja, gdybym wówczas pokornie się zgodził i poleciał następnego ranka, to spędziłbym pięć dni w jakimś obskórnym hoteliku w Liverpoolu, czekając na dołączenie do statku.
Agent zadzwonił do mnie po dwóch dniach i jak gdyby nigdy nic radośnie zakomunikował:
- Panie Januszu, leci pan dopiero w piątek!
Nie ma wyjścia? Wyjście jakoś się znalazło...
************
Każdego dnia o poranku, tak do w pół do dziewiątej. Trójmiasto. Wszystkie drogi dojazdowe do miasta dokumentnie zakorkowane. To zdążają do pracy niewolnicy. Niewolnicy korporacyjni.
Robotnicy i zwykli pracownicy już dawno pracują, bo pociągami i autobusami przyjechali już o szóstej i siódmej.
Niewolnicy mogą spać nieco dłużej, ale wszyscy mają samochody, w rodzinie i mąż i żona i zazwyczaj też wyrośnięte dzieciaki, to gdy ta metalowa, dymiąca masa ruszy nagle, to nie ma takich dróg, których by nie zakorkowali.
Te poranne i popołudniowe korki, w których auta z jednym człowiekiem w środku posuwają się w tempie żółwia, to ich znak szczególny. Dwie godziny życia, które codziennie oddają, na przebycie trasy, która normalnie wymaga tylko trzydziestu minut, tylko po to, by znaleźć się w kaście neo – niewolniczej. Choć oni sami nigdy tak o sobie nie pomyślą.
Z czym więc mamy do czynienia?
Neo - niewolnictwo jest sprytnym zabiegiem władców tego świata, którzy wszczepili całym pokoleniem kult pieniądza, choć dokładniej kult pogoni za pieniądzem, za wszelką cenę, jak to się mówi – po trupach, kosztem własnego życia, własnej rodziny, szczęścia i spokoju.
W taki właśnie sposób wielkie międzynarodowe korporacje, sieci, banki i inne instytucje finansowe hodują sobie pracowników. Pracowników karnych, bo praktycznie ubezwłasnowolnionych.
Zmamieni możliwością awansu, czyli szybkiej kariery, następnie z założoną uprzężą kredytów, nie zauważają, że ich młodzieńcza wolność odeszła bezpowrotnie i już na długo będą niewolnikami, niewiele różniącymi się od feudalnego chłopa.
Korporacjonizm narzuci im wszystko w życiu: bezwzględnie przestrzegany sposób ubierania się; nie myślą o tym, a właśnie wdziali mundury. Narzuci im precyzyjny rozkład dnia, rozkład tygodnia, a nawet sposób odżywiania.
Firma zatrudniająca organizuje im nawet rozrywkę oraz metodę wypoczynku.
I najważniejsze i najgorsze: - ten system narzuci im sposób myślenia.
Jednak najpaskudniejsze w tym wszystkim jest to, że korporacja wzbudza i utrwala w ludziach najgorsze cechy charakteru. Nieustanny wyścig serwowany przez szefów, skrajna konkurencja i tak zwane wyniki, powodują, że normalne, przyjazne stosunki międzyludzkie są rzadkością, natomiast niszczenie kolegów – konkurentów, donoszenie, podkładanie nogi, czyhanie na błędy jest powszechną postawą wśród tych biednych ludzi.
Słabsi szybko odpadają. Często nawet nie słabsi, tylko ci łagodniejsi, pełni dobroci i nie dążący dosyć mocno do wyimaginowanego celu.
W powszechnym mniemaniu tego środowiska, to przegrani.
Wszystkim wiadomo, że makler londyńskiego City, nota bene marzenie każdego neo - niewolnika, pracuje w tak ekstremalnym napięciu na szczycie piramidy korporacjonizmu, że wytrzymuje maksymalnie cztery lata. Potem, jak to się mówi, jest wypalony. Oznacza to, że ma wybór: zwariować, popaść w depresję, lub alkoholizm czy narkotyki, albo rzucić wszystko i intensywnie się leczyć.
Jeńcy korporacyjnego systemu dobrze o tym wiedzą i mimo tego marzą nieustannie o takim życiu. Bo tam jest pieniądz, mitycznie wielki. A pieniądz jest przecież tym po co żyją.
Mam poważny problem z komunikacją z ludźmi z tego systemu/ Ludźmi, którzy dla mnie są niewolnikami. Reprezentują oni kompletnie inną kulturę. I to nie tylko młodzi, co by wskazywało na konflikt pokoleniowy, ale także pięćdziesięciolatkowie, a nawet starsi, których jedynym wyznacznikiem jest praca dla jakiejś formy korporacji.
Wszystko o czym mówią, ba, również wszystko o czym myślą, kręci się wokół pieniądza. Mogą o tym gadać bez końca. I co ciekawe – o swojej pracy nie lubią rozmawiać. Jakby pracowali w jakiejś tajnej organizacji.
To, co powinno być życiem domowym, odpoczynkiem, to także nieustanna pogoń. Inaczej już nie potrafią.
Uprawiają sporty, bo taka jest moda. Lecz wyłącznie te, które w ich środowisku się liczą. I tutaj również pieniądz jest na pierwszym miejscu. Miesiącami potrafią czekać na miejsce w prestiżowej siłowni, gdzie miesięczne bilety zaczynają się od 500 zł/miesiąc.
Nawet jak idą sobie tylko pobiegać (oczywiście, po popularnej ścieżce w Sopocie, a nie byle gdzie w lesie), to przebierają się w ubiory warte co najmniej 5 tysięcy. Bo dla neo-niewolników pieniądz musi być widoczny.
A potem dochodzą wszystkie te modne, często ekstremalne sporty, surfowanie, nurkowanie, wypasione motocykle.
Osiem z dziesięciu młodych farmaceutek przyjmowanych do pracy interesuje tylko ile maksymalnie mogą zarobić. Gotowe so pracować po nocach i w niedziele i święta. Dom, dzieci, rodzina nieważne. Liczy się tylko jak najwyższa pensja. Jedynie dwie pozostałe zauważają, że apteka może im dać dużo więcej swobody. Że pracować będą, jak to dawniej zwyczajowo było tylko 7 a nawet 6 godzin. Że nie mają obowiązku codziennie wyrobić daną liczbę paragonów i że mogą swobodnie porozmawiać z pacjentem o jego kłopotach, bez nachalnego wciskania kitu, tych niepotrzebnych witaminek, osłon i magnezu do wszystkiego. Po prostu mogą normalnie żyć, a nie brać udziału w wycieńczającym wyścigu.
*********
Ciekawym zjawiskiem i dosyć nowym jest fakt, że ciągle jeszcze młodzi miliarderzy (przynajmniej umysłowo), jak najbogatszy człowiek świata Carlos Slim Helu i tuż po nim Bill Gates, czy nowi Elon Musk lub Ivan Glasenberg, mają wyraźnie krytyczny stosunek do tego wyścigu szczurów tworzącego neo - niewolnictwo.
Pisałem juz o tym, jak próbują nawet z tym walczyć.
"[...] Miliarder Carlos Slim Helu, meksykański magnat telekomunikacyjny podczas biznesowej konferencji w paragwajskim Asuncion przypomniał o idei, o której wspominał już przed dwoma laty - zakładającej wydłużenie dnia pracy do 11 godzin, przy jednoczesnym skróceniu tygodnia pracy do 3 dni.
- Pracując trzy dni w tygodniu, mielibyśmy więcej czasu na odpoczynek, na podnoszenie jakości życia - mówił przedsiębiorca, cytowany przez „Financial Timesa”.
Według Slima podzielenie pracy na trzy dni w tygodniu byłoby bardziej efektywne, a cztery dni wolnego, które dzięki temu uzyskaliby pracownicy, zmusiłoby ich do szukania nowych aktywności. W ten sposób doprowadziłoby do pobudzenia kreatywności.
Według miliardera podniesieniu powinien natomiast ulec wiek emerytalny. Meksykanin twierdzi, że w czasach, gdy żyjemy po 85-90 lat, a praca w przypadku większości pracowników nie jest tak wymagająca fizycznie jak dawniej, powinniśmy pracować dłużej - do 70-75 roku życia. Sam Slim ma już 74 lata.
Jak informuje „FT”, niektóre z przedstawianych koncepcji Slim stara się wdrażać w swoich firmach. W meksykańskim Telmeksie wdrożył system, zgodnie z którym osoby pracujące na zbiorowej umowie, które dołączyły do przedsiębiorstwa jeszcze jako nastolatkowie, po przekroczeniu 50 roku życia mogą kontynuować pracę w trybie 4-dniowego tygodnia pracy - przy zachowaniu 100 proc. wynagrodzeń. [...]
http://kariera.forbes.pl/carlos-slim-helu-proponuje-3-dniowy-tydzien-pracy,artykuly,180179,1,1.html (link is external) (link is external)
Nie tylko wielcy miliarderzy – filantropi zaczynają widzieć problem samobójczego wyści gu szczurów i neo – niewolnictwa. Również władze najbogatszych państw zauważają tą patologię.
Przypomnę, że już w latach osiemdziesiątych wstrętni kapitaliści – Francuzi wprowadzili 36 – godzinny tydzień pracy.
Na statkach pod norweską banderą pracuje się w systemie 1 : 2. Czyli za jeden miesiąc pracy na morzu należą się dwa miesiące wypoczynku.
Szwedzi również nie pozostają w tyle:
"[...] Kilka miesięcy temu na pomysł ograniczenia dnia pracy do 6 godzin wpadli Szwedzi, którzy na grupie urzędników z Goeteborga zamierzają sprawdzić, jakie skutki, dla zdrowia i efektywności zawodowej, może przynieść taka zmiana (link is external) (link is external) . W Australii z kolei od jakiegoś czasu testuje się model pracy w 4-dniowym trybie - po 9 i pół godziny dziennie. Podobne próby skracania tygodnia pracy podejmuje się również w niektórych amerykańskich stanach, np. w Utah czy na Hawajach [...] " [1]
Świat zauważa potężny problem cywilizacyjny spowodowany korporacyjnym zniewoleniem ludzi i quasi-feudalnym wyzyskiem.
Różnica jest tylko taka, że ten przymus jest "niby – dobrowolny". Przecież nikt nikogo nie zmusza do pracy w takim systemie i każdy może dobrowolnie odejść.
Nieprawda. Pracownik zostaje tak uwikłany środowiskowo, towarzysko, mentalnie i finansowo, że po prostu nie ma wyjścia.
Tak, jak kiedyś chłop pańszczyźniany, tak teraz młody człowiek w systemie korpo (jak sami mówią) już nie potrafi swoją wolą, która została skutecznie złamana, zdecydować się na wyjście z tego poddaństwa. To jedyna droga życia, jaką widzi. Inne wydają mu się wyrzuceniem poza margines.
Stosunek pomiędzy wolnością i pracą to poważny problem. Nie tylko filozoficzny, lecz wręcz cywilizacyjny.
Co jest warte życie, gdy, aby godnie żyć, musimy wykonywać codziennie pracę, której nie lubimy, pracę, która nie daje nam satysfakcji, radości, a częstokroć niszczy nas psychicznie i fizycznie?
Czy jest to życiowa powinność, czy przekleństwo?
Wielkie korporacyjne machiny tego świata, do których należy też większość opiniotwórczych mediów zadbały o to by neo-niewolnik nie rozmyślał na poruszone tu tematy.
On ma wszystko ustalone:
- w środę ma się cieszyć, że już połowa tygodnia,
- czwartek cieszy bo jutro już piątek,
- piątek – imprezy początek. Zabawa, aż do utraty przytomności,
- sobota – leczenie się, moralne dylematy, powrót do zdrowia.
- niedziela dla rodziny, skażona paskudnym faktem, że jutro poniedziałek.
I tak ab ovo usque ad mala.
Przez okrągły rok i przez następne czterdzieści lat.
A życie jest tylko jedno...
[1] http://naszeblogi.pl/48400-praca-jest-celem-twojego-zycia-twierdza-krwiopijcy
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 7632 odsłony
Komentarze
Zekonomizować masy
19 Marca, 2017 - 13:23
Krytykowanie kapitalizmu, który rzekomo z samej istoty opiera się na chciwości i idącej z nią w parze niemoralności, stało się najbardziej lotną odmianą populizmu. Lwia część społeczeństwa nie rozumie jednak co tak naprawdę konstytuuje będący jego podstawą „wolny rynek”. Mimo to, wini go za wszelkie ekonomiczne klęski, obecny kryzys oraz „niskie” zarobki. I jest to paradygmat naprawdę bardzo szkodliwy.
Z czego to wynika? Dlaczego Polacy tak często lżą kapitalizm? Źródło takich zachowań leży u podłoża kultury, która kształtowała się w nas – jako narodzie - przez cały okres trwania PRL-u. Wciąż uważamy, że „wszyscy mamy równe żołądki”, a wolny rynek w połączeniu z napędzającą się dzięki niemu globalizacją tworzy coraz większe wyrwy w dochodach, i nie potrafimy tego zaakceptować. Oczywiście patrząc z perspektywy ludzi, dla których kapitalizm „się nie sprawdził”, bo nie udało im się najzwyczajniej wzbogacić. Czy to z powodu pecha, czy z braku umiejętności. Z drugiej strony, to właśnie wywiedzione z Oświecenia idee wolności gospodarczej dały upust naszej „bizantyjskiej kulturze”. Rzesze Polaków, wbrew Michael’owi Moore’owi, uważają kapitalizm za prawdziwe love story i trudno im się dziwić. Właśnie dzięki niemu mogli efektywniej spożytkować swoją nieprzeciętną wiedzę i zdolności. Mówiąc krótko, osiągnąć sukces, za który zostali sowicie wynagrodzeni. „Sprawiedliwość społeczna” Jak ujął to w możliwie najbardziej przekonujący sposób odnosząc się do największych umysłów w historii ludzkości Milton Friedman: - Ich osiągnięcia były pochodną geniuszu osobowości lub twardych i niekonwencjonalnych poglądów kwitnących w klimacie społecznym akceptującym różnorodność i nietuzinkowość.
http://prokapitalizm.pl/tag/chciwosc
@JzL
19 Marca, 2017 - 13:39
Witaj Józiu
Mnie bardziej chodzi o dwie inne sprawy. Pierwsza to filozoficzna - przymus pracy. Czy w życiu powinno tak być, że musisz pracować, nawet, jeśli nie chcesz. Bo inaczej zdechniesz. Szwajcarzy zmierzyli się zeszłego lata z tym problemem proponując w referendum 2500 franków dla każdego obywatela. Jak wiemy, Szwajcarzy zagłosowali na nie. Pieniądze mają być nadal tylko zapłatą.
Drugi aspekt, to perfidne oszukiwanie milionów, poprzez propagandę i reklamy, że jedyny słuszny styl życia, to pogoń szczurów i korporacyjne niewolnictwo. I fałsz, że tylko to daje pełnię szczęścia.
Na kapitalizm nie zamierzam najeżdżać, bo to socjaliści i komuniści najbardziej wykorzystują ludzi.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Jest jeszcze
19 Marca, 2017 - 14:35
możliwość pracy na własne konto.
Skorzystałem z tego "dobrodziejstwa" lat temu naście.
Źle na tym nie wyszłem
Pozdrawiam
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika Pers został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
19 Marca, 2017 - 15:31
--------------------------------------
Satyr twierdzi, że brak mi kultury i inteligencji ale ja się z nim nie zgadzam.
Lepiej, żeby się do mnie nie odzywał bo po co ma mi załatwiać następnego bana?...
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika wilk na kacapy został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
19 Marca, 2017 - 19:23
Wilk od głupot
20 Marca, 2017 - 09:03
Ty chyba masz pierdolca, albo Petru ci to powiedział.
Hotel nigdy więcej niż trzy gwiazdkowy. A wiesz, co to jest w Pointe Noire w Kongo, lub choćby w Bombaju? Fakt, płacą tyle samo, jak za bycie na burcie. Tylko człowieku, zrozum, że każdy woli te parę dni spędzić jeszcze z rodziną niż szwendać się po obcym mieście, czy siedzieć w pokoju hotelowym. Oczywiście są też idioci, którzy się cieszą, bo pensja im leci. Tak jest właśnie u tanich Greków, o których wspominasz. Mnie natomiast poważni armatorzy, z którymi współpracowałem tak od 20 lat, płacili równo, niezależnie czy byłem na statku, czy w domu. Bo jak jesteś specjalistą z doświadczeniem, to dostajesz umowę długoterminową, a nie kontrakt na rejs.
Capisce?
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika Pers został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
19 Marca, 2017 - 20:32
--------------------------------------
Satyr twierdzi, że brak mi kultury i inteligencji ale ja się z nim nie zgadzam.
Lepiej, żeby się do mnie nie odzywał bo po co ma mi załatwiać następnego bana?...
Zgadzam się,
19 Marca, 2017 - 21:06
że głowy zostały przeprogramowane przez rzesze socjotechników. Obserwowałam to wszystko na początku słynnej naszej transformacji i nie mogłam wyjść z podziwu w jak krótkim czasie ludzie przestawili "przełącznik" na skrajne położenie swojej sytuacji zawodowej. To było widać jak na dłoni, że wyrosła nagle rzesza neoniewolników przyjmujących wszelkie zniewolenie narzucane im przez neobiznesmenów stosujących w swojej działalności totalne metody zniewolenia. Wizytując z koleżanką niektóre zakłady pracy stawiałyśmy sobie pytanie jak Polacy mogli tak szybko na żądanie zgiąć karki. Widocznie bat ekonomiczny okazał się do tego wystarczająco skuteczny. To były moje najbardziej przykre doświadczenia zawodowe.
Pozdrawiam
Szpilka
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika Pers został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
19 Marca, 2017 - 21:17
--------------------------------------
Satyr twierdzi, że brak mi kultury i inteligencji ale ja się z nim nie zgadzam.
Lepiej, żeby się do mnie nie odzywał bo po co ma mi załatwiać następnego bana?...
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika Pers został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
19 Marca, 2017 - 21:27
--------------------------------------
Satyr twierdzi, że brak mi kultury i inteligencji ale ja się z nim nie zgadzam.
Lepiej, żeby się do mnie nie odzywał bo po co ma mi załatwiać następnego bana?...
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika wilk na kacapy został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
20 Marca, 2017 - 00:18
@Pers
20 Marca, 2017 - 09:09
Dziękuję, że zaczynasz dyskutować merytorycznie.
"Jaki procent jest w tym temacie?" Znaczy się mały? Tu gdzie mieszkam, powstają całe dzielnice tylko takich ludzi. To korporacyjne odpowiedniki warszawskich "słoików".
I słusznie - problem tkwi w zidoktrynalizowanych umysłach. Taki wbudowany Syndrom Sztokholmski.
.
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika Pers został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
20 Marca, 2017 - 09:24
--------------------------------------
Satyr twierdzi, że brak mi kultury i inteligencji ale ja się z nim nie zgadzam.
Lepiej, żeby się do mnie nie odzywał bo po co ma mi załatwiać następnego bana?...
.
20 Marca, 2017 - 16:08
.
ość
-----------------------------------
gdy prawda ponad wszystko, życie bywa piękne
wtedy żyć się nie boisz i śmierci nie zlękniesz
Przepraszam, nie da sie wpisu
20 Marca, 2017 - 16:16
Przepraszam, nie da sie wpisu zamiescic we właściwym miejscu jako odpowiedz na komentarz, który jest o 7 wyżej. Skasować też nie można, musi być conajmniej kropka. Dlaczego to jest tak ustawione?
ość
-----------------------------------
gdy prawda ponad wszystko, życie bywa piękne
wtedy żyć się nie boisz i śmierci nie zlękniesz
@ jazgdyni
19 Marca, 2017 - 21:16
Samo życie! Jedna twarda rozmowa z szefem takiego korpoludka i umowa : wy święcicie sobotę już od piątku, a ja w sobotę pracuję by w niedzielę nie odbierać od was telefonów.
@cyborg
20 Marca, 2017 - 09:14
Witaj
Dużo niezrozumienia w tym temacie. I wkurza mnie to, gdy ktoś się przyczepia do jakiegoś szczegółu, czy fragmentu i uważa to za istotę sprawy.
Czytanie ze zrozumienie niestety ciągle jeszcze ciężko przychodzi.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@ jazgdyni
20 Marca, 2017 - 10:24
Niestety AI na naszym portalu traktuje wszystkich jako logicznie myślących, kulturalnych patriotów.
Czytałem komentarze na "Naszych Blogach" - ogromna różnica.
@ jazgdyni & all
20 Marca, 2017 - 10:36
Nie mam dwururki ! Jak się likwiduje powielony komentarz ?!
Wracając do tematu : Bill Gates jest doskonałym przykładem niszczącego wpływu ekstremalnego korporacjonizmu na branżę.
zmiana
20 Marca, 2017 - 09:32
Świat który opisujesz, znam sprzed lat mniej więcej dwudziestu. Dziś ten świat zasadniczo się zmienił.
W wiodących korporacjach takich jak IT&T, Google, Red Hat, CGC od dość dawna już dostrzeżono, że korpoludek którego przedstawiasz, to pracownik mało wydajny i niezbyt kreatywny. W tej chwili podejście pracowników najlepszych firm do pracy jest zasadniczo inne. Trudno namówić ich na dodatkowe zadania i nieważne jaką gratyfikacją finansową. Wolą iść z psem na spacer, popływać, pograć w koszykówkę. Podejście menedżerów do pracownika dobrych firm polega dziś głównie na dopieszczaniu ich ego, ułatwianiu pracy, usuwaniu problemów.
Intensywnie rozwija się też sharing economy - ekonomia współdzielenia, będąca odtrutką na postmodernistyczny kult posiadania. Wspólne użytkowanie samochodu, (Uber, BlablaCar) dzielenie się mieszkaniem (AirBnB), zasobami finansowymi (Kickstarter, Zopa), nawet wolnym czasem - w tym kierunku zmierza świat. W Polsce ekonomia współdzielenia też się z czasem rozszerzy, choć póki co, administracja dzielnie z nią walczy.
pozdrawiam
WL
@Wczesne Lato
20 Marca, 2017 - 10:06
Witaj!
Mniemam, a właściwie jestem pewien na 95%, że piszesz nie z Polski. I opisujesz dokładnie zmianę, jaka się dokonuje w "mądrych" korporacjach. Zetknąłem się z tym samym pracując dla największych, amerykańskich firm naftowych z Houston. Niby Norwegowie (wielcy armatorzy) też zmieniają swoje podejście, ale gdy mój pracodawca, dla którego pracowałem 10 lat, największy na świecie armator shuttle tankers, przeinwestował i nie wyszło mu wejście na giełdę, to oddał 51% firmy Japończykom, tak, że ci zaczęli decydować i w pół roku uznali, że Polacy (nieliczna garstka oficerów) są za drodzy i mają za dobre warunki, więc wymienili nas na o wiele tańszych Filipińczyków, a jako premię, pozwalając nam ich szkolić przez pół roku.
Ja niestety w swoim tekście opisuję aktualną sytuację w kraju. Jest czarno. Wystarczy pooglądać telewizję, posłuchać posłów i " ekspertów", by wiedzieć dlaczego. Po prostu fatalny poziom kultury, etyki i innych wysokich cywilizacyjnych wartości.
Dlatego jeszcze wiele lat korpoludki u nas będą cierpieć i czytać o korzyściach, o których piszesz, jak baśń o CZerwonym Kapturku.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
carsharing
20 Marca, 2017 - 11:24
Zobacz, w Krakowie pojawiła się usługa, która częściowo eliminuje potrzebę posiadania własnego samochodu:
"Carsharing to propozycja dla osób, które nie potrzebują mieć auta przez cały dzień, a tym bardziej nie potrzebują swojego auta na stałe. To nie jest droga usługa kierowana do nowobogackich mieszkańców miast. To dobre rozwiązanie nawet dla studentów, którzy potrzebują przewieźć coś raz na jakiś czas"
http://autogaleria.pl/nowosci/ciekawostki/carsharing-w-polsce-sprawdzilismy-jak-dziala/
Przy tym, kiedy w obiegu zamiast Corsy znajdą się auta elektryczne, koszt jazdy będzie tak niski, że posiadanie własnego auta okaże się kompletnie bezcelowe. Polska też zmierza w stronę ekonomii współdzielenia. Odsunięcie od władzy neoliberałów i postmodernistów było pierwszym, koniecznym krokiem. Dalej - malejące bezrobocie a właściwie już trudność znalezienia kompetentnego pracownika do firmy wymusi kolejne zmiany.
Polacy zawsze cenili wartości społeczne, życie rodzinne, odpoczynek, twórczość. Chwilowe wahnięcie w stronę pieniądza, wypromowane bądź wymuszone przez pseudoliberałów, szybko odejdzie na dalszy plan.
pozdrawiam
WL
@Wczesne Lato
20 Marca, 2017 - 12:23
Wiele rzeczy kupujemy kompletnie niepotrzebnie. Mam całe skrzynie narzędzi (zapewne nie tylko ja), bo nie było możliwości wypożyczenia ich.
To o czym piszesz spotkało mnie jakieś dziesięć lat temu. Zamarzyłem sobie wyprawę przez Finlandię do samego czubka, czyli North Cap i powrót przez Norwegię wzdłuż fiordów. Dotego potrzebowałem kampera, by nie szukać spania. Cóż, kupować go nie ma sensu, a wypożyczalni nie było. Teraz podobno są, lecz potwornie drogie.
A naród nasz, po komunistycznej posusze, charakteryzuje się niezwykłą pazernością i niesłychanym apetytem na gromadzenie dóbr wszelakich. Często kompletnie bez ładu i sensu.Konsumpcjonizm w najczystszej postaci. A potomkowie naszych najbogatszych magnatów, arystokracji, która spokojnie sobie żyje we Francji, co widziałem, noszą buty tak długo, aż są dziury w podeszwach.
Idea podziału i wspólnego dostępu zaczęła się chyba od timesharing, co był bardzo dobrym pomysłem na korzystanie z czegoś przez wielu użytkowników.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Gdzieś ze dwa lata temu
20 Marca, 2017 - 20:52
Gdzieś ze dwa lata temu znajomi pochwalili się, że ich syn rozpoczął pracę w jakiejś filii zagranicznej firmy i z miejsca otrzymał bardzo wysokie wynagrodzenie. Gdy ja podziwiałam mozliwości młodego człowieka, mimochodem zauważyli, że codziennie, poźnym wieczorem musi jeszcze rozmawiać ze swoim szefem z USA. To jednak też forma niewolnictwa - brak mozliwości dysponowania sobą w czasie wolnym.
Model pracy.
21 Marca, 2017 - 02:49
Pan z Gdyni - ja z Gdyni.
Pan w wielkim Świecie - ja na wsi.
Mimo to żyjemy problemami Gdyni - ot choćby horrorem komunikacyjnym, o którym Pan ostatnio wspomniał.
Pan Prezydent Szczurek chyba się już wypalił skoro zakorkowanie Gdyni ma się w najlepsze, a skutecznych planów komunikacyjnych brak?
W sumie to ja nie o tym chciałam napisać, ale... żegnając w grudniu ub. roku męża kuzynki na Cmentarzu Witomińskim, gdzie spoczywa część rodziny w tym mama i tato tkwiłam w korku jadąc do Apartamentów Berdardowo.
Na marginesie?
Jak to jest, że w Trójmieście na wyniki sekcji zwłok (kuzynki mąż został rozjechany na spokojnej ulicy w Sopocie) czeka się blisko 4 miesiące i nadal ich brak? Dla przykładu w Krakowie czas oczekiwania nie przekracza 6 tygodni?
I już dochodzę do "Modelu pracy" - przepraszam za długie wprowadzenie.
Czy to prawda, czy Pan coś słyszał o tym, że ze Skweru Kościuszki w Gdyni zniknęło Dowództwo Marynarki Wojennej, które było tam od zawsze. Po raz pierwszy od 1919 roku, polska flota wojenna nie ma komendy. Inspektor Mar-Woj. w Dowództwie Generalnym w Warszawie jest, podobno, tylko jednym z zastępców szefa?
No i niech Pan powie? Kto teraz oberwie Rajskie Jabłuszka rosnące na Skwerze Kościuszki tuż przy wejściu do pięknego budynku byłego Dowództwa MW?
Z tym budynkiem to będzie dobry geszeft?
PS
Morze, nasze morze,
Wiernie ciebie będziem strzec.
Mamy rozkaz cię utrzymać
Albo na dnie, na dnie twoim lec,
Albo na dnie z honorem lec.
casium
@Casium
21 Marca, 2017 - 08:52
Witam!
Dowództwo Marynarki Wojennej rzeczywiście zniknęło ze skwerku. Dosyć dawno. Tusek z Siemoniakiem przenieśli do Warszawy. Lecz radosna wiadomość jest taka, że powraca do Gdyni - na skwer i na Oksywie. Tak, jak chcieli założyciele.
Pan Szczurek wypalił się doszczętnie. A my już mamy swój komitet obywatelski i swojego kandydata. Bo pan poseł Horała, którego proponuje PIS, w Gdyni nie ma szans. Niestety, tak jest, że nie pan Horała, tylko PIS długo jeszcze w Gdyni nie będzie miał szans. Właśnie przez te nowo-przybyłe lemingi o których piszę w feletonie.
Pozdrawiam serdecznie
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@ Pan z Gdyni.
21 Marca, 2017 - 10:36
Hi!
Dziękuje za bardzo dobre wiadomości.
Od rana mam dobry humor... jak w piosence Majki Jeżowskiej :-))
Sympatycznych nieznajomych mijam w drzwiach
Chcę cieszyć się tak, jak umiem
Tym dniem, który mógłby nawet cały tydzień trwać (...)".
Mieszkałam na Żeromskiego. Tuż po wojnie dzieciaków było , oj było...
Liczną gromadą przemieszczaliśmy się często ul. Jerzego Waszyngtona na plażę etc.
Z Parku Śledzia zaglądaliśmy na stołówkę marynarską po... chleb.
Nie, żeby nam w domu chleba brakowało - ten żołnierski smakował wybornie.
Plaża była czysta, woda kryształowa, powietrze miało więcej jodu, a rzadko przejeżdżające: Opel Kapitan czy Mercedes Benz W 136 były sensacją. Oczywiście nikt nie znał pojęcia "korek".
Wiele się zmieniło, bardzo wiele to oczywiste.
Mam nadzieję, że kolejny samorząd upora się z problemami nurtującymi najpiękniejsze miasto Polski.
Pozdrawiam serdecznie.
http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/3472015,archiwalne-zdjecia-gdyni-od-lat-20-przez-ii-wojne-swiatowa-az-do-lat-80-zdjecia,id,t.html
casium