Czy "legendarni przywódcy" byli zadaniowani?
Kiedy słyszymy o pięknych życiorysach opozycyjnych, czy legendarnych przywódcach, to zapala nam się czerwona lampka. A mamy taki odruch, bo z wieloma działaczami Solidarności wysokiego szczebla porobiło się coś dziwnego w 1989 roku – zaczęli zachowywać się tak, jakby ktoś ich podmienił. Często mówi się, że "zdradzili sprawę Solidarności" lub "dali się kupić". Pewnie były i takie przypadki, ale nie można wykluczyć przypuszczenia, że dziwna wolta niektórych liderów związkowych miała inne podłoże – po prostu robili dokładnie to, co mieli robić.
Skoro Najznakomitszy Związkowiec był człowiekiem Kiszczaka, to może inni byli także.
Sam generał chełpił się (po pijaku?), że do Solidarności "wpompował" 3 dywizje swoich ludzi...
A legendarny KOR? Czy istnieje w ogóle taka możliwość, żeby wśród tych zacnych ludzi nie było żadnego "stukacza"? Byłoby to karygodne zaniedbanie/przeoczenie ze strony odpowiedzialnego resortu. Sama "technika" (podsłuchy, perlustracje) nie wystarcza do kontroli operacyjnej środowiska – potrzebne są wewnątrz "osobowe źródła informacji". Niektórzy z legendarnych członków KOR-u (Michnik, Celiński) bardzo aktywnie włączają się w obronę "praw nabytych" resortowych funkcjonariuszy. Czy mają jakieś zobowiązania?
Można zrozumieć legendarnego przywódcę Rulewskiego, któremu komuniści wybili zęby, że kierując się wielkodusznością i chrześcijańskim wybaczeniem, sprzeciwia się ograniczeniom przywilejów emerytalnych esbekom.
Trudniej znaleźć logikę w wolcie legendarnych przywódców Celińskiego i medialnego ostatnio Piniora, którzy wprost z Solidarności trafili do komunistów i wylądowali w SLD. Obaj zresztą bawili się świetnie na gali z okazji 90 rocznicy urodzin gen. Jaruzelskiego. Legendarny przywódca Celiński często dzieli się swymi przemyśleniami w telewizorach. Słyszałem, jak wygłaszał niegdyś opinię, że jakość demokracji najlepiej poznać po jakości opozycji. Otóż zdaniem legendarnego przywódcy demokracja w Polsce była zła, bo "mamy straszliwą opozycję" (w owym czasie opozycją był PiS). Ponieważ dzisiaj mamy opozycję europejską, postępową, to chyba i demokracja lepsza?
Medialnego ostatnio legendarnego przywódcę Piniora najstarsi wrocławianie pamiętają z płomiennej mowy wygłoszonej na pogrzebie Edwarda Majka w 1986 roku. Majko – prominentny członek Zarządu Regionu dolnośląskiej Solidarności (prawa ręka legendarnego Frasyniuka) nie zdążył zostać legendarnym przywódcą, bo zginął w tragicznym wypadku. Samochód, którym podróżował razem z z-cą komendanta wojewódzkiego SB we Wrocławiu – płk. Anatolem Pierścionkiem - zderzył się był czołowo z autobusem. Obaj polegli na służbie panowie byli po dużej wódce, przy której prowadzili jakieś rozmowy "jak Polak z Polakiem" 4 lata przed okrągłym stołem!
Innym wrocławskim legendarnym przywódcą "o pięknym życiorysie opozycyjnym" jest Grzegorz Schetyna. Ten polityk, ze względu na wybitne zasługi w "podziemiu", zrobił błyskotliwą karierę – przed trzydziestką był już dyrektorem Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu, wicewojewodą, właścicielem radia "Eska" i wojskowego klubu sportowego. Schetyna jako marszałek Sejmu pełnił jakiś czas rolę głowy państwa. Wprawdzie "grzebanie w życiorysach" uchodzi za coś niestosownego (chyba, że dotyczy Piotrowicza), ale niezwykła kariera tego polityka zainspirowała Grzegorza Brauna do kwerendy w dostępnych internetowo stronach IPN (żadne tam "zbiory zastrzeżone"!). Braun odkrył, że Schetyna miał "parasol ochronny" wewnątrz SB – z ''centrali" do wrocławskich esbeków przyszło polecenie "tego nie ruszamy". Wniosek o "wyższym zaszeregowaniu" figuranta nasuwa się sam. W tym czasie Schetyna, niszczony przez Tuska i "stronnictwo pruskie", był na marginesie, ale Braun proroczo przewidywał, że jeszcze o polityku usłyszymy. I wykrakał. Zdaniem Brauna Schetyna został wygenerowany przez poważną firmę związaną z Północna Grupą Wojsk Radzieckich i zbyt dużo "zostało zainwestowane" w polityka by mógł on być przesunięty "do biznesu".
Oczywiście nie tylko na Śląsku powstawali legendarni przywódcy.
Ryszard Czajkowski, który obsługiwał nagłośnienie podczas obrad Komisji Krajowej Solidarności, opisał ostatnie zebranie 12 XII 1981:"Wałęsa był apatyczny i się nie odzywał. Po skończeniu obrad, około północy zadzwonił telefon. Do przewodniczącego. Rozmowa była dziwna – Wałęsa słuchał i potakiwał. Po skończeniu wyszedł. Za chwilę przyleciał roztrzęsiony telefonista z centrali. Powiedział, że podsłuchał rozmowę, i że dzwonił Jaruzelski informując Wałęsę o wprowadzeniu stanu wojennego. Nikt nie chciał wierzyć ("Lechu by nam powiedział"), ale za chwilę wpadli zomowcy i wszystkich zgarnęli". I tu zdarza się rzecz dziwna – internują złapanych członków władz Solidarności, i nawet gościa, który zwijał mikrofony, ale legendarni przywódcy uciekają, aby kontynuować walkę.
Wydawało by się, że zgarnięcie wszystkich 104 członków Komisji Krajowej zgromadzonych w jednym miejscu, powinno być dziecinnie proste. Ciekawe, czy dowódca kierujący akcją został ukarany za nieudolność i zaniedbanie. Uciekinierzy – Bujak, Frasyniuk, Borusewicz, Hall zeszli do podziemia czyniąc swoje życiorysy jeszcze piękniejszymi. Trzej z nich jako nieliczni przedstawiciele władz Solidarności brali udział w obradach okrągłego stołu. Polityk Zb. Bujak wsławił się tym, że na aukcji, w której Kiszczak wystawił przepocony mundur (działania stanu wojennego wymagały wysiłku), sprzedał swoją legitymację Solidarności. Wkrótce "przepraszał za Solidarność" i został jednym z 3 właścicieli spółki Agora. Obecnie prowadzi spokojne życie multimilionera konsumując owoce swojej walki o demokrację.
Natychmiast po wprowadzeniu stanu wojennego podjęto akcje „Jodła”, "Klon”,”Renesans”, w ramach których przeprowadzono setki rozmów „profilaktyczno -ostrzegawczych”, czy „sondażowo-rozpoznaniowych”, z aktywistami zdelegalizowanej Solidarności. Nie chodziło tylko o pozyskanie tajnych współpracowników do bieżącej inwigilacji. Szukano ludzi nadających się do „recyklingu”, mogących przydać się w przyszłych planach komunistów.
Wśród świadomych obywateli dosyć powszechnie akceptowany jest pogląd, że w ciągu długich lat osiemdziesiątych służby specjalne PRL dokonały wyboru i obróbki grupy ludzi, z którymi następnie zawarto „historyczny kompromis” i którym „przekazano władzę”. Wiele wskazuje jednak, że ekipę kierowniczą III RP przygotowano już wcześniej, gdyż była ona praktycznie "gotowa" jeszcze przed 13 grudnia 1981r.
Wielotysięczną rzeszę internowanych „zapuszkowano” w ok. 50 zakładach karnych.
Istniał jednak jeden „internat” zupełnie inny od pozostałych. Tutaj internowani zamiast tłuc się wiele godzin w „lodówkach” – więziennych budach, zostali dowiezieni helikopterami, a cotygodniową mszę odprawiał im dojeżdżający z Koszalina biskup. Historyk pisał: „Przywieziono również owoce południowe - pomarańcze, banany, cytryny, ananasy i wiele innych wiktuałów (np. holenderski tytoń do fajki dla B. Geremka), o których żołnierze jak i milicjanci czy pracownicy cywilni ośrodka mogli jedynie pomarzyć”.
W wojskowym ośrodku wypoczynkowym na terenie poligonu drawskiego, nad jeziorem Trzebuń, przetrzymywano przyszłą elitę III RP. Tutaj budowały swoje legendarne życiorysy autorytety moralne i intelektualne - m.in. Wł. Bartoszewski, A. Małachowski, T. Mazowiecki, B. Geremek, St. Niesiołowski, B. Komorowski, A. Celiński, A. Czuma, J. Jedlicki, J. Holzer, a także konfidenci „z górnej półki” literat A. Szczypiorski (TW „Mirek”), późniejszy prezes radiokomitetu A. Drawicz (TW „Kowalski”), dziennikarze „Wyborczej” H. Karkosza (TW „Monika”) i L. Maleszka (TW „Ketman”).
Komuniści wielokrotnie powtarzali, że ze "zdrową, robotniczą częścią Solidarności" dawno by się porozumieli, ale problemem są "ekstremiści" – Kuroń i Michnik. Okazało się jednak, że właśnie tych ekstremistów upodobał sobie Kiszczak zapraszając ich do rozmów "jak Polak z Polakiem" przy okrągłym stole (a wkrótce Polak Polakowi bezkrawo "oddał władzę").
Komorowski i Borusewicz byli przeciwni ugodzie z komunistami i nie brali udziału w obradach legendarnego okrągłego stołu. Ciekawe, że właśnie ci dwaj zostali głównymi beneficjantami układu i zrobili największe kariery polityczne w III RP!
Wśród legendarnych przywódców Borusewicz jest ekstremalnie legendarnym. Czasem wędrowny bard o nim opowie, czasem matka zaśpiewa przy kołysce. Bo On jest Tym, Który Zorganizował Strajk Sierpniowy, od którego wszystko się zaczęło...
Z wywiadu A. Walentynowicz dla dziennika Bałtyckiego 25. 08. 1997: "Bogdan Borusewicz osobiście z p. Kapczyńskim wydrukował ulotki, na których nie było daty ani wezwania do strajku, tylko informacja o zwolnieniu z pracy Anny Walentynowicz. W wielkiej tajemnicy przed WZZ (Wolne Związki Zawodowe) Borusewicz podjął decyzję o strajku. Przekazał ją 3 osobom ze stoczni i poszedł spać. Kiedy wyspał się, zadzwonił do Warszawy i dowiedział się, że w stoczni jest potężny strajk. Już po 1986 roku czytamy w pisemku związkowym " B. Borusewicz jest niekwestionowanym przywódcą Zarządu Regionu Gdańsk".
Opozycjonisty nie dowieziono motorówką do stoczni – strajk wybuchł bez przywódcy.
Borusewicz jest człowiekiem skromnym, unikającym rozgłosu. Wiemy o nim bardzo niewiele, choć to długoletni marszałek Senatu. Właściwie pozostał w dalszym ciągu „tajemniczym konspiratorem” (określenie A. Gwiazdy). NIE był członkiem związku zawodowego Solidarność, bo nigdy nie pracował etatowo. Pieniądze na życie przysyłała mu podobno matka z Ameryki. Mając czas zajmował się konspiracją "pełnoetatowo". W czasach "przedsolidarnościowych" tylko on miał swoje dojście do drukarni, mógł zorganizować samochód itp.
W przeciwieństwie do „Bolka”-„legendarny Borsuk” jest niczym żona Cezara – nie ma na niego kwitów w IPN-nie.
Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że zachowane tam akta dotyczą przeważnie drobnych szpiclów najniższego szczebla. Poza tym SB, choć najliczniejsza i najbardziej widoczna, nie była jedyną (ani najważniejszą) tajną służbą wymierzoną w Polaków.
Gdy w "wolnej Polsce" Borusewicz jako przewodniczący klubu parlamentarnego Solidarności powiedział że "Solidarność nigdy nie oczyści się z tego, że doprowadziła kraj do ruiny",
Anna Walentynowicz nie wytrzymała i sformuowała kilka pytań do posła:
Kogo pan oskarża o spowodowanie nędzy w kraju, czy nie widzi pan tu swego udziału?
Dlaczego pan – opozycjonista spotykał się z majorem Stasi ?
Skąd pochodzą pieniądze (5 tys. miesięcznie), które oferował mi pan w 1986 za zaniechanie krytyki Wałęsy?
W 1983 r. usiłowałam wmurować tablicę upamiętniającą śmierć górników z Wujka. Tablicę zabrano, mnie uwięziono. Potem bezskutecznie domagałam się zwrotu mojej własności przez sąd, prokuraturę, UOP i Ministerstwo Sprawiedliwości. Pan tę tablicę wmurował w 1990 r. Na jakiej podstawie bezpieka wydała ją panu?
W stanie wojennym przekazał pan do Lęborka powielacz, w którym był nadajnik. Ludzi aresztowano. Jak pan wytłumaczy ten fakt?
Dlaczego fałszywie oskarżał pan ludzi o agenturalność powołując się na znajomości w komendzie?W 1981 roku wysłał mnie pan do Radomia. Komu pan podał mój adres, gdzie współpracownik SB przygotował zamach na mnie?
Pytania pozostały bez odpowiedzi (powtórnie zadał je publicznie w 2015 roku Piotr Walentynowicz).
Jako szef podziemnej Solidarności w Polsce i jej agend za granicą Borusewicz dysponował funduszami stale napływającymi do Polski z różnych źródeł. Nie były to sumy małe – w grę wchodziły miliony dolarów. Borusewicz konsekwentnie ignoruje wielokrotne wezwania do rozliczenia się z tych pieniędzy. Temat „podziemnych” finansów do bezpiecznych nie należy. Dziennikarz, który się tym interesował, popełnił samobójstwo...
Ale wciąż żyją świadkowie dziwnych działań Borusewicza. Swoim autorytetem podziemnych władz Solidarności B. Borusewicz i A. Hall autoryzowali wersję SB o samobójczej śmierci zamordowanego członka zarządu Regionu Jana Samsonowicza.
„Borsuk” zabezpieczył „żeby nie zginęła” taśmę, na której legendarny Bolek przyznał się w chwili słabości do współpracy z SB. Taśmy do dziś nie udało się odnaleźć. Podobnie jak 70 powielaczy z Norwegii, które schował w „bezpieczne miejsce” Borusewicz.
Formalnie kierując gdańskim podziemiem zlikwidował kompletnie prasę w regionie Gdańskim. Było to ewenementem na skalę Polską . We wszystkich innych regionach podziemna prasa w stanie wojennym była wydawana mniej, lub bardziej regularnie.
Niestety jego działalność nie stanowi tylko historii – jest on do dziś czynnym politykiem.
Tuż przed tragedią smoleńską przewodniczący rosyjskiej Dumy – Siergiej Mironow w wywiadzie prasowym wyznał, że znakomicie mu się współpracuje z polskim Senatem – lepiej nawet niż z wieloma partnerami Wspólnoty Niepodległych Państw. Świetna współpraca z tym akurat partnerem może niepokoić...
Przynajmniej jeden balon został przekłuty - Wałęsa w Polsce przestał być legendą stając się postacią żałosno – groteskową. Ale niezależnie od werdyktu grafologów, jego wystąpienia zagraniczne są i będą ciągle potężną bronią wymierzoną w Polskę.
Jest wiele powodów, dla których historycy unikają tematu „legendarnych przywódców opozycji”.`
Pamiętają oni gehennę Sł. Cenckiewicza, wiedzą ile ciosów musiał "wziąć na klatę" za "ruszenie" tematu Wałęsy. W bogatej agenturalnej historii noblisty pozostał papierowy ślad jedynie z epizodu, gdy był on drobnym kapusiem donoszącym za drobne pieniądze. Znaczna część naszej historii umyka historykom, gdyż nie badają oni spraw nie mających dokumentacji.
Agent wpływu nie musi się regularnie spotykać z oficerem prowadzącym i nie kwituje honorariów - wynagradzany jest w innej formie (np. posada w ONZ, cykl wykładów na zagranicznych uniwersytetach). Dlatego nie spodziewajmy się zbyt wiele po zbiorze zastrzeżonym, którego ujawnienie napotyka tak wielkie trudności.
Nasi liczni historycy nie kwapią się do "grzebania w życiorysach" licznych naszych legendarnych opozycjonistów. Może znają ukraińskie przysłowie "nie pchaj ruku pod łopuchu, bo hiwno najdesz"?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 13130 odsłon
Komentarze
Tamto towarzystwo
20 Grudnia, 2016 - 01:54
ze względów naturalnych przechodzi powoli w stan spoczynku, ponadto, ujawnieni nie mogą rozwijać skrzydełek. Ale są jeszcze odwody. W bojówce Pawła Kasprzaka która wykazała się szczególnie niezwykłym chamstwem w zakłócaniu miesięcznic na Krakowskim Przedmieściu są "działacze" dawnego ruchu "Wolność i Pokój" w tym sam Kasprzak. Czy podać nazwiska? Informacja ta jest zgodna z wypowiedzią zarówno Kiszczaka o potrzebie infiltrowania wszystkich nowopostających organizacji jak się da, i (chyba) Jaruzelskiego który kiedyś powiedział że wszyscy byliby bardzo zdziwieni gdyby poznali komunistyczną agenturę w organizacjach uważanych powszechnie za niezależne od komunistycznej władzy. Czas pokazał że powiedzieli prawdę, tylko jeszcze nie wiadomo jaką jej część obecnie znamy.
Dzięki za
20 Grudnia, 2016 - 06:16
bardzo ciekawy wpis.
Pozdrawiam.
Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain
Więcej wiadomości
20 Grudnia, 2016 - 10:55
na filmach o Schetynie www.youtube.com/watch?v=8mBNDsrVGxw&t=14s
"Kim jest marszałek Borusewicz" www.youtube.com/watch?v=t4B7DgzDxsY
"Wałęsa - produkt służb" www.youtube.com/watch?v=vFS4FuxdRHw&t=10s
Leopold
Nagle też...
20 Grudnia, 2016 - 12:46
dobrych parę lat temu, znalazł się odważny donosiciel Mietek Cholewa z Sopotu, który sam poszedł do Brusewicza i w świetle kamer opowiedział jak to donosił eSBekom na Bogdana, choć był przyjacielem Bogdana i Alinki Pieńkowskiej! Pokazywano tę "spowiedź" w telewizji! Borusewicz był na niego okrutnie oburzony! Dopytywał, jak śmiał opowiadać esbekom o cichych, intymnych spotkaniach jego z Aliną! No właśnie, dlaczego nagle się przyznał? Teraz to wiem, żeby uwiarygodnić Borusewicza! Na ironię losu, syn Cholewy, ma na imię Bogdan, a ojcem chrzestnym, dorosłego obecnie faceta jest Wałęsa! Mietka znałam ze strajku w Stoczni Gdańskiej, tam się szwendał przy nagłośnieniach w radiowęźle! Znał go również, Ryszard Czajkowski! Bylismy dobrymi znajomymi, nawet jakiś początkowy czas odwiedzaliśmy rodzinę Mietka! Mama Mietka, to zasłużona dla Solidarności wspaniała działaczka, nie żyjąca już, a ojciec adwokatem. Wywody Mietka odbyły się jakiś czas po jej śmierci. Ja byłam w szoku! On się tłumaczył, że w młodości złapano go naćpanego, czy handlującego z kolegami, ale rodzicom nie powiedzieli. Od wtedy, zaczęła się historia "Mietkowego donosicielstwa"! Jako fachowiec, w branży gazownictwa monter, miał możliwość docierania do domostw, gdzie usuwał awarie i inne związane prace przy piecykach! Spotkałam go parę lat temu.Jest gorącym zwolennikiem PO, chyba nawet członkiem! Tak to puszczono w niepamięć donoszenia, w tym na Borusewicza. Piszę pełnym imieniem i nazwiskiem, bo jak już pisałam, "spowiedź" była w telewizji z pełnymi danymi. Bardzo dziekuję Leopoldzie, za przypomnienie, tej historii Borusewicza. Stoczniowcy w Gdyni, opowiadali, że to on był inicjatorem podjęcia pracy przez Andrzeja Kołodzeja w Stoczni "Komuny Paryskiej", gdzie w tym samym dniu rozpocząl się strajk. Nie mogli się też nadziwić, jaki to z Bogdana szczęściarz. Gdy były naloty na jego kryjówkę, zawsze "podziemny szczęściarz" zdążył opuścić ją przed szukającymi!
viki
Odpowiedź
20 Grudnia, 2016 - 15:44
na tytułowe pytanie jest oczywista.
spider
Zachowam artykuł w domowym
20 Grudnia, 2016 - 18:06
Zachowam artykuł w domowym archiwum. Pamięć ludzka jest nietrwała, a czasami warto mieć argumenty do dyskusji.
Co do Rulewskiego, słyszałam w Toruniu opinię, że wybito mu sztuczne zęby, a podczas pobicia zachowywał się mocno teatralnie. Jakkolwiek taśmy z odsłuchiwaliśmy z wypiekami na twarzy.
Nigdy nie dowiemy się
20 Grudnia, 2016 - 19:35
Nigdy nie dowiemy się o zasięgu agentury, zarówno SBeckiej, jak i z wojskówki, a także agentury zewnętrznej. Najwarościowsze "atuty" komunistycznych służb specjalnych nie podpisywały umów, nieczęsto donosiły, prezentowały umiarkowaną, lub radykalną postawę oizycyjną, ale w ważnym momencie realizowali interes "patronów" jako swoi, znajdujący się poza podejrzeniem, z opinią spokojnych rzetelnych ludzi. Jedyną metodą namierzenia tej najwartościowszej i najgroźniejszej agentury jest analiza postaw i stanowisk jakie zajmowali w sytuacjach kryzysowych. Wówczas właśnie (czasem) występuje możliwość identyfikacji. To wszystko nie znaczy, że należy zrezygnować z tropienia agentury. Wręcz przeciwnie, ale należy pamiętać, że drobny kapuś może zaszkodzić kilku czy kilkunastu ludzom. Agentura "bezumowna" wyrządza szkody uderzające w dziesiątki czy setki tysięcy ludzi.
O pewnych sprawach dotyczących B wiedziałęm, ale leopold dał usystematyzowaną informację. Także tekst "schowam" w archiwum.
Pozdrawiam
Traczew
Nieco więcej o Frasyniuku
20 Grudnia, 2016 - 19:51
Skąd się wziął 22 - letni kierowca jako przewodniczący potężnego Regionu Dolnośląskiego Solidarności? W wyborach wybrano innego (nazwiska nie pamiętam), który po 3 tygodniach zrezygnował. Frasyniuk wskoczył jako "nagłe zastępstwo".Każdy podejmujący się takiej funkcji ryzykował i nie wierzę, że nikt się nie obawiał. Nie bali się jedynie tajni współpracownicy, i ci byli zazwyczaj najbardziej radykalni (co podobało się załogom). W czasie okrągłego stołu zachowywał się przyzwoicie - nie chlał w Magdalence i nie był zblatowany z esbekami. Frasyniuk "wyjechał z podziemia" ma ciężarówkach swojej firmy transportowej (ponoć ma 200 tirów).
Leopold
"Leopold"...
20 Grudnia, 2016 - 19:45
Jest Pan ważnym powodem, by tu bywać...
Akta Stasi
20 Grudnia, 2016 - 23:39
Nie pamiętam już gdzie wyczytałem lata temu tą informację, więc nie mogę podać dokładnego źródła, ale po utworzeniu w Niemczech w czerwcu 1990 roku Komisji Specjalnej do Kontroli Komitetu Państwowego do spraw rozwiązania Stasi po kierownictwem J. Gaucka, podano, że poziom infiltracji rachitycznej NRDowskiej opozycji był na poziomie dziewiędziesięciu kilku procent!
Pamiętajmy też, że Komisja działała jedynie około czterech miesięcy (później nastapiło zjednoczenie Niemiec i jej kompetencje przejął Urząd do zarządzania aktami STASI) i pracami swoimi nie objęła akt KGB, które z kolei bez skrupułów przejęło rok wcześniej co ważniejsze akta i przewiozło do budynków kontrolowanych przez siebie i wojska radzieckie. Nie zapomnajmy też, że ostatnim premierem NRD przez pierwszymi "wolnymi" wyborami był Hans Modrow, cóż za przypadek - kadrowy pracownik STASI i wiele jego decyzji miało na celu "wyczyszczenie" dokumentacji bądź przekazanie bratnim służbom. Konkretnie jednej.
A co zrobił mianowany przez nowego premiera szef MSW - Peter-Michael Diestel, uchodzący dotąd za bezkomromisowego przeciwnika STASI? Komitet Państwowy d/s rozwiązania MfS/AfNS obsadził funcjonariuszami służb specjalnych NRD (Offiziere im besonderen Einsatz), doprowadzając do kuriozalnej sytuacji (ale znanej także z naszego podwórka), że oficerowie służb specjalnych sami decydowali o swoim dalszym losie - weryfikacji i karierze zawodowej. Na marginesie - podobno na Petera Diestela nie było w przejętych aktach STASI ani skrawka materiałów. Z punktu widzenia tej służby facet nie istniał! Patałachy ;-)
Dlaczego o tym piszę, pozornie nie na temat? Ano z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że trzeba sobie zadać pytanie - skoro stopień infiltracji opozycji w bratniej NRD przekraczał 90% to dlaczego u nas miał (jak starają się nas przekonać niektórzy "kombatanci") oscylować w okolicach 0%? Aż tacy dobrzy byliśmy?
Drugim powodem jest to, że moim zdaniem na Polsce służby sowieckie uczyły się jak przeprowadzić transformację kraju z jednej zależności w drugą. Czyli zamienić jedne marionetki na inne. W NRD, gdy przeanalizuje się jej ostatnie miesiące funkcjonowania, wyraźnie widać, że pewnych błędów popełnionych u nas - uniknięto, a analogie pomiędzy np. Frasyniukiem a Diestelem (czyste kartki, późniejsza kariera w biznesie) nasuwają się same.
pozdr...
/benjamin
PS: Jeśli mnie pamięć nie zawodzi - info o poziomie spenetrowania opozycji w NDR podał Joachim Gauck około roku 90-tego w wywiadzie dla WPROST (kierowanego jeszcze przez Marka Króla). Może ktoś będzie miał archiwalny numer i potwierdzi bądź sprostuje?
Wszystkie akta agentów "Solidaności" znajdują się w Moskwie
21 Grudnia, 2016 - 02:49
https://www.youtube.com/watch?v=NNt6zA0vW-I
Poloniatube
Jeszcze jeden "kamyczek" do ogrodka legendarnych przywodcow:
21 Grudnia, 2016 - 03:03
Studiowalem w Krakowie w latach 1980-86. Ukonczylem jeden kierunek studiow i rozpoczalem nastepny - ale nie pozwolono mi go dokonczyc: dostalem powolanie do odbycia rocznej sluzby wojskowej (SPR). W tamtych latach odroczenie czy tez unikniecie sluzby wojskowej (SPR) studentow bylo praktycznie niemozliwe, powolywani byli ludzie nawet z kategoria A3 (czyli np. w okularach -6). Tymczasem przegladajac chwalebne zyciorysy "legendarnych przywodcow" (na czele z "wodzem" Tuskiem) prozno szukac tam sluzby wojskowej. Raczej Solidarnosc ich nie reklamowala (wrecz przeciwnie: dzialajacy w opozycji byli powolywani zwykle szybciej i mieli czasem problemy... np. sluzba w jednostce karnej....) wiec kto?
mikolaj
Bolek rzeczywiscie sie przyznal do podpisania lojali
21 Grudnia, 2016 - 06:19
Bolek rzeczywiscie sie przyznal do podpisania lojalki i co tam panie tego... Widzaialem to nagranie i slyszalem na wlasne uszy. Nie mialem pojecia, ze to nagranie zginelo.
Rowniez wyplaty dla glownych wspolpracownikow wladz na calym Swiecie sa wlasnie w formie posad, publikacji, odczytow za grube pieniadza itp itd. Nikt im nie daje wygrywac w totka po 500zl.
W Australii doskonalym przykladem tego jest Paul Keating, byly minister skarbu i premier z ramienia ALP. Pod sam koniec swej kariery politycznej na jakiejs konferencji publicznie przed kamerami TV na podium pokazal wszystkim czarna teczke i powiedzial, ze ma w niej dokumenty na $18 mld zaleglych podatkow. Kilka miesiecy pozniej nie byl juz premierem bo opozycja wybory wygrala ale on zostal dyrektorem w szesciu miedzynarodowych korporacjach.
pozdrawiam,
Vik
To wszystko dowodzi....
21 Grudnia, 2016 - 07:10
zero spontaniczności w ruchu Solidarność!. Przygotowana ustawka, na przejście od realnego socjalizmu, do socjalistycznej pseudo demokracji!. Pierwszych sekretarzy, zastąpili ukryci w cieniu spece od mokrej roboty!. Wykwalifikowani oficerowie WSI i SB!. Wszyscy tzw. korowcy i ikony Solidarności to agentura, która wymazała rolę prawdziwych ojców polskiej rewolucji!. Małżeństwa Gwiazdów, Anny Walentynowicz i Krzysztofa Wyszkowskiego!....Magdalenka była początkiem Matrixu, który trwa nieprzerwanie do dziś!.
Polacy i poturczeńcy
21 Grudnia, 2016 - 12:19
Znajomy Serb powiedział mi, że z każdym najazdem i obcą okupacją część narodu traciła tożsamość (choć zachowała język!) i stawała się Chorwatami czy Bośniakami. U nas po 72 latach sowieckiej dominacji (mniejszej lub większej) tożsamość częsci populacji jest rozmyta. Mamy swoich poturczeńców, którym obce są polskie kody kulturowe. Stąd "sześciu królów".
Leopold
gdy się gotuje rosół na wierzch wypływają szumowiny
22 Grudnia, 2016 - 09:40
Tekst jest świetną ilustracją. Można tylko dodać ,że towarzysze radzieccy rozpatrywali alternatywę rządu opozycji gdyby ekipa Jaruzela nie opanowała sytuacji po wprowadzeniu stanu wojennego a i po wprowadzeniu upominali go stale o poszerzenie bazy społecznej.Czyli kogoś w odwodzie mieli coby taką bazę wiekszą zbudował.
Inna sprawa,że oceniając ludzi zapominamy o realiach PRL. Skali konformizmu . Kto sobie wyobrażał Polskę wyrwaną z sowieckiej kurateli? A owszem, bardziej demokratyczną i sprawiedliwą ale niepodległą? Solidarność to też różne bardzo dążenie chwilowo tylko złączone we wspólny opór. Poczynając od Michnika i jemu podobnych , jedynie rewizjonistów komuchów a kończąc na robotnikach walczących o lepsze warunki pracy i wiekszą wolność ale już nie o odbudowanie normalnych stosunków ekonomicznych ( w 1956 było inaczej). Pojawiło się wiele szlachetnych i dziś zapomnianych jednostek ale żadna grupa społeczna nie była skłonna zrezygnować z korzyści jakie dawał ustrój komunistyczny.Z jednej strony agentura a z drugiej środowiska, które łatwo było rozgrywać. Teraz jest na szczeście inaczej.