Nie płaczcie po IPN-ie!

Obrazek użytkownika rosemann
Kraj

Los IPN na dobrą sprawę zdaje się być przesądzony. Choć nie wiadomo co się z nim ostatecznie stanie. Może nie przetrwa a może pozostanie ale z cała pewnością nie będzie to już ta sama instytucja. I pewnie wielu skomentuje to krótkim „I świetnie!”.

Trudno jednak nie podejrzewać, że jakiekolwiek działania, służące czy to oczywistemu rozwaleniu czy też „reformowaniu” instytucji odbywać się będą przy wtórze potężnej pyskówki. I trudno dziwić się, że tak będzie. Tak, jak i trudno wreszcie nie zauważyć, że ci, których opinia odnośnie działań IPN-u jest krytyczna, by nie rzec druzgocąca, są teraz wyraźnie na fali. I pewnie to ich punkt widzenia weźmie górę gdy do jakiejś wstępnej czy nawet końcowej oceny tego, co w IPN- ie było, będzie musiało dojść.

Ciekawy dwugłos „w temacie” IPN można aktualnie znaleźć w prasie. Pierwszy z głosów, wart raczej odnotowania niż omówienia, publikuje „Dziennik”*. To opinia Lecha Wałęsy. Jak to zwykle bywa z opiniami Wałęsy, kuriozalna, by nie rzec, skrajnie głupia. Mogą mi zwracać specjaliści od „ą” i „ę” uwagę, że ów jest bohater, że ikona, że sratatata łamane przez sratatata. Jeśli bohater i ikona to jak może wygadywać takie idiotyzmy jak ten, że „IPN zrobił więcej złego niż SB”.

„Oskarżać mnie, pomawiać, rozgłaszać spreparowane prowokacje przygotowane przez komunistów po całym świecie, pisać książki paszkwile, było można, a ustosunkować się do prowokacji i podrabiaczy, którzy się przyznali do tego procederu (...), nie można. Taki był i jest IPN, więcej złego zrobił niż SB. Uwiarygodnił SB, uwierzył im i ich podróbkom Dlatego [zdaniem Lecha Wałęsy] jak najszybciej należy rozgonić i powołać odpowiedzialnych poważnych wykonawców". [Były prezydent] uważa, że wszystko co powstało w IPN jest niewiarygodne, "niechlujne zawodowo i mało fachowe. Takie są fakty i tak ten twórczy okres IPN oceni historia.”

Taka ocena mogła być wygłoszona tylko przez kogoś, kto w latach 70 i 80 opalał się gdzieś na plażach Lazurowego Wybrzeża czy Kalifornii a nie był w samym centrum wydarzeń, z których niektóre znaczone były bólem albo krwią. Albo kogoś, kogo SB traktowało wyjątkowo łagodnie jak na tamten system i tamte wydarzenia. Wreszcie może po prostu przez skończonego idiotę. Ponieważ wiem, że Lech Wałęsa wtedy na Lazurowym Wybrzeżu ani w Kalifornii nie był a przyjęcie przeze mnie stanowiska, wedle którego SB była wobec niego jakoś wyjątkowo łagodna sprowadzi na mnie niewątpliwie gromy piewców bohaterskości i bycia ikoną nie pozostaje mi nic innego jak uznać, że to po prostu bredzenie skończonego idioty. Nie ma wyjścia. I tyle.

Znacznie ciekawsze i, co tu ukrywać, zabawniejsze, są rozważania o IPN-ie, jego dorobku oraz jego wartości autorstwa pana Adama Leszczyńskiego, tu w podwójnej roli, publicysty „Gazety Wyborczej” sprawozdającego relację z konferencji poświęconej dorobkowi IPN oraz czynnie uczestniczącego, jako jednego z referujących, we wspomnianym evencie przez tenże IPN zorganizowanym**.

Zarówno osoba pana Leszczyńskiego jak też innych zaproszonych przez z nagła ujawniającą skrajny masochizm instytucję recenzentów nie mogła zaowocować niczym innym niż to, co pan Leszczyński tak pięknie podsumował post factum:

Obrońcy IPN-u często twierdzą, że ma on bogaty dorobek badawczy. […] Teraz wiemy już, ile jest naprawdę wart” .

Tu warto by zauważyć, że dla pana Leszczyńskiego i większości pozostałych recenzentów IPN mógł się doprawdy nie fatygować. No bo po co skoro pan Leszczyński, jak mniemam o dorobku IPN miał wyrobione zdanie nie tylko „teraz” ale i wcześniej najpewniej. Słowa „najpewniej” nie trzeba używać przy innym recenzencie, panu Sławomirze Nowinowskim z Uniwersytetu Łódzkiego, i innych, nie podanych z nazwiska, którzy, jak podał pan Leszczyński, „nie chcieli mieć nic wspólnego z IPN-em”

„Dr Sławomir Nowinowski z Uniwersytetu Łódzkiego powiedział w referacie publicznie, o co chodziło: z powodu politycznego uwikłania IPN-u w kręgach akademickich od początku panowała opinia, "że przyzwoity człowiek nie powinien mieć z nim nic wspólnego".

Jak rozumiem, tak jednoznaczna ocena nie przeszkodziła panu Nowinowskiemu (a i pewnie panu Leszczyńskiemu i reszcie „nie chcącej mieć nic wspólnego”) być „do bólu obiektywnym” w tej sprawie.

Pominę opinię pana Leszczyńskiego o obronie IPN w wykonaniu prof. Andrzeja Nowaka z UJ bo sam pan Leszczyński woli mówić o konkretach. A tych było całe mnóstwo:

- "szybko dały o sobie znać dysfunkcja biurokracji, kompetencyjny chaos, podatność na polityczne naciski" - "brak refleksji ideologicznej, zamiast tego

- ekscytacja źródłami" historyków, którzy, mając dostęp do archiwów tajnej policji,”

- „brak refleksji nad źródłami, którym historycy z IPN-u często ufają bezkrytycznie

Jak wiadomo refleksja to impuls wewnętrzny i o jego obecności albo nieobecności trudno mówić komentując zachowanie, działanie innych. Chyba, że się posiada dar boży polegający na absolutnej pewności jaką refleksję mieć się nad takim materiałem powinno. Widać panowie krytycy IPN-u zostali wspomnianym darem przez Boga uraczeni.

Dość zabawny ze strony reprezentujących Uniwersytety uczonych – recenzentów jest zarzut przyczynkarstwa, któremu oddaja się w ich mniemaniu czy też rzeczywiście historycy Instytutu. Tu odwołam się do własnych doświadczeń z uniwersyteckimi uczonymi historykami, gdy zdarzało mi się jako studentowi a później absolwentowi historii bywać na przeróżnych konferencjach. Przyczynkarstwo to to, czym głownie zajmują się historycy (i pewnie nie tylko oni) zatrudnieni po uniwersyteckich wydziałach historycznych. Brak mi w materiale pana Leszczyńskiego statystyki pokazującej porównanie aktywności wydawniczej historyków IPN i ich kolegów pracujących na uniwersytetach. Jednak czuję, że w tym drugim przypadku wcale nie jest jakoś tak bardziej różowo. Nie tak dawno na łamach „Rzeczpospolitej” pojawił się materiał Renaty Czeladko pokazujący dość przygnębiające dane dotyczące zarówno niewielkiego udziału polskich publikacji naukowych w światowym obiegu jak też ich niewielkiej ogólnej liczebności***. Przytoczę dane, wedle których najpracowitsze naukowo środowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego, może pochwalić się dorobkiem ledwie przekraczającym rocznie połowę książki na łeb statystycznego uczonego. Zaś Uniwersytet Łódzki, z którego przybyła na ów lincz IPN-u najliczniejsza chyba ekipa bezlitosnych krytyków, ma średnią 0,14 książki na jednego zatrudnionego uczonego. Może być więc i tak, że „przyganiał kocioł garnkowi” i panom uczonym, co tak zjechali IPN za przyczynkarstwo nie pozostanie nic innego jak tylko przyczynkarstwem właśnie bronić się przed zarzutem naukowego lenistwa.

Dla mnie jednym z najzabawniejszych jest zarzut o to, że, jak twierdzi dr Błażej Brzostek, z Uniwersytetu Warszawskiego, IPN propaguje „anachroniczną i nieprawdziwą” wizję społeczeństwa w Polsce Ludowej, w którym władza i społeczeństwo są sobie przeciwstawieni i w której zło „ władzy” sprowadzone jest do tego, że sprawowali ją „irracjonalnie źli ludzie, zbrodniarze zaczadzeni ideologią, ludzie obcy, wyalienowani z narodu”.

Ja nie wiem jak na tę kwestię zapatruje się dr Brzostek i jakie ma dowody bratania się władzy z ludem ale coś takiego jak „sklepy za żółtymi firankami” czy „pociągi przyjaźni” dla „młodego aktywu” nie są bynajmniej wymysłem IPN-u. Pewnie dla pana doktora dowodem na wyjątkową więź między władzą a społeczeństwem jest łaskawość „ludzkiej i swojackiej” władzy okazywana a to w Poznaniu, a to na wybrzeżu a to w Radomiu i ten wciskany nam kiedyś obrazek Jaruzelskiego w areszcie domowym w 1970 i gmerającego sobie pistoletem przy skroni w 1981.

I wreszcie pana Leszczyńskiego cup de grace wprost w serce tego pokracznego tworu, jakim jest IPN. Autor zaznacza:

[...] Nie wspominam już o ewidentnym zaangażowaniu IPN-u w sprawę lustracji, bo to sprawy znane.”

I pewnie w jego mniemaniu straszne. Tak bardzo, że pan Leszczyński nie dostrzegł, że zaangażowanie w lustrację to jedno z zadań dla którego ta instytucja właściwie została powołana.

Złości mnie jednostronność wyroku gromadki cytowanej w materiale pana Leszczyńskiego i z tego powodu, że przebija z niego bezczelna i pyszna pewność tego, iż „wiedzą lepiej” panowie uczeni o czym pisać powinien tłum zatrudnionych w IPN historyków. Żadna tam martyrologia lecz zapewne wartościowe naukowo tematy (sadząc z podanych przykładów) podobne to tłuczonych w czasach poprzedniej epoki. O plonie buraków w woj. lubelskim w 1953, o „sprawie Hollanda” o… O tym, o czym pisano już wiele razy. Jakby nie widział pan Leszczyński że ta martyrologiczna „nadprodukcja” jest efektem dziesiątek lat milczenia właśnie na TEN temat. I jakby nie czuł, że jest to efekt pośpiechu i chęci zdążenia przed tym, zanim komuś do głowy nie przyjdzie by wyrok pana Leszczyńskiego i jego kolegów wcielić w życie. Bo, jak woła jeden ze śródtytułów „ IPN do renowacji”. Zawierającego pytanie „Czy jest więc jeszcze zbawienie dla instytutu?”

Nie ma. Co by pan Leszczyński i jego uczeni koledzy nie powiedzieli to nie ma. Choć pisze pan Leszczyński:

Bo to właśnie potrzebne jest IPN-owi: otwarcie - na nowe tematy, nowe idee i nowe sposoby pisania o przeszłości.”

Nie mam wątpliwości, że chodzi dokładnie o to, by IPN został taką sama instytucja jak był tylko tym razem już „naszą”. Nie „uwikłaną” w jakąś tam PiS-owską wizję „lustracji i polityki historycznej” lecz … No właśnie. W co uwikłaną?

Tak więc nie ma co płakać po IPN. Bo on będzie. I pewnie nie raz nas jeszcze zadziwi.

*http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/316962,ipn-zrobil-wiecej-zlego-niz-sb.html

** http://wyborcza.pl/1,76842,8922040,Czy_IPN_moze_byc_zbawiony_.html#ixzz1AiWNzpZZ

***http://www.rp.pl/temat/337506.html i http://www.rp.pl/artykul/15,591288.html

Brak głosów

Komentarze

Nie na darmo pierwszą chyba ustawą podpisaną przez Komorowskiego po objęciu urzędu p.o. prezydenta była ta o IPN.
To instytucja groźna dla sowieciarzy. Choć neutralizacja szybko postępuje wciąż wyciekają nowe rewelacja (np. pochodzenie Pierwszej Damy, jezuita Turowski).
Jakiś czas temu "człowiek - legenda" konspiracji - mocno cuchnący "autorytet moralny" i przyjaciel Moskali - Bogdan Borusewicz oświadczył, że IPN nie jest już potrzebny, bo nastąpiłą przemiana pokoleń i starzy szpicle wymarli.
Także w Czechach analogiczny instytut uległ "odpolitycznieniu" i jego materiały dostępne będą wyłącznie "ekspertom".
Widziałem wiele esbeckich dokumentów. To banalnie nudna lektura, czasem zabawna. "Na zakończenie odśpiewano hymn PRL","Figurant nazwał gen. Jaruzelskiego świnią",czy "Zabezpieczono jedną sztukę ulotki formatu A-5 z tekstem napisanym czerwonym flamastrem z żądanie uwolnienia więźniów politycznych".
Ale też dokumenty te ukazują kuchnię pracy operacyjnej - zawarta jest tam mądrość pokoleń czekistów i doświadczenie carskiej ochrany.

Vote up!
0
Vote down!
0

Leopold

#123527

Dlaczego - to chyba jasne !

Pozdrawiam i 10 oczywiście.
contessa

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#123602

"Odpolityczniony" IPN może sobie być - po to, by wystawiać świadectwa moralności ikonom III RP. Chyba tak pojmują jego rolę nasi milusińscy eliciarze. I tak się właśnie stanie.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#123610

Poprosiłam dziś Boga o pocieszenie, otwarłam Biblię i otwarło mi się na początku księgi Joela.
Groza! Groza!

Nie ma Pasterza, nie ma Wodza, Ojca.
Idzie totalna katastrofa,ziemia w tym roku nie wyda plonów, a towarzystwo się przepycha, zamiast paść na kolana i pokutować za grzechy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#123624

Dr Sławomir Nowinowski z Uniwersytetu Łódzkiego powiedział że przyzwoity człowiek nie powinien mieć z IPN nic wspólnego.
Tymczasem na strony internetowej dra Sławomira Nowinowskiego z Uniwersytetu Łódzkiego (
http://www.historia.uni.lodz.pl/instytut/pracownicy/nowinowski_slawomir.htm ) mamy punkt jego życiorysu:
"Uczestnictwo w działalności instytucji naukowych i społecznych:
- Instytut Pamięci Narodowej (naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej w Łodzi)"
Zatem jedno z dwojga:
- albo dr Sławomir Nowinowski z Uniwersytetu Łódzkiego nie jest człowiekiem przyzwoitym (mówiąc kolokwialnie: jest świnią),
- albo dr Sławomir Nowinowski z Uniwersytetu Łódzkiego jest zwykłym koniunkturalistą, który wyżebrał sobie posadkę w IPN, kiedy ów Instytut był "na fali", a gdy bieg fali się odwrócił, pluje na IPN nie zważając, iż niektóre publikacje mógł napisać WYŁĄCZNIE dzieki swemu stanowisku naczelnika Odzialowego Biura Edukacji Publicznej (mówiąc krótko i kolokwialnie: jest świnią).
Panie drze Sławomirze Nowinowski z Uniwersytetu Łódzkiego, kim więc Pan jest?

Vote up!
0
Vote down!
0

Lucy

#123659

Nowym prezesem IPN powinien zostać Tomasz Gross...

 

Vote up!
0
Vote down!
0

________________________________________________________________ "Nie martwcie się, jeśli nie stanowimy większości. Wszystko czego potrzebujemy, to mniejszość zamiłowana w rozpalaniu ognia wolności w umysłach ludzi." - Samuel Adams

#123663

 Publikacje IPN-u  są i liczne i dobrze zrealizowane pod każdym względem. Przez pracowników uniwesyteckich przemawia zazdrość o dokonania i ,a jakże, pieniądze. Trzeba kupować wydawnictwa IPN (są relatywnie niedrogie a edycyjnie są eleganckie), bo obawiam się, że może zostać podjęta światła decyzja (nikt nie czyta, brak zainteresowania, już nie mówiąc o tym, że publikacje są niesłuszne i źle służą sprawie pokoju i socj... demokracji) o skierowaniu na przemiał całej zawartości magazynów wydawnictwa IPN.

Jak książki będą w domach, to będą bardziej bezpieczne. Chociaż...

No, chyba że właściwe organa (policja myśli) zadbają o właściwe myslenie obywateli i zażądają oddania powyższych wydawnictw w określonym terminie. Przekroczenie terminu zwrotu publikacji przy ewentualnym wykryciu posiadacza  będzie skutkować odpowiednimi karami mocą wprowadzonej ustawy. Dla tych, którzy poinformują o posiadaniu takich książek przez osoby trzecie będą przewidziane stosowne nagrody ( w tym wyjazd do Brukseli), a dla posiadaczy nielegalnych egzemplarzy książek wyjazd do Rosji i to daleko w głąb.

 

Swoją drogą liczę na to, że jeszcze uda mi się zdobyć znakomite pierwsze dwa tomiki Wisławy Szymborskiej, skerowane na przemiał w okresie socjalizmu wiotczejącego. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#123697