Petycje "niektórych parafian"

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

to ujął proboszcz parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu, zapowiadając całkowite wyłącznie dzwonów ponoć „bardzo przeszkadzających niektórym parafianom”. Można mieć wątpliwości, czy petycję w tej sprawie wnieśli „parafianie”. Bo trzeba by za takowych uznać także wandali podgrzewanych nienawiścią do religii, którzy znieważają pomniki katolickie i świątynie. To oznaczałoby, iż pojęcie „parafianin” bardzo wyewoluowało, a może się zdewaluowało. Gdybym ja był członkiem parafii wildeckiej w Poznaniu prosiłbym proboszcza, by wycofał się ze swego stwierdzenia. To wielki dyskomfort być we wspólnocie parafialnej z „parafianami”, którym przeszkadzają dzwony kościelne, wzywające do modlitwy. Swoją drogą taka petycja to dziś w obliczu chamskich gestów antyreligijnych bardzo elegancka inicjatywa na rzecz laickości życia. Rzecz jasna nie będzie takich petycji, kiedy w środku miasta do północy albo i dłużej produkują się „muzycy” przy pomocy setek decybeli w dodatku potwornej kakofonii. Ale to co innego, bo to nazywa się koncertem, a w dodatku ma charakter całkowicie laicki, a z reguły bije nawet w religię. Nie wspominamy już o hałaśliwym demonstrowaniu przed kościołami nienawiści do religii, bo katolicy nie mają przecież prawa ograniczania swobody wyrażania czyichś przekonań. Za to ich przekonania wolno znieważać do woli. Oni zaś po prostu muszą zaakceptować te wrogie wrzaski, gdyż petycję można ewentualnie złożyć, ale przeciwko dzwonom, nagłośnieniu otoczenia kościoła, w czasie nabożeństw itd., w żadnym zaś przypadku w obronie znieważanych miejsc kultu i wiernych. Dlaczego tak jest? Ponieważ przed wrzaskiem, bluzganiem, wandalizmem cofa się także władza. Dlatego przez palce patrzy się na orgie odbywane długo w noc? Kto się odważy powiedzieć głośno, że to są orgie? To się nazywa swobodą wyrazu artystycznego. Zresztą uderzą w niego prawami człowieka. Rzecz jasna, nie każdego. więc większość katolicka znalazła się faktycznie w mniejszości. Będąc w Turcji, zauważyłem, że sporo Turków hołduje pewnemu laicyzmowi, ale nie wyobrażam sobie, by pisali oni protesty przeciwko kilka razy dziennie wyśpiewywanym modłom muezinów – dość hałaśliwym – z minaretów. Nawet bębnienie w środku nocy na ulicach miast jest szanowane, bo ma też jakąś wymowę religijną. Można przypuszczać, że kiedy szariat zawita do nas, poznaniacy będą musieli zrezygnować z protestów z powodu opisanych tu praktyk, oczywiście islamskich.

W pewnej parafii Rawicza” „proboszcz usłyszał zarzut zakłócania spokoju poprzez nadawanie utworów przez zewnętrzne głośniki świątyni w okresie od marca do września ub.r. To jest wykroczenie, sprawa zostanie skierowana do sądu”. Ponoć wnoszący oskarżenia zapewniali, że nie są przeciwnikami Kościoła. Ale w oskarżeniu było żądanie „całkowitego wyłączenia zewnętrznego nagłośnienia podczas wszystkich mszy św. niedzielnych i skutkowała zmniejszeniem głośności nagłośnienia, ale nie jego wyłączeniem”

Były proboszcz parafii skomentował to następująco: "Czy jakikolwiek odpowiedzialny proboszcz mógłby się na to zgodzić, kiedy wielu wiernych pozostaje z rożnych względów na zewnątrz kościoła i byliby pozbawieni możliwości uczestnictwa we mszy św.? Szczególnie w czasie pandemii, kiedy zobowiązani jesteśmy do zachowania odpowiednich odstępów i jest ograniczona ilość miejsc w kościele” .

Pomijając ogrom obłudy kryjącej się za wystąpieniem owych osób „nie będących przeciwnikami Kościoła”, każdy nie uprzedzony człowiek przyzna, że w przestrzeni publicznej jest bardzo często głośno, a nawet panuje hałas powodowany nagłośnieniami, które z byle powodów instaluje się w miejscach publicznych po to, by próbowali sił domorośli artyści, którzy poza decybelami niczego nie produkują. Nieważne też, że odbywa się to do późnych godzin nocnych. Wielokrotnie zwracający na to uwagę, nawet policji, otrzymywali dopowiedź, że pewne imprezy urządzane pod gołym niebem wymagają wyrozumiałości, a burmistrz miasta wydał na to zgodę. Rzecz jasna, z wyjątkiem imprez religijnych, nawet jeśli odbywają się za dnia.

Pamiętam z początków mej pracy duszpasterskiej, w jednej z parafii – o dziwo także w Wielkopolsce – mieszkańcy bloku położonego w pobliżu kościoła zaprotestowali przeciwko graniu w maju z wieży kościelnej pieśni maryjnych.. Grano na trąbce w ciągu ok. pół godziny. Jeden z mieszkańców bloku zamieszkałego m. in. przez kilka rodzin milicjantów przyszedł do proboszcza i w sekrecie uświadomił go, iż rodzinom tym nakazano założyć protest, ale nie uczyniły tego z własnej woli i proszą o wybaczenie. Można sądzić, że ci ludzie na prawdę nie byli przeciwnikami Kościoła. Co do owych z Rawicza, trudno tak sądzić.

Oczywiście takie inicjatywy nie chadzają samotnie. Współgrają one z akcjami organizowanymi dziś przez „Lempart, Wałęsę naszych czasów” – jak to barwnie sformułowała pani Środa – moim zdaniem bardziej niż „Bolek” uderzając w Wałęsę. W programie „strajku kobiet” znalazły się hasła atakujące Kościół i obliczone na zmuszenie do milczenia Ewangelię. Bo czego żądają? Aborcji, prawa społeczności LGBT, wprowadzenie świeckiego państwa (a dziś jakie jest?), usunięcie religii ze szkół. Inne postulaty dotyczące rynku pracy, klimatu, służby zdrowia czy nawet praw zwierząt (dodajmy one mają mieć prawa, których odmawia się dzieciom w łonie matki) to tylko zasłona dymna, zaciągana bez żadnych zobowiązań, bo nawet „Wałęsa naszych czasów” nie może liczyć na to, że jadąc na wulgaryzmach przejmie rządy w tym kraju. Polacy nie raz nie dwa robili głupstwa, strzelali sobie w kolano, ale samobójcami nie bywali.

Wyczyny, jak w Poznaniu, Rawiczu świadczące o takiej małpiej złośliwości, często motywowane: „bo nie lubię proboszcza”, a niekiedy niechęcią do Kościoła, „bo nie uznaje wnuczki żyjącej w tzw. związku partnerskim” (kiedyś mówiono na knypel, na kocią łapę), a przecież jest XXI wiek! Taką motywację można często usłyszeć z ust babć, matek. Różne są te motywacje, ale im mniej skomplikowany – mówiąc delikatnie – człowiek, tym bardziej one prostackie. A co do tych sprzyjających Kościołowi, to od takich roi się historia chrześcijaństwa. Począwszy od tego, który spytał: „czy to ja, Panie?”

Prymas Wyszyński powiedział: dopóki Kościół zwalczają, to nie jest źle. Miał chyba na myśli wandalizm, ongisiejszy i współczesny, ale przede wszystkim takie złośliwości małych ludzi. Kiedyś mówiono o antyklerykalizmie, dziś chodzi o coś znacznie ważniejszego.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)