GIETRZWAŁD - POLSKA FATIMA. cz. II
Cud z Gietrzwałdu - to o wizycie Niepokalanej
na polskiej ziemi opowieść. O tym, jak opóźnił
cud objawienia, o kilka dekad wojnę światową.
II. HISTORYCZNY KONTEKST OBJAWIEŃ.
Wydaje się, że po sromotnej klęsce styczniowego powstania,
świadomość państwowa w narodzie - nie przetrwa. Zniknęła
suwerenność carskiej prowincji w kraju priwiślańskim. Gdzieś
przepadła korona którą polski król Jan Kazimierz złożył u stóp
naszej władczyni, Najświętszej Panienki.
Nie minął wiek, a znowu wracają do Polaków grzechy stare -
pijaństwa zawiści nieprawości. Wszystko tu legnie w gruzach,
rozbiory utrata państwowości. Zgnilizna moralna i zepsucie -
sparciała ludu bożego wiara w powszechny upadek ducha.
Sprowokowane przez wrogów, powstańcze prowokacje przez
które kraj niepostrzeżenie - w masońskie objęcia się stacza.
Stając się emisariuszem hucpy - zaczynem bezbożnej intrygi -
rozsadnikiem światowej rewolucji.
Narodowe powstania, częstokroć diabelskie intrygi, perfidne
masońskie prowokacje nie ratują Polski lecz ten spychają kraj
w bezdenne czeluście upadku. One zdziesiątkują słowiańską
populację, do ruiny doprowadzą gospodarkę.
To insurekcje tłamszą w zarodku wolę przetrwania. Przynoszą
restrykcje zaborcy, kreują waśnie podziały. Chwała bohaterom
- którzy złożyli ofiarę ze swego życia, których majątki zaborcy
skonfiskują, i rozbiorą. Wieczna hańba, kreującym powstańczy
zamęt ludziom bez czci i sumienia – zdrajcom i prowokatorom.
Lecz nasza historia, w całkiem innym świetle dzieje narodowe
przedstawia. Nie uczą szkodliwości ulegania zgubnej dla kraju
prowokacji na lekcji historii nasze dzieci. Nasza szkoła utrwala
w młodych umysłach i w sercach kult przegranych. Fałszywym
bohaterom, pomniki się tu wystawia. Zacierają się w zbiorowej
pamięci egzekucje oraz konfiskaty mienia szczerych patriotów.
Wyblakło już piętno zemsty zaborców - prześladowań i represji.
W telegraficznym skrócie tak wygląda kontekst objawień cały.
Właśnie o darowaną królewską koronę - Najświętsza Panienka
w Gietrzwałdzie się upomniała! Musicie powiedziała pokornie
przyjąć jarzmo krzyża, za ciężkie grzechy z ręki Pana. Jednak
pozostanę orędowniczką polskiego domu - będę tutaj z Wami,
w czasach przełomu!.
III. NASTĘPSTWA OBJAWIENIA NMP.
Nasilił się po tym cudownym objawieniu Najświętszej Maryi
Panny - ruch pątników w Gietrzwałdzie. Na nic się nie zdały
władz pruskich najsurowsze restrykcje, na nic groźby, zakazy.
Nie pomogło wyszydzanie w lokalnej gazecie ciemnego ludu
zabobonów - jako projekcji chorej wyobraźni. Ciągnęły tutaj
tłumy pielgrzymów - z najdalszych zakątków dawnej Korony.
Tysiące pielgrzymów wybierało się każdego dnia w jeziorne
warmijskie okolice. W niedziele i święta, aby ogarnąć słabym
rozumem nieziemskie zjawisko. Doświadczyć - mistycznego
cudu. Ażeby uczcić Królową Polski - Najświętszą Panienkę.
Z różańcem w ręku, z korną modlitwą na ustach - oczekując
przemiany swego nie zelżywego ziemskiego losu. W kornym
modlitewnym uniesieniu, cisi ale w miłosierdzie Boskie ufni.
Ci którzy pokrzepieni na duchu powracali do swoich parafii
rozpowiadali bliskim mistyczne przeżycia. Dlatego też tłum
pielgrzymów nieustannie się powiększał. Wciąż potęgowały
się olbrzymiały, niczym śnieżna lawina - opowieści o cudzie
w Gietrzwałdzie!. Rozchodziła się lotem błyskawicy - jakże
optymistyczna - jakże zbawcza dla polskiego narodu nowina.
Charakterystyka wielbicieli Maryi Panny.
Kiedy rozeszła się po kraju, wieść o objawieniu Najświętszej
Panienki - Gietrzwałd, mała warmijska wioska była oblężona
niczym forteca. Widać tu było - calutką Polskę. Współcześni
świadkowie tak opisują owe nieprzebrane tłumy pielgrzymów.
Twarze pątników proste, poczciwe, ale cierpieniami zgaszone,
jakby nieobecne. Oczy jasne życzliwe szczere i prostoduszne,
jednakże, jakby były czymś zajęte, wiecznie zalęknione.
Wyraźnie odróżniali się od drugich pielgrzymów - dostojni
Wielkopolanie. Radosnym usposobieniem nader schludną
szatą. Pewnością siebie dużą swobodą zachowania. Odwagą
i czystością polskiej mowy. Oni niczym stal się zaharowali
- ażeby pruskiemu żywiołowi się oprzeć, brutalnej opresji
przeciwstawić. Choć zacni Wielkopolanie, bodaj najwięcej
od Niemca ucierpieli nie zatracili dumy narodowej i odwagi.
Na początku września pamiętnego 77 roku - wielce poruszeni
doniosłością cudownych Maryi Panny objawień przybyli
do Gietrzwałdu zacni Polacy - Pruskiego Cesarza poddani
z odległej prowincji Wielkopolski. Wśród których dostojny
Pan hrabia Kwilecki oraz Pan hrabia Dezydery Chłapowski.
Pątnicy oczami współczesnych obserwatorów.
Rzekł Wincenty Pol - patrząc na twarze ludu spod Wilna, cóż
to ci Litwinie?. Obserwując umęczone lica ludzi z Kurpi - ze
ściśniętym sercem z rzewną łzą w oku, tak modlił się do Boga
- „Panie racz zdjąć ten lud z krzyża. Zmiłuj się, ale bądź wola
Twoja”. To dla tej biedoty - jęczącej w ruskiej i w pruskiej
niewoli - Matka Boża się tam objawiła!. Gdzie kultura pruska
- jeszcze dotąd całkiem nie wykrzywiła staropolskiej prostoty.
Jestem pod wielkim wrażeniem tego co tu zobaczyłem i tego
co tu usłyszałem - napisał wtenczas korespondent „Kuriera
Poznańskiego”. Wspomina spotkania w cudownym miejscu,
wspólne modlitwy i wzruszające rozmowy z wizjonerkami.
Opowiada jak niezatarte wrażenie wręcz mistyczne przeżycie
pozostawia. Głęboko wierząc, że ci pątnicy staną się orędzia
Dziewicy Niepokalanej apostołami w miejscu zamieszkania.
Kiedy patrzę na ten prosty lud Boży - tłumnie spoza kordonu
zdążający w cudowne miejsce. Niepomny niewygód o głodzie
chłodzie. Ubiór siermiężny strawa postna, ale serce poczciwe.
Myślę sobie, że taki naród zdolny jest więcej wycierpieć. Nie
ulegnie przemocy. Ten duch przetrwa noc niewoli, nie zginie!.
Wieś Gietrzwałd – niczym oblężona twierdza.
Żadne nakazy ani zakazy, groźby prośby, przestrogi pruskiego
czy rosyjskiego zaborcy, zamierzonego - nie przynosiły skutku.
Niemiłosiernie zatłoczone były tam kolejowe dworce gościńce,
drogi, leśne dukty. Ubrane w rozporządzenia władz słowa, nie
były w stanie, lawinowego napływu pielgrzymów zahamować.
Jechały więc przeładowane pielgrzymami pociągi, jak „Goniec
Wielkopolski” informował - z Kościana, z Leszna, z Bojanowa
z Czempinia. Przybywali jak kto mógł – furmankami, głównie
pieszo. Uczcić Dzień Narodzenia Maryi, Najświętszej Panienki.
8 września 77. Ponad pięćdziesiąt tysięcy pątników w tym dniu
narodzenia naszej Królowej, do gietrzwałdzkiego sioła przybyło.
Pomimo rozlicznych, na ziemiach polskich objawień, powagą
kościoła powszechnego był potwierdzony kanonicznie jedynie
cud objawienia z Gierzwałdu. Pośród wielu milionów rodaków
jęczących w zaborców okowach przyniósł tamten cud, krucjatę
narodowej odnowy.
Cud objawienia uznany kanonicznie.
Jakby na cudowne objawienie Niepokalanej w Gietrzwałdzie
nie patrzeć, jakby ogromne korzyści - moralnego odrodzenia
narodu nie liczyć była to nie tylko duchowa, ale geopolityczna
misja! Jako posłannictwo nadziei jako ratunek ostatniej szansy.
Objawienie Najświętszej Panny w Gierzwałdzie to o niezwykle
fascynującym genialnym w swej prostocie - geostrategicznym
posunięciu - Maryi Królowej Korony Polskiej opowieść. Kiedy
to niezliczone tłumy pielgrzymów bez militarnych kompetencji
bez znajomości arkanów strategii, skutecznie zablokowały tam
wojny światowej arenę – ważny przyczółek śmiertelnego wroga.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2212 odsłon
Komentarze
Dziekuję Rebeliantko!
7 Listopada, 2018 - 16:24
Przeciw komu organizujesz rebelię, jeśli można być niedyskretnym?
Pozdrowienia, Zyga