RODZIME KABARETNIKI.

Obrazek użytkownika Zyga Dulski
Humor i satyra

 

Totalna zapaść - powie to każdy.

Bałamutne treści i mylne nazwy.

O wartości wcale nie stoi, trupa

błaznów - moralnego niepokoju.

 

Widział taką obojętność kto, ani

mru-mru na wszech obecne zło.

Na patologie jeden z drugim ani

nie mrugnie - udawacze obłudni.

 

Nie oświeci przecież tej ciemnej

masy jakaś przepalona neonówka.

Od riposty niezdarnej, najwyżej

zemdli kogoś lub zaboli główka.

 

Kiedyś każdej niedzieli -autobus

wesoły gnał od wioski do wioski

A dzisiaj przyczłapie na zadupie -

jak zmyli drogę, tylko koń polski.

 

Ani on nauczy, ani zabawi, choć

wyrwie ludziskom sporo grosza.

Pytam się, jak długo ma takie

chałtury - zacnynaród  znosić?.

 

Nudnawe gęby wychodzą bokiem

-bard roczek mamrocze to samo.

Niestrudzona mizeria trwa ta sama

ot-to afera, nie strawna jak halama.

 

Jaka aura nad głowami, jaka magia

Jakie oni jajca - potrafią odstawiać.

Miast przebudzenie narodu sprawić

usypiają przygłupów tłumy zabawą.

 

Plejady kabaretników, ludzkie oko

- nie jest dzisiaj w stanie ogarnąć.

Wszyscy jakby szaleju się najedli

jak odurzeni - parami nienormalni.

 

Do łez potrafią wzruszyć komiczne

gagi, subtelne aluzje pijackie pląsy.

W lot chwyta tłumek rozchichotany

lotne metafory skeczów męczących.

 

Popatrz jacy dziarscy i zbuntowani.

Zabawni i politycznie niepoprawni.

Zamiast zbudzenia narodu sprawić

-chcą go uśpić krotochwilą zabawy.

 

Głupoty nie widać, nie ma nią rady.

Naiwnie myślą - gwiazdy rodzimej

estrady, że wystarczy rżnąć głupka

- żeby nie było w tym kraju smutno.

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)