Intelektualista – kto to, dlaczego poważany i do czego służy
Intelektualista – człowiek posiadający formalnie wykształcenie wyższe, który jest z reguły odległy od spraw gospodarczych, nie prowadzi własnego biznesu, nie jest robotnikiem. Przeważnie to dziennikarz, pisarz, literat, artysta, „pracownik naukowy”.
Nie każdego z w/w można nazwać intelektualistą, gdyż powinien spełniać odpowiednie warunki. Jakie one są?
Po pierwsze musi publicznie zabierać głos jako autorytet w sprawach moralności, polityki, filozofii, światopoglądu. Opinia intelektualisty w wyżej wymienionych sprawach nie wynika z posiadanej wiedzy w tych dziedzinach, oparta jest między innymi na poczuciu, że wie co jest dobre dla innych, a co nie.
U podłoża jego postawy jest przekonanie o swojej mądrości i co za tym idzie potrzeba dzielenia się i narzucania opinii. Taka postawa zapewne wynika z głęboko ukrytych kompleksów (np. niedowartościowania), braku samokrytyki, syndromu grupowego myślenia, zwyczajnego zarozumialstwa oraz sprofilowanej umysłowości. Intelektualiści to taka elita zastępcza, samopowielająca się w kolejnych pokoleniach, wykorzystywana przez aparat rządzący do duraczenia społeczeństwa.
Zostawmy zakamarki duszy i umysłu intelektualisty. Ciekawsze jest dlaczego normalni ludzie akceptują ich ględzenie, a przecież nigdy nic dobrego z tego nie wynikło? Wszelkie rewolucje to nie pomysły zwykłych „mas ludowych”, to niemal zawsze było dzieło intelektualistów a przecież wierzenie w ich autorytet nie ma logicznych podstaw.
Przykładowo profesor wykładający historię nowożytną jest zapewne autorytetem w swojej dziedzinie (np. Rewolucji Francuskiej), ale nie w dziedzinie energetyki i jeżeli on i jego koledzy wyspecjalizowani w kulturze Majów, czy biologii podpisują jakąś petycje odnośnie energetyki atomowej, popełniają ewidentne nadużycie autorytetu tym gorsze, że robią to jako naukowcy, czyli działają tak jakby „sama nauka” się wypowiadała.
Zostawmy naukowca i weźmy takiego artystę (aktor, piosenkarz, malarz, …). Jest on autorytetem (a i to nie zawsze) w swojej profesji, to znaczy w sztuce. Po prostu umie lepiej wyrażać ludzkie uczucia, tworzyć dzieła, wyrażać cudze poglądy, przemyślenia. Ale jako artysta nie jest nauczycielem, przywódcą politycznym czy filozofem. Szczególnie niebezpieczne jest, gdy takiemu fircykowi przypisuje się prawo do bycia nauczycielem moralności czy etyki. Z reguły jest przeciwnie, ich moralność pozostawia dużo do życzenia a ich stosunek do „zwyczajnych” ludzi często jest pogardliwy.
Prawdopodobnie szacunek dla takich „autorytetów” bierze się z braku zaufania we własny zdrowy rozsądek, a także z tego, że nauka jest otaczana mirem, który niesłusznie przenosi się na intelektualistów.
Co do artystów to łatwość z jaką zyskują autorytet w dziedzinach nie związanych z ich profesją wynika z szacunku jakim się obdarza wartości estetyczne, które artysta zna lepiej niż inni i umie wcielać w swoje działa. Błąd polega na tym, że ten szacunek odnośnie dzieł przenosi się na samego artystę.
Na koniec należy koniecznie wspomnieć o ważnej kategorii - intelektualiście dziennikarzu. Dawniej dziennikarz był osobą, która zajmowała się zbieraniem i przekazywaniem informacji. Niestety w ostatnich kilkudziesięciu latach przywłaszczył on sobie funkcję kaznodziei i nauczyciela. Od jakiegoś czasu nie tylko informuje ale uważa, że ma prawo pouczać innych co mają myśleć i czynić. Ponieważ dziennikarz ma dostęp do mediów i to co mówi jest rozpowszechniane masowo, jego rola w duraczeniu jest uprzywilejowana.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4593 odsłony
Komentarze
@piko
22 Maja, 2017 - 21:07
Jak to jest że mamy tak wielu absolwentów wyższych uczelni, a tak mało wykształconych
Witam Piękny cytat. Dzięki.
22 Maja, 2017 - 21:09
Witam
Piękny cytat. Dzięki.
Księga mówi:
22 Maja, 2017 - 23:15
Właśnie wygrzebałem z otchłani internetu polski przekład "Księgi" Lao Tse (Drogi i cnoty). "Księga" - wbrew naszemu znaczeniu językowemu - nie jest opasła, pomijając typowe dla Chin rozważania o państwie, zawiera kilkaset najwyżej wersów o mądrości, poczciwości i powinnościach ludzkich. Z tego taki cytat:
" Ci, co wiedzą – nie mówią, ci, co mówią, nie wiedzą. Kto wiele obiecuje, nie zasługuje na zaufanie. Celne słowa nie są subtelne."
Trzeba odrobinę zastanowienia by stwierdzić, że napiętnowane jest gadulstwo, przybieranie roli nauczyciela i prostacka pycha: jakżeż to "medialne"!
Ludzie pragną sławy i to jest ludzkie, ale bezwstyd w sięganiu po nią przestał być nietaktowny: takie czasy, że rozpychanie się na chama daje większe szanse, niż żmudne terminowanie mądrości...
Ale na szczęście jest wybór! Naszym, polskim, nieszczęściem było przerwanie nam przez komunę ciągłości elit i wejście w tę zbrodniczą próżnię pomocników krawieckich itp. Jakimś cudem jest już wybór!
Więc wydaje mi się, że za bardzo się tym chłamem medialnym zajmujemy.
civilebellum
23 Maja, 2017 - 06:42
Chińczycy mieli świetnych myślicieli - Konfucjusz, Sun Tzu , powyższy ...
Teraz przez wszechobecne media głupota może szerzyć się błyskawicznie. A głupota ubrana w tzw. autorytet i odpowiedni "mem" jest jak ostra choroba zakaźna.
@ piko
22 Maja, 2017 - 23:47
No i co zrobisz takiemu, co patrzy na artystę przez pryzmat granej roli? Pijus i konfident, ale genialnie poprowadzony przez reżysera - wygląda na wzór cnót wszelakich. Zawsze podaję przykład Emila Karewicza. Czy grając ss mana traci prawo do bycia patriotą ?!
cyborg
23 Maja, 2017 - 06:38
Emil Karewicz - wspaniały aktor. A Roman Wilhelmi? Jeszcze lepszy a przecież grał Dyzmę i Anioła.
Poza wszystkim to aktor jest od grania jak .... od .... . Mówi cudzym tekstem. Czasami jak zaczyna mówić swoim to wszystko opada.
Zdarza się że artysta łączy zdolności aktorskie, twórcze z przywódczymi czy politycznymi - patrz Paderewski.
Nic nie zrobisz takiemu
15 Stycznia, 2019 - 16:19
Tak się porobiło że ludzie nie myślą. I brak pomyślunku wcale nie jest związany z wykształceniem.
Studia niepubliczne to nowe Westerplatte polskiej młodzieży?
23 Maja, 2017 - 12:00
W czołówce najnowszego rankingu uczelni wyższych US News & World Report znalazły się głównie uczelnie amerykańskie. W pierwszej dziesiątce było ich aż osiem. Pozostałe dwie to uczelnie brytyjskie. Wśród 750 szkół, które trafiły do zestawienia znalazło się 310 uczelni z Europy w tym 4 z Polski.
1.Uniwersytet Harvarda.
2.Massachusetts Institute of Technology.
3. University of California.
301. Uniwersytet Warszawski.
302. Uniwersytet Jagielloński.
303. Politechnika Warszawska.
304. Uniwersytet Wrocławski.
W rankingach światowych ze świecą należy szukać polskich niepublicznych Wyższych Szkół oferujących „Dobre studia w dobrej cenie”.
Zgodnie z postanowieniami Kapituły Rankingu uczelnie oceniane są według:
- prestiżu;
- potencjału naukowego;
- efektywności naukowej;
- warunków kształcenia;
- innowacyjności;
- umiędzynarodowienia.
Weźmy na tapetę jedną z cech dobrej szkoły wyższej jaką jest prestiż. Oznacza on poważanie, jakim cieszą się absolwenci uczelni oraz autorytet jej pracowników w środowisku naukowym w kraju i zagranicą, a także wśród kandydatów na studia (olimpijczyków). Mierzony jest poprzez:
Preferencje pracodawców – liczba wskazań danej uczelni w badaniu ankietowym przeprowadzonym na reprezentatywnej grupie pracodawców przez ośrodek badawczy TNS PENTOR
Ocena przez kadrę akademicką – liczba wskazań danej uczelni w badaniu ankietowym wśród kadry profesorskiej (profesorowie belwederscy mianowani w trzech ostatnich latach) oraz dr hab., którzy uzyskali habilitację w trzech ostatnich latach.
Uznanie międzynarodowe – mierzone pozycją uczelni w rankingach światowych. Aktualnie wynosi … 2 %!
Wybór olimpijczyków – mierzony udziałem liczby laureatów i finalistów olimpiad przedmiotowych, przyjętych poza procesem rekrutacji na daną uczelnię w ogólnej liczbie przyjętych na pierwszy rok studiów stacjonarnych. Olimpijczycy z reguły studiują za granicą lub wybierają polskie uniwersytety/politechniki!
Reasumując.
Albo chodzi o niemałą kasę wyciąganą co semestr z portfeli rodziców, albo… o celową produkcję licencjatów, inżynierów, magistrów….. bez perspektyw! A tzw. kadrę akademicką szkół niepublicznych pominę milczeniem!
I nie zgadzam się z obiegową opinią: „ Problemy demograficzne już wkrótce odbiją się na uczelniach wyższych. Obserwowany od kilku lat trend obniżania jakości kształcenia pogłębi się do tego stopnia, że to uczelnie niepubliczne będą oferowały wyższy poziom kształcenia niż państwowe.”
Pracodawcy są najlepszym miernikiem jakości produktu wydalanego przez uczelnie!
Tu jest odpowiedź na pytanie dlaczego absolwenci studiów niepublicznych chałturzą lub są zarejestrowani jako bezrobotni
Ta statystyka nie kłamie!
http://zso2bialystok.pl/pliki/uczelnie_2016.pdf
A zasada była, jest i powinna być taka: każdy magister (inżynier) powinien stworzyć minimum dwa miejsca pracy!!! By takie miejsca pracy stworzyć trzeba mieć oleum w głowie zgromadzony podczas studiowania oraz dostęp do nisko oprocentowanych kredytów oraz grantów z Unii Europejskiej.
Należy w młodzież inwestować – nie należy na młodzieży żerować!
casium
Inne spojrzenie
23 Maja, 2017 - 14:13
Tęsknię za klasyczną definicją intelektualisty - człowieka znakomitego w swojej dziedzinie (naukowej lub artystycznej), dodatkowo cechującego się wybitnymi cnotami osobistymi i moralnymi.
Reszta jest pseudointelektualistami, a w wydaniu III RP... bandą pseudków.