Jubileusz 70. lecia Radiobudy (1946 - 2016). Wspomnienia nauczyciela.

Obrazek użytkownika MoherJ
Historia

Szanowni Państwo, Uczniowie, Absolwenci, Nauczyciele, Dyrektorzy, Pracownicy i Sympatycy RADIOBUDY Rok 2016 wyznacza 70. rocznicę powstania Naszej Szkoły, Naszej Radiobudy Lata 1946 i 2016 dzieli prawie wszystko za wyjątkiem naszej pamięci, naszych uczuć i naszych przeżyć związanych z Naszą Szkołą.

Szkoła jak dawniej zajmuje dwa budynki przy ul. Mickiewicza 8 i przy Placu Konstytucji 3 Maja 5 w Dzierżoniowie. Przez lata zmieniały się koncepcje funkcjonowania szkoły a wraz z nimi nazwy szkoły kierunki kształcenia, podział i wyposażenie pracowni, koncepcje kształcenia zawodowego i ogólnokształcącego, by po latach wrócić z powrotem do silnego ukierunkowania na potrzeby przemysłu i tak prowadzić kształcenie aby dostarczać fachowców z umiejętnościami wymaganymi przez pracodawców lokalnego i ponadregionalnego przemysłu. Do spełniania takich potrzeb szkoła została w 1946 roku powołana i z różnymi zawirowaniami spełniała je przez całe minione 70. lecie - czytamy w liście dyrektora szkoły, skierowanym do uczestników jubileuszowego zjazdu.

Uroczystości Jubileuszowe rozpoczęły się mszą św. koncelebrowaną w kościele pw. Maryi Matki Kościoła, której przewodniczył ks. prof. Stanisław Araszczuk, w towarzystwie księży absolwentów szkoły. Po mszy św. nastąpił przemarsz do Rynku, gdzie została wykonana pamiątkowa fotografia. W parku miejskim im. Józefa Buczyłko, odsłonięto tablicę upamiętniającą założyciela i pierwszego dyrektora szkoły. Ceremonia Jubileuszowa miała miejsce w sali widowiskowej kina "Zbyszek" podczas której, po oficjalnych wystąpieniach, starosta wręczył nauczycielom nagrody a dyrektor pamiątkowe medale 70. lecia. Dużą atrakcją uroczystości było otwarcie w Galerii na Piętrze DOK wystawy pt. "Rysunek semantyczny" i cykl "Nokturny" absolwenta naszej szkoły Rafała Strenta, malarza, grafika, profesora ASP w Warszawie. Wieczorem uczestnicy zjazdu spotkali się na bankiecie, gdzie mieli okazję do rozmów, wspomnień i wspaniałej zabawy z tańcami.

Biorąc udział w uroczystościach uświadomiłem sobie, że jestem rówieśnikiem szkoły. Pracę rozpocząłem w 1967 roku ubiegłego wieku. Była to moja pierwsza i ostatnia praca, w szkole do której w roku 1960 złożyłem podanie o przyjęcie, niestety ponieważ podanie wpłynęło do sekretariatu po terminie zostało mi odesłane z adnotacją, że nie zostałem dopuszczony do egzaminu wstępnego. Dzisiaj mogę powiedzieć, że dobrze się stało bo pewnie nie przebrnął bym przez egzamin. Do tamtej słynnej i jedynej w Polsce szkoły radiotechnicznej o przyjęcie zabiegała młodzież z całego kraju. Bywały okresy, że na jedno miejsce było ponad 20. kandydatów! Poziom nauczania i wymagania nauczycieli od uczniów były niesamowicie wysokie, dość powiedzieć, że nasi maturzyści bez najmniejszych problemów zdawali egzaminy na studia wyższe (tak, tak wtedy zdawało się egzaminy na uczelnie).

Po rozpoczęciu pracy najbardziej utkwiły mi w pamięci posiedzenia Rady Pedagogicznej, w których ja nieopierzony nauczyciel zawodu, brałem udział patrząc z podziwem na niedostępnych nauczycieli teorii, myślę, że wtedy odczuwałem to samo co uczniowie. Dzisiaj mogę już przyznać się, że chodząc z uczniami na zajęcia praktyczne do ZR Diora popalałem papierosy z uczniami z 4. klasy Technikum Radiotechnicznego, nie wiedząc, że to uczniowie (na halach montażu w zakładzie były palarnie, a ja od czwartoklasistów byłem starszy o 2. lata, czyli różnica między nami była niewielka i stąd takie zdarzenia). Bywało też, że pod koniec roku szkolnego, zamiast iść na zajęcia chodziłem z uczniami na wagary, opalaliśmy się na skałkach, w miejscu gdzie obecnie na Os. Różanym znajduje się kościół. Młodość, patriotyczne wychowanie w rodzinie i nieroztropność w 1968 roku w marcu doprowadziła mnie do udziału w słynnych wydarzeniach marcowych 68, za co w „nagrodę” zostałem spałowany, skazany na karę grzywny za "wybryki chuligańskie" i powołany do służby w LWP. Z pierwszych lat pracy przypominam sobie również, przekazywane potajemnie, informacje o strajku uczniów w 1956 roku, który miał głównie podłoże socjalne. Delegacja uczniów dotarła do Ministerstwa Przemysłu Maszynowego w Warszawie, któremu podlegała szkoła. W Departamencie Szkolnictwa Zawodowego wysłuchano postulatów, część z nich została zrealizowana i strajk zakończył się w zasadzie bez konsekwencji dla uczniów (więcej o strajku można przeczytać tutaj: ]]>http://www.zprawa.pl/chleb-smalec-cebula-czyli-strajk-szkolny-technikum-...]]>).

Doskonale pamiętam lata 70 i 80. ubiegłego wieku w szkole działała prężnie liczna PO PZPR do której należała cała ówczesna dyrekcja, kierownictwo Warsztatów Szkolnych, Internatu, nauczyciele i pracownicy szkoły. Dość powiedzieć, że byliśmy pod względem ilości członków PZPR przodującą szkołą w regionie. Obecnie po ujawnieniu zasobów IPN dowiedziałem się, że w szkole wśród nauczycieli i pracowników było 6.ciu TW SB, którzy za donoszenie pobierali wynagrodzenie. Ponieważ większość z nich już rozliczył miłosierny Pan Jezus, z litości nie wymienię ich nazwisk, ja im wybaczyłem. Pamiętam również, że w latach 70.dziesiątych, nauczyciel historii spoliczkował ucznia za to, że ośmielił się zaprzeczyć kłamstwu Katyńskiemu. Chłopak został usunięty ze szkoły - to był jego Katyń.

Jednak obok tych nie przynoszących nam chwały faktów mamy również wspaniałe momenty w życiu szkoły, bo to w Radiobudzie za sprawą trzech nauczycieli, jako pierwsza w oświacie we wrześniu 1980 roku wybuchła „Solidarność”. To właśnie my tworzyliśmy zręby Komitetów Założycielskich „Solidarności” w szkołach powiatu. Po roku Wiosny Solidarności nastąpił stan wojenny. W tych ponurych dniach nauczyciele byli zmuszeni do wypełniania ankiet w których określają m.in. swój stosunek do systemu politycznego w Polsce. Napisałem, że opowiadam się za systemem demokratycznym a nie za demokracją socjalistyczną. Nie spodobało się to dyrektorowi szkoły, który straszył mnie ewentualnymi kłopotami łącznie z utratą pracy. Długo wywierano nacisk na mnie abym zmienił deklarację. Nie zgodziłem się. Do dzisiaj nie wiem dlaczego nie zwolniono mnie z pracy. Przypuszczam, że ktoś, bez mojej wiedzy zmienił tekst mojego wpisu. Jednak nie zostało mi to zapomniane. Kierownik Warsztatów Szkolnych za bardzo dobrą pracę wytypował mnie do nagrody ministra. Moje osiągnięcia były bezsprzeczne, co potwierdził nawet ówczesny (czerwony) dyrektor szkoły, ale podczas rozmowy z komisją, I sekretarz PO PZPR stwierdził wprost, „kolego nie należycie do PZPR więc nagrody nie otrzymacie, do nagród mamy swoich towarzyszy”.

2 marca 1989 roku wszedłem w skład Międzyszkolnej Komisji Organizacyjnej NSZZ „Solidarność”, ujawniliśmy się i podjęliśmy działalność związkową, która w moim przypadku trwała niespełna rok, bo po odwołaniu dyrektora naszej szkoły objąłem funkcję wicedyrektora ds. dydaktycznych (przekorny los sprawił, że w szkole do której nie chciano mnie przyjąć objąłem funkcję dyrektorską), z której odszedłem w 2002 roku na emeryturę. O pracy na stanowisku wicedyrektora napiszę w innym artykule, jest o czym pisać, ale ze względu na długość tekstu pozwolę sobie zakończyć moje wspomnienia taką refleksją - dzisiejsza Radiobuda już nie jest moją szkoła, to szkoła nauczycieli i pracowników, którzy aktualnie w niej pracują i zmieniają ją, mam nadzieję, że na lepsze. Życzę im powodzenia w dobrej zmianie a mnie pozostały już tylko wspomnienia upływającego czasu, te radosne i te smutne.

]]>Relacja filmowa z uroczystości TV Sudety >>]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.6 (8 głosów)