Zabijać, czy nie zabijać?

Obrazek użytkownika miarka
Idee

Słowo Boże jest święte, ale i ono ma swoją hierarchię wewnętrzną. Jej poszanowanie skutkuje Bożym błogosławieństwem, zaś wzgardzenie nim czyni przeklętym, czyli niekoniecznie formalnym, ale satanistą.

Chodzi więc o sprawy dla ludzi najważniejsze ze względu na nasze życie społeczne – o motywy naszych działań, oraz rozumienie zależności przyczyny i skutku, oraz rozróżnienie środków i celów działań i zaniechań.

 

Kochać wszystkich równo, czy mieć hierarchię miłości?

Jasne, że trzeba odróżniać miłość indywidualną od wspólnotowej, dotyczącej np. ojczyzny narodu, samego narodu, czy rodzinnej, zwłaszcza braterskiej. Dopiero miłość braterska jako wspólnotowa wymaga równości we wzajemnym się traktowaniu. Miłość braterska to zwłaszcza solidarność i miłosierdzie. Solidarność może wykraczać poza wspólnotę w relacjach między wspólnotami tego samego rzędu, zaś miłosierdzie w relacjach indywidualnych osób z różnych wspólnot. Miłość braterska też ma swój kierunek, bo nakazuje „równać w górę” tych we wspólnocie braterskiej, którzy są z jakichś przejściowych problemów niżej w niej. To „w górę” oznacza, że ku wszelkim możliwościom życiowym jakie daje dana wspólnota ludzi zdeklarowanych być dobrymi.

Miłości wspólnotowe, w tym braterskie mają też pierwszeństwo realizacji względem miłości indywidualnych. W szczególności znaczy to tyle, że moje miłości indywidualne muszą milczeć dopóki nie będzie zrealizowany priorytet moich miłości wspólnotowych i dobrze pojętej miłości siebie. Już to ustawia mojego wroga na szarym końcu hierarchii moich miłości.

 

Motyw niniejszej notki:

"Ksiedzu, sukienkowy nie mam nic poza pogarda dla ciebie!!! Chcesz zabijac? zabijaj!"

A do tego:  "PRECZ ode mnie slugo szatana! PRECZ!!!”

To ostatnie to nie tylko chęć zakończenia dyskusji jednostronnym werdyktem samej mojej adwersarki wbrew logicznym wnioskom z merytorycznej treści jej przebiegu.

To również manipulatorski i trollowski atak personalny, uprzedzający wobec już logicznych wniosków dotyczących autorki posta - blogerki bar-bary, wynikających z naszej dyskusji ]]>http://bar-bara.neon24.pl/post/137165,kochajcie-waszych-wrogow - cmnts]]> i wcześniejszych.

Ponieważ dyskusja wykazywała, że i z nią samą jest coś nie tak, co już sugerowałem:

"Trzeba być jesze uświęconym w prawdzie i posłanym jako święty. Na pewno jest Pani święta?” i „Jest Pani pewna że została uświęcona w duchu prawdy?, to była to niewątpliwie również chęć „odwrócenia kota ogonem”, a nawet kłamania wbrew logice, co też sugerowałem w związku z podmianą synonimów:

To również tyle co złodziej złapany za rękę krzyczy że to nie jego ręka”.

Skoro więc dalsza dyskusja byłaby już zupełnie jałową, odpowiadam więc tutaj i wniosków chcę szukać tutaj, bo temat jest naprawdę ważny.

Zachowuję przy tym formę dyskusji jako zachętę do włączenia się do niej.

 

Odpowiedź:

Nic Pani nie rozumie. Normalny człowiek (a za takiego się uważam) nie chce pozbawiać nikogo życia, ale w w sytuacji nienormalnej musi. Musi, jeśli chce spełnić swoje  powołanie do życia, oraz do odpowiedzialności za swoją wspólnotę ludzi dobrych i jej członków, też powołanych do życia, a którym winien jest służbę, i to tym bardziej, im większe ma siły, środki i możliwości działania.

Najważniejsze tutaj są służba i powołanie. Każdy normalny żołnierz pełni służbę i jest do niej powoływany. To co innego jak najemnik, który już może być zawodowym mordercą, ślepo posłusznym otrzymywanym rozkazom, który na czas swojego kontraktu wyłącza swoje ludzkie sumienie.

To powołanie obowiązuje i Panią, czyli Pani musi bronić swojego życia, a tymczasem Pani chce w sytuacji zagrożenia życia, a więc i niewątpliwie również zagrożenia życia osób kochanych z obrony koniecznej rezygnować.

A jaki może być tego motyw, jak nie chęć zapewnienia bezkarności zbrodniarzowi chcącemu dokonać zbrodni?

Czyż to nie obrona tego, kto jest ewidentnie złym, a skazania na śmierć tego dobrego, którego kochamy?

Czy nie widzi tu Pani szatańskiej przewrotności – i to wszystko jeszcze pod pretekstem milości? Miłości tu opacznie rozumianej, bo miłość jest tworzeniem relacji wyjątkowej ze względu na dobro, które chcemy popierać, jest zaszczytnym wyróżnieniem – również względem innych miłości trwających jednocześnie.

Kochać kogoś, to mu służyć, a nie można służyć dwom panom – zawsze realizuje się tylko jedną miłość. Każdej innej wchodzącej tu w rachubę miłości mówi się „Idź precz szatanie”, czyli odpowiada się jej słowami nienawiści. Oczywiście tylko na czas działań wynikających z realizacji tej aktualnie głównej miłości. Później można już wracać do miłości przed chwilą wzgardzonych – i to też tylko według ich hierarchii i priorytetów.

Powiedzieć: kocham swojego wroga w sytuacji kiedy to aktywny wróg ojczyzny mojego narodu to dokładnie tyle, co powiedzieć, że „Odmawiam aktywnego udziału w obronie ojczyzny, bo jestem zdrajcą i sprzedawczykiem, który służy najeźdźcy czy okupantowi swojej ojczyzny” (do wyboru można tu postawić: „Kocham ZSRR”, „Kocham żydokomunę”, „Kocham UE”, czy „Kocham korporacjonistów-syjonistów-globalistów”, „Kocham szowinistów ideologicznych, tych NWO-nadludzi, co chcą zniszczenia mojego narodu i już zaczęli jego depopulację”).

To nie ja jestem sługą szatana a Pani i raczej to nie ja w końcu do piekła trafię, a Pani.

 

Żeby tak postępować, jak Pani tu zaleca, to trzeba być uświeconym w prawdzie i posłanym, jak to wykazałem w pani notce. Tymczasem Pani tu podaje taki cytat:

"‘’ Ja im przekazałem Twoje Słowo, a świat ich znienawidził za to, że NIE są ZE śWIATA, jak i Ja NIE jestem ZE śWIATA.’’ (Jan.17:14)"

No to proszę sobie poczytać szerzej:
"J, 17, 11 Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś4, aby tak jak My stanowili jedno. 12 Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo5. 13 Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. 14 Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. 15 Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. 16 Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. 17 Uświęć ich6 w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. 18 Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. 19 A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie7."

Trzeba być jeszcze uświęconym w prawdzie i posłanym jako święty”.

Nadto trzeba być jak św Szczepan "pełnym Ducha świętego", a Pani jest pełna ducha kłamstwa - i to właśnie kiedy się na niego powołuje.

Chodzi o kolejny pani cytat:

„‘’ (59) Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: Panie Jezu, przyjmij ducha mego! (60) A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: Panie, nie poczytaj im tego grzechu. Po tych słowach skonał.’’ (Dz.5:59)”

 

Pani w swoim cytacie wycięła słowa o tym, że zanim "spojrzał w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa siedzącego po prawicy Boga", był "pełen Ducha Świętego".

A więc żeby zrozumieć, kogo on może dotyczyć starczyło popatrzeć tylko odrobinkę wstecz:

„Dz. 7, 55 A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. 56 I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga». 57 A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. 58 Wyrzucili go poza miasto i kamienowali18, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. 59 Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» 60 A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu!» Po tych słowach skonał.”

Mało tego – pod pani cytatem diabeł tu się jeszcze podpisał odsyłając w kosmos chcących go sprawdzić, bo nie ma (Dz. 5, 59).

 

Tymczasem to o "uświęceniu w prawdzie" i posłaniu, oraz działaniu "w pełni Ducha Świętego" to są warunki konieczne, aby dokonać tego, czego dokonał św. Sczepan.

Najpierw one, później czyny. Nie zostaje się świętym z powodu uczynków. Kolejność jest odwrotna (stąd i diabeł w tym, co Pani pisze).

 

Nie podejmuje się czynów o wadze życiowej z tytułu wyrozumowanych racji (a takimi są i te wynikające z analizy litery słów Pisma Świętego), czy uczuć, bo te też mogą błądzić, a z powodu pozostawaniu w dobrym duchu - Duchu Świętym, Duchu Posłania, Duchu Prawdy.

Dopiero duch którym się kierujemy musi powodować, że nasze uczynki będą święte. Zawsze najpierw duch - nie litera, nie prawo, nie pochopne słowa, czyny i zaniechania działań.

 

I teraz najważniejsze:

Mamy tu też zależność między naszymi wartościami: przykazaniem, powołaniem, i posłaniem. I z tych trzech wartości każda następna jest wyższego rzędu.

To zaś znaczy, że realizując tą wartość „wyższego rzędu” jesteśmy usprawiedliwieni względem nie realizowania tej wartości „niższego rzędu” i jako tacy nie możemy być uznawani przestępcami z punktu widzenia wartości niższego rzędu.

Pamiętamy odpowiednią naukę św. Pawła, że „Kto miłuje drugiego, wypełnił Prawo”. To się daje łatwo wytłumaczyć.

Prawo, to element sprawowanej polityki, zaś miłość to jedna z cnót składających się na sprawiedliwość i wartości wyższego od niej rzędu. Sprawiedliwość jest wartością wyższego rzędu jak polityka, a zatem i miłość jest wartością wyższego rzędu jak prawo.

Tylko warunek: to musi być miłość ku dobru, a więc i zgodna z hierarchią ludzkich, a więc najpierw duchowych wartości.

I tylko antypolitycy stosujący „narrację rzeczywistości przez prawo”, aby robić z niego „wartość samą w sobie”, a więc i nadrzędną nad wszelkie ludzkie wartości, oraz sataniści dokonują swoich wyborów w odwróconej hierarchii wartości.

A Pani to robi. Radzę poszukać egzorcysty.

 

I uszanujmy przedmiotową naukę z Katechizmu Kościoła Katolickiego:

 

''2264 Miłość samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności. Jest zatem uprawnione domaganie się przestrzegania własnego prawa do życia. Kto broni swojego życia, nie jest winny zabójstwa, nawet jeśli jest zmuszony zadać swemu napastnikowi śmiertelny cios:

Jeśli ktoś w obronie własnego życia używa większej siły, niż potrzeba, będzie to niegodziwe. Dozwolona jest natomiast samoobrona, w której ktoś w sposób umiarkowany odpiera przemoc... Nie jest natomiast konieczne do zbawienia, by ktoś celem uniknięcia śmierci napastnika zaniechał czynności potrzebnej do należnej samoobrony, gdyż człowiek powinien bardziej troszczyć się o własne życie niż o życie cudze 37 .''

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.7 (5 głosów)

Komentarze

To już przerabialiśmy. Niektórych blogerów należy omijać szerokim łukiem. Tym razem tylko tyle. Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
-1

Verita

#1533811

Owszem, niektórych wciąż tak, ale sporo tu się zmieniło ostatnimi czasy - w przygotowaniu mam o tym notkę, więc nad też się tu nie będę rozwodził.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
3
Vote down!
0
#1533816