Marsz miliona przebitych serc...

Obrazek użytkownika maciej1965
Kraj

Kiedy Donald Tusk, żerując na wykreowanym przez TVN dramacie pani Joanny zapowiedział zorganizowanie marszu miliona serc, przypomniał mi się plakat, który narysowałem na plastyce w szkole podstawowej bodajże w 1978 lub 1979 roku. Współcześnie odtworzoną reprodukcję zamieszczam w rysunku tytułowym. Oczywiście wtedy plakat był wykonany ręcznie, i nie ukrywam, że chyba zaszokował moją nauczycielkę. Dostałem ocenę pozytywną, ale pani bała się go skomentować. 

Na plakacie widać serce przebite skalpelem. Bynajmniej nie w celu jego ratowania, zresztą wtedy chyba nie przeprowadzano jeszcze takich operacji, ale w celu jego zabicia. Tusk przypisując taką nazwę swojemu marszowi, nie przypuszczał chyba, że może się on kojarzyć z milionem, a zapewne i więcej serc, które przestały w Polsce bić, zanim jeszcze ich właściciele mieli szansę się narodzić. Czyżby miał to być marsz upamiętniający miliony ofiar zbrodni na dzieciach nienarodzonych?

Niestety, nie. Tusk wybrał cywilizację śmierci ponad cywilizację życia. Zapowiedź, że na listach PO znajdą się wyłącznie zwolennicy mordowania dzieci na życzenie była pierwszym znaczącym krokiem w kierunku przejścia PO na pozycje zwolenników śmierci. Teraz znalazł pretekst w postaci pani Joanny i zmanipulowanych materiałów o niej pokazanych w TVN. Tusk postanowił budować swoje poparcie na krwi najsłabszych. Tym bardziej, że jak się okazuje, pani Joanna aniołem nie jest. Już sam fakt, że publicznie popierała aborcję, ba działała w ruchach proaborcyjnych, że propagowała tabletki, których w ostateczności ofiarą sama padła, świadczy o niej nie najlepiej. Ona proponowała innym kobietom to, co ją samą doprowadziło na SOR. Znamy też informacje o jej działalności "artystycznej" i obsesjach prezentowanych w mediach społecznościowych, ale o jej chorobie pisać nie zamierzam. 

W zasadzie wszystkie zarzuty wobec Policji, jakie wyciągnął TVN dają się odwrócić przeciwko niej. W końcu dokonała aborcji, co samo w sobie jest przestępstwem. Co prawda kodeks karny wyklucza karanie kobiety, ale nie zmienia to faktu, że jest to przestępstwo. A już na pewno przestępstwem jest pomoc w aborcji, tak więc każdy policjant podejmujący wiadomość o przestępstwie jako funkcjonariusz publiczny jest zobowiązany prawem do jego zgłoszenia i próby jego wyjaśnienia. Policjanci mieli więc obowiązek zabezpieczenia dowodów przestępstwa w postaci laptopa i telefonu, bo te urządzenia pozwalały na znalezienie gangu dostawców aborcyjnych tabletek. Wręcz pani Joanna za ukrycie tych informacji powinna odpowiadać karnie, bo kryje przestępców.

Policji zarzucono też rewizję osobistą kobiety w tak stresującej ją sytuacji. Pamiętajmy tylko, że ona groziła sobie samobójstwem, a policjanci byli wezwani po to, żeby jej to uniemożliwić. Jakiekolwiek zaniedbanie Policji, które pozwoliło by jej na zachowanie czegokolwiek, pozwalającego na targnięcie się na swoje życie, było by w razie czego wykorzystane właśnie przeciwko policjantom. Pamiętamy chyba samobójstwo Barbary Blidy? Tam policjantka nie sprawdziła, czy aresztowana nie ma ukrytej broni i pozwoliła jej na wejście do łazienki. To kosztowało życie byłą posłankę SLD. 

Kolejnym dziwnym zdarzeniem jest czas, jaki upłynął od zdarzenia do publikacji materiałów przez stację z Wiertniczej. Trzy miesiące! Zazwyczaj dziennikarze gonią za sensacją i często ogłaszają ją, zanim jeszcze zweryfikują informacje. Choć rzetelni jednak najpierw weryfikują informację w kilku źródłach. Tyle, że TVN chyba przespał te 3 miesiące, bo fakty raczej nie zostały zweryfikowane. Poza tym dziwi, że kobieta, która dzwoniła do lekarki płacząc, że zrobiła coś strasznego bo dokonała aborcji, że czuje się z tego powodu tak źle, że chce popełnić samobójstwo, zamiast przejść po takich przeżyciach na pozycje pro-life, bierze udział w nagonce na ratujących ją lekarzy i policjantów. 

Zamiast tego materiał leżał z "zamrażarce" i czekał na odpowiedni moment do publikacji. I co więcej zaraz po publikacji Tusk ma gotowy komentarz w mediach społecznościowych i wykorzystuje go jako pretekst do zwołania w przeddzień wyborów zadymy pod nazwą marszu miliona serc. A swoją drogą, dlaczego nie wcześniej? Czyżby organizacja takiego marszu była tak skomplikowana, że wymaga dwu i pół miesiąca? W innych sprawach ludzie sami potrafili w kilka dni zorganizować marsze protestacyjne np. marsze przeciwko przemocy, czy marsze pamięci jej ofiar. Ale zapomniałem, marsz ma się odbyć tuż przed wyborami. Czyli nie chodzi o panią Joannę, ale o wybory. 

I na koniec jeszcze kilka wątpliwości. Czy aby cała afera nie jest szyta na miarę, choć grubymi nićmi? Działaczka proaborcyjna, związana z LGBT, staje się ofiarą propagowanych przez swój ruch "bezpiecznych" tabletek. Potem zgłasza się do proopozycyjnej stacji telewizyjnej, która montuje materiał, przetrzymuje go kilka miesięcy i przed wyborami podrzuca liderowi opozycji, który od razu rozkręca wokół niego histerię i w oparciu o nią ma już gotowy projekt marszu. Marszu prawie w dniu wyborów. I tylko nikt nie wspomina o tych milionach serduszek, które przestały bić podczas masowej zbrodni aborcyjnej. 

Nie, te serca na pewno nie pójdą w krwawym marszu Platformy...

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (13 głosów)

Komentarze

zawierucha

 

szatańska ciągnie

zawierucha

maszerują szkielety

klnących ludów

bez serc

bez ducha

Vote up!
5
Vote down!
0

jan patmo

#1653305

Czy na pewno dokonała aborcji?
Przecież to performerka - mogła to wszystko zainscenizować. Może jest kobietą niestabilną umysłowo i emocjonalnie, ale nie można wykluczyć mistyfikacji. W każdym razie zrobiła światową karierę (może jej przypadek przyczyni się do końca "fatalnych rzadów PiS"?), a może tylko krajowy rozgłos i ew. start w najbliższych wyborach z list "demokratycznej opozycji"?

Vote up!
4
Vote down!
0

Leopold

#1653314

Przynajmniej tak wynika z informacji ze szpitala. Musieli ją ratować po tych pigułkach. 

Też myślałem chwilę, że mogła udawać. 

Vote up!
3
Vote down!
0

M-)

#1653321

 Po jakich proszkach był Kaczyński że tak bredzi( w domyśle, nieukrywanym ).

 Zresztą jak okazuje się i ów klasyk przed tym musiał coś łyknąć.

 A pani męczennica Sprawy?

 Lenor, Omo, Persil?

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Dr.brian

#1653335

Podziwiam wrażliwość. Te krople krwi niewinnej działają na wyobraźnię. Teraz symbolem byłoby chyba serce i strzykawka wstrzykująca tam truciznę? 

Vote up!
1
Vote down!
0

Niueste

#1653416