Tylko koni żal...
Ilekroć przeprowadzam w mediach społecznościowych rekonesans w celu rozpoznania metod i środków działania naszych przeciwników i wrogów napotykam coraz częściej monotematyczne produkcje internautów z naszej, prawej strony sceny politycznej, w których aż roi się od porównań Romana Giertycha do koni różnej maści, rasy i przeznaczenia. Giertych z głową konia, albo koń z głową Giertycha. Takie obrazy pojawiają się w setkach memów i filmików nagrywanych nawet z użyciem sztucznej inteligencji. Ten spolszczony centaur w zależności od konfiguracji rży jak koń, albo jak koń wierzga nogami i tupie kopytami. Dość często w tych produkcjach, Giertycha-konia dosiada Tusk niczym niosący śmierć czwarty rycerz Apokalipsy św. Jana. Szczerze mówiąc mam już serdecznie dość tych końskich porównań stosowanych do ośmieszania Giertycha i nie chodzi mi o obronę jego dobrego imienia, ale o te konie, które na takie poniżające porównania, zwłaszcza w Polsce, niczym sobie nie zasłużyły. Jak śpiewała kiedyś Maryla Rodowicz w duecie ze Stanem Borysem: Tylko koni, tylko koni, tylko koni żal. Choć wielu Czytelników może pomyśleć, że na potrzeby tego felietonu celowo przesadzam, koloryzuję i przejaskrawiam, to zapewniam, że piszę ze śmiertelną powagą i staję jako Polak w obronie dobrego imienia koni obrażanych, poniżanych i niesprawiedliwie oraz upokarzająco łączonych z Giertychem.
W polskiej tradycji, szczególnie sarmackiej koń miał ogromne znaczenie i budził szacunek. W czasach nowożytnych Rzeczpospolita była jedynym krajem w Europie, w którym koń odgrywał tak ważną rolę nie tylko w wojsku, rolnictwie czy gospodarce, ale także w szeroko pojętej kulturze. Mówiło się, że „Polak rodzi się i umiera na koniu”. Szlachcic praktycznie nigdy nie rozstawał się ze swoim koniem i nikogo nie dziwiło jeżeli dosiadał go w wieku 80 czy nawet 90 lat. W czasach sarmackich konie, a także pszczoły to były jedyne zwierzęta, które nie „zdychały” tylko „umierały”. Tak było z koniem hetmana koronnego Stefana Czarnieckiego, który jak pisano: po jego śmierci przestał jeść i umarł. Konie przez wieki polskiej historii były symbolem siły, wytrzymałości, odwagi, a także szlachetności, wierności i przyjaźni. Są to cechy, których u Giertycha ze świecą szukać. W literaturze, malarstwie i sztuce ludowej koń zajmował szczególne miejsce. W wierszu „Śmierć Pułkownika” Adam Mickiewicz tak opisywał ostatnie chwile życia bohaterskiej 25-letniej uczestniczki Powstania Listopadowego Emilii Plater:
Kazał konia Pułkownik kulbaczyć,
Konia w każdej sławnego potrzebie;
Chce go jeszcze przed śmiercią obaczyć,
Kazał przywieść do izby — do siebie.
Kazał przynieść swój mundur strzelecki,
Swój kordelas i pas i ładunki;
Stary żołnierz, — on chce, jak Czarniecki,
Umierając, swe żegnać rynsztunki
A gdy konia już z izby wywiedli,
Potem do niej wszedł ksiądz z Panem Bogiem;
I żołnierze od żalu pobledli,
A lud modlił się klęcząc przed progiem.
Juliusz Słowacki tak opisywał stajnie słynnego hodowcy koni arabskich, Wacława Rzewuskiego: Dla konia w ogrodzie budował altany i żłoby pozłacał, z kryształu dał ściany. Ten sam Rzewuski bez wahania oddał swoje ukochane konie arabskie do walki w Powstaniu Listopadowym. Polski literat i uczestnik Powstania Listopadowego Kazimierz Władysław Wóycicki pisał: Koń był najważniejszy dla Polaka zaraz po Bogu, ziemi, żonie i dzieciach.
Jan Kochanowski napisał wiersz „Nagrobek koniowi”.
Tym cię marmurem ućcił twój pan żałościwy
Pomniąc na twoję dzielność, Glinko białogrzywy!
A tyś był dobrze godzien, nie podlegwszy skazie,
Świecić na wielkim niebie przy lotnym Pegazie
.Ach, niebożę, toś ty mógł z wiatry w zawód biegać,
A nie mogłeś nieszczęsnej śmierci się wybiegać!
Nawet dzisiaj, kiedy konie nie są już tak jak dawniej obecne w naszym polskim krajobrazie w setkach przetrwały związki frazeologiczne związane z końmi. Mówimy „stawać w szranki”, „iść łeb w łeb”, „popuścić wodze wyobraźni”, „wygrywać w cuglach”.
Nie napisałem tego tekstu, aby zaapelować o szacunek dla Giertycha, bo jaki Giertych jest każdy widzi. Ja apeluję o szacunek dla naszej historii i tradycji. Szanujmy konie i nie łączmy ich z byle kim i byle czym.
Felieton ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 57 odsłon
Komentarze
rumakowanie
12 Lipca, 2025 - 11:19
Koń a sprawa polska. Koń by się uśmiał z takich porównań, ale sprawa jest poważna, bo najwyższej rangi państwowej. W Polsce politycy nie schodzą na konie, to byłby dla nich duży awans, a przeważnie na psy rasy owczarek niemiecko-rosyjski. Porównywanie Gietrycha do konia jest dla tych kopytnych czworonogów dalece krzywdzące. Mając na względzie takie kryteria jak aparycja, inteligencja, charakter, zdrowie i zasługi dla narodu, to byle kucyk o łeb wyprzedza każdego polityka o nazwisku Gietrych. Po co nam Gietrych, kiedy mamy przynajmniej osiem ras koni pochodzących z Polski. Gietrycha chwalicie, a swojego nie znacie!
Kiedy rzucę pamięcią wstecz, a jest to imponujący rzut, przypominam sobie nowelę Marii Konopnickiej pod tytułem „Nasza szkapa”. Albo lekturę szkolną Gustawa Morcinaka pt., „Łysek z pokładu Idy“. Wychowywaliśmy się na książkach polskich autorów w których koń celowo umieszczony był w centrum akcji, abyśmy nauczyli się zachowywać po ludzku. Podobnie Andrzej Wajda w swoim filmie „Lotna” z 1959 roku, umieścił konia o tym imieniu w centrum akcji kampanii wrześniowej 1939 roku. Ułani, chłopcy malowani, rumakowanie, szarżowanie, portrety króli, hetmanów i powstańców na koniach, to część naszego DNA. Podobnie jak Orzęł Biały, tak i koń, zajmuje w naszej historii honorowe miejsce i zasługuje na taki sam szacunek i ochronę (chronione prawami autorskimi). Nie dajmy się zrobić w konia!