Dobić lewacką sektę „Świątyni Ludu”

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

Zacznę pesymistycznie i jednocześnie realistycznie. Ta wyidealizowana Zachodnia Europa, do której tęskniliśmy długimi latami spoglądając na nią zazdrośnie zza żelaznej kurtyny już nie istnieje i nie ma najmniejszych szans, aby stała się znowu dla nas tym, czym była kiedyś. Zaistniałe zmiany są już nieodwracalne i co najgorsze cierpiący na raka europejski pacjent dąży do tego, aby przerzuty tego nowotworu dosięgły także te państwa, które mają jeszcze szanse na ocalenie. Wystarczy przypomnieć słowa lewackiego prymitywnego szaleńca, Martina Schulza, kiedy był jeszcze szefem Parlamentu Europejskiego i twierdził, że Europie nie tyle zagraża muzułmańska fala zlewająca kontynent, ile opór kilku państw, które tej zabójczej fali stawiają tamę. Jak widzimy trudno oczekiwać od lewaków jakichkolwiek refleksji i uderzenia się we własne piersi. Odchodzące „Pokolenie ‘68” postępuje w myśl hasła głoszonego przez żyjącego w II w. przed Chrystusem piewcy homoseksualnych i pedofilskich związków greckiego poety, Stratona z Sardes, który pisał: „Pij i kochaj! Po śmierci niech moje kości potop pochłonie!” – co dzisiaj funkcjonuje w postaci popularnego powiedzenia, „po nas chodźmy potop”.

 

„Pokolenie ‘68” nazywane pokoleniem buntu młodych poszło trzema drogami. Jedni, których śmiało można nazwać pożytecznymi idiotami uwierzywszy ślepo w hasło „sex, drugs and rock'n'roll” zaćpali się na śmierć. Drudzy w latach 70. poszli w finansowany przez Moskwę terroryzm. Z kolei trzecia wytypowana na czołówkę peletonu grupa składająca się ze znudzonych dobrobytem burżuazyjnych synalków i córeczek rozpoczęła marsz przez instytucje opanowując uniwersytety, media, kulturę, niemal wszystkie zaplecza eksperckie oraz świat polityki. Zdobyli także wielkie wpływy w środowiskach biznesowych i bankowych propagując internacjonalizm, multikulturowość oraz nieukrywaną wrogość i nienawiść do wartości chrześcijańskich. Nie można też przymykać oczu na to, że niosące zgubę lewactwo wdarło się także do samego wnętrza Kościoła. Już najwyższy czas nazwać „Pokolenie ‘68” pokoleniem zdrajców, którzy doprowadzili Europę do upadku i podali narody jak na tacy islamskim najeźdźcom. Głoszone niegdyś hasła wolności pod tytułem „zabrania się zabraniać” sprytnie zamienili na wygodne fotele i biurka, a kostki brukowe wyrywane z paryskich ulic, którymi rzucali w przedstawicieli starego znienawidzonego porządku, zamienili na grube portfele wypchane nie gorzej niż te, kiedyś dla nich obrzydliwe, burżuazyjne. To z tego pokolenia zdrajców wywodzą się takie postaci jak pedofil Daniel Cohn-Bendit, od ponad dwudziestu lat wpływowy eurodeputowany czy oskarżany o gwałty bohater seksafer, Dominique Strauss-Kahn, były dyrektor zarządzający Międzynarodowego Funduszu Walutowego. To samo środowisko reprezentują uwielbiany przez lewactwo reżyser, Claude Lelouch czy gwiazdy filmu, Catherine Deneuve i Gérard Depardieu. Niemal w każdym europejskim kraju znajdziemy ich miejscowych odpowiedników, a u nas w Polsce symbolem pokolenia zdrajców ‘68 jest Adam Michnik oraz skupione wokół „Gazety Wyborczej” i „Fundacji Batorego” środowisko wraz z całą zgrają służących im „autorytetów” i tabunem żałosnych komediantów nazywanych artystami.

 

Oczywiście pisząc, że pokolenie lewackich zdrajców odchodzi nie chce naiwnie twierdzić, że odchodzi ono bezpotomnie. Jednak przynajmniej u nas w Polsce ci ich następcy przedstawiają obraz nędzy i rozpaczy. Nie sadzę, aby po tragicznych doświadczeniach starej Europy Polacy dali się uwieść takim lewackim żałosnym pajacom jak Sierakowski, Zandberg, Nowacka, Lubnauer, Scheuring-Wielgus i im podobne czerwono-różowe polityczne śmiecie. Śmiało można powiedzieć, że dzieci neomarksistowskiej rewolucji 68 roku przyszły na świat pod każdym względem ułomne, ale niestety dzięki ich ideowym ojcom także Europa stała się ułomna spełniwszy zapowiedź przyjaźniącego się z Leninem, Trockim i Radkiem niemieckiego komunisty żydowskiego pochodzenia, Willi Münzenbergiem, który mówił: Uczynimy Zachód tak zepsutym, że aż będzie śmierdział”. Tak, Zachód dzisiaj przeraźliwie śmierdzi, ale na szczęście ten fetor jest na tyle silny i uciążliwy, że skutecznie odstrasza takie narody jak Polacy i Węgrzy. Pocieszające jest także to, że nawet w staczającej w kierunku europejskiego kalifatu, Francji coraz częściej pojawiają się głosy rozsądku i otrzeźwienia. Przypomnijmy, co w Parlamencie Europejskim 19 stycznia ubiegłego roku mówił francuski eurodeputowany, Jean-Luc Schaffhausen: Atak na obecną Polskę, to atak systemu europejskiego przeciw demokracji i przeciw narodom, które wybrały suwerenność, wolność niezależność w solidarności. Narodom, które nadal wierzą w chrześcijańskie korzenie humanizmu, i w humanizm, który nie jest wytworem nowego porządku europejskiego, najwyższego nieporządku. Tak, Polska to naród oporny, któremu zawdzięczamy upadek muru. Tak, Polska i jej mieszkańcy opierają się, ponieważ jest konserwatywna, ma starożytne i prawdziwe wartości: rodzinę składającą się z ojca i matki, szacunek dla życia; wierzy w prawdę, prawo i sprawiedliwość. Pan Schulz mówił o zamachu stanu, albo o rzekomej „putinizacji” polskiej polityki. Owszem PiS jest popularną partią, atak na dzisiejszą Polskę, to atak na cały europejski system wartości. Permanentny zamach stanu, to właśnie system europejski! Proszę to zgromadzenie, aby odzyskało zdrowy rozsądek. Wierzcie mi, to jest dopiero początek. Bunt ludu się rozpoczął, zmiecie was i na to właśnie zasługujecie. Godzina nadchodzi”.

 

Jeżeli ktoś sądzi, że lewactwo podda się i ustąpi na skutek zdemaskowania jego planów unicestwienia Europy oraz budzącego się buntu narodów ten jest w wielkim błędzie. Nadal realizowany jest diabelski plan pomocnika Lucyfera, Georga Sorosa, którego główne założenia to przyjmowanie przez Europę po milionie imigrantów rocznie i ustanowienie obowiązku przyjmowania ich przez wszystkie państwa członkowskie UE. Ponadto każdy emigrant ma być wsparty kwotą około 30 tys. euro. Viktor Orban i jego Fidesz nie raz dawali do zrozumienia, że tak jak UE kłamała w 2015 roku twierdząc, że nie ma żadnej zmasowanej fali emigrantów, tak dzisiaj kłamie, że nie istnieje i nie jest wdrażany żaden plan Sorosa. Lewactwo przypomina dzisiaj osaczoną i kompletnie zdemaskowaną, co do zamiarów fanatyczną sektę, która nigdy się nie podda.

 

Jesień 1978 roku nam Polakom kojarzy się słusznie z dniem 16 października, kiedy to Polak, kardynał Karol Wojtyła został papieżem Janem Pawłem II. Ja jednak pamiętam jeszcze inne, tym razem przerażające i wstrząsające wydarzenie tamtej jesieni. 18 listopada w Gujanie na plantacji Jonestown doszło do zbiorowego samobójstwa 900 członków sekty „Świątynia Ludu” założonej w USA przez Jamesa Jonesa. Kiedy na światło dzienne zaczęły wychodzić praktyki stosowane w sekcie przez szalonego guru polegające na masowym praniu mózgów, totalnej inwigilacji, niewolniczej pracy, stosowaniu kar cielesnych oraz torturowaniu członków sekty w tym dzieci całą sprawą zainteresował się amerykański kongres. Kiedy dni podającego się za Mesjasza i kierującego sektą Jonesa były już policzone zdołał on jeszcze nakłonić swoich wyznawców do popełnienia zbiorowego samobójstwa poprzez zażycie trucizny. Niestety spora część Europejczyków przypomina dzisiaj członków sekty „Świątyni Ludu”, którym do tego stopnia wyprano mózgi, że gotowi są do końca iść za swoimi lewackimi ideologami na samo dno piekła i nie docierają do nich żadne racjonalne argumenty oraz niezbite dowody zabójczych dla Europy planów lewackiej sekty. Paradoksalnie siermiężny socjalizm panujący w podporządkowanym Moskwie bloku wschodnim pozwolił krajom zza żelaznej kurtyny uniknąć wdrażanego na Zachodzie wyrafinowanego planu neomarksistów podążających za wytycznymi włoskiego komunisty Antonio Gramsciego, który utworzenie „nowego świata” widział nie tyle w opanowaniu środków produkcji ile w zawładnięciu ludzkimi umysłami, z których należało wyrugować wiarę w chrześcijańskiego Boga będącego jego zdaniem największym zagrożeniem w realizacji szatańskiego planu neomarksistów.

 

Nie oszukujmy się, Zachodniej Europy w najbliższej przyszłości raczej nie da się już ocalić, ponieważ doszczętnie już zniszczono tam wynikające z naszej wiary fundamenty moralne i obyczajowe. Ukształtowany przez wieki ład kulturowy runął i nie da się go odbudować w państwach, do których z premedytacją sprowadzono miliony przedstawicieli wrogiej nam cywilizacji, których celem jest podmywanie jedności kulturowej i narodowej europejskich państw. Św. Jan Paweł II mówił, że „Europa potrzebuje Polski”. Mówił też: Idźcie - stańcie się sługami Słowa Bożej Prawdy, szafarzami Bożych tajemnic, pionierami ewangelizacji. Idźcie - i niech rośnie na polskiej ziemi zapał misyjny: to tchnienie żywego Boga, zew krzyża i zmartwychwstania. Idźcie - zanosząc innym to, co jest tysiącletnią spuścizną Kościoła na ziemi polskiej. Dzieląc się z innymi. To wszystko prawda i kolejne wielkie zadanie dla polskiego narodu. Ale zanim wypełnimy to „idźcie” musimy najpierw tu i teraz ocalić Polskę przed smutnym losem zachodnich Europejczyków. Musimy oprzeć się nadchodzącym z Berlina i Brukseli zmasowanym atakom lewactwa oraz tak rozbudować siłę naszej armii, żeby jej moc odstraszania wystarczająco zniechęcała Rosję do agresji na nasz kraj. Jednym słowem przed realizacją papieskiego „idźcie” trzeba przezornie doprowadzić najpierw do „bądźcie” i „trwajcie”.

 

Artykuł ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”                      

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (19 głosów)

Komentarze

uczciwego człowieka to walka z miernotą i głupotą.
Wszystko się zgadza szanowny Autorze.

Vote up!
7
Vote down!
-1

Wolność, godność, honor - tego nic nie zastąpi.

 

#1549542

Kulturowi komuniści zwani lewakami to jeszcze bardziej groźna mutacja Sowietów, próbowano to juz wprowadzić w Meksyku, Hiszpanii, Francji - bez skutku...teraz rzeczywiście działając w celu zdegenerowania zachodu i odcięcia od chrześcijańskich korzeni liczą na sukces - nie cofną się na pewno...

Vote up!
2
Vote down!
0

Yagon 12

#1549591