Polska Akademia Nauk układem zamkniętym ?
Dla zreformowania niewydajnego systemu nauki opracowana została ‚Konstytucja dla nauki’ wprowadzana od roku w życie, mimo że budziła i nadal budzi wiele kontrowersji. Konstytucja ta ma służyć nauce w Polsce, ale nie dotyczy Polskiej Akademii Nauk. Zdumiewające – nieprawdaż ?
Czyżby w PAN nie uprawiano nauki, mimo że jest to ustawowopaństwowa instytucja naukowa. Co prawda instytucja ta została powołana w czasach stalinowskich, aby zabezpieczała intelektualnie wprowadzany system komunistyczny, ale trochę nauki i to sensu stricto, a nie tylko przymiotnikowej, tam uprawiano.
Wielu profesorów, jeszcze chowu przedwojennego, których usuwano z uniwersytetów aby nie wpływali negatywnie na młodzież akademicką wychowywaną w duchu socjalistycznym, przenoszono właśnie do PAN. Coś w nauce mogli tam robić, choć nie mogli tam aktywnie wychowywać młodzieży, stąd mówiono o takich, że spoczęli w PANie.
Taki system funkcjonował do końca PRL, i kto się nie zhańbił np. przynależnością do ZMS i nie był mile widziany na uniwersytecie, miał jakieś szansę zrobić doktorat w PAN, bo doktorów jednak potrzebowano, aby docenci mogli awansować na profesorów, do czego trzeba było wypromować choćby jednego doktora.
Kiedy przed transformacją ustrojową czyszczono uczelnie z elementu nieodpowiedniego do przekształcenia PRLu w PRL-bis, była jakaś szansa dla nieodpowiednich na zaczepienie się w PANie.
Co prawda trzeba było się liczyć z koniecznością realizowania akademickich dostaw obowiązkowych – przekazywania wiedzy niezbyt kompetentnym dyktatorom PANowskim. Wymuszenia dostaw realizowano np. wg schematu – „pańska wiedza nie jest pańską wiedzą, jest wiedzą PANu – dawaj pan, co pan zrobił, bo będzie wariant uniwersytecki ” ( czyli wypędzenie także z PANu, choć nie z raju).
Tym niemniej, w konspiracji przed panującymi w PANie, coś można było jednak zrobić. Po zrealizowaniu dostaw obowiązkowych, podczas urlopów, w weekendy, za drobne oszczędności można było robić z pasji naukowej jakieś badania, coś potajemnie publikować za granicami, utrzymywać kontakt z pracownikami nauki, brać udział w sympozjach, prowadzić wymianę publikacji. Rzecz jasna ryzykując represje, kiedy np. przychodziła korespondencja zagraniczna, a na kopercie na pierwszym miejscu figurowało nazwisko obowiązkowego dostawcy wiedzy dla panujących w PANie, a nie nazwa instytucji PANowskiej.
Urzędu cenzury już nie było, a cenzura PANowska była jeszcze bardziej zaostrzona. Rozmowa z kolegą bez zgody panującego – to reprymenda. Podobnie jak wyjście z zebrania PANowskiego do toalety, bez zapytania o zgodę panującego.
Tak, tak, ludziska myślą, że PAN to nie przedszkole, ale się grubo mylą !
Nazwy w polskim systemie akademickim są mylące. Mamy takie instytuty naukowe, które żyją głównie z wynajmu nieruchomości, bo nauki w nich tyle, co kot napłakał, albo i mniej. Jak się w nich naukę i naukowców niszczy, to bilans może być nawet ujemny !
Może to była przyczyna, że ‚Konstytucja dla nauki’ nie objęła swym zasięgiem Polskiej Akademii Nauk ?
Niedawno ogłoszono projekt ustawy o PAN niezależny od ‚Konstytucji dla nauki’, ale zależny od raportu Najwyższej Izby Kontroli [Finansowe nieprawidłowości w Polskiej Akademii Nauk. Wynagrodzenia naukowców niezgodne z ustawą kominową – https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/finansowe-nieprawidlowosci-w-polskiej... , który wykazał nieprawidłowości finansowe dotyczące wynagradzania naukowców PAN.
Rzecz jasna, sprawa dostaw obowiązkowych nie była przedmiotem kontroli NIK, bo te dostawy zawsze były tak ukryte, że pozostawały poza kontrolą.
Przeciwko reformie PAN protestują naukowcy zatrudnieni w PAN.
List otwarty w sprawie tzw. małej nowelizacji ustawy o Polskiej Akademii Nauk https://www.petycjeonline.com/list_otwarty_w_sprawie_tzw_maej_nowelizacj... ło 407 naukowców.
Naukowcy informują, że w projekcie ustawy, ‚w sposób radykalny zwiększa się funkcje nadzorcze Prezesa PAN nad instytutami o realizację działań statutowych jednostek i prawidłowości wydatkowania środków publicznych’. „Nowelizacja przekazuje kompetencje sądów Prezesowi PAN, co jest niedopuszczalne w demokratycznym państwie.”
Naukowcy nie kwestionują prawa Prezesa PAN do odwoływania dyrektora, ‚jednakże w świetle nowelizacji z procedury tej zostają wyeliminowane jakiekolwiek mechanizmy odwoławcze, które są przecież fundamentalne dla wszelkich tego rodzaju procedur o charakterze administracyjnym ‚.
Ponadto argumentują ‚W odniesieniu do audytu „jakości prowadzonych badań naukowych” powoływane będą krajowe i zagraniczne zespoły kontrolne, co stanowi wotum nieufności wobec Akademików, którzy czuwają nad rozwojem instytutów poprzez swój udział w Radach Naukowych i Radach Kuratorów. Wykonywanie zaleceń co do jakości badań to jednocześnie pretekst do ingerencji w strukturę instytutów możliwie najwygodniejszy, bo niedający się sprecyzować i ujednoznacznić.”
I dalej „Za sprawą proponowanych regulacji przywrócony zostanie zatem centralistyczny, funkcjonujący do czasu przemian ustrojowych, model zarządzania instytutami naukowymi PAN, którego to modelu głównym znakiem rozpoznawczym będzie destabilizacja prowadzonych badań i niemożność kształtowania skutecznych i sensownych programów badawczych, zgodnych z misją Akademii zapisaną w art. 2 obecnej ustawy o PAN. Można się spodziewać, że w tym czasie niektóre jednostki albo przestaną istnieć, albo przekształcą się w niewydolne instytucje „naukopodobne”, zaś wielu spośród nawet dobrych i fachowych dyrektorów, cieszących się poparciem środowisk naukowych, przestanie pełnić tę funkcję’.
Argumenty mocne i zróżnicowane, ale chyba nie wszystkie zasadne. Wszak mamy już w PANie niewydolne i naukopodobne instytuty, czego protestujący naukowcy nie podnoszą i nie podają jakiegoś remedium, aby tak dłużej nie było.
Taki stan rzeczy to jest aktualna rzeczywistość, a nie przyszłość, po wprowadzeniu nowej ustawy.
Podnoszona, jako przewidywany skutek nowelizacji ustawy, ‚destabilizacja prowadzonych badań i niemożność kształtowania skutecznych i sensownych programów badawczych’ miała miejsce i po przemianach ustrojowych, które jakoś nie przemieniły PANu w wydajną i przyjazną dla pasjonatów nauki instytucję.
Szczególnie uderzająca jest jednak argumentacja, wręcz przestrach akademików, wobec zakładanej w ustawie możliwości zewnętrznej kontroli tego co akademicy robią, czy raczej robić powinni.
Niestety, przez lata nauka w Polsce, także w PAN, funkcjonowała w układzie raczej zamkniętym, gdzie sami swoi nawzajem się oceniali, awansowali i samych swoich na etaty przyjmowali, co skutkuje kiepską na ogół pozycją nauki uprawianej w Polsce w relacjach do nauki światowej.
Środowiska akademickie są zamknięte nie tylko na oceny ze strony akademików zagranicznych, ale także tych z Polonii akademickiej, czyniąc wiele, aby ci nigdy do Polski nie wracali i nie stanowili zagrożenia dla ich błogostanu.
Potencjalna destabilizacja błogostanu akademickiego to ważny argument, stosowany w praktyce, dla zamykania polskich instytucji, z nazwy naukowych, przed pasjonatami nauki, którzy albo wyjeżdżali i nadal wyjeżdżają na stałe za granicę, albo starają się realizować w instytucjach pozaakademickich.
Instytucje akademickie walczą aby były stabilne swoimi patologiami i nikt ich nie destabilizował.
Pozoranctwo naukowe, podobnie jak pozoranctwo edukacyjne na uniwersytetach [nie tylko przymiotnikowych] finansowane z kieszeni podatnika, to cecha polskiego systemu akademickiego i bez utraty tej cechy nic się nie zmieni.
Nie pieniądze są najważniejsze, a walka o zwiększanie finansowania patologicznego systemu tylko zwiększy marnotrawstwo pieniędzy !
Właśnie kontrola zewnętrzna, w tym zagraniczna, nad poczynaniami naukowców jest niezbędna, aby nauka uprawia w Polsce nie była mizerna, aby nie była nauką przymiotnikową a nauką sensu stricto.
W krajach o wysokim poziomie nauki jest przyjęte, że w ocenach dorobku naukowców starających się o awanse, biorą udział specjaliści międzynarodowi, co u nas jest marginesem. A zdaje się protestujący chcieliby i ten margines wyeliminować.
Nawet zewnętrzna, krajowa kontrola efektów naukowych projektów finansowanych z kieszeni podatnika w obecnym systemie jest niemożliwa. Jeśli naukowiec dostaje na projekt setki tysięcy, a nawet miliony zł , i kończy się to jakimś bublem, to podatnikowi nic do tego ! Nie dostanie nawet informacji dlaczego do czegoś takiego dochodzi, bo jest traktowany jako „ nieuczciwa konkurencja”.
Fakt, dla nieuczciwości uczciwość stanowi konkurencję !
Ale system, który niszczy taką konkurencję, nie jest do zaakceptowania.
Gospodarka oparta na bałamutnej wiedzy, jaką dostarczają nieraz akademicy i to wysoko oceniani przez samych swoich, nie ma szans na rozwój, a ma wiele szans na ponoszenie strat. Bez otwarcia się systemu na kadry oraz kontrole/oceny zewnętrzne, nie ma szans na taki rozwój, na jaki Polska zasługuje i na co potencjał intelektualny jej obywateli by pozwolił.
System akademicki, nie tylko PAN, nie może być układem zamkniętym i argumenty akademików protestujących przeciw otwarciu systemu muszą budzić sprzeciw każdego odpowiedzialnego za Polskę obywatela.
Ja w każdym razie nie wyrażam zgody na przeznaczenie chociażby 1 gr z moich podatków na finansowanie instytutów – nie tylko PANowskich- funkcjonujących w układzie zamkniętym.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1161 odsłon