Mobilizacja uczelni do walki z plagiatami

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Kraj

Od lat uczelnie i naukę w Polsce toczy plaga plagiatów. Plagiatują wszyscy – studenci, wykładowcy, profesorowie, rektorzy. Nie znaczy to, że każdy plagiatuje, ale plagiatorzy są na wszystkich poziomach akademickich.

Ponieważ etatowi pracownicy nauki nie dawali sobie rady z wykrywaniem plagiatów, ani nie zdołali okiełznać swoich skłonności do plagiatowania, scedowano proces wykrywania nieuczciwości na programy antyplagiatowe. Wprowadzono zapis do ustawy, zabezpieczono finanse, zarządzono mobilizację uczelni do walki z plagiatami.

[Uczelnie gotowe na walkę z plagiatami. Prawie –]]>http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/904369,uczelnie-walka-z-plagiatami-praca-dyplomowa-metoda-kopiuj-wklej.html]]>]

Na wygraną w każdej walce istotny wpływ ma wyszkolenie, stąd rozpoczęto szkolenia tak studentów, jak i promotorów, aby zaznajomili się z prawem autorskim i zasadami poprawnego cytowania.

Trochę budzi to konsternacje, bo kto jak kto, ale promotorzy winni wiedzieć jak się cytuje innych i jakie prawa autorskie mają, i jakie winny przestrzegać Bez tego nie da się prowadzić pracy naukowej, a tym bardziej prowadzić studentów do poziomu magisterskiego. Jak oni doszli do swoich pozycji bez takich elementarnych znajomości ?

Niestety podczas Wielkiej Czystki Akademickiej wyczyszczono uczelnie z tych co taką wiedzę posiadali, więc teraz trzeba szkolić pozostałość utytułowaną/utytłaną, aby się nauczyła tego co winna wiedzieć od początku swojej drogi akademickiej.

Jesteśmy zatem do tyłu o niejedną dziesiątkę lat w ramach realizowanego rozwoju wstecznego.

Widać, też dlaczego w Polsce brakuje pieniędzy na naukę. Zamiast zatrudniać na uczelniach tych co i prawo autorskie znają i przestrzegają, cytować potrafią, także uczyć tego studentów, to zatrudnia się tych co trzeba szkolić, bez pewności, że się doszkolą i tego przestrzegać będą i studentów tego będą umieli/chcieli nauczyć.

To proces finansowo chłonny i nie zawsze z efektami. Zresztą same programy antyplagiatowe i tak nie wykryją tego co wykryte być powinno, a już do formowania studentów to całkiem się nie nadają. Żaden program nawet na poziomie człowieka na poziomie nie zastąpi w procesie formowania studentów i uprawiania nauki.

Podobno współcześni eksperci są zdania, że ‚systemy antyplagiatowe nie byłyby potrzebne, gdyby promotorzy dobrze wykonywali pracę.’

No więc dlaczego nie wyciąga się wniosków z takich ekspertyz ? Czemu zatrudnia się promotorów, często na etatach profesorów, którzy nie wykonują dobrze swojej pracy ?

A nie chce się zatrudniać tych, co swoją pracę wykonywali dobrze – szczególnie tych, co wykonywali ją lepiej od zatrudnianych na etatach profesorów ?

Rzecz w tym, że na programy antypagiatowe uczelnie dostają pieniądze, a na etaty dla tych co je potrafią i chcą wykrywać – nie.

Zresztą sami decydenci akademiccy wcale nie są takimi zainteresowani – w obronie własnych interesów, bo iluż to decydentów rekrutuje się z plagiatorów ? A ileż to uczelni przestałoby spełniać minima kadrowe gdyby je zredukowano o kadry plagiatorów i przyzwalających na plagiaty ?

Mój projekt antyplagiatowy –

Darmowy program antyplagiatowy, czyli karanie plagiatofilii i nagradzanie plagiatofobii ]]>http://www.nfa.pl/articles.php?id=493&PHPSESSID=20c4a68065ea680e38defc66c29a63d5]]>

polegający na wyrejestrowaniu z populacji akademickiej osób popełniających plagiaty a zarejestrowaniu osób potrafiących i chcących plagiaty wykrywać, rzecz jasna nie zdobył uznania w populacji decydentów. Widać, że punkty widzenia decydenta i dysydenta w tej materii są całkowicie rozbieżne – zależą od punktu siedzenia.

Decydenci tylko heroicznie walczą – czytaj: pozorują walkę z plagiatami, ale bynajmniej nie chcą ich zwalczyć.

Zresztą plaga plagiatów ma uwarunkowania systemowe. W dużej mierze jest spowodowana tym, że promotorzy nie mają czasu/nie chcą/ nie potrafią wykrywać plagiatów i nie ponoszą z tego powodu żadnych konsekwencji negatywnych – wręcz przeciwnie.

Dożywotnio trzymają się na etatach broniąc się przed tymi, którzy by potrafili/chcieli na serio je wykrywać, i to także u decydentów, oraz ujawniać w sferze publicznej.

W tej materii nasz system akademicki nawiązuje do swoich socjalistycznych korzeni – systemu, bohatersko walczącego z problemami, które sam stwarzał.

Mimo ogłaszania, i to od lat, mobilizacji akademików na front antyplagiatowy plagiatorzy mają się dobrze, firmy piszące prace dyplomowe na zamówienie całkiem nieźle prosperują – popyt jest duży, więc i z podażą trzeba nadążyć.

Można mieć niemal pewność, że firmy antyplagiatowe na froncie walki z plagiatami też nieźle zarobią, a plaga plagiatów nadal będzie toczyć nasze uczelnie, które będę wprowadzać do naszego życia publicznego elity plagiatorów.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)