O pierwszej ofierze koronawirusa w Poznaniu
Tekst opublikowany w Głosie Wielkopolskim:
Koronawirus w Poznaniu: Córka zmarłej kobiety krytykuje Jacka Jaśkowiaka. "Kłamie. Wielokrotnie prosiliśmy o zbadanie całej naszej rodziny"
Norbert Kowalski, 14 marca
Pierwsza osoba zakażona w Poznaniu koronawirusem zmarła w czwartek. Jej bliscy przekonują, że musieli się dopraszać o badania dla siebie i krytykują prezydenta Jacka Jaśkowiaka.
Córka 56-latki, która zmarła po zakażeniu koronawirusem, krytykuje prezydenta Jacka Jaśkowiaka za jego słowa o rodzinie zmarłej kobiety. Dziewczyna przekonuje, że Jacek Jaśkowiak "wypowiedział się kłamliwie" o jej rodzinie. Jak dodaje, bliscy zmarłej z powodu koronawirusa 56-latki musieli sami dopraszać się o przebadanie na ewentualną obecność koronawirusa. Jak się okazało, oprócz zmarłej kobiety zakażony koronawirusem jest też jej mąż oraz właśnie córka. Oboje przebywają na oddziale zakaźnym szpitala miejskiego w Poznaniu.
W czwartek około południa w Poznaniu zmarła 56-letnia kobieta zakażona koronawirusem. Była to pierwsza ofiara śmiertelna w Polsce, a jednocześnie pierwsza osoba w Poznaniu, która zakaziła się koronawirusem.
Kobieta 6 marca trafiła do szpitala w Puszczykowie, gdzie znajdowała się do 8 marca. Wtedy to w stanie ciężkim trafiła na oddział zakaźny szpitala miejskiego im. Strusia w Poznaniu. Dzień później potwierdzono, że jest zakażona koronawirusem.
W kolejnych dniach okazało się, że zakażeni są również córka oraz mąż zmarłej kobiety. Mimo kilkudniowej walki o jej życie, 56-latka zmarła 12 marca.
Tego samego dnia prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak wystąpił w programie "Fakty po faktach" w TVN24, gdzie mówił m.in. o zakażonym mężu 56-latki.
- Ten pan nie chciał poddać się badaniom. On po prostu nie chciał na to pozwolić. Musieliśmy go do tego przez kilka dni przekonywać - mówił Jacek Jaśkowiak.
Bliscy zmarłej 56-latki są oburzeni wypowiedzią Jacka Jaśkowiaka na ich temat. Skontaktowaliśmy się z córką zmarłej 56-latki, która aktualnie przebywa na oddziale zakaźnym szpitala miejskiego w Poznaniu.
- Prezydent Jacek Jaśkowiak na antenie TVN24 w dniu 12.03.2020 w programie „Fakty po faktach” wypowiedział się kłamliwie o mojej rodzinie, jakoby mój ojciec nie chciał poddać się badaniu i niby był kilkakrotnie namawiany na zrobienie testu. Mamy wielu świadków i dowodów, iż wielokrotnie prosiliśmy o zbadanie całej naszej rodziny. Baliśmy się o zdrowie nasze i osób z naszego otoczenia - informuje nas córka zmarłej 56-latki.
Ponadto dodaje: - W moim domu mieszka z nami osoba starsza, po 80. roku życia, która była szczególnie zagrożona. O tym fakcie organy odpowiedzialne za badania były informowane. Informowaliśmy również o naszych kontaktach z innymi ludźmi. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby nikomu nie stała się krzywda. Sami musieliśmy zadbać o wykonanie badań.
Córka zmarłej dodaje też, że musiała interweniować, aby członkowie rodziny 56-latki zostali przebadani na obecność koronawirusa.
- Po moich interwencjach zostaliśmy wszyscy przebadani. Osoba starsza na szczęście ma wynik negatywny.
Jest nam przykro jak zostaliśmy potraktowani przez prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Próbowałam się z nim kontaktować, ale niestety nie doszło do próby kontaktu z jego strony. Prosimy także o uszanowanie naszej sytuacji rodzinnej
- informuje nas córka zmarłej z powodu koronawirusa 56-latki.
Na temat badań męża zmarłej 56-latki oraz słów Jacka Jaśkowiaka wypowiedział się również burmistrz Mosiny Przemysław Mieloch. - Występuję w obronie tego mieszkańca. Pan prezydent kłamał. Ten pan wiele razy dzwonił do sanepidu, aby być przebadanym. Wiele osób dzwoniło wstawiając się za tego pana. Ja również dzwoniłem do urzędu wojewódzkiego. I po tych naszych staraniach doszło do tego, że w środę, takie badania zostały uczynione - mówił burmistrz.
O podobnej sytuacji w swoim liście wspomniał także ksiądz Rafał Nowak, proboszcz parafii pw. św. Augustyna w Czapurach, gdzie mieszkała 56-latka. To właśnie w tej parafii szafarzem jest też mąż zmarłej kobiety. W środę ks. Nowak miał nakłaniać do przeprowadzenia badań u szafarza. "(...) tym bardziej, że testy przeprowadzone u jego córki dzień wcześniej (wręcz wymuszone na szpitalu) miały wynik pozytywny. W końcu, po interwencji pana burmistrza Mosiny w biurze wojewody udało się wyprosić testy dla reszty rodziny p. Grzegorza." - wyjaśnia w liście.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 737 odsłon