Katastrofa smoleńska - wystarcza logiczne rozumowanie, dowody zbędne

Władza ludowa – jak zwykło się nazywać wodzów PRL, a nazwę tę z powodzeniem można odnieść do rządców PRL-bis – robi co może, by z przestrzeni publicznej całkowicie usunąć pamięć o dramacie smoleńskim, jego przyczynach i winowajcach.

Błogi spokój władzy ludowej stara się zakłócać niezmordowany poseł Antoni Macierewicz. Oczekuje on, że wynikami badań naukowców w USA zajmą się polscy śledczy. Jednak według rzecznika Najwyższej Prokuratury Wojskowej płk. Zbigniewa Rzepy Prokuratura nie dysponuje tym materiałem. Antoni Macierewicz twierdzi coś innego: materiały z pierwszej prezentacji prof. Biniendy przesłaliśmy 30 września, ostatniej – 1 grudnia. Trwają więc przepychanki na linii Prokuratura Wojskowa – Sejmowa Komisja pod kierownictwem posła Macierewicza, przy absolutnie biernej postawie marszałek Sejmu Ewy Kopacz. Jej świętym obowiązkiem jako sternika polskiego Sejmu jest wspieranie wszelkich działań powołanych organów poselskich. Pardon, zagalopowałem się – przez moment zapomniałem, że to Sejm PRL-bis i nie pamiętałem kim jest pani Ewa Kopacz.

Rzecz cała jest bardzo prosta, oczywista i w gruncie rzeczy nie wymagająca doszukiwania się dowodów. Wystarcza najprostsza logika i elementarne rozumowanie na poziomie uczniów szkoły podstawowej.

To musiał być zamach.

Gdyby Rosja miała czyste sumienie, niezwłocznie zgodziłaby się na prowadzenie międzynarodowego śledztwa, oddałaby w stanie nienaruszonym czarne skrzynki i kompletny wrak samolotu, mówiąc przy tym - przykro nam z powodu tak tragicznej katastrofy, a wy ustalcie wszystko co należy. Pomożemy gdzie tylko będzie to niezbędne, umożliwimy przeprowadzenie wszelkich koniecznych działań śledczych na naszym terytorium.

Prawda, że wywód prosty i nie do podważenia? Wyjaśniać można i należy jedynie stronę techniczno-logistyczną realizacji zamierzonej i wykonanej masakry polskiej elity państwowej.