Ascetyczny populizm prezydentów miast

Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Kraj

Niespotykane dotychczas doniesienia prasowe:

- Robert Biedroń, prezydent Słupska: obiecuję mieszkańcom, że te trzy limuzyny, które są do dyspozycji prezydenta, nie będą już moimi limuzynami. Ja poruszam się na rowerze i w symboliczny sposób przesiądę się z tej limuzyny na rower – mówi Robert Biedroń po tym jak został wybrany na prezydenta Słupska. Okazuje się, że wcale nie symboliczny. Bo w poniedziałek nowy prezydent Słupska dojechał do ratusza rowerem, czym wzbudził niemałe zainteresowanie mediów.

- Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania: chcę jeździć do pracy rowerem! Będzie mnie można spotkać także w tramwajach i autobusach. W czasie kampanii wyborczej oskarżał poprzednika Ryszarda Grobelnego, że widzi Poznań z tylnego siedzenia limuzyny i nie rozmawia z mieszkańcami”. Teraz pan Jaśkowiak informuje poznaniaków: „nie potrzebuję żadnego volvo ani innej limuzyny. Jak się okaże, że lepiej te służbowe auta Urzędu Miasta sprzedać, to się ich pozbędziemy. Zostawimy dwa, najwyżej trzy samochody dostępne dla wszystkich. Każdy będzie się wpisywał do grafiku, a jeśli ważne terminy spotkań będą się pokrywały, skorzysta awaryjnie z taksówki. Zrobimy analizę. Może nagle okaże się, że wystarczy jedno auto!”.

Czyżbyśmy byli świadkami narodzin nowego świeckiego obyczaju odrzucającego nawet najmniejszy luksus czy wygodę w działaniu lokalnych bonzów?

Panie i panowie prezydenci wyhamujcie ten wyścig taniego populizmu!

Jeśli za wami pójdą inni, dla kogo – u licha - władza ludowa zakupiła Pendolino?

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (5 głosów)