Ofiary stanu wojennego
Jakoś tak przy okazji 36 już rocznicy wybuchu stanu wojennego w Polsce postanowiłem poszukać listy ofiar tegoż w Internecie. Sam się sobie dziwię, że nie zrobiłem tego wcześniej. Już na samym początku rzuca się w oczy pewna prawidłowość, która jak dotąd w mediach jest niezauważalna i trudno mi to zrozumieć.
Najwięcej czasu poświęca się zabitym, którzy zginęli od ran postrzałowych, a według mnie to błąd i duże niedopatrzenie, gdyż ci akurat zginęli niejako honorowo – od kuli.
Jak się liczy tych, którzy zginęli na skutek pobicia, to licząc pobieżnie, można się doszukać około 30 ofiar w okresie od 13 grudnia 1981 roku do 22 lipca 1983 roku, oraz 59 od 13 grudnia 1981 do 1989 roku, i jest to najliczniejsza grupa wśród wszystkich ofiar. Wśród zabitych znajdują się nie tylko działacze „Solidarności”, ale również ludzie przypadkowi – kobiety, a nawet jakiś młody milicjant po cywilnemu...
Tych ludzi zatłuczono na śmierć, nierzadko z pełną premedytacją!
Czytając o tych sprawach można pomyśleć, iż ci, których zastrzelono, to jacyś farciarze.
http://www.bialo-czerwona.pl/stan_wojenny/ofiary.htm(link is external)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ofiary_stanu_wojennego_w_Polsce_(link is external) (1981%E2%80%931983)
https://www.fronda.pl/a/lista-ofiar-stanu-wojennego-modlitwa,103860.html(link is external)
https://wpolityce.pl/historia/225744-zgineli-za-wolna-polske-dokladna-li...(link is external)
W niektórych przypadkach można się domyślać, że również chodzi o pobicie – to podejrzane samobójstwa i inne… zresztą bito wtedy wszystkich i opowieści, jaki to stan wojenny był cacany, nie wytrzymują z ustaleniami rzeczywistego przebiegu zdarzeń.
Zazwyczaj przy ofiarach są dopiski o śmierci albo na miejscu, albo po dwóch dniach, albo dwóch tygodniach itp. niektórych bito na komisariatach, innych na ulicy. Wśród wymienianych najczęściej przyczyn śmierci są: zmiażdżona wątroba, nerki, liczne urazy głowy, nierzadko wszystko naraz.
Znęcanie się na ówczesnych komisariatach nad ofiarami miało charakter przypominający najgorsze w dziejach ludzkości zdarzenia i powinno się o tym mówić tak, aby obnażyć w pełni system sprawujący wtedy władzę. Odpowiedzialność za takie czyny spoczywa na ówczesnych decydentach, ale też świadczy – jakimi ludźmi oni byli. Ktoś przecież tych milicjantów w odpowiedni sposób „wychowywał”.
Żeby takie rzeczy mogły mieć miejsce muszą być spełnione pewne warunki takie, jak:
zapewnienie o bezkarności sprawców, uzasadnienie przemocy i całkowita pogarda dla ofiar.
O bezkarności przekonaliśmy się i chyba nie warto tego roztrząsać.
Uzasadnienie – no cóż, ze szczuciem mieliśmy do czynienia przez ostatnie 27 lat, zabicie Marka Rosiaka w 2010 roku było tego jedną z konsekwencji. Tą metodą, posługiwano się jednak od 45 roku aż do dzisiaj.
Pogarda dla społeczeństwa – to oczywista wypadkowa wyżej wymienionych i ich dopełnienie.
Jakoś tak mówi się o okrucieństwie Ukraińców, Hitlerowców, a o rodzimych oprawcach bardzo niechętnie. Trzeba pamiętać, że nie wiadomo, ilu ludzi wtedy zginęło – na tych komisariatach – bo takiej władzy nie należy wierzyć.
Jest pewna ciągłość w traktowaniu „wrogów ludu” od czasów powojennych aż po stan wojenny, jak również w następnych latach. Pogardę dla wszelkiej opozycji wobec „władzy ludowej i niby nowego porządku” można było zobaczyć przez cały czas trwania hipokryzji Trzeciej RP jak i dzisiaj. Wściekłość Totalnej Opozycji ma ten sam charakter i tą samą twarz, co twarze katów sprzed lat.
Wielu z nich mówi, ze są przeciwnikami komunizmu, ale jakoś tak bronią kapusiów i katów tamtego systemu z wyjątkową determinacją.
To właśnie jest jedną z przyczyn strachu w społeczeństwie, który w niektórych drzemie po dziś dzień. Jest udowodnione naukowo, że trauma rodziców przenosi się na dzieci, nawet te w łonie matki. Pamiętam, jak niektórzy starsi ludzie bali się po wojnie, że Niemcy wrócą! Było to irracjonalne, ale obrazowało stan psychiczny, w jakim się na skutek wydarzeń wojennych znaleźli.
Dlatego naród przez wiele lat nawet nie myślał o buncie, czy upominaniu o swoje. Jego
obojętność nierzadko ma związek z okrucieństwem tamtych wydarzeń. Pałami wybijano z głowy jakąkolwiek chęć oporu, i jak widać często skutecznie.
Ludzie czekają na zmiany, które nie następują. (Dlatego wyjeżdżają). Nie ma w naszym kraju ani zdrowej zależności płacy od pracy, ani odpowiedzialności za publiczne pieniądze, ani konsekwencji za kłamstwa. To po co to było?
Obecnie również ktoś wychowuje policjantów:
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Amier%C4%87_Igora_Stachowiaka(link is external)
http://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/a/szokujace-zdjecia-z-komisari...(link is external)
Sprawa Igora Stachowiaka powinna niepokoić, bo jakoś tak przypomina zachowania sprzed lat. Młody ginie na komisariacie, bo nie wiadomo kim jest, a właściwie wiadomo – jest nikim ważnym.
Fakt, że policja nie może ustalić tożsamości zatrzymanego, budzi niepokój, a cała reszta zdumienie. Owszem, chcemy stanowczej postawy wobec przestępców, no i najlepiej tych prawdziwych, a nie zabawy w berka – na zasadzie, że jakiś taki podobny…
Poza tym – wypadałoby skończyć z tym stanem wojennym wreszcie, zwłaszcza w areszcie.
Raport RPO:
https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/bicie-razenie-paralizatorem-du...(link is external)
http://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/adam-bodnar-tortury-policji-wobec-z...(link is external)
Oczywiście próbuje się zwalić winę za wieloletnie zaniedbania w policji na obecny rząd, gdy tymczasem jest to wynik pewnej ciągłości, nierzadko stosowanej z premedytacją. Policja, tak jak dawniej milicja, ma przede wszystkim służyć celom politycznym, a dopiero w drugiej kolejności zajmować się porządkiem publicznym. Taką rolę wyznaczono jej w Trzeciej RP. Dlatego, jak trzeba kogoś znaleźć, i jest to ważne dla szefa, to się go znajduje – szybko, a jak sprawa dotyczy jakiegoś tam Kowalskiego, to sam się znajdzie…
Poprzednie ekipy rządzące wielokrotnie ograniczały fundusze i zamykały posterunki. Najwyraźniej słabość policji była w czyimś interesie.
Obecny rząd sprząta po komunistach wiele z tego, czego jakoś nie posprzątały poprzednie ekipy, a co ma duży wpływ na społeczeństwo. Warto by ludziom uzmysłowić, ze jak nie chcą powrotu dawnych demonów, to koniecznie trzeba o tenże rząd zadbać i że samo się nie zrobi.
Problemem niewątpliwie jest to, że wielu ludzi zżyło się z tymi demonami i w sprawach nagannych ich postawa wyraża obojętność lub akceptację – na zasadzie nieuświadomionego przyzwyczajenia. Zachowują się jak wyzwoleni murzyni w stanach XIX wieku – i aż im się ciśnie na usta – jak żyć! Przecież tak naprawdę cały ich świat, jaki pamiętają, zawsze był właśnie taki, oparty na wschodnich zwyczajach, do których branie łapówek, niedbałość o publiczne dobro czy znęcanie się nad pojmanymi jest oczywistością.
Zabranie wysokich emerytur byłym funkcjonariuszom bezpieki, zmiana nazw ulic, usuwanie pomników po armii czerwonej, to tylko niewielka, chociaż istotna, część przywracania normalności w przestrzeni publicznej. Niestety do zrobienia jest jeszcze bardzo dużo w prawie każdej dziedzinie. W kolejce czekają: gospodarka, edukacja, służba zdrowia, reforma ZUS itd., itp. itd. oraz liczne przyzwyczajenia z czasów niedawno minionych.
Ciekawe: czy jako społeczeństwo damy radę, czy też pozostaniemy nadal ofiarami stanu
wojennego?
Warto też pamiętać o związku zawodowym „Solidarność” w milicji.
http://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/solidarnosc-milicja-obywatelska-mo/(link is external)
No i o Joannie Lenartowicz zatłuczonej w Warszawie podczas manifestacji oraz jej wielu podobnych.
PS
Przypadek Stachowiaka przypomina mi o pewnym niepokojącym zjawisku. Wszyscy założyli, że grają w drużynach.
Nie ma wątpliwości, że służba w policji nie jest wcale taka wdzięczna, ale…
Z góry w pewnych środowiskach panuje przekonanie, iż policja jest zła i vice versa.. Byłem kiedyś świadkiem zdarzenia na komendzie, gdzie stary recydywista siedział w areszcie z młodym, może 19 letnim chłopakiem. I ten młody zapytany o stopień (chodziło o tatuaż więzienny) powiedział, że jeszcze go nie ma. Powiedział to w taki sposób, jakby mu na nim bardzo zależało. Podobno według Schopenhauera każdy człowiek pragnie szacunku, nawet w środowiskach przestępczych. Pogodzenie ognia z wodą jest niemożliwe. To tak, jakby przestępcy i policjanci byli w różnych drużynach i grali na boisku, gdzie, jak to zwykle bywa, zdarzają się faule. Jeśli boisko ma być miejscem sportowym, to trzeba uwzględnić konieczność odpowiedniego sędziowania.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4038 odsłon
Komentarze
Znęcanie się nad ludźmi miało i ma wiele scenariuszy,
17 Grudnia, 2017 - 17:17
Wiele różnych scenariuszy, które najczęściej nie kończą się śmiercią, a czasem śmierć była i jest dalszym skutkiem tak dalekim, że trudno znaleźć logiczny łańcuch dowodów potwierdzających związek przyczynowu pomiędzy znęczniem się a śmiertelnym zejściem.
Przykładów takiego znęcania się systemu było bardzo dużo i niekiedy były to całe pasma bardzo wymyślnych prześladowań, o których czasem mogą opowiedzieć publicznie bardziej znani prześladowani. Ja sam należąc do tego środowiska przypominam sobie liczne przykłady takiego nękania.
Pamiętamy przykłady takiego odnoszenia się do rodzin żołnierzy wyklętych, nie sięgając daleko - 65 lat temu, 16 grudnia 1952 roku, straceni zostali kmdr por. Zbigniew Przybyszewski i kmdr Stanisław Mieszkowski. Cztery dni wcześniej rozstrzelany został skazany w tym samym procesie kmdr Jerzy Staniewicz. Oni poniesli śmierć. A los ich rodzin? Już sam fakt 65 lat czekania na godziwy pochówek...
Znęcanie się, kompletna obojętność na losy ludzkie, wręcz pogarda i bezduszność była niestety nieodłączna właściwością systemu komunistycznego. Krzywda pięćdziesięciu tysięcy rodzin po zbójecku wysiedlonych przez postkomunistycznego okupanta, to niekiedy księga losów tragicznych ofiar prześladowań. A po rozpoznaniu problemu okazuje się, że tragiczna księga powinna być uzupełniona listą podobnych ofiar z Krakowa, Łodzi i wielu innych miast.
To niby nie są ofiary prześladowań politycznych. To są jednak ofiary nieludzkiej codzienności, to są ofiary komunistycznej pogardy do praw człowieka i obywatela. I tu powiem wprost. Liczbę takich tragicznych ofiar codzienności postkomunistycznej władzy oceniam na kilkaset tysięcy rodzin, a może bliżej miliona rodzin skrzywdzonych zgodnie z konstytucją i prawem komunistycznego i postkomunistycznego reżimu.
Mówię tu także o Konstytucji z 1997 roku. Mówię o krzywdzie i prześladowaniach czynionych zgodnie z Konstytucją z 1997 w majestacie prawa, mówię o krzywdzie czynionej przez postkomunistyczną władzę, która w swoim dzisiejszym buncie zasłania się tą właśnie konstytucją.
michael
Znecanie sie silniejszego nad slabszym -ma wielowiekowe tradycje
17 Grudnia, 2017 - 17:47
nie tylko w Polsce - to przywara ogolnoludzka - z tym, ze im spoleczenstwo na nizszym stopniu rozwoju - tym przypadkow znecania sie wiecej. Po 1945 r. wladze w Polsce przejeli komunisci - w wiekszosci wywodzacy sie z nizin spolecznych - wiec wprowadzili w zycie system, ktory dobrze znali (poczynajac od przemocy domowej, poprzez "szemrane" towarzystwo, do morderstw i bicia przeciwnikow politycznych).
Trzeba pracowac nad wyeliminowaniem niepotrzebnej przemocy - jednak (jak wskazuja doswiadczenia innych), calkowicie wyeliminowanie przemocy i znacania sie jest niemozliwe. Jedyne co mozna i nalezy zrobic - to zaostrzenie kar oraz zdecydowane i radykalne dzialania (czyli natychmiastowe zawieszenia kazdego policjanta oskarzonego o znecanie sie, szczegolowe sledztwo bez "zamiatania pod dywan"). Pomocny moze byc szczegolowy monitoring - jak w sprawie Stachowiaka... z tym, ze w przypadkach manipulacji powinni zostac zwolnieni ze sluzby wszyscy, ktorzy mataczyli i utrudniali sledztwo.
mikolaj
To co powiedziałeś to tylko jedna grupa
17 Grudnia, 2017 - 20:31
Znęcanie się, zastraszanie, zabijanie, tortury fizyczne i psychiczne nad "wrogami ludu" były w arsenale komuchów od zawsze. To była ich metoda sprawowania władzy, tylko w ten sposób mogli utrzymać się przy władzy. Normalka.
Ale były całkowicie inne ofiary stanu wojennego. Ofiary o których zawsze mówiło się bardzo mało lub wcale, a teraz już całkowicie o niech zapomiano. A tak nawiasem mówiąc nigdy ich nie policzono, a kto wie czy nie szły w tysiące w całej Polsce. Były to ofiary do których nie dotarła na czas karetka pogotowia, ofiary które miały wyłączone telefony, ofiary do których nie dotarła żadna pomoc, nie tylko medyczna, wtedy kiedy tego potrzebowały. Czy ktoś zadał sobie trud i policzył te ofiary komunistycznej samowoli?
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
@Jurand,
19 Grudnia, 2017 - 17:56
no właśnie, no właśnie...Czy ktoś ich policzył jako ofiary Wojskowej rady Ocalenia Narodowego z generałem Jaruzelskim na czele?