MARIUSZ KAMIŃSKI I MACIEJ WĄSIK PIERWSI WIĘŹNIOWIE POLITYCZNI DONALDA TUSKA

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

MARIUSZ KAMIŃSKI I MACIEJ WĄSIK
PIERWSI WIĘŹNIOWIE POLITYCZNI DONALDA TUSKA

Autor ]]>https://wpolityce.pl]]> ; Red. nacz. Marzena Nykiel

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik w Telewizji wPolsce: Panie Hołownia, pojawimy się w Sejmie, ale na naszych warunkach.

„To, co robi Hołownia i jego zaplecze jest wielkim bezprawiem. To bezprawie jest tak naprawdę uderzeniem w fundamenty systemu demokratycznego.

W sposób nielegalny, bezprawny, usiłuje się pozbawić posłów możliwości pełnienia mandatów” - powiedział Mariusz Kamiński, który wraz z Maciejem Wąsikiem byli gośćmi programu „W centrum wydarzeń” na antenie Telewizji wPolsce.

Posłowie PiS zadeklarowali, że pojawią się w Sejmie, by sprawować swoje mandaty poselskie, ale zrobią to na własnych zasadach, a nie na zasadach Hołowni— podkreślił Maciej Wąsik.

 Czuliśmy się wolnymi ludźmi. Dziękujemy wszystkim, z którymi łączyliśmy się w modlitwie, dziękujemy całej Rodzinie Radia Maryja, z którą się modliliśmy. Dziękujemy wszystkim, którzy w nas wierzyli i przesyłali nam swoje poparcie – dodał Wąsik.

 To było niezwykłe. Codziennie o 18 uchylałem okno pomiędzy kratami i słyszałem potężne głosy ludzi nas wspierających.

To byli zwykli ludzie. Nasze cudowne żony opowiadały nam, że to byli zwykli ludzie, nie działacze.

Oczywiście byli nasi przyjaciele, posłowie, ale byli tam tez zwykli ludzie, Polacy, poruszeni tym, co się wydarzyło.

To było wielkie wsparcie moralne dla nas. Czuliśmy się dzięki temu silni. Codziennie o 18, śnieg, mróz – byli tam ludzie, śpiewali, krzyczeli – słyszeliśmy to.

To było niezwykłe, wspaniałe. Dostaliśmy piękne listy od ludzi, także spoza Polski.

Bardzo dziękuję za te piękne słowa, które do nas były skierowane, było to budujące.

Musimy podziękować naszym cudownym żonom, które tak o nas walczyły. Nie wiedzieliśmy, że są tak silne.

Mówiąc szczerze, bałem się trochę, kiedy wiedziałem, że będziemy zatrzymani, osadzeni w więzieniu, o to, jak one to przetrzymają. Przetrwały. Mój syn Maciej ma małe dzieci, one zapewne też swoje wycierpiały – powiedział Mariusz Kamiński. „Opór musi być”.

Dodał, że wielka manifestacja 11 stycznia była również dedykowana im. Wskazał, że kiedy dowiedzieli się o tym, jak ogromna liczba osób wzięła w niej udział, dało im to nadzieję, że bezprawie, które dzieje się w Polsce – spotka się ze społecznym oporem.

 Ten opór musi być, będziemy walczyć. Nasza sprawa jest bardzo drastyczna, ale widzimy, co się dzieje w mediach, w prokuraturze, jakie są zapowiadane dalsze ruchy tego reżimu.

To, że ten rząd powstał 13 grudnia ma symboliczną wymowę, absolutnie to jest tak, jak z reżimem Jaruzelskiego.

To są ludzie bezwzględni, ostentacyjnie łamiący prawo, mający zagraniczne poparcie.

Im się wydaje, ze to wystarczy, by zniszczyć opozycję. To jest ich cel. Nasza sprawa miała być drastycznym przykładem zastraszenia ludzi, działaczy opozycji.

Skończycie tak, jak Wąsik, odbiorą wam wolność, odbiorą wam godność, odbiorą wam możliwość pełnienia funkcji publicznych.

To był ten cel. Ten wyrok mógł zapaść dowolnego dnia. On zapadł zaraz po powstaniu rządu. Nie chce powiedzieć o tej osobie, że to jest sędzia, która ma orła w koronie na piersi. Nie. To była pani z Iustiti, która świadomie wybrała ten termin – wskazywał Kamiński.

 Wyrok jest całkowicie bezprawny. Od samego początku było widać, że chcą nas wziąć natychmiast. Ja byłem przekonany, że nie spędzę świąt z najbliższymi, że przed Wigilią przyjdą. Tak się spieszyli – dodał.

PROTEST GLODOWY

Mariusz Kamiński powiedział również, że protest głodowy był wyrazem oporu wobec działań władzy.

 Miałem przygotowane pismo do Adama Bodnara, kiedy mnie brali i po zatrzymaniu, po osadzeniu mnie w areszcie na Grochowie zażądałem rozmowy z dyrektorem.

Przyszedł wicedyrektor, któremu przekazałem swoje pismo do Adama Bodnara. Powiedziałem, że w związku z bezprawnym działaniem wobec mnie, od pierwszego momentu pobytu odmawiam przyjmowania posiłków.

Jestem więźniem politycznym.

Jako więzień polityczny miałem bardzo ograniczone możliwości protestu i to jest tradycyjna forma protestu więźniów politycznych.
Wywodzę się z opozycji solidarnościowej, wielu moich przyjaciół, kiedy byli osadzeni w więzieniach, taki protest prowadziło.

Przygotowywali mnie do tego psychicznie, mówili, jak się czuli, kiedy za komuny, w okresie PRL, głodowali.

Byłem w pełni przygotowany psychicznie, wiedziałem, z czym to się wiąże, że jest ryzyko dla mojego zdrowia, ale uznałem, że są ważniejsze wartości, jak moja godność, honor, wolność, niż zdrowie
- powiedział Mariusz Kamiński.

Maciej Wąsik powiedział, że jego decyzja o proteście głodowym została przyjęta przez służby więzienne ze zrozumieniem.

Wytłumaczyłem, że to nie jest protest wobec służby więziennej, wobec konkretnego zachowania strażników, tylko że jest to krzyk o naszą wolność.

Nie możemy zachowywać się inaczej. Kiedy zapytano mnie, kiedy rozważam przerwanie protestu powiedziałem, że w momencie, kiedy wyjdę na wolność – powiedział Maciej Wąsik.

 Przeprowadzono postępowanie, Mariusza ukarano naganą– dodał Wąsik.

Kamiński wyjaśnił, że w areszcie na Grochowie usiłowano przeprowadzić mu rewizję osobistą i zakładać kajdanki przy każdym wyjściu z celi.

Odmówiłem. Powiedziałem, że tylko przemocą mogą coś takiego robić. Powołali się na regulamin, odpowiedziałem, że ten regulamin nie dotyczy mnie, ponieważ on nie dotyczy więźniów politycznych– mówił poseł PiS dodając, że było bardzo nerwowo, ale funkcjonariusze porozumieli się z dyrektorem, który odstąpił od tych działań.

Zostałem wezwany na posiedzenie jakiegoś składu penitencjarnego i zostałem ukarany naganą za nieprzestrzeganie regulaminu, również za nieprzyjmowanie posiłków, ponieważ więźniowie mają obowiązek przyjmowania posiłków – dodał.

 Są redakcje, które z dużą satysfakcją mogłyby podać, że Wąsikowi i Kamińskiemu nałożono dodatkowe kary w więzieniu za protest głodowy.

Te redakcje są dosyć specyficzne. Miałem telewizor, przez dwa tygodnie używali sobie na nas. Wyglądało to jak kopanie leżącego. My nie leżeliśmy, siedzieliśmy z godnością, głodowaliśmy z godnością.

Jan Maria Rokita pisze o Tusku „małostkowy i pamiętliwy” – on pamięta nam różne rzeczy. W słynnym wywiadzie dla trzech telewizji była wypowiedź, której nie pozostawimy bez pewnej odpowiedzi.

Tusk mówił, że w niektórych krajach – w Wielkiej Brytanii – za to, co zrobił Wąsik i Kamiński, grozi dożywocie.

Oni próbowali odrzeć nas z godności i przypisać nam potężne zbrodnie, wbrew temu pozornemu wyrokowi sądu z 20 grudnia.

STOWARZYSZENIE SĘDZIÓW POLSKICH LUSTITIA - ZADZIAŁAŁO

To był wyrok pozorny, my go nie uznajemy, ale ci, którzy go uznają, powinni go kiedyś przeczytać i zobaczyć, za co ten pozorny sąd Iustiti nas skazał.

Tam nie było zbrodni, tam były pewne niedociągnięcia w pracy operacyjnej – mówił Maciej Wąsik.

MANDAT POSELSKI

Zapytani o to, dlaczego nie są dziś w parlamencie, Mariusz Kamiński przypomniał, że podczas ich ostatniej zapowiedzi, że pojawią się w Sejmie, Hołownia przełożył posiedzenie.

 Dziś Hołownia wykazał się aktem odwagi, nie przełożył posiedzenia, tylko zabezpieczył Sejm przed tymi dwoma potworami.

Tusk i cała ta ekipa to potworni tchórze, którzy traktują nas jako wrogów publicznych numer jeden, kreują nas na bandytów, zbrodniarzy i przestępców.

Padają kolejne groźby wszczynania przeciwko nam procesów karnych. To strach przed nami, tez wynikający z przeszłości – akcentował Mariusz Kamiński.

 Donald Tusk, kiedy w 2007 roku został premierem, przyjął do wiadomości, że ustawa o CBA – wówczas byłem szefem tej służby – zakłada kadencyjność szefa. N

Nie miał podstaw, żeby mnie odwołać. To m.in. spowodowało, ze doszło do wykrycia i ujawnienia takich afer jak afera hazardowa.
Wysłałem raport, jako szef CBA ówczesnemu premierowi Tuskowi, tajne pismo opisujące kulisy manipulacji nad rządową ustawa przygotowaną przez ministerstwo finansów, żeby wyeliminować z tej ustawy przepisy niekorzystne dla branży hazardowej.

Wówczas setki milionów złotych pozostałyby w kieszeniach rekinów hazardu w Polsce. Dwa tygodnie później otrzymałem pismo z prokuratury, że wzywają mnie w charakterze podejrzanego.

To dla Tuska stanowiło pretekst, żeby odwołać mnie, pmimo kadencji, z pełnionej funkcji. Stwierdził, że nie spełniał kryterium nieskazitelności
– wyjaśnił Kamiński.

Dopytywani o to, dlaczego nie pojawili się dziś w Sejmie, odpowiedzieli: „Niech Hołownia czeka dalej”; „Nie zna dnia ani godziny”.

 My się pojawimy. My wyszliśmy przedwczoraj z więzienia. Przebywam na konsultacjach medycznych. Chcemy w sposób zaplanowany, precyzyjny, pojawić się w Sejmie. Panie Hołownia, na pewno pojawimy się w najbliższych dniach, ale na naszych warunkach, nie na waszych. Nie jesteśmy byłymi posłami, mamy legitymacje poselskie – mówił Kamiński.

 Jest wyrok SN. To istotne, bo on stwierdza, że mamy mandaty
- dodał Wąsik, a Kamiński wskazał, że PKW nie wygasiła ich mandatów i nie ogłosiła naboru nowych posłów.

To, co robi Hołownia i jego zaplecze jest wielkim bezprawiem. To bezprawie jest tak naprawdę uderzeniem w fundamenty systemu demokratycznego. W sposób nielegalny, bezprawny, usiłuje się pozbawić posłów możliwości pełnienia mandatów – wskazał Kamiński.

 On wydał postanowienie, że wygasza nam mandat, a ordynacja mówi jasno, w jaki sposób to przeprowadzić. Na podstawie przekazanego mu od ministra sprawiedliwości wpisu do KRS.

Kiedy on wydawał to postanowienie, mieliśmy czysty rejestr karny. Oni się potwornie spieszyli, chcieli nas wsadzić przed świętami – tak, jak zatrzymywali komuniści.

Moja mama w Wilnie została zatrzymana 24 grudnia przez NKWD. Z jednej strony, bo Polacy zawsze są wtedy w domu, a z drugiej, żeby nas złamać. My też mieliśmy być w ten sposób złamani– powiedział Maciej Wąsik.

ZATRZYMANIE PRZEZ POLICJĘ

Politycy zapytani zostali także o wydarzenia w Pałacu Prezydenckim, w którym zostali zatrzymani przez policję pod nieobecność prezydenta.

To kolejny element zastraszania opozycji i jednocześnie element uderzenia w głowę państwa. Nie ukrywaliśmy, oficjalnie, dzień wcześniej była informacja, że jesteśmy zaproszeni przez prezydenta na spotkanie.

Przyjechaliśmy, rozmawialiśmy z prezydentem. On miał różne obowiązki państwowe, poprosił, żebyśmy poczekali na dokończenie naszej rozmowy, co dalej.

Nie ma mowy o jakimkolwiek ukrywaniu się. W którymś momencie naszej rozmowy z panią minister Grażyną Ignaczak-Bandych, przyjechał zastępca szefa SOP z informacją, że mają nakaz, że muszą udzielić pomocy policji.

Powiedziałem, że w tej chwili prezydent jest na zewnątrz, będzie za pół godziny, rozumiem, że powinien się zwrócić z taką informacją do prezydenta.

Dodałem, żeby poczekał na powrót prezydenta i uzgodnił to z prezydentem, ponieważ jesteśmy jego gośćmi.

Chwilę później natychmiast wkroczyło kilkunastu policjantów i siłą wyciągnęli nas przez sekretariat głowy państwa, z pokoju przylegającego bezpośrednio do gabinetu prezydenta.

Była to demonstracja siły. Jestem przekonany, że to była decyzja na poziomie rządowym, zapewne pana Kierwńskiego, żeby taki pokaz siły wobec prezydenta, którego obecny reżim nie znosi, wobec opozycji przeprowadzić, to była świadoma demonstracja siły – powiedział Mariusz Kamiński.

 Nie wyobrażamy sobie, żeby policja weszła na teren Sejmu bez zgody marszałka. Tak samo nie wyobrażamy sobie, żeby policja mogła wejść na teren KPRP bez zgody prezydenta. Złamano tę zasadę, używając do tego SOP podległej MSWiA.

To, że SOP nie poinformowała prezydenta o tym, że dostała takie polecenie można traktować jako zdradę kierownictwa – wskazał Maciej Wąsik.

Mariusz Kamiński przypomniał, że to on, po konsultacji z prezydentem, powołał na szefa SOP Bartłomieja Hebdę. Dodał, że w trakcie zatrzymania byli na spotkaniu z minister Ignaczak-Bandych, która była zszokowana, nie miała informacji o interwencji policji.

 12 policjantów. Znam swoje prawa jako osoby zatrzymanej. Zażądałem telefonu do adwokata, zadzwoniłem do niego. Zaledwie po kilku zdaniach policjant wyrwał mi telefon.

Ewidentnie spieszyli się, żeby nie wrócił prezydent. To był podstęp. Bajki o tym, że pod Belwederem zepsuł się autobus – to było dogadane. Zepsuł się tam, gdzie miał się zepsuć – wskazał Maciej Wąsik.

 Tusk i Kierwiński za tym stoją. Kierwiński był tępym wykonawca. To aparatczyk partyjny. Na pewno było to za wiedzą Tuska. Ten rząd powstał 13 grudnia, wiemy, co to znaczy dla Polaków – dodał Kamiński.

ROZLIC ZENIA

Mariusz Kamiński bez ogródek powiedział, że „to będzie rozliczone”  Odpowiedzą. Całe to bezprawie będzie rozliczone, bardzo konkretnie, w swoim czasie– podkreślił.

CO SIĘ DZIAŁO W WIĘZIENIU?

Politycy zostali zapytani też o kwestie bezpieczeństwa, fałszywe nagrania. Kamiński powiedział, że był cały czas izolowany i monitorowany – w celi były kamery.

Kiedy wychodziłem poza celę, wszystkie inne cele były zamknięte. Nie miałem żadnych wrogich reakcji. Dowiedziałem się, że w Areszcie Śledczym w Radomiu osadzony jest również bardzo groźby szpieg rosyjski Pablo Gonzales – pochodzenia hiszpańsko-rosyjskiego.

W mojej ocenie, jako byłego koordynatora służb specjalnych, najgroźniejszy rosyjski szpieg, jaki został ujęty przez polskie służby.
Siedziałem tuż obok bardzo groźnego szpiega, agenta GRU  - powiedział Kamiński.

 W Przytułach był taki moment, że więźniowie zareagowali, ale polityka okrzyków nie różniła się od tego, jak PO krzyczy w stronę obecnej opozycji.

W zasadzie nie zwróciłem na to uwagi. Te okrzyki skończyły się, kiedy demonstracje przed aresztami były codziennie. Myślę, że więźniowie zdali sobie sprawę, że coś jest na rzeczy, skoro ludzie przychodzą,
Polska się o nas upomina. Pod koniec mojego osadzenia okrzyków już nie było– dodał Wąsik potwierdzając również autentyczność jego zdjęcia.

OBSTRUKCJA ADAMA BODNARA

W rozmowie poruszona została też kwestia ułaskawienia i faktu, że Adam Bodnar nie spieszył się z przekazaniem prezydentowi akt.

 Bodnar mógł tygodniami i miesiącami zwlekać. Tutaj jest siła ludzi. Te demonstracje pod więzieniami narastały. To byli zwykli, wspaniali ludzie.

On też słyszał ten krzyk. Jak zobaczyli tę kilkuset tysięczną demonstrację w Warszawie, myślę, że zaczął się bać. Doskonale wiedział, że można to zrobić natychmiast.

To, że stało się to tak szybko, to skuteczne i piękne działanie prezydenta, który przeciął tę sprawę.

Ale to też strach Bodnara. To pokazuje, że opór społeczny ma sens. To pierwszy sukces zorganizowanej opozycji po przejęciu władzy przez koalicję 13 grudnia.

To krzyk zwykłych ludzi. My ten krzyk słyszeliśmy, a Bodnar i Tusk boją się tego krzyku – wskazał Mariusz Kamiński.

 Nasze żony relacjonowały nam wizytę u ministra Bodnara. Moja żona powiedziała, że była zdumiona oziębłością i atmosferą tego spotkania.
Ona nie widziała tam empatii, dziwiła się, że ten człowiek był kiedyś RPO. One przychodziły jako żony niewinnie skazanych, niewinnie osadzonych ludzi, które szukają wolności dla swoich mężów, bo wiedza, że ta sytuacja to wielka hucpa, oszustwo ze strony rządzących.
Myślały, że trafiły do człowieka, który stał po stronie krzywdzonych. Nie, to było zimne spotkanie, które nie dało żadnej nadziei.

Ale te demonstracje wywierały ogromną presję na rząd. To miało ogromny sens. Wyszliśmy po dwóch tygodniach, bo dopominali się tego zwykli ludzie – akcentował Maciej Wąsik.

 To tchórze, którzy boją się gniewu ludzi. A ten gniew będzie narastał. To pierwszy sukces. Nasze szybkie wypuszczenie jest pierwszym sukcesem ludzi, którzy protestowali – dodał Kamiński.

Były szef MSWiA powiedział też, że w MS początkowo spotkanie z ich żonami chciano zepchnąć na barki Ejchart-Dubois, ale one odmówiły akcentując, że chcą się spotkać z Bodnarem, na co początkowo się nie zgodzono.

 Moja żona poinformowała sekretariat, że przyjdą i będą stać pod ministerstwem do czasu, dopóki Bodnar ich nie przyjmie. Chwilę później nagle kalendarz Bodnara się zmienił i natychmiast przyjął nasze żony.
Spotkanie było bardzo zimne. W którymś momencie Bodnar użył inteligentnego i logicznego argumentu, że prezydent rozpoczął procedurę ułaskawieniową, ale on nie wie, jak ta procedura się skończy, czy prezydent nie zmieni zdania, może go postawić w niezręcznej sytuacji.

Moja żona powiedziała mu, że to dziwne, bo skoro prezydent wszczyna procedurę ułaskawieniową, to znaczy, że jego intencją jest ułaskawienie mężów, a nie zostawienie Bodnara z tą sprawa.

On tez się przestraszył. Przestraszył się naszych żon, dlatego je przyjął, na zimnym spotkaniu, używając takich argumentów, z całą obstawą urzędniczą.

Widziałem okładkę tygodnika „Sieci” z tytułem „rzeźnik praw obywatelskich”. Fantastyczne sformułowanie, ocena – powiedział Mariusz Kamiński.

SIŁOWE DOKARMIANIE

Mariusz Kamiński powiedział, że „kurtuazyjnie” od lekarza dowiedział się, że rozpoczęto postępowanie ws. przymusowego dokarmiania.
Wskazał, że natychmiast, za pośrednictwem administracji więziennej, złożył pismo do sądu, że oczekuje, że na rozprawie dot. przymusowego dokarmiania będzie mógł zabrać głos jego pełnomocnik lub on osobiście.

Przedstawiłem dokumentację, całkowicie zignorowano moje pismo. Zostałem poinformowany, że sąd podjął decyzję o moim przymusowym dokarmianiu.

Dzień przed ułaskawieniem, miałem pewne problemy kardiologiczne, zostałem przewieziony do szpitala, tam po kilku godzinach ustabilizowano sytuację, stwierdzono, że nie ma zagrożenia dla mojego życia i przewieziono mnie od więzienia.

Ostatniego dnia pobytu w więzieniu pojawił się sędzia Kobylski, który wydał wyrok ws. dokarmiania, kolejny działacz Iustiti, który bierze udział na różnych etapach w naszych sprawach, poinformował mnie, że wyraził zgodę na przymusowe dokarmianie.

Wcześniej zostałem poinformowany, że zgodnie z procedurami oznacza to wkładanie sond przez nos – to bolesna procedura.
Powiedziałem sędziemu: Czy pan zdaje sobie sprawę, na co w praktyce pan mnie skazał w sytuacji, kiedy w przestrzeni publicznej pojawiły się informacje o akcie łaski?

On powiedział, że taką decyzję podjął. Powiedziałem mu, że ani on, ani sądy nie są moimi właścicielami, zrobili rozprawę bez udziału pełnomocnika i wydał decyzję, w wyniku której będę miał zadawany ból fizyczny.

Wyszedł z celi, po chwili pojawiło się 6 funkcjonariuszy. Zabrano mnie do innego pomieszczenia, skuto pasami, ręce, nogi, nie mogłem się ruszać.

SONDA - RURA W NOSIE  

Kilkukrotnie usiłowano wprowadzić mi sondę przez nos. Z dzieciństwa mam skrzywioną przegrodę i im się to nie udało.

W związku z tym wepchnięto mi ok. pół metrową rurę przez gardło do żołądka i przeprowadzono dokarmianie. Wiązało się to z autentycznym cierpieniem fizycznym - powiedział Mariusz Kamiński.

Obaj politycy wskazali, że moment wyjścia z więzienia był wspaniały. Widok opozycjonistów, zwykłych Polaków, którzy przyjeżdżali z całej Polski, był wzruszający.

 Ci wspaniali ludzie dają nam siłę do dalszej walki. Obroniliśmy honor, godność. Będziemy działali dalej, walczyli do końca – powiedział Mariusz Kamiński.

Autor  ]]>https://wpolityce.pl]]> ; Red. nacz. Marzena Nykiel


Źródła:

]]>https://wpolityce.pl/polityka/679533-relacja-maciej-wasik-i-mariusz-kami...]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)