„Dobra, dobra, nie poznaję kolegi...”
Tytułowy cytat z Seksmisji dobrze opisuje moje zaskoczenie wywołane pojawieniem się na portalu wiadomo jakiej gazety (i to w dziale Poradnik domowy!) artykułu na temat chołmskulingu – czyli po prostu nauczania domowego, prowadzonego bez pośrednictwa funkcjonariuszy MinEdu. Takie wywrotowe, wolnościowe teksty TUTAJ?
Przeoczenie czy przypadek, nieważne – ważne, że zaproponowano czytelnikom niewielką dozę odtrutki. Kropelkę. A z kropelkami jest tak, jak to zauważył Owidiusz: gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo. Wyłom zatem już jest, aczkolwiek na efekty trzeba będzie nieco poczekać, o czym przekonuje odnośna dyskusja na tamtejszym Forum, w której entuzjaści wszechobecności państwa na siłę usiłują znaleźć sposób na kontrolę swobodnego wyboru (ewentualnego!) rodziców. „Nie każdy się nadaje”, „państwo musi co tydzień kontrolować postępy” i tym podobne szczere wyznania posłusznych niewolników. Ciekawe, jaką odpowiedź znaleźliby na takie przykładowo pytanie: „kto i gdzie uczył patriotyzmu przed wprowadzeniem przymusowej edukacji?”
A propos patriotyzmu, poczucia godności narodowej i stosownych wzorców z historii. Ponoć jedną z kilku tajemniczych (tajemniczych – ponieważ nie rozpoznanych faktograficznie) zasług powstań narodowych było ocalenie honoru (przypominany do znudzenia tromtadracki cytat z Becka Józefa), zachowanie dumy i wskazanie wzorów postępowania dla przyszłych pokoleń; ekstremiści tych ezoterycznych wywodów posuwają się nawet do odważnych stwierdzeń, że „bez powstania warszawskiego byłaby sowiecka republika”. Jednym słowem owe wzory na pewno wywarły wpływ na psychikę nas, Polaków, potomków husarzy i obrońców Europy z 1920 roku, robiąc nas jeszcze lepszymi, jeszcze odważniejszymi i bezgranicznie honorowymi. Oto parę przykładów z Pekinu na potwierdzenie:
& Panna Jędrzejczak poległa w dwóch wyścigach pływackich. Spadkobierczyni przedmurza chrześcijaństwa z werwą znalazła winnego porażki: „żenujący kostium”.
& Futboliści manualni przegrali z Hiszpanią. Honorowo wyjaśnili sekret niepowodzenia: „Sędziowie oszukiwali”.
& Maestro metalowego szpikulca, pan Zawrotniak Radosław, z godnością przyjął swoją przegraną: „Skandaliczny sposób sędziowania”.
& Jeśli zawodnikowi dech zapiera, to wyręczają go żurnaliści: „Polak przegrywa po bohaterskiej walce”. Chodzi o pana Przemysława Wachę, który przegrał mecz w kometkę 2:1 (11:21, 21:19, 13:21). Wynik wyraźnie świadczy o heroizmie badmintoniarza.
Dziwnym trafem ci, którzy jeszcze nie przegrali (siatkarze), na nic nie narzekają. Nie mają pretensji do innych także inni zawodnicy, którym niespecjalnie się powiodło. Najwyraźniej oparli się wzorcom dostarczanym przez powstania albo mało uważali na lekcjach w państwowych uczyliszczach. Prymusem natomiast był na pewno pan prezydent, który osoba własną udał się na antyrosyjski sabat w Tbilisi, powtarzając pod nosem wyuczone w przeszłości pompatyczno-napastliwe kwestie o „prawdziwej twarzy Rosji”, zupełnie jak jego idole z 1944 roku, którzy najpierw wszczęli powstanie politycznie wymierzone przeciwko Rosji, a potem biadali chórem, że wrogowie nie przyszli im z pomocą.
Jeżeli więc mamy takiego prezydenta i adekwatne mu zaplecze polityczne, to opcja chołmskulingu nie jest swobodnym wyborem, lecz wręcz obowiązkiem: nikt przecież nie ma zamiaru wychowywać swoich dzieci na wiecznie obrażonych mazgajów?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 498 odsłon