O zagrożonej demokracji i o oburzeniu
Wielki kryzys, który objął od 1929 wszystkie państwa kapitalistyczne, przybrał w Niemczech bardzo ostre formy i stał się podstawowym czynnikiem decydującym o dojściu Hitlera do władzy, i to drogą legalną przez mechanizm wyborów. Ogromny wpływ na wzrost poparcia hitlerowskiego dążenia do władzy miała klasa przemysłowa, która w obawie przed wciąż zagrażającą rewolucją komunistyczną, obawą przed utratą swych majątków zadeklarowała swoje poparcie nawet finansowe na zjeździe w Dusseldorfie w styczniu 1932 roku. Do przejęcia władzy przez Hitlera przyczyniła się wizja przewrotu komunistycznego. Dzięki pomocy wielkiej finansjery wysunął Hitler swoją kandydaturę w wyborach na urząd prezydenta Rzeszy. Uzyskane duże poparcie w wyborach parlamentarnych latem 1932 ( 36,8%)i jego spadek jesienią , a tym samym wzrost poparcia dla ugrupowań komunistycznych zmusiły prezydenta Hindenburga do powierzenia Hitlerowi funkcji kanclerza , co nastąpiło 30 stycznia 1933r.
No i tak to się zaczęło…
Dziś w Polsce nie ma obaw co do powrotu ugrupowań jawnie lewicujących do władzy. Dziś w Polsce rządzi najprawdopodobniej mutacja lewicowych środowisk z pseudo-liberałami . Piszę pseudo-liberałami, bo w istocie, to z prawdziwym liberalizmem to oni nic wspólnego nie mają. To krypto- komuniści, którzy w odróżnieniu od rzeczonych liberałów, przyjmują do realizacji liberalizm w sferze światopoglądowej, zdecydowanie kosmopolitycznej. W sferze ekonomii są zdani na ogólne nurty, które dziś rządzą światem finansów, a owe nie należą bynajmniej do liberalnych w Europie dnia dzisiejszego . Mit liberalnej Europy podtrzymują dziś tylko media zależne w sensie politycznym od możnych brukselskich decydentów oraz zainteresowanych utrzymaniem obecnego status quo mediów lokalnych ( krajowych).
Taka sytuacja wymaga intensywnych działań ze strony rządzących, aby utrzymać stan posiadania. Chodzi o wyborców, którzy w tak skomplikowanej sytuacji mogą wpłynąć niebezpiecznie na kierunek rozwoju poszczególnych państw UE oraz na sam kształt Wspólnoty. Bo to ci właśnie wyborcy, kierujący się prostą, liberalną logiką, mogą powiedzieć: bzdura !!!!
Nieodparcie nasuwają mi się pewne analogie. Dziś tak samo, jak w 1929 roku straszy się Polaków rzekomym zagrożeniem. Tym zagrożeniem nie jest tym razem Lewica, ale PIS, którego tak panicznie boi się front zjednoczonych sił w obronie demokracji.
Obrońcy tej rzekomo zagrożonej demokracji posunęli się już do tego stopnia w jej „obronie”, że rozpoczęli jawne koncesjonowanie wszelakiej krytyki.
Bo krytyka rządu jest możliwa. Ważne jednak kogo i czego dotyczy. No i najważniejsze – kto próbę krytyki podejmuje. Krytykować może Pawlak i Napieralski. Kaczyński już nie. No bo chodzi przecież o krytykę konstruktywną, czyli taką, która ma doprowadzić w finale do bezkrytycyzmu. Dziwne tylko jest to, że w Sejmie leżą na półkach projekty opozycji, które są elementem konstruktywnej krytyki, ale kto by się tym przejmował. Ważne, że ma się gębę pełną frazesów i można tym bezkarnie obdzielać wszystkie media wokoło. Nikt się i tak nie postawi, w imię krytyki, tej konstruktywnej właśnie.
Taka sytuacja, w której robi się wszystko, żeby zmarginalizować największą opozycyjną Partię w Polsce przy pomocy dowolnych, nawet poza parlamentarnych metod jest sytuacją, która w prostej drodze zagraża demokracji. Im więcej słów o zagrożonej demokracji, tym bardziej jest ona zagrożona.
80 lat temu rodził się w glorii demokracji faszyzm. To właśnie straszenie utratą demokracji stworzyło tamten system. Dziś nam zapewne faszyzm nie grozi, ale kto nam zaręczy, że nie rodzi się jakaś nowa, zmutowana forma totalitaryzmu ?
Prezes Kaczyński jest wyrazisty w swoich poglądach. Wiele razy nazywał rzeczy po imieniu. Mogło to budzić kontrowersje. I dobrze, bo tworzy się pole do szerokiej dyskusji, a nie do eksterminacji, jakby niektórym w Polsce się marzyło.
„Można porównać atmosferę wytworzoną wokół Lecha Kaczyńskiego do tej, która towarzyszyła nagonce na prezydenta Narutowicza. To był jeden wielki atak, rywalizacja na każdym polu. Nie można oceniać tego dramatu jaki przeżyliśmy, bez związku z atmosferą, jaką wytworzono wokół Lecha Kaczyńskiego” –powiedział wczoraj Jacek Kurski
Komentując zaś wczorajsze słowa prezesa PiS, dotyczące krzyża przed pałacem Prezydenckim, posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że osoby na pewnych stanowiskach nie mogą się w ten sposób wypowiadać, bo to podważa demokrację w kraju.
Dłużen nie pozostał też Igor Janke, który napisał w Rzeczpospolitej m. in. :
„Ból i rozgoryczenie Jarosława Kaczyńskiego są zrozumiałe. Jednak jego słowa z piątkowej konferencji wywołują sprzeciw. Sugerowanie, że jeśli ktoś ma na temat krzyża inne zdanie, to stoi po drugiej stronie “w różnego rodzaju sporach dotyczących polskiej historii i polskich powiązań”, a “każdy, kto twierdzi coś innego, dopuszcza się ciężkiego moralnego nadużycia”, jest po prostu oburzające. Czuję się osobiście urażony słowami prezesa PiS. A wykluczanie tych, którzy inaczej myślą o sprawie krzyża przed pałacem, jest właśnie moralnym nadużyciem”.
Otóż Igor Janke grubo przesadził. Szkoda jeszcze, że nie napisał czegoś o zagrożonej demokracji. Jest Pan, Panie Igorze, na dobrej drodze.
Moje oburzenie jest wywołane Pana komentarzem. Pan nie dodał w tej swojej wypowiedzi istotnego fragmentu. Nie napisał Pan, że Jarosław Kaczyński nie upiera się, aby krzyż miał przed Pałacem zostać. Zajął podobne stanowisko jak harcerze.
Niech teraz oceni Pan sobie „moralnie” wypowiedz Bronisława Komorowskiego na temat krzyża i niech Pan napisze, czy jest Pan oburzony.
Tak, dziś tak łatwo jest się oburzać….
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1010 odsłon
Komentarze
Jedna tylko uwaga -
17 Lipca, 2010 - 16:41
to pseudokomuniści, raczej niż "krypto-". Prawdziwi komuniści (nie ważne, czy w ukryciu, czy jawnie) wyglądają i zachowują się zupełnie inaczej. Znałam paru takich. "Dziś już takich nie produkują." Można było nie być fanką komuny, ale oni przynajmniej byli autentyczni, nie tacy załgani i cyniczni, jak te twarze, które widuję w tiwi.
Zebe
17 Lipca, 2010 - 16:50
Dobry tekst, dzięki.
zagrożona demokracja?
18 Lipca, 2010 - 16:12
tej demokracji JUŻ nie ma.
Każdy kto choć trochę życia spędził w PRLu widzi, że zatoczyliśmy wielkie koło i znaleźliśmy się z powrotem w tym samym bagnie. Taka różnica, że teraz to bagno nieco inaczej cuchnie ale istota jest taka sama.
Zresztą cała "europa" wydaje się powoli odchodzić od wolności więc specjalnie chyba nie odstajemy od głównego trendu.
Bardzo źle to wszystko wróży na przyszłość, poprzedni system miał przynajmniej jakąś przeciwwagę w postaci tzw. Wolnego Świata, dzisiaj tego już nie ma.