SYGNET z KATYŃSKIEGO GROBU - cz.2.
Ocucono hrabinę Cieślewicz, żonę zamordowanego w Katyniu kapitana, pośpiesznie jakieś środki podano. W gabinecie wysokiego niemieckiego oficera, jak doszła do siebie, tylko tyle powiedziała, że przeczuwałam, że mąż nie żyje, że go zabito. Niemiec dalej na to - Frau Cieślewicz, to nie wszystko, nie tylko sygnet dla Frau mam i wyjął jeszcze legitymację jej męża i do tego zdjęcie, na którym są razem na tle swego podkrakowskiego domu w 1938 r.
Skąd to jest, te rzeczy, oficera niemieckiego zapytała?. On na to - z grobu, z Katynia , z grobu nr 1. Tam komisja Czerwonego Krzyża Międzynarodowa przy zwłokach męża znalazła i dlatego zwraca je Frau. Zrozpaczona zapytała go - A kto to zrobił, jak mąż zginął? On jej opowiedział bez szczegółów wielkich o dochodzeniu i zakończył - tak was Polaków russische Bolschewiken potraktowali .
Ona do końca pewna jednak była, że to gra oficera, że to Niemcy zrobili, że on kłamie, bo niemożliwe żeby Sowieci?
Plotka już od kilku miesięcy po Krakowie krążyła o mordach oficerów na wschodzie. Kto zrobił, różnie wieści nosiła, jak i o przyczynach zerwania paktu przez Stalina. Wiedziała, że dużo osób z armią Andersa wyszło, myśli nie dopuszczała, wiedza była za mała jak kto, co wiecznie w sklepie zaganiany.
Wyszła podziękowała, niemiecki oficer ponoć niezwykle grzeczny był i wtedy przyznał się, że i on z Wiednia i tym naddunajskim slangiem co ona, operuje.
Chciała coś się dowiedzieć więcej. Do znajomego wieczorem poszła. Mówił jej, że Goniec Krakowski pisał o tym i pierwsze listy poległych były drukowane, lecz mało kto wierzył, że to uczynili Sowieci. Znajomy radio miał, za co kara śmierci była. W radiu mówiono o tym z Londynu, lecz bez przekonania, że mord był, ale nie stanowczo, że to Sowieci. O wojnie, żołnierzach polskich i sygnałach dla wywiadu więcej było. Dopiero kolejny jej znajomy, urzędnik krakowski do którego poszła pytać o zbrodnie, potwierdził jej, że na pewno to Sowieci i o masowych grobach powiedział i rozstrzeliwaniach w głowę w potylice przez NKWD – wtedy dopiero uwierzyła.
Pisała listy przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż do męża, a córka kwiatki mu w nich kredkami rysowała, lecz żadnej nie dostali od męża odpowiedzi. Ostatni list pisali do MCK na święta 1942 r.
Tak mając swe kłopoty i strach, bo Gestapo nawiedzało za działalność w AK swych prawie dorosłych dzieci, dotrwała do końca wojny w Krakowie, choć synowie z końcem 1944 r. ukryli się na wsi, by nie być aresztowanym.
Kraków praktycznie nietknięty, w nocy jeszcze Niemców widziano, bano się wysadzenia miasta, ale w południe 18 stycznia 1945 r. już sowieckie wojska na ulicach ujrzała. Ludzie fetowali wyzwolenie, każdy szczęśliwy, że wolność , że żyje.
Było to z końcem wojny w kwietniu, do jej mieszkania NKWD zawitało. Pytali o jej synów, co w AK byli. Było to kilka razy zresztą, ona odpowiadała, że nie wie, że rok ich nie widziała i ostrzeżona matczynym instynktem nic poza tym nie mówiła. Przyszli znów i córkę jej Sowieci z NKWD też z nieznanych matce powodów szukali. Ona znów mądrze, że na zachodnie ziemie wyjechała, że jeszcze korespondencji z adresem nie dostała. Lecz oni dalej pytali tym razem, czy nie wie coś o swoim mężu, czy kto pytał o niego, czy Niemcy w tej sprawie ją gdzieś wzywali. Ona na to, że nie wie i znów mądrze, że od 1939 r. go nie widziała. Tak dzielnie instynktownie odpowiadała, bo u NKWD jak powiedziałeś jedno słowo nawet nieopatrznie, to tak bili, że sto następnych słów, powiedzieć już musiałeś!
Później UB ją nachodziło i nieraz wzywało – ona uprzedzona, mówiła to samo. Synowie potajemnie do Amerykanów się dostali, a córka Anna do rodziny dalszej do Rzeszowa uciekła z Krakowa.
Córka tam poznała starszego człowieka co z Londynu powrócił, a był 1947 r. już. On miał pełną wiedzę i broszury, gazety i książkę pierwszą wydaną w Anglii o Katyniu, o mordzie Sowieckim, także zdjęcia i dokumenty. Opowiedział jej to wszystko, co solidnie zbadał, wiele wyjaśnił, a także to jak Niemcy w 1943 r. w kwietniu zaprosili kogo mogli do Katynia w tym dziennikarzy, oficerów jeńców i polskie PCK, by pokazać bolszewicką zbrodnię.
Ruszyła wtedy propaganda w tym Gebbelsa. Wiedzieli Niemcy jak sprawę mordu użyć, by sojuszników podzielić. Lecz nawet nie było potrzeby, zachodni i tak cicho siedzieli, nie chcieli o tym mówić.
Trzy lata Stalin zwodził wszystkich w tym Sikorskiego, że pewnie oficerowie polscy do Mandżurii uciekli. Lecz po odkryciu masowych grobów i nagłośnieniu przez Niemcy zbrodni (jak jeden z generałów niemieckich po wojnie powiedział – to była jedyna prawdziwa rzecz co Niemcy głosili) w eter 15 kwietnia, pierwszy raz w sprawie mordu z moskiewskiego radia padły słowa „niemieckie zbiry faszystowskie, nie cofając się w tej potwornej bredni przed najbardziej łajdackim i podłym kłamstwem, za pomocą której chcą ukryć niesłychaną zbrodnię popełnioną, jak to teraz widać przez nich samych”. Radio mówiło w komunikacie o „jeńcach polskich, którzy od 1941 r. znajdowali się w rejonach położonych na zachód od Smoleńska na robotach budowlanych wraz z wieloma ludźmi sowieckimi, mieszkańcami obwodu smoleńskiego i że wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941r. po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska. Mordercy hitlerowscy nie ujdą słuszną i nieuchronną zapłatą za swe krwawe zbrodnie”.
Tak oto w imię przyszłej prawdy Sowieci siebie nazywali de facto mordercami i zbirami - co warto dziś pamiętać!
Słowa te w radiu przeciw Niemcom wymierzone jak bumerang przeciw rządowi londyńskiemu w dniu 19 kwietnia 1943 r. zostały obrócone. Wtedy to PRAWDA - komunistyczny ich dziennik, niezwykle ostro potępił nasz rząd na prośbę skierowaną do MCK o zbadanie mordu. Artykuł miał tytuł „Polscy pomocnicy Hitlera”, zawierał słowa ”oszczerstwo gwałtownie się szerzy, zanim wysechł atrament na piórach faszystowskich pismaków. Ohydne wymysły Gebbelsa i spółki na temat masowego mordu na polskich oficerach dokonanego przez władze sowieckie w 1949 r. zostały pochwycone nie tylko przez wiernych hitlerowcom służalców, ale co dziwne przez ministerialne kręgi rządu gen. Sikorskiego… Polscy przywódcy w niewybaczalny sposób poszli na lep chytrej prowokacji Gebbelsa i podtrzymali nikczemne kłamstwa, oszczercze wymysły katów narodu polskiego”.
Tu warto pamiętać, że sami siebie znów na przyszłość, nazwali katami narodu polskiego!
Co na to zachód? Angielska prasa i amerykańska nawet Stalinowi …
zawtórowały. New York Times napisał, że to „rząd Sikorskiego pomaga hitlerowskim oprawcom, podtrzymują ich oskarżenia o… masakrę” .Co za amerykańska zniewaga!
Times dodał, że to wszystko ”doprowadzi do krytycznego zwrotu w stosunkach polsko-sowieckich i tak burzliwych od początku wojny”.
Tak oto widać jak nasi sojusznicy na Sowiety „grały”, choć polscy lotnicy i marynarze za nich ginęli, po prostu nas zdradzili! Taka to wielka nauka płynie, bo tak z nimi było zawsze nie tylko w 1939 r.
Wtedy Churchill do Sikorskiego powiedział - ”Jeśli oni (oficerowie) nie żyją, nic nie może pan zrobić, co by im życie przywróciło” – tyle!
W czym rząd zawinił, że o pomoc do MCK się zwrócił, że Niemcy to wykorzystali i sami za cztery godziny też to uczynili? Zbrodniarz sowiecki tym został urażony? Że my razem z Niemcami? Pretekstu zbrodniarze szukali!
Po sześciu tygodniach po odkryciu grobów ppłk H. Szymański – oficer łącznikowy USA przy armii polskiej na wschodzie, przesłał amerykańskim przełożonym pogłębiony raport. Były w nim dokumenty, zdjęcia i oświadczenia kpt. Czapskiego, który był więźniem Starobielska. Z rozkazu Andersa, ocalony, szukał kolegów zaginionych. Po wielu bezskutecznych działaniach i zebraniu wiarygodnych informacji, ostatecznie stwierdził do Andersa, że „Sowieci zamordowali jego towarzyszy broni, bo byli pewni, że Polska nigdy się nie odrodzi”.
Szymański przekazując raport swoim zwierzchnikom do Waszyngtonu zawarł w nim także złowieszczy komentarz Berii jeszcze z 1941 r. „Zrobiliśmy błąd, zrobiliśmy wielki błąd”. Te słowa skierowane na jakimś spotkaniu do dyplomaty - mimowolnie!
Cóż – dogłębny raport Szymańskiego „utknął” gdzieś za czyjąś aprobatą w archiwach dokumentów rządu USA!
Kolejne fakty świadczące o destrukcyjnej roli rządu amerykańskiego wobec sprawy polskiej to, że nawet płk. van Vliet, jeniec niemiecki z afrykańskiej kampanii, w czasie prac MCK sprowadzony do Katynia, początkowo nie dowierzając Niemcom, a oglądając przestrzeliny czaszek, skrępowane drutem ręce polskich oficerów i łuski pochodzenia ich opisywane - świadczył wtedy do swoich ”Polaków zamordowali Rosjanie”. Pomimo i tego rząd USA nie uczynił nic dla sprawy Polskiej, nawet po zerwaniu stosunków dyplomatycznych z rządem Sikorskiego, który nadal wielbił Stalina! Prezydent Roosevelt nie wierzył nawet (może nie chciał wierzyć) swojemu przyjacielowi Georgowi Earlemu, wysłannikowi USA na Bałkany, który z całą determinacją zrelacjonował prezydentowi całą prawdę o Katyniu. Dał przy tym prezydentowi nowe dokumenty świadczące o tej sowieckiej zbrodni.
Od Roosevelta usłyszał - ”George, to wszystko niemiecka propaganda i niemiecki spisek. Jestem przekonany, że Rosjanie tego nie zrobili…”
Nieznane może fakty, ale dokumentują, że ci Amerykanie, którzy prawdę Rooseveltowi mówili o Katyniu nie awansowali lub byli w odległe miejsca od Europy wysyłani?
Earle nagle po tej rozmowie dostał przydział służbowy na wyspy… Samoa!
Tak i idąc dalej w tok myślenia pań Cieślewicz, Roosevelt wraz z Churchillem całkowicie Polskę w Teheranie i Jałcie zdradzili. Zbroili Sowietów, żywność dawali, by zaraz po wojnie, dozbrojone nowocześnie komunistyczne imperium, wiele krajów pochłonęło i im samym zagroziło.
Podejrzewały- matka z córką, że tak kazało robić międzynarodowe lobby braci, których pełno w NKWD i Ameryce było, a do tego sam Franklin i Winston? A sprawa Oświęcimia? Tematu tego nie chcę tu rozwijać!
Cóż, dopiero komisja kongresu USA z inicjatywy senatorów polskiego pochodzenia w 1952 r. wszystko obnażyła jak Ameryka Roosevelta, Churchill byli słabi, by Ameryka wreszcie zrozumiała u szczytu zimnej wojny, czym jest komuna! Lecz było już za późno o lat siedem dla Polski. Hańba po wsze czasy tym fałszywym aliantom, którzy nawet na defiladę zwycięstwa w Londynie w 1946 r., czwartego pod względem siły alianta nie zaprosiły.
Tak do końca życia hrabina Cieślewicz głosiła, tak też za niewyjaśnienie śmierci Sikorskiego, ich obwiniała!
Wspominała, że w Krakowie po zamachu w 1943 r. Niemcy ogłosili, że Sikorski to ostatnia ofiara Katynia. Mówili to Niemcy, nie sojusznicy – oni jak głaz o tym milczeli…
Pogarda jej dla tych aliantów do końca była wielka. Powiadała ciągle jak to Stalin w 1944 r. do przywódców Jugosławii powiedział, oskarżając Brytyjczyków, jakoby to RAF zestrzelił liberatora i w ten sposób zamordowali Sikorskiego. Wiedział o tym Churchill –też nie reagował. Stalin miał go już gdzieś, ten głowę w kołnierz chował.
Miała dokumenty o sowieckim superszpiegu w sztabie angielskim Kima Philbiego, co dokładnie wiedział o ruchach Brytyjczyków i z pewnością o trasie przelotu Sikorskiego. Do końca twierdziła, że Stalin w tym zamachu maczał palce…
Stalin był tak bezczelny w kłamstwie i bezkarności swojej, że w 1944 r. nakazał zbiórkę pieniędzy na jednostkę pancerną sowiecką, nazwaną … ”Mściciele Katynia”. Mówiła Anna, że to już szyderstwo samego diabła!
Żona kapitana i córka Anna rozległą rodzinę w Ameryce i Anglii miały. Prowadziły obszerna korespondencję, za co i z UB problemy miały. Pomimo zaproszeń, próśb rodziny o wyjazd na stałe, zawsze mówiły - „Polskami jesteśmy, przecież czy u zdrajców Amerykanów, czy Anglików mielibyśmy mieszkać?”. Do końca przestrogę Anna głosiła, że wstrętni zachodni alianci w 1939 r. oszukali Polskę w 1941 r. upadającego Stalina potęgą swych dostaw na nogi postawili, nic się nie nauczył, bo w latach dziewięćdziesiątych zgniłego kolosa na nowo w „złote banki” też ubrali. Kapitał Putinowi, to jak KGB dawali? On już przecież szczerzy zęby na nich jak kiedyś Stalin – nic historia ich nie nauczyła!
Z Merkel buduje układ dla Europy jaki już w 1939 r. mieli…
Dodam jeszcze, że wiele razy słyszałem od nich razem, że Katyń krwi ciągle wymaga, nie wierzcie im! I stało się, jakby przepowiedziały to co pod Smoleńskiem w 2010 r. było.
Anna wielką patriotką była, przed UB po wojnie do Rzeszowa uciekła, lecz ci nie zapomnieli o córce kapitana z Katynia. Wyobraźcie sobie co ona zrobiła w 1952 r. Napisała list do Stalina. Pytałem jak zaadresowała, ona prosto - Józef Stalin Kreml MOSKWA ZSRR. Napisała w nim, że jaka to komuna, skoro ona za to, że jej ojciec zginął w Katyniu przez bezpiekę jest szykanowana. Dodała za co? Za głoszenie prawdy, jaka tu w Polsce i Rzeszowie demokracja, jakie to państwo robotników?
Domagała się też przydziału mieszkania, bo uzasadniała, że z Niemcami jej rodzina walczyła, a Komitet Wojewódzki PZPR ją ignoruje. I co myślicie?
Za dwa miesiące list przyszedł od Stalina, czy z jego podpisem? Pisze w nim, że sprawę przekazuje władzom Polski, by ją załatwili. Napisane było, że ”wajna była” , że „mnoga waszych i naszych pagibło” - i słał pozdrowienia -”pazdrawlajem was tawariszczka Anna ”. A przecież ona w żadnej partii nie była.
Co za huk zrobił się w rzeszowskim komitecie wtedy – prosili ją, by nie pisała już więcej, dali mieszkanie i UB nie nachodziło więcej. Historia rzeczywiście niezwykła, bo córka miała charakter i swe zdanie. Tak jak w Krakowie wózek z Tandety targała, tak i żadnej władzy się nie bała, bo jak co, to wszędzie skargi na krzywdę ludzką pisała.
Cóż więcej pisać mogę o rodzinie patriotów Cieślewiczów. Mieli na Zachodzie stanowiska, wspierali Polonię w fundacjach i ubogich, bo to córka i rodzina z kręgosłupem ojca, bohatera z katyńskiego grobu. Jeden z Cieślewiczów był nawet dyrektorem w NASA. Jeszcze dodam jak z Anną babcią, od prawie trzech lat nieżyjącą, razem przez lata ubogim, świąteczne paczki robiliśmy z własnych pieniędzy. Mówiła zwykle do mnie – „Nie goń za pieniądzem, to niemiłe Bogu” - i „farsą historii- nowej komuny, okrągły stół"- nazywała.
Jakże to przykre, że ta kobieta przed śmiercią przeniosła się na wieś do małego drewnianego domku, tam umarła, a za trumną tej wielkiej patriotki szedł kondukt… kilka osób!
A sygnet jej ojca, zamordowanego kpt. Władysława Cieślewicza, wydobytego przez Niemców w 1943 r. z katyńskiego grobu i oddany w tym samym roku jego żonie… mam ja - trzymam go właśnie w ręku…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6088 odsłon
Komentarze
Te słowa dla ociemniałych babci Anny przesłane
26 Marca, 2013 - 20:24
By ich dusze ze zła zostały odetkane
Zdrajców w anglosasach widzieć to nasza konieczność
Ich pochłonie za zdrady piekło na wieczność
Przyjaciół nie mamy ,z wyjątkiem Węgierskiej braci
Niech każdy Polak pamięta i nie bogaci
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
żydostwo ,roosevelt ,rosja,
30 Marca, 2013 - 13:35
prof Rycho:
Pięknie ,dziś przeczytałem idodam tu dla uzupełnienia wypowiedz z lat 40" kata narodu Polskiego -ŻYDA Jakuba Bermana,ktoremu Jaruzelski order nadał:
"Podobny przypadek współdziałania Żydów całego świata, wyznających dwie rożne koncepcje ustrojowe - komunizm i kapitalizm - zaistniał w ostatniej wojnie. Dwa największe mocarstwa światowe, całkowicie kontrolowane przez Żydów i będące pod ich wielkim wpływem, podały sobie ręce.
Trud Żydów pracujących wokół Roosevelta doprowadził do tego, że USA wspólnie z ZSRR wystąpiły zbrojnie do walki przeciwko Europie środkowej, gdzie była kolebka nowej idei, opartej na nienawiści do Żydów.
Zrobili to Żydzi, gdyż wiedzieli, że w przypadku zwycięstwa Osi, a głównie hitlerowskich Niemiec, które doskonale przejrzały plany polityki żydowskiej, niebezpieczeństwo rasizmu stanie się w USA faktem dokonanym i Żydzi znikną z powierzchni świata.
Dlatego też Żydzi sowieccy poświęcili dla tego celu krew narodu rosyjskiego, a Żydzi amerykańscy zaangażowali swoje kapitały.
Należy się liczyć z dalszym napływem Żydów do Polski, ponieważ na terenie Rosji jest jeszcze dużo Żydów.
Przed wkroczeniem Niemców, w poszczególnych miastach ZSRR było kilka skupisk Żydów polskich: Charków - 36.200, Kijów - 17.800, Moskwa - 53.000, Leningrad - 61.000, w zachodnich republikach 184.730.
Żydzi skupieni w tych ośrodkach to przeważnie inteligencja żydowska, dawne kupiectwo żydowskie. Element ten jest obecnie szkolony w ZSRR. Są to kadry budowniczych Polski - tzn. zgodnie z projektem Politbiura - fachowcy ci obsadzać będą najważniejsze dziedziny życia w Polsce, a ogół Żydów będzie rozlokowany głownie w centrach kraju.
Stara polityka żydowska zawiodła. Obecnie przyjęliśmy nową, zespalającą cele narodu żydowskiego z polityką ZSRR. Podstawową zasadą tej polityki jest stworzenie aparatu rządzącego, złożonego z przedstawicieli ludności żydowskiej w Polsce".
prof Rycho