Prawda czasu i prawda ekranu
Bardzo mnie ucieszyła wiadomość, ze znany i ceniony obrońca praw człowieka pałkownik Władimir Władymirowicz Putin wysyła swojego przedstawiciela do Polski, by zajął się „pilnowaniem tego, by nie łamano praw człowieka, w tym i człowieka rosyjskiego”. Nie jestem w tej radości odosobniony, bo „organ” od razu sufluje co by się cieszyć, bo Wołodia wysłał „człowieka niezależnego i bezstronnego”. I dodaje: „trudno byłoby znaleźć bardziej godnego zaufania emisariusza Rosji niż przewodniczący prezydenckiej Rady Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka.” Wyjątkowo się zgodzę, bo dajmy na to takiej Anny Politkowskiej i kilku innych uże niet w Rosiji więc rzeczywiście trudno by znaleźć.
Zasługi obrońcy praw człowieka z Kremla w Syrii został ostatnio doceniony przez Panią Clintonową. Cóż, każdy orze jak może, Wołodia dostarcza Assadowi helikoptery, żeby ten mógł sprawnie masakrować swoich obywateli, szef Pani Clintonowej jak przystało na laureata pokojowego Nobla masakruje cywilów przy użyciu dronów. Trzeba iść z duchem czasu. Jak tam z tymi cywilami było, tak tam było, ważne, że zgodnie z zapowiedzią Izaaka Singera Polska jest upokarzana. Burak Burakowicz przeczytał z teletomptera co mu tam jakiś starszy brat w wierze narychtował. Bolshevik Broatcast Corporation pokazała ukraińskich banderowców na dowód, że Polsce jest antysemityzm, a Russia Today jakieś biegnących klaunów na dowód, że i rusofobia też. Jest prawda czasu i prawda ekranu.
Podejrzewam jednak, że po powrocie z delegacji służbowej z Polski rosyjscy „kibice” nie dostaną premii, bo cytując klasyka były z nich d… nie prowokatorzy. Z trudem dało się zmontować jakie migawki z „burd”, 20 osób zostało rannych, z czego 16 to Polacy. Wiadomo napadli na Rosjan, a potem się pobili między sobą o kolejność kopania. Podobnie mało się redaktory z zaprzyjaźnionych mediów nie pobiły o to kto bardziej Rosjan przeprosi. Jak już się naprzepraszały przypomniała sobie pani Wielowiejska, że o zgrozo nikt się Kaczorem nie zajął i zażądała, żeby tenże zwołał konferencję i potępił swojego przyjaciela Starucha. Staruch co prawda żadnego Rosjanina nie skopał, bo zażywa wywczasu na państwowym wikcie, ale jest prawda czasu i prawda ekranu.
Ileż było tłumaczenia durnej prawicowej hołocie, że się na dyplomacji nie zna, gdy wypomina, Tuskowi, że kandydatowi na francuskiego prezydenta kazał całować klamkę, albo gdy chcieli, żeby od Buraka Burakowicza Husseina zażądał przeprosin. Toż nie wiecie durnie, że premier rozmawia z premierem, a prezydent z prezydentem, a ryby nożem się nie kroi, kieliszka królowej nie podp… (a nie, to akurat jest dopuszczalne). Obrońca praw człowieka z Kremla tak się zezłościł, na pobicie jego poddanych, że olał zasady zadzwonił do tego, kto coś tam w Polszu może (bez przesady, ale jednak tak). Podobno wywlekali Graś z Arabem biednego Płemiera z szafy i do telefonu zawlekli, żeby Batiuszka mógł obsobaczyć. Obsobaczył jak należy, a szczękający ze strachu Płemier groźnie kiwał w tym czasie palcem w bucie, że jak nie zwrócicie wraku to hoho!
Na koniec Palikociarnia list do cara napisała, że winne jest "środowisko związane z PiS, Radiem Maryja oraz (ruchem) Solidarni 2010". Jakby on sam nie wiedział. Ciekawe czy Pan Biedroń zastanowił się czy przypadkiem wśród miłujących pokój kibiców nie ma kilku OMONowców, którzy kilka tygodni wcześniej rozpędzili i spałowali rosyjskich miłośników wkładnia tłoka do rury wydechowej. Penie nie, jest prawda czasu i prawda ekranu.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 840 odsłon