Jaki kryzys? Już mamy odbicie.

Obrazek użytkownika Recenzent JM
Kraj

Słysząc ostatnie przemówienie Premiera Kaczyńskiego w Sejmie RP, trudno byłoby logicznie myślącemu człowiekowi znaleźć jakąś celną ripostę. Toż to była, jakby relacja na żywo z sytuacji w kraju – bolesna, aż do bólu.

Skąd wziąć jakieś przeciw-argumenty, co sensownego powiedzieć na swoją obronę, jak zdeprecjonować cokolwiek z tego, co powiedział Jarosław Kaczyński? Jak przeanalizować te wszystkie wypowiadane z pamięci liczby i dane? W pamięci się nie da, a tablet miał Pan Prezes. A i tak przecież najpierw trzeba by z tego cokolwiek zrozumieć. Następnie mieć przynajmniej podstawową wiedzę o tych sprawach, które zostały w przemówieniu Pana Prezesa poruszone.
Tu nie wystarczy spytać o cenę jabłek.

Zwyczajny, szary człowiek nie dałby sobie z tym rady. Ale „mąż stanu”, „najlepszy Premier ostatniego dwudziestolecia” i m. in.: „Europejczyk roku 2011” oraz laureat „Nagrody Karola Wielkiego”?
Dla takiego to powinna być „kaszka z mleczkiem”. Zachował się jak przystało na kawalera Orderu Słońca Peru - wszedł na mównicę i wszystkich olśnił. Zaś w odpowiedzi na argumenty Jarosława Kaczyńskiego wygarnął mu, jak kolega - koledze z piaskownicy. Mniej więcej w takim stylu, że jest brzydki, bo nie kocha Polski i psuje jej wizerunek.
Jak widać można prosto i dobitnie. A że bez sensu? Czy to pierwszy raz?

Przyznam się, że jak słyszę takie przemówienia, to zaczynam się martwić. Jak czytam artykuły specjalistów od ekonomii, tych nie związanych z rządem – ogarnia mnie przygnębienie.
A jak słyszę wypowiedzi Jana Antonego Vincenta-Rostkowskiego, który w Polsce nazywa się po prostu Jacek Rostowski, o tym, że nie ma się co martwić, bo wkrótce nastąpi „odbicie”, to zaczynam się bać. Bo gdy te słowa porównuję z doniesieniami niektórych mediów i z tym co obserwuję wokół siebie, to mam coraz większe przekonanie, że naprawdę, to już odbiło.
I nie tylko ministrowi Finansów.
Rozumiem, że minister się nie martwi. Też byłbym oazą spokoju, gdybym miał w Wielkiej Brytanii odłożoną kasę i jeszcze na dodatek brytyjskie obywatelstwo. Ale nie mam.
Postanowiłem więc się pocieszyć, przyswajając sobie obraz tej rzeczywistości, którą przedstawiają czytelnikom największe portale internetowe – WP.PL, Interia i ONET.
Gdzie znaleźć pocieszenie w sprawie stanu polskiej gospodarki, jeśli nie właśnie tam, na ich stronach biznesowych?

Na „Interii” znalazłem m. in. informację, że na koniec lutego stopa bezrobocia wzrosła do 14,4%.
Liczba zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła do 2 337 369 osób. Czy dacie wiarę, że w tej sytuacji minister Pracy i Polityki Socjalnej użył słów, że ten wzrost to „najlepszy wynik” w ciągu ostatnich pięciu lat i nie chodziło mu o to, że „najwyższy”?
Dalej znalazłem artykuł o tym, że 430 biur podróży jest zadłużonych, a jedno już ogłosiło upadłość. Mamy początek marca – nie wiem, czy przypadkiem Ministerstwo Gospodarki nie ogłosiło jakiegoś konkursu w zakresie tego, które biuro upadnie najszybciej?
„Interia” podaje też, że skumulowana wartość sprzedaży oferty letniej biur podróży jest aż o 23,9% niższa niż przed rokiem.
Znalazłem też informację, że wydatki samorządów w zeszłym roku spadły o 17% (tj. o 7 mld. zł.) w stosunku do roku 2011. Dyrektor Związku Powiatów Polskich prognozuje, że inwestycje samorządów będą przynajmniej do roku 2014 mniejsze o 30 miliardów zł. rocznie.
Nie pocieszył mnie też portal WP.PL.

I byłbym się pewnie już załamał psychicznie, gdyby nie niezawodny ONET. Tam żadnego śladu, że jest jakiś kryzys. Jest o bogatych kobietach w Polsce i o nowych miejscach pracy. W tematyce biznesowej trafiłem na tytuł:
„Duże inwestycje. Szansa na tysiące miejsc pracy”. Szansa na tysiące miejsc pracy - czyż nie jest to odpowiedź na przemówienie Premiera Kaczyńskiego i na mój pesymistyczny stan?
Od razu sięgnąłem do artykułu. Po „kliknięciu” pokazał się artykuł zatytułowany:
„Strefy ekonomiczne mogą dać nawet 4 tysiące miejsc pracy”
No tak. Z tysięcy miejsc pracy zrobiło się - 4 tysiące. Trochę zrzedła mi mina, ale faktycznie portal nie skłamał. Cztery tysiące – to też tysiące. Artykuł zaś zaczyna się tak:
„W czternastu polskich strefach ekonomicznych może powstać nawet 4 tys. nowych miejsc pracy. I to w pierwszym rzucie. To możliwy efekt dziewięciu nowych dużych inwestycji w których rozmowy wciąż się toczą...”

Dziwne myśli kłębią mi się teraz w głowie. Aktualnie toczą się różne rozmowy – nawet o szczawiu i śliwkach mirabelkach. Czy z tego będą miejsca pracy, lub mniej niedożywionych dzieci? Nie wiem. Portal pisze, że: „...może powstać nawet 4 tys. nowych miejsc pracy. I to w pierwszym rzucie.”
Ile może powstać tak samo rzeczywistych miejsc pracy w następnych „wrzutach” portalu? – Tego chyba nie wie nikt.

Brak głosów

Komentarze

(i w tym stanie tkwię po dziś dzień), gdy w bodaj pierwszym wystąpieniu po tragedii smoleńskiej premier (z przeproszeniem) Tusk oświadczył, że on ufa Rosji.
Od tej chwili już mnie nic nie zaskoczy, nie zdziwi.
Marzę o chwili, w której mogłabym wziąć udział w jakimś talk-show z w/w Tuskiem i zadać mu pytanie: skąd, wziąwszy pod uwagę nasze "przygody" z Rosją na przestrzeni wieków wywiódł swoje zaufanie do tej dziczy.
Wybacz, że zboczyłam z tematu, ale to tak trochę na temat Twoich zdziwień i zasępień.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#341680

    Płemieł nie zna historii! 12 marca  w Amicusie (dom parafialny przy ul.Hozjusza 2) - przy Kościele pod wezwaniem św. Stanisława Kostki    odbędzie się kolejny wykład profesora Andrzeja Nowaka z cyklu - stosunki polsko-rosyjskie. Wstęp wolny. Płemieł ma w nosie historię. Tym bardziej  bądżmy dokształceni. I przeczytajmy profesora Nowaka "Strachy i Lachy".

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#341696

Wasal,sługus,i sprzedawczyk zawsze będzie POkazywał swoje od danie wobec swego pana Moskiewskiego,a ryży i bul biją POkłony Moskalowi,aż dudnienie słychać w Polsce.

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1
#341829