Gorsi od Ewy Kopacz?

Obrazek użytkownika Recenzent JM
Kraj

„To najgorszy minister zdrowia w odrodzonej Polsce”

Tak o ministrze Arłukowiczu wypowiada się w wywiadzie dla radia RMF-FM były szef Instytutu Reumatologii Andrzej Włodarczyk. Pan Włodarczyk mówi jeszcze:
„... jeśli chodzi o kompetencje mogę powiedzieć, że większość moich kolegów medyków śmieje się, jak słucha tego, co mówi pan minister Arłukowicz.”
Nie wiem, co myśleć. Wygląda na to, że Premier Tusk podkupił z ław poselskich SLD nie lekarza i menadżera, ale kabareciarza, który potrafi swoimi wypowiedziami pobudzać do śmiechu (przynajmniej szerokie grono kolegów byłego szefa Instytutu). Trudno w to uwierzyć, bo przecież pamiętamy pana ministra z czasów jego występów w sławetnej komisji „hazardowej”. Chyba, że wtedy tylko grał „złego szeryfa” i potrafi być przekonujący również w innym, nieco lżejszym repertuarze.
Chociaż, z drugiej strony myślę, ze chorzy, w odróżnieniu od medyków, raczej się nie śmieją. Może to się da jakoś pogodzić?
Nie potrafię jednak sobie wyobrazić, by ktoś mógł być gorszym ministrem od Ewy Kopacz. Wyobraźnia już nie ta sama, co kiedyś.

W radiu TOK FM wypowiedział się z kolei Minister Boni. Oto fragment tej wypowiedzi (za wpolityce.pl):
„To, co się dzieje z jednej strony na różnych forach – i oczywiście żadnej cenzury, nikt tu nie będzie niczego blokował, tak? Tylko po prostu trzeba troszkę inną normę wprowadzić. Tego, co się dzieje na forach, jak powiedziałem, ale też tego, co się dzieje podczas niedzielnych kazań w wielu kościołach, gdzie też padają słowa deprecjonujące, i to w sposób poza normą, polski rząd – takie sygnały przecież także docierają.”
Przyznam się, że nie wszystko zrozumiałem. Czy w ogóle da się jeszcze zdeprecjonować ten rząd? Sprawdziłem w Słowniku Języka Polskiego i wygląda na to, że chyba nie bardzo.
Wg słownika „deprecjonować” - znaczy „powodować, by to, co powszechnie szanowane, cenione, było odbierane jako mniej wartościowe”. No nie wiem. Moim zdaniem, czegokolwiek by o rządzie platformy nie napisać, czy czegokolwiek nie powiedzieć – nawet na niedzielnym kazaniu, to jego wartości nie da się już umniejszyć. Ten rząd już dawno zdeprecjonował wszystko to, co było w Polsce powszechnie szanowane i cenione. Czy w ogóle można go jeszcze w jakiś sposób z tym, co powszechnie szanowane i cenione kojarzyć? Chyba, że Ministerstwo Cyfryzacji wymyśliło jakąś nową definicję słowa „deprecjonować” i teraz ona będzie wyznacznikiem tej „normy”, którą chce wprowadzać Pan Minister.
A swoją drogą to był by dość ciekawy eksperyment. Kapłan wygłaszający niedzielne kazanie z komórki - odczytując na głos przysłane przez ministerstwo SMS-y, których biedny kapłan nie jest w stanie zablokować.
Jak powiedział Minister Cyfryzacji – „nikt tu nie będzie niczego blokował”. Chyba wie co mówi? Paradne!

Skoro się zmówiło o dwóch ministrach rządu PO, byłbym nie w porządku, gdybym pominął Pana Premiera Tuska, który ustosunkował się do tego, co się dzieje ostatnio w tzw. służbie zdrowia.
W typowy dla siebie, niezwykle celny sposób skomentował to tak:
„Mamy sytuację dość typową pod koniec każdego roku – wtedy, kiedy rozpoczyna się bój w każdej jednostce.”
To, że taka sytuacja w służbie zdrowia za rządów PO jest typowa, to już wiemy od dawna.
Ale wreszcie sam szef rządu wypowiedział się na ten temat i uspokoił obawy chorych. Nic złego się nie dzieje, to tylko „rozpoczyna się bój w każdej jednostce”.
Zastanawiam się, czy hasło: - „wszyscy do schronu” było by tu na miejscu?
Czy ktoś może być gorszym ministrem od Ewy Kopacz?
Nie wiem. Teraz już naprawdę nie wiem.

Brak głosów