Pospieszalski: PAP kłamie! Na Węgrzech MTI do 2010 r kłamało!

Obrazek użytkownika Roland von Bagratuni Budapeszt
Świat

Pospieszalski: PAP kłamie! - pod tym tytułem Niezależna opublikowała wspaniały artykuł kol.red.Jana Pospieszalskiego. Wcale się nie dziwię, że kłamie! Przecież PAP jako Polpress powstał dzięki inicjatywie zdrajców narodu z Moskwy: Związku Patriotów Polskich w 1944! Jej siedzibę w 1945 r przeniesiono do Warszawy i stała się jednym z narzędzi propagandy PRL i PZPR obok Trybuny Ludu i wojewódzkich szczekaczek partyjnych! "Dziennikarzami" i "korespondentami" mogły być tylko takie osoby, które po drobiazgowej filtracji, rekomendowane były przez Urząd Bezpieczeństwa, KC PZPR oraz Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego! Ilu z tych śmieci (i ich synalkowie czy córunie) pozostało tam do dzisiaj - nie wiadomo! Ale jedno jest pewne: wielu!

Na Węgrzech za komuny i II komuny (rządy Gyuli Horna, Pétera Medgyessyego, Ferenca Gyurcsánya i Gordona Bajnaiego) było podobnie: do agencji prasowej Magyar Távirati Iroda (MTI), redakcji Népszabadság i wielu-wielu innych, przyjmowano na etat dziennikarski tylko osoby bardzo surowo przefiltrowane, z listami polecającymi (lub nakazem pracy) z bezpieki, KC partii oraz Biura Prasowego Rządu! Dopiero II rząd Viktóra Orbána pozbył się tych śmieci w bardzo sprytny a zarazem praktyczny sposób: agencję MTI połączono z Magyar Televízió, Duna Televízió oraz z Magyar Rádió! Spowodował to pozbycie się nadmiaru pracowników! Tych czerwonych. W ten sposób radio i telewizja bezpłatnie korzysta ze wszystkich biuletynów i serwisów prasowych MTI i na odwrót: korespondenci radia i telewizji pracują również dla MTI! Sprawa nie odosobniona! Reuter, AFP i inne agencje albo mają własną stację telewizyjną i radiową, albo "ubocznie" produkują migawki filmowe dla dzienników telewizyjnych!

Viktor Orbán właśnie z tego powodu skodyfikował również Kodeks Prasowy, bowiem do dzisiaj jeszcze ogromna ilość dziennikarzy węgierskich to albo/i agenci bezpieki czy propagandziści partyjni czy bachory tych kanalii - agentów obcego mocarstwa! Do nich najbardziej odnosi się to stwierdzenie, które w przypływie szczerości, cynicznie i dumnie powiedział w 2006 r w Balatonöszöd była głowa węgierskiego KOMSOMOŁU - Prezes Węgierskiej Partii Socjalistycznej, premier Ferenc Gyurcsány: „kłamaliśmy rano, w południe i wieczorem, w dzień i w nocy, miesiącami, latami, wszystkich oszukaliśmy i przez fałsz dorwaliśmy się do władzy“!

Nic dziwnego, że po tym cyniźmie Węgrzy zaczęli non-stop demonstrować, żądać dymisji Gyurcsánya, co doprowadzło do przejęcia władzy przez jego marionetkę - pospolitego przestępcy Gordona Bajnaiego! Bajnai okradł kilkuset hodowców gęsi, nie płacąc złamanego szeląga za odebranie od nich setek tysięcy gęsi na ubój! Wynik: kilkudziesięciu hodowców z rozpaczy popełniło samobójstwo! Zresztą nie tylko Bajnai jest złodziejem, ale prawie wszystcy bossowie WSP - spadkobierczyni prawnej, moralnej i finansowej WSPR, która z kolei była spadkobierczynią stalinowskiej Węgierskiej Partii Pracujących, a ta "firmy-córki" Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego: Komunistycznej Partii Węgier!

Po upadku komuny na Węgrzech w prasie nic się nie zmieniło! Większość redakcji do 2010 r była szczekaczkami czerwonych nazistów! O WPS i o swoich pisali bardzo pięknie, a byłą antykomunistyczną opozycję, partie prawicowe i ich polityków obrzucali stekiem wierutnych kłamstw, nazywając ich "faszystami", "nazistami", "skrajnie-prawicowymi", "kłamcami" itd. Przygadał kocioł garnkowi! Po dojściu do władzy II rządu Orbána ustokrotnili potok obelg i kłamstw! Tacy byli opozycjoniści, jak ja, których na polecenie wydane przez bezpiekę jeszcze w 1987 czy 1988 r - uczynili ofiarami wieloletniej, systematycznej kampanii zniesławiającej lub/i podśmiechujkowej.

Nic więc dziwnego, że prawicy znudziło się to wszystko i nowy Kodeks Prasowy bardzo mądrze ukrócił te przestępstwa bolszewickie! Bo cóż z tego, że zniesławiona osoba wniosła do sądu pozew przeciw takiej czy innej redakcji czy dziennikarzowi, sędzia - swój człowiek, czyli również albo/i agent bezpieki i funkcjonariusz partyjny, czerwonego nazistę wybielił, a opozycjonistę-prawicowca skazał! Ile miałem takich procesów o zniesławienie przeciwko różnym szumowinom - czerwonym nazistom, którzy mnie zniesławiali! Nigdy nie wygrałem sprawy! I nie tylko ja. Wielu innych ofiar tych czerwono nazistowskich zbirów!

Sprawa czerwonych nazistów powinna stać się wreszcie nie tylko tematem obrad w Brukseli i w Strasbourgu, ale problemem który tylko w jeden jedyny sposób można rozwiązać: wszystkie partie i organizacje komunistyczne czy z taką przeszłością (be względu na to, jak sfałszowali swój rzeczywisty charakter pic-nzwą i w Statucie) powinny zostać zabronione, a ich funkcjonariusze najmniej do drugiego pokolenia powinni być odizolowani od spraw publicznych! Dokładnie tak, jak to w 1945 r stało się z partiami hitlerowskimi i jej funkcjonariuszami oraz z gestapowcami i esesmanami! Jeżeli do tego bardzo szybko nie dojdzie, można spodziewać się, że czerwoni naziści jak kameleony wbudują się do partii prawicowych i władz Europy i od środka zaczną je rozwalać, tak jak to stało się na Węgrzech z wieloma partiami prawicowymi! Dzięki nim znikło Węgierskie Forum Demokratyczne, Węgierska Niezależna Partia Drobnych Rolników, Narodowa Partia Chłopska, Węgierska Partia Sprawiedliwości i życia i inne!

Szczęść Boże!

Brak głosów