Upadek całkowity Lecha Wałęsy
Trzydzieści jeden lat temu byłem bardzo blisko uroczystości odsłonięcia w Poznaniu Pomnika Ofiar Czerwca 1956 roku, na placu Adama Mickiewicza. Wysłuchałem wtedy bardzo dobrego przemówienia Lecha Wałęsy. Pomyślałem sobie, że ma autentyczny dar zjednywania sobie tłumów. Jego zwolennicy twierdzą do dziś, że on to on, wciąż taki sam, nieokiełznany, sam sobie sterem i żeglarzem, po prostu trybun, człowiek historia, człowiek legenda.
Nic z tej legendy nie ma, nic nie ma z tamtego Wałęsy, nie ma żadnego trybuna, a jego wypowiedzi nie mają nic wspólnego z pokojowym Noblem, który przyznano mu jako wyraz uznania dla ruchu „Solidarności”. Dla Anny Walentynowicz, dla zamordowanych w stanie wojennym górników, dla tysięcy ludzi broniących wolności słowa w Polsce, dla samej idei Solidarności zrodzonej w Sierpniu 1980 roku, niespotykanej wcześniej w państwach bloku komunistycznego, wyjątkowej w skali świata. Za to był ten ważny dla Polski Pokojowy Nobel. W żaden sposób nie warto moim zdaniem użalać się nad losem elektryka z Gdańska, że coś tam mu się teraz pomieszało, że nie wie co mówi, że taki już jest, że trzeba mu jakoś wybaczyć. W głębi duszy to ja mogę, po chrześcijańsku, Wałęsie wybaczyć, ale na tym koniec.
Koniec na tym, ponieważ Lech Wałęsa nadal jest osobą publiczną, byłym prezydentem RP. Jego wypowiedzi są oceniane i w Polsce, i poza jej granicami. Być może z coraz mniejszą uwagą i powagą, ale jednak. Dziś w radiu Zet były lider NSZZ „Solidarność” powiedział w rozmowie z Moniką Olejnik:
„Ja proponowałem od początku: zróbmy wspólną mogiłę. Oni razem zginęli, więc pochowajmy ich w jednym miejscu, ustawmy tam trumny, a nawet zbudujmy mauzoleum, żeby można było do każdego dojść. Ale mnie nie posłuchano”
Rzeczywiście, Donald Tusk popełnił błąd. Jak przewidujący był dawny lider „Solidarności”, że będą kłopoty z tym, kto spoczywa w jakiej trumnie. Wystarczyło zdaniem Wałęsy zrobić dla wszystkich 96 ofiar Katastrofy Smoleńskiej (Zamachu Smoleńskiego) zbiorową mogiłę. Że też nie usłyszeliśmy o tym tak donośnie w momencie, gdy trumny z ciałami ofiar lądowały na Okęciu. Że też nie przekonał do tego Donalda Tuska sam Wałęsa, przecież jest dla niego ikoną i autorytetem. Skoro mówił o tym komuś, to znaczy, że chyba jednak premierowi, a nie do obrazu z własną facjatą.Niepotrzebne byłyby wtedy nawet sekcje zwłok, identyfikacje ciał, przecież wszyscy byliby razem.
Lech Wałęsa nie powinien w sprawach publicznych wypowiadać się już do końca swoich dni. Nie dlatego, że nie można. W Polsce, wszystko, co służy opluciu ś.p. Lecha Kaczyńskiego, obrażaniu tradycji i polskości, jak najbardziej można i jest nadal wskazane. Wałęsa jest jednak depozytariuszem tytułu noblowskiego przyznanego całej „Solidarności” i dlatego powinien w końcu zamilczeć, także dla własnego dobra. Powinien zamilczeć, bo poza zasługami – własnymi i sobie przypisywanymi - ma nierozliczony z Polską i Polakami rozdział współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, potwierdzonej badaniami historyków, skrywanej przez niego skrzętnie, której symbolicznym i jakże wymownym wyrazem są kartki wyrwane z teczki SB.
Trudno się wręcz odnosić do dzisiejszej, skandalicznej wypowiedzi Lecha Wałęsy. Powiem więcej, nawet nie warto, bo przecież można byłoby ją ośmieszyć bez reszty, ośmieszyć samego jej autora. Jednak nie w tym rzecz. Problem w tym, że były prezydent, dla części opinii publicznej już tylko „Bolek” (na co sam zapracował) z lubością wręcz dolewa oliwy do ognia, myśląc zapewne, że w ten sposób wspiera obóz rządowy, samego Tuska, no i oczywiście siebie. O ile dziesięć, piętnaście lat temu, funkcjonował jeszcze w przestrzeni publicznej mit wielkiego Lecha Wałęsy, to przez ostatnie lata on sam, skutecznie, wręcz perfekcyjnie, ten mit zniszczył raz na zawsze. Tragikomiczne, a właściwie to komiczne jest to, że zniszczył ten mit w służbie dla Donalda Tuska, który pociągnie go razem ze sobą na dno.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2937 odsłon
Komentarze
@grzechg
21 Września, 2012 - 11:51
Tytuł Twojego tekstu i jego "bohater" nieodparcie kojarzy mi się z tytułem powieści Witkacego "622 upadki Bunga". Lech Wałęsa w zasadzie nie robi nic innego...tylko upada, upada, upada. Nawet nie udaje, że się podnosi. Tylko się obnosi.
Pozdrawiam
Lech "622 upadki Bunga-Bunga" Wałesa? Przypominam, że ta
21 Września, 2012 - 12:16
łajza nie przyjechała na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego. Tragi-groteskowość tego człowieka zasługuje na kolejnego Nobla. W kategorii Dupka Wszech Czasów.
HdeS
HdeS
@HdeS
21 Września, 2012 - 12:20
Tragiczna groteskowość? To moim zdaniem nie oddaje istoty osobowości noblisty. Noblista jest dla mnie po prostu małym człowiekiem. Tak małym, że nie zasługuje nawet na przymiotnik "tragiczny".
Z tą "tragicznością" to nie o niego chodzi tylko o nas. On jest
21 Września, 2012 - 16:32
tylko groteskowy. Chociaż czasem jak się zastanowię, to wychodzi mi że on nawet groteskowy nie jest. Nie wiem co jest niżej.
HdeS
HdeS
@HdeS
21 Września, 2012 - 16:35
No, właśnie! Ja też nie wiem :-).
Odp.
21 Września, 2012 - 12:21
No to Bingo!
Taki tytuł jak najbardziej chodził mi po głowie, ale ekshumacje są tak poważnym i traumatycznym dla rodzin wydarzeniem, że odpuściłem.
Pozdrawiam serdecznie
Odp.
21 Września, 2012 - 12:21
No to Bingo!
Taki tytuł jak najbardziej chodził mi po głowie, ale ekshumacje są tak poważnym i traumatycznym dla rodzin wydarzeniem, że odpuściłem.
Pozdrawiam serdecznie
@grzechg
21 Września, 2012 - 12:28
Rozumiem Twoje motywy.
Ale 32 lata temu uczestniczyłem w uroczystościach odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców. Już wtedy miałem pewne wątpliwości co do przywództwa Lecha Wałęsy. Ale gotów go byłem bronić zębami i pazurami. Tak jak napisałem w odpowiedzi @HdeS - on jest mały, przerażająco mały, mały tak, że nie odda tego żadna metafora :-(.
Serdeczności
Upadek Lecha Wałęsy ?
21 Września, 2012 - 13:22
Jako członka Solidarności na pewno tak.
Natomiast,agent TW "Bolek" na pewno żadnego upadku nie miał.Chłopina wykonuje to do czego, spece od SB, przyuczyli.
Ot i wszystko.
Postać warta zapomnienia,lecz zdrajcy tak czy owak zapłacą najwyższą cenę.
Bywszy Prezydent.
21 Września, 2012 - 13:26
Aż ciśnie się na usta określenie, że mieliśmy za Prezydenta DURNIA, tak durnia w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Po latach i my wyszliśmy na durni za to że głosowaliśmy na niego, tylko wtedy mieliśmy wiarę że będzie inaczej no i nie wszystko o Bolku było wiadomo, jak mógł tak zacierał za sobą ślady i niszczył niewygodnych świadków.
Jedną tych które niszczył była śp.Anna Walentynowicz-"Solidarność", na wskroś uczciwa i autentyczna działaczka związkowa, w odróżnieniu od Bolka karierowicza i bufona, który na plecach ówczesnego związku Solidarność piął się w górę.
Dzisiaj, kiedy NSZZ Solidarność rozszyfrował agenta Bolka, ten nikczemnik na celownik niszczenia wziął już nie tylko ludzi ale i sam związek nie zdają sobie sprawy z tego, że robi z siebie kretyna.
To ya.
To ya.
Pierwszy buc Rzeczypospolitej
21 Września, 2012 - 14:08
były preżydent ma godnego następce Bronka Bul-Komoruskiego.
Gdyby był mądry,
21 Września, 2012 - 18:31
to nie przyjął by propozycji zostania prezydentem wiedząc, że nie ma do tego żadnego przygotowania. Człowiek mądry powinien zdawać sobie sprawę z tego, że to nie jest funkcja prezydenta piaskownicy tylko dużego, poważnego państwa. Już wówczas sam na dzień dobry tym się zdyskwalifikował. Chyba zdawał sobie sprawę z tego, że wszelkie decyzje będą podsuwać mu doradcy. A może nie zdawał sobie sprawy z powagi swojego urzędu? I brnie chłopina dalej korzystając najwidoczniej nadal z głosu swoich doradców.
Szpilka
Myślę tak samo
21 Września, 2012 - 14:08
Sądzę identycznie. Niech ten osobnik - to "JA" zniknie nam z oczu. Tyle tylko, że nie wiedzieć dlaczego ma jeszcze zwolenników i to wśród ,rzekomej,. inteligencji. Dawno go już odkryłam. Kiedy był prezydentem, a ja pisałam do niego w sprawie Króla Białych Kurierów p. Władysława Ossowskiego. Podobno nie miał kompetencji, by mu pomóc urządzić się w Polsce tak, jak przystało prezydentowi nowej Polski - bohaterowi czasów wojennych. . To były początki lat 90-tych.
I pomyśleć, że go broniłam przed krytyką wielu osób. Byłam przekonana, jak Pan, że to człowiek wyjątkowy, trybun...A to zwykły prymityw, który umiał przemawiać do tłumów i robił wrażenie charyzmatycznego przywódcy.
Właśnie opisuję na swym blogu - kresowianka32.blog.interia.pl - postać tegoż kuriera, a potem udostępnię listy, jakie wówczas pisałam m.in. do Wałęsy. Przewiadziałam koniec jego pozostawania na szczytach władzy. Nigdy nikogo nie szanował. Wbijał się w kabotyńskie wielbienie samego siebie i taki pozostał. Myślę, że i z jego psychiką jest bardzo kiepsko. Gorzej, że zagranicą ma nadal niezłe konotacje i dlatego puszy się i bredzi.
Wałęsa nie upadł......
21 Września, 2012 - 18:14
Wałęsa nie upadł........zawsze był nisko....tylko większości wydawało się ,że jest kimś wielkim,wyjątkowym,godnym szacunku itd.........Przed laty i ja byłam nim zachwycona i dumna z takiego rodaka......Oczy się otworzyły......szkoda,ze jeszcze nie wszystkim.Pozdrawiam Niepoprawnych.
<p>strychninka</p>
On już przestał być groteskowy.
21 Września, 2012 - 18:44
Xenia
Groteskowy to był jak "przeskakiwał mur". Teraz jest to arogancki pyszałek, nadęty cham./orzeczenie odnośnie śp Prezydenta RP sądu - cham można mówić do Prezydenta/.
Czyżbyście już zapomnieli jak chciał Solidarność niedawno pałować?
Powinien jak najprędzej odpiąć z klapy wizerunek Matki Boskiej, bo uwłacza katolikom i Kościołowi.
Xenia
Pamiętam rok 1980 i 1981...
22 Września, 2012 - 10:32
Wtedy dla mnie, licealisty, ale też dla całego mojego otoczenia Wałęsa był niedościgłym wzorem. Co prawda kolega, którego ojciec był naczelnym jednego z dzienników wspominał, że Wałęsę da się kupić, ale kto by w to wierzył? To dzięki niemu przez kolejne 10 lat wierzyłem, że Polska może się odrodzić. On był żywym symbolem "S". To on uskrzydlał mnie w 1989 roku.
A potem...
Niestety, dla Wałęsy najlepszym czasem był ten, gdy cenzura dbała o to, żeby jego słowa do nas nie docierały. Przypuszczam, że to, co szło wówczas w podziemnej prasie czy też w zachodnich rozgłośniach było umiejętnie przesiewane i większość gaf Wałęsy nie ujrzało światła dziennego.
Po 1989 cenzura znikła, a prasa sama docierała do wypowiedzi Wałęsy. Zaczęły się przebijać informacje o "Bolku", zdjęcia z Magdalenki, wypowiedzi współpracowników z lat 70-tych i podziemia, cuda z Wachowskim itp. I obraz idealny zaczął się psuć.
Jeszcze pierwsza prezydentura Wałęsy, a nawet popierana przez Radio Maryja (tak, tak) walka o unieważnienie wyborów w których wygrał Kwaśniewski ze swoim "magistrem" nie do końca zniszczyła moją wiarę w niego jako szansę dla Polski, choć już wtedy nie rozumiałem, co się dzieje z "Lechem".
Po przegranych wyborach zaczęła się już równia pochyła. Coraz bardziej niedorzeczne, jak się wcześniej wydawało, informacje o Wałęsie okazywały się po kolei prawdą. Ideał dotknął bruku.
Do dziś staram się nie komentować jego wypowiedzi, zachowań i przeszłości. Wstydzę, się, że dałem się kiedyś mu oszukać. Choć może rzeczywiście, gdyby iluś z nas nie dało się oszukać, czy mielibyśmy dziś lepszą Polskę, czy wręcz jeszcze gorszą? Mimo wszystko, po kilku latach politycznej odwilży (nie mówię o grabieniu kraju przez nomenklaturę, ale o wolności słowa, możliwości legalnego zrzeszania itp) dopiero teraz dawny układ znów próbuje nałożyć nam smycz na wzór PRL prim.
Co do Wałęsy, to proponuję metodę zamilczania go. Po co się wściekać, po co ryzykować wzrostem ciśnienia czy zawałem? On potrzebuje rozgłosu jak ryba wody. A więc może po prostu pssst, pssst...
M-)