Samotna Polska w Europie

Obrazek użytkownika grzechg
Kraj

           Fundament, na jakim budowano wizję zamożnej i nowoczesnej Polski XXI wieku – czyli Unia Europejska – właśnie padł. To, co zostało z Unii, po ostatnim szczycie w Brukseli, nie przypomina nawet w części tej wspólnej Europy, z jaką mieliśmy jeszcze do czynienia kilka lat temu. Jest to, bez cienia przesady, dramatyczne wydarzenie dla Polski, ponieważ znaleźliśmy się ponownie na peryferiach kontynentu, bez oparcia w kimkolwiek. Krótko mówiąc, dziś w Europie nie mamy sojuszników w naszych polskich sprawach.

 

 

              Nie jesteśmy już w Unii, do jakiej zgłosiliśmy swój akces. Dziś, Unia Europejska to w rzeczywistości tylko aparat urzędniczy wykonujący polecenia, płynące głównie z jednej stolicy - Berlina. Ten zimny prysznic nie dotyczy jedynie rządu Donalda Tuska. Dotyczy wszystkich Polaków, ponieważ obserwujemy koniec Europy, opartej na równowadze politycznej. Dominacja Niemiec stała się faktem. Nie ma już Amerykanów, a NATO straciło swoje znaczenie wojskowe. Za moment okaże się, że gwarancje bezpieczeństwa dla Polski będą tak samo iluzoryczne, jak te 73 lata temu. Sikorski mówi, trzymajmy się Niemiec, ale Niemcy wcale nie mają zamiaru godzić się na to, by Polska odgrywała jakąś szczególną rolę w Europie, nawet w Europie Środkowej. Jedynym, ważnym dziś dla Angeli Merkel punktem odniesienia na kontynencie jest Rosja, a poza nim Stany Zjednoczone i Chiny. Widać olbrzymią bezradność rządu PO, który od początku w sprawach miejsca Polski w Europie, nie miał nic ciekawego do powiedzenia, albo opowiadał Polakom bajki.       

 

 
          

             Polska znalazła się na peryferiach polityki europejskiej. Właściwie trudno nawet znaleźć tu jakiś historyczny punkt odniesienia. Nie da się porównać tej sytuacji z okresem II RP, ani tym bardziej z PRL –em. Ograniczenie suwerenności prawnej i politycznej już nastąpiło, choć można powiedzieć, że zachowujemy dziś jeszcze niepodległość. Kiedy jednak oceniamy postawę rządu wobec Tragedii Smoleńskiej, to nasuwa się pytanie, czy tak postępuje niepodległe państwo? Ale przyjmując, że jeszcze je mamy, to niepodległość ta oparta jest głównie na dawnym porządku europejskim, w którym obecne były Stany Zjednoczone, było silne NATO, a w Unii Europejskiej nie było jednego podmiotu dominującego. Do tego mieliśmy jeszcze przez długie lata osłabioną Rosję. W Brukseli, czy we Frankfurcie nikt nie liczy się z pojedynczymi premierami, czy nawet całymi rządami. Po prostu wszystkich się wymienia, jak w Grecji czy we Włoszech. Opór Węgier Orbana dusi się  szantażem politycznym i sankcjami.

 

             Możemy trzymać się kurczowo kanclerskiej spódnicy, udawać przed Polakami, jak dużo znaczymy w Europie. Prawda jest taka, że po dwudziestu trzech latach od odzyskania niepodległości, nie zbudowaliśmy wokół siebie żadnego, choćby lokalnego sojuszu bezpieczeństwa politycznego czy gospodarczego. Próby te – przerwane Smoleńskiem – podejmował Prezydent Lech Kaczyński. Rząd Tuska, w polityce zagranicznej, przespał całe cztery lata i dlatego dziś w Europie jesteśmy tylko obserwatorem zachodzących przemian, do tego jeszcze, jakże często, bez dostępu do najważniejszych informacji. Te kilka gorzkich zdań nie zostało napisanych po to, by dramatyzować. Trzeba realnie spojrzeć na to, ile znaczymy dziś naprawdę w Europie. 

  

Brak głosów

Komentarze

Gwarancje polityczne NATO i UE dla Polski już są iluzoryczne.

Gwarancje w aspekcie militarnym - po wycofaniu z Niemiec brytyjskiej Armii Renu i zapowiadanym wycofaniu się i tak już prawie nieobecnych Amerykanów - praktycznie nie istnieją.

Polska jest w gorszej sytuacji politycznej i militarnej niż w 1939 roku. Wtedy można było przynajmniej liczyć na resztki poczucia honoru Francji i Wlk. Brytanii.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#222705