PARUJĄCY RZĄD
Nie bardzo poruszył mnie problem ewentualnego postawienia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu, bo to przejaw nowej polityki Tuska pod hasłem chlapnijmy coś, cokolwiek. No to chlapnęli. Rezygnacja Pana Wieczorka z funkcji wiceszefa COS-u to już w ogóle trzecia liga, jeśli nie czwarta. Raport GDDKiA o tym, dlaczego porobiły się dziury w drogach zakrawa w ogóle na kpinę, ponieważ w warszawskiej centrali dróg wszelakich, nie ma już od dawna drogowców. Ranga wypowiedzi szefostwa jest w takim razie żadna. Fachowcy już dawno zostali wywaleni i pracują na przykład u koncesjonariuszy naszych jakże tanich i długich autostrad. Wyborca PO śpiewa sobie piosenkę „Ja to się cieszę byle czym, byleby się cieszyć”, a wyborca PiS łapie rytm refrenu dawnego przeboju „Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń”. Widać, jak para rządzenia uszła z Donalda Tuska na amen, już tylko się boi chyba zadymy związkowej na EURO, bo w końcu jak będzie klapa, to żadnego fotela nie przygotują na ostatnie lata aktywności zawodowej, o ile słowo aktywność zawodowa w przypadku premiera w ogóle coś znaczy. Najśmieszniejsze są te ostatnie wojownicze okrzyki, kierowane w zasadzie w próżnię, bo jak tu krzyczeć na Prezesa PiS –u, skoro jest za gowinowską reformą, a nawet idzie jeszcze dalej. Dostało się więc niepozornemu krakowskiemu mistrzowi dużego plakatu Łukaszowi Gibale. Część elit platformerskich, szczególnie na szczeblu regionalnym też już nie wie, co robić, bo byt dla siebie i rodzin zabezpieczony, więc co dalej? Żadnych reform typu finanse publiczne nie ma, opozycja jak tatrzańskie misie smacznie przesypia coraz głupsze wyskoki władzy, a celebryci ze „Śniadania mistrzów” ględzą to samo, jakby grali w filmie „Dzień świstaka”. Te różne panie, co wylazły w niedzielę na ulice z różnymi antykatolickimi beknięciami, porąbanymi hasłami o przerobieniu pałaców arcybiskupich na kliniki aborcyjne, to przecież nie jest, wbrew obawom prawicy, jakieś przekroczenie kolejnej granicy w walce z kościołem. Jeśli naprawdę kiedyś wkurzą do imentu ludzi wierzących zostaną pogonieni, powtórzę jedynie pogonieni. Doprawdy, katolików w Polsce są miliony, spokojnie. To jasne, że taki lewicowy „fruwak” jak Sierakowski nie powinien dostać od państwa ani grosza, a jego knajpa razem z tymi sztachetami i kijami powinna zostać zamknięta, ale w końcu w Polsce rządzi ogólne nie wiadomo co i nie wiadomo po co, poza nachapaniem się rzecz jasna bo władza, nie tylko ta zresztą, lubi się nachapać, jak rządzi.
To, co naprawdę powinno niepokoić nie tylko prawicę, ale w ogóle Polaków to rozpad państwa. To nowy styl rządzenia: omotać, zachachmęcić, podporządkować, wycwanić się, przykryć jedno drugim, i jak najmniej się narobić, a jak najwięcej brać – najlepiej z naszych podatków do rządowej kasy. Na to wskazuje między innymi Jan M. Rokita w wywiadzie dla „Uważam Rze”. To jest właśnie niepokojące, bo nikt już nie panuje nad bałaganem w ministerstwach, na kolei, w ZUS, nikt w tym niby rządzie nie interesuje się edukacją, rozwojem gospodarki, nikt też nie wie w tej ekipie, co w zasadzie Polska robi dziś w Europie. Rząd udaje, że ktoś go słucha za granicą, ale Polski nikt nie słucha. Tu też rację ma Rokita, kiedy mówi, że ze śmierci Lecha Kaczyńskiego cieszyła się Bruksela, Berlin i Moskwa. Ta tragicznie zakończona Prezydentura miała jedną zasadniczą wartość: była osadzona w polskim interesie państwowym i ten interes, czysto polski, Lech Kaczyński konsekwentnie realizował. A kogo dziś mamy ? Podającą rękę, a czasami zachłanną rękę, gdy sięga po cudzy puchar. Niepokojące jest również to, że jesteśmy już w tej Brukseli osiem lat, a nie mamy tam nawet skutecznego lobby w obronie wydobycia gazu łupkowego. Komisja Europejska znowu grzmi, że nasze prawo jest niezgodne z tak zwaną dyrektywą węglowodorową, która zakłada, że na koncesję wydobywczą powinien być ogłoszony przetarg. Zgodnie z polskim prawem, firma, która dostała koncesję na poszukiwanie złóż i je odkryje ma pierwszeństwo na wydobycie. Dosyć logiczne, skoro firma wykłada miliony dolarów na poszukiwania. No i daje to szansę w tej grze także polskim podmiotom, które nie są tak bogate jak Chevron. Czy to będzie 5 bilionów m3, czy tylko dwa, gra toczy się o setki miliardów złotych. A nasz gaz jest w niesmak i Rosjanom, i Niemcom, i Francuzom. Mamy tu, w Europie, choć jednego poważnego sojusznika? Jak zawsze, kiedy cos chce się uwalić, pojawia się przy gazie łupkowym ekologia. Tak jak przy drogach. Ilość przepustów dla zwierząt na polskich autostradach sugeruje, że grozi nam wkrótce kataklizm, jak w nienakręconym jeszcze filmie „Planeta żab”. Pamiętajmy jednak, że tak zwany salon, czyli zbiór indywiduów genetycznie antypaństwowych, wrzuci Polakom - co się cieszą byle czym, byleby się cieszyć – że Europa stoi Komorowskim. A nie jest tak?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 916 odsłon