Tusk straszy wojną. Ale z jakich pozycji?

Obrazek użytkownika Smok Eustachy
Kraj

Jeśli uznamy wojnę za największe zło to wszystko inne jest mniejszym złem. Np. kapitulacja bez walki. Pisze o tym, bo nie kumam, co tam  Tusk nakłapał w  expose na jakimś swoim kongresie czy tam czymś (22 marca 2014 się odbyło). Ciężko znaleźć omówienie tego wystąpienia  na portalach tzw informacyjnych, jak onet, wp, interia. TV Republika coś tam nabazgrała na swoim portalu o tym.

Tusk nakłapał, że teraz to nie chodzi już o sześciolatki w szkołach, ale czy w ogóle dzieci pójdą pierwszego września do szkoły. Że Ukraina dzięki niemu stoi przed szansą. No ja przepraszam bardzo ale Ukraina traci właśnie Krym i co? I nico.

Szereg komentatorów rozumie to tak, że jak pisiory dojdą do władzy to Putin na nas napadnie i nikt nas nie obroni. Ale może Tusk przewiduje, że Platforma podda się bez walki i wojny nie będzie? Albo, że PiS zaatakuje Putina? Czy chodzi o stawianie oporu Putinowi, czy też o padanie przed nim na ryj, w nadziei, że nas nie napadnie? Albo zabierze tylko kawałek i coś tam zostawi? Albo Tusk przemawia z perspektywy funkcyjnego Putina? Tak też to można rozumieć: Imperium Rosyjskie od Lizbony po Władywostok naszym celem a tu pisiory fikają niepodlegle? Że niby Polska ma być? Niech ten Tusk powie otwarcie, co i jak.

Popatrzcie, co się dzieje na Ukrainie: Rosja ich zajmuje a oni nic. To po co był ten cały Majdan i po co Janukowycza obalali? Nawet jakby przegrali to opór w perspektywie pokoleń ma znaczenie, Rząd nie wydaje rozkazów żołnierzom, ci nie wiedzą, co maja robić. Absolutny bezsens. Ambasadora z Moskwy nawet nie odwołali chyba...

Z punktu widzenia Polski zajęcie Krymu przez Rosjan przy bierności międzynarodowej oznacza taką samą bierność przy zajmowaniu Kraju Prywiślańskiego. Jak Krym odpuszczą to odpuszczą i Estonię, i Łotwę, i Litwę. Finlandię, Szwecję itp.

II. Rozumienie Rosji.

Rosyjska agentura powtarza, że Rosję trzeb zrozumieć itp. A czemu to oni Polski nie mają zrozumieć? Potrzebujemy dostaw gazu i jak Rosja nie gwarantuje stabilnych dostaw i niskich cen to możemy sobie złoża zając? Że Rosja jest tam, gdzie doszli rosyjscy żołnierze? To Polska jest tam, gdzie doszli polscy żołnierze. I przynależy się nam Smoleńsk a i Moskwa. I tylko tak możemy z nimi gadać.

Tymczasem do tej pory wykładnia byłą taka, że Rosja jest państwem suwerennym i w Królewcu może sobie stawiać takie rakiety, jakie chce. A Polska nie jest krajem suwerennym i musi się pytać o zgodę Moskwy, jak sobie rakietę chce postawić. I aż takiej rozróby potrzeba, żeby nastawienie się zmieniło? Tyle lat straconych na sadzeniu farmazonów o partnerstwie NATO -Rosja, o demokratyzacji, o pokojowym nastroju etc. etc. Że nic nam nie grozi, oddziały w Królewcu liczniejsze niż całą nasza armia, że po co okręty podwodne, gazoport?

PS: Przy czym pamiętajcie, że leminżeria oczekuje robienia w trąbę, czyli zmiany kursu o 180 stopni bez słowa wyjaśnienia, dania racji itp. Jednego dnia Putin super, olimpiada - wspaniały. Drugiego - Putin już niedobry. Bez wyjaśnienia, przeproszenia, czegokolwiek. Że jak wszyscy chwalili to oni tez a jak wszyscy ganią to oni też. A Pisiory podżegacze wojenne od razu suponują, że pójdzie wg scenariusza Gruzja-Ukraina-Bałtowie-Polska. NIe mają racji nawet, jak ją mają. Kto Żakowskiego słuchał w tą nutę?

PS2: O tym, ile czasu straciłem pisząc o Katastrofie Smoleńskiej rzeczy oczywiste: a to że motyw, a to że Rosja, a to że śledztwo, a to że Tusk może pogrążyć Laska i zwalić na niego następnym razem.

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.9 (7 głosów)

Komentarze

zawla i bedzie konuiec wita dla Polski jak Pis dojdzie do wladzy.

Niezapominajmy o jednym nie o Krym chodzi PObolszewi tylko o to zeby byc u wladzy to jest jedyny pkt.programu tej bandy Tuska.

Odpowiedzialnosc za zamch stanu i zamach smolenski oraz liczne afery wisi nad ta zgraja Matolow jak miecz Demoklesa.

Tak ze ten belkot Tuska mimo ze jest wielokierunkowy ma doprowadzic do kolejnego zastrszenia PISem no i wygrania wyborow

ktore gwarantuja im bezkarnosc i dalsze niszczenie i uzaleznianie Polski.

Przy takim zagrozeniu jakie nam w tej chwili Tuisk objawai nie ida w parze czyny ani jakiegos poboru ani dozbrojenia.

Vote up!
15
Vote down!
0
#420898

Do Tuska dotarło, że jedynie w sytuacji wojny nie będzie musiał oddać władzy i dostępu do spraw zamiecionych pod dywan. Ta banda wie, że wojna zrujnowałaby życie wielu ludziom, lecz jej brak, to katastrofa dla Tuska et consortes. On staje się groźny i nieobliczalny!

Vote up!
5
Vote down!
0
#420916

W orędziu premiera dużo było o trzech filarach bezpieczeństwa. Minęło kilka dni i okazało się że nie jesteśmy już tak bezpieczni.

Czy tak zachowuje się polityk z prawdziwego zdarzenia?
Nie. Tak zachowuje się człowiek który już nie ma niczego do zaoferowania,ma świadomość przegranej.

Pozostało mu straszenie i wyciąganie starej narracji antypisowskiej.

Uważny obserwator naszego życia politycznego powinien wyciągnąć z tego wnioski i dać rządzącym czerwoną kartkę przy urnie wyborczej.

 

 

Vote up!
5
Vote down!
0

markiza

#420918

Zagubienie polityków polskich

Wobec tylko naszkicowanych, niezliczonych wątków, składających się na obraz „kryzysu ukraińskiego”, trudno wprost uwierzyć, że od samego początku Polska i część Zachodu bezkrytycznie kibicuje „rebeliantom”!  Jakby nie czytali choćby tych paru książek, które tu wymieniam i jakby jedynym ich zadaniem było mizdrzenie się do kamer i wygadywanie głupstw w programach Jakuba Wojewódzkiego czy Olejnik. Z przykrością przychodziło słuchać tego, co na kijowskim Majdanie wygadywali w minionych miesiącach nasi prawicowi politycy, z – niestety! – Jarosławem Kaczyńskim na czele, wykrzykującym komunały w rodzaju: „nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy!” lub „Ukraina potrzebuje Europy, Europa-Ukrainy”. Jakie żenujące były ich płaskie polityczne diagnozy, a zwłaszcza obracane na wszystkie strony słowo „demokracja”, którą, jakoby, właśnie prawica Polska przyniesie Ukrainie… Brzmi to jak kiepski żart, kiedy zarazem widziało się tych, zaiste, spragnionych demokracji Ukraińców spod czarno-czerwonych sztandarów UPA, którymi wymachiwały nie tylko banderowskie bojówki we Lwowie, podczas tamtejszych demonstracji „patriotycznych”, ale też potężna straż obywatelska chroniąca wejścia do kijowskiego parlamentu, w czasie „detronizacji” Janukowycza.  A nam wydawało się, że przynajmniej wschodnia, prawosławna Ukraina, wolna jest od banderowskiej zarazy…

Lecz to nie jedyny objaw politycznej tępoty, jaką w ostatnim czasie wykazywali się politycy polskiej prawicy, ilekroć padło słowo „Ukraina”. Jeden przez drugiego pędzili  mądrzyć się przed kamerami, a co powiedzieli, to głupiej. A we wszystkim, jaskrawo przeświecało spoza ich myślenia, iż prawdę powiedziawszy – niewiele, poza niektórymi hasłami, dzieli ich w tym populistycznym szale od Platformy Obywatelskiej. Jednak brednie Tuska czy Komorowskiego, np. o  „zapewnieniach Obamy” o „ochronie dla Polski” – pomijam, bo gędźba trzcin na wietrze więcej ma w sobie treści, niż ich ględzenie.  Boli jednak, gdy „nasz polityk”, z prawa – w tym wypadku Mariusz Błaszczyk – zastanawia się w telewizyjnym programie „Z każdej strony” (do tego, wdając się w dialogi z zasłużonym dla lewicowego betonu dziennikarzem), czy „Unia Europejska zechce wywrzeć odpowiedni nacisk na przyjęcie Ukrainy do strefy wolnego świata?”. Hm, jeszcze niedawno gorąco oskarżał Unię o „zniewalaniu ideologią gender” czy o „łamaniu praw dziecka w łonie matki” – a tu nagle Unia – to „strefa wolności”? Czy jakieś dalsze wolty tego rodzaju poseł Błaszczyk i jemu podobni, mają w zanadrzu? Wolałbym to wiedzieć przed następnymi wyborami.  A jakie, jeszcze dwa tygodnie temu, widział on najskuteczniejsze narzędzie dla rozwiązania konfliktu na Ukrainie?  – Sankcje dla oligarchów! Oto recepta Błaszczyka, zapewne całkiem przypadkowo zbiegająca się z identycznie brzmiącymi „receptami” posłów SLD i Platformy. W radiu zaś, jego rozentuzjazmowany kolega, Janusz Dziedziczak,  woła z Majdanu prze telefon, jaki szczęśliwy jest on i inni delegaci polskiej pawicy, mogąc wobec Ukrainy pełnić rolę „ambasadorów demokracji…”…

Jest w tym zachowaniu pycha, wyrastająca z kompleksów – że oto wreszcie polityk polski może być dawcą „dla gorszych” – dla „biednych braci Ukraińców” -  czegoś „lepszego”, co „my, wcześniej” dostaliśmy z Zachodu. Oto możemy być przekazicielami -  samej demokracji!! Ach, jak to pięknie brzmi! Ale czy zastanowili się choć przez chwilę nad tym słowem? Co to jest – ta demokracja? Czy to jest wciąż ten piękny, ateński ideał (choć w Atenach dotyczył on tylko 20 000 uprzywilejowanych posiadaczy niewolników) – czy raczej brukselski „gorący żużel”, którym niejedne ręce, w tym polskie, hiszpańskie, greckie – nieźle się już poparzyły. I że już boski Plato ostrzegał przed demokracją, jako dużym, bardzo głupim i bardzo trudnym do oswojenia zwierzęciem… O tym ani słowa. Żadna wiedza nie płynie z gładkiej, pustej gadki polityków, nauczonych paru frazesów „demokratycznych”  - bo to bezpieczne – tak dla prawicy Kaczyńskiego, jak dla pseudo-prawicy Tuska, i w tym samozachowawczym uniku, niestety,  obaj dotychczasowi przeciwnicy znajdują  zadziwiająca zgodność…. Dość, że Dziedziczak zaznaczył – i na tym chyba kończy się jego głębsza wiedza historyczna o problemach Ukrainy – iż, oczywiście, nie zamierzają „prowadzić rozmów z nacjonalistami, banderowcami”… Uff, przynajmniej tyle.

Czerwony Smok i Czarna Pantera

        Tylko ślepiec, opchany oficjalną papką, nie widzi głębokiej, i o wiele bardziej przerażającej, niż na razie to się wydaje,  prawdy: że dziś na Ukrainie starły się w śmiertelnym uścisku  dwie mroczne potęgi: jedna to Czerwony Smok, który dotąd sprawował niepodzielną władzę nad tymi ziemiami, i którego do niedawna symbolizował Janukowicz, po części z Putinem, a druga – to Czarna Pantera. Ciemna siła pełznąca z Zachodu, której agentury, obecne w tym konflikcie i za niego wspólodpowiedzialne,  starałem się opisać. Dwie to są barwy – czarna i czerwona – które zawiera (zapewne przez przypadek) flaga OUN-UPA, organizacji ukraińskiej, która do 1939 r. zabijała polskich urzędników, a potem zajęła się masakrowaniem setek tysięcy polskich współobywateli na Wołyniu.  Niestety – podczas gdy politycy wielkiego, cynicznego formatu – Jose Barroso, Angela Merkel czy Obama – zdają się jasno widzieć skalę tych zmagań i przeogromną stawkę,  jaka za nim i stoi (tylko dzieki tej wiedzy, żadna ze stron na razie nie rzuciła w drugą bombą atomową) – to polscy politycy jak dzieci, powtarzają swój grzeczny wierszyk o „obronie demokracji”, a czasem któryś (ostatnio – Radosław Sikorski)  groźnie tupnie nóżką, przestrzegając Putina przed „skąpaniem  Ukrainy we krwi”. W imię fałszywie postawionego problemu – gdzie „zły Putin” chce pognębić „dobrych opozycjonistów”, a Zachód i Polska winni wspierać „rodzącą się na Ukrainie demokrację” – gotowi są wesprzeć każdego, kto na ulicy głośno krzyknie „wolność” lub „Ukraina” i pomacha ukraińskim sztandarem, choć potem okazuje się, że to banderowiec. Takie ośmieszenie grozi każdemu, kto zaniecha zgłębienia i zrozumienia prawdziwych, niezwykle głębokich i i powikłanych mechanizmów ukraińskiej prowokacji – skutkujące wciągnięciem Polski w awanturę, na płaskim, jednowymiarowym poziomie tabloidu.  To głupota niewybaczalna, a skutki jej mogą ciągnąć się za Polską latami.  W żadnych planach polityków Zachodu, Polska nie jest  bowiem rozpatrywana jako element strategiczny. Może jedynie zaszkodzić sobie, wpychając palec między drzwi, wciąż jeszcze oddzielające Czerwonego Smoka od Czarnej Pantery. Wystarczająco jasno o roli takich „państewek”, jeśli trzymać się podziału Brzezińskiego, wyraził  się inny przyjezdny mesjasz z USA – pan Stephen Sestanovitch, „ekspert” jeszcze jednego klubu bankierów i prawników globalistycznych – tzw. Council on Foreign Affairs (Rady Stosunków Zagranicznych).

Niby gołąbek pokoju, nadleciał z Waszyngtonu na krótko przed upadkiem Janukowycza i podczas briefingu, zorganizowanego przez kijowski odpowiednik tego środowiska, zupełnie nie krył zamiarów Czarnej Pantery wobec Ukrainy. Największe jego zatroskanie wzbudziło widmo ukraińskiego bankructwa. „Ukraińska gospodarka, już na koniec ubiegłego roku, była w bardzo złym stanie i trzy miesiące rewolucji nie poprawiły jej perspektyw” – stwierdził, dodając kwaśno, że jak dotąd ani UE ani Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie przedstawiły swoich pomysłów. Rodzą się więc pytania – nie tylko wobec Unii, ale również USA „i ich ministrów finansów” – dodaje przytomnie, mając – w przypadku USA – na myśli chyba panią Janet Yellen, nominowaną ostatnio na przewodniczącą Rezerwy Federalnej USA -  „co mogą zrobić, aby pomóc Ukrainie”. I kończy swe rozważania propozycją, od której cierpną plecy: „W grę mógłby wchodzić pakiet podobny do tego, jaki przygotowano dla Grecji (…) – oznajmia wyrok śmierci na niezależną gospodarkę oraz polityczną suwerenność Ukrainy.  „Ciężar przygotowania tego pakietu spoczywać będzie musiał na państwach starej Unii i na USA” – dodaje, odbierając wszelkie nadzieje polskim politykom, także tym z kręgu Jarosława  Kaczyńskiego, na odegranie jakiejkolwiek znaczniejszej roli w tym procesie. Na wypadek jednak, gdyby się łudzili, Sestanovitch oznajmia, że „nic z tego”. „Nie mają takich zasobów ani tak znacznych wpływów, jak kraje zachodniej Europy, aby pomóc nowemu rządowi Ukrainy w uniknięciu bankructwa”. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Amerykanski-ekspert-porozumienie-Janukowycza-z-opozycja-to-przegrana-Putina,wid,16426240,wiadomosc.html

Więc – albo Ukraina da się przerobić na model kieszonkowy, zdatny, by go wsadzić do portfela Unii, albo – nie będzie Ukrainy. Przynajmniej – z punktu widzenia Czarnej Pantery.

Co na to Czerwony Smok?

Najbliższy czas pokaże.

Grzegorz Musiał

 

Vote up!
3
Vote down!
-1
#420982