Myśliwce przed 2 wojną - część 1

Obrazek użytkownika Smok Eustachy
Historia

Typowy myśliwiec na początku lat trzydziestych ubiegłego stulecia był jednomiejscowy (pilot), jednosilnikowy (z silnikiem gwiazdowym, chłodzonym powietrzem lub rzędowym, chłodzonym cieczą), dwupłatowy, ze stałym podwoziem. Z mniej ważnych: śmigło miały drewniane na ogół, o stałym skoku. Nie chcę się wgłębiać w uzbrojenie ale przeważnie były to dwa karabiny maszynowe. Taki układ stawiał duży opór powietrza, stąd zwiększenie mocy silnika niewiele dawało, gdyż nadwyżka była pochłaniana przez wspomniane opory. I wtedy  przyszedł czas na zmiany, mniej lub bardziej radykalne:

  1. Różne owiewki i osłony.
  2. Ograniczenie linek i naciągów.
  3. Chowane podwozie.
  4. Zmniejszenie liczby płatów do 1.
  5. Wolnonośny płat.
  6. Zmniejszenie oporu czołowego - silnik rzędowy.
  7. Zakryta kabina.
  8. Silnik ze sprężarką.
  9. Śmigło przestawialne.

Pomysły te były wprowadzane pojedynczo, ale i po kilka. I tak:

  1. Amerykanie w dwupłatach zastosowali podwozie chowane w kadłub - dlatego za silnikiem ma on charakterystyczną bułę na dole, czyli wybrzuszenie w dolnej części kadłuba. Czy to coś konkretnie dawało i o ile zwiększało prędkość? Tego wam nie powiem bo nie wiem.
  2. Zmniejszenie liczby płatów: tu mamy naszą rodzinę puławszczaków (zwanych również płaszczakami) PZL P 1 - PZL P 24, francuskiego Dewoitine 501/510, amerykańskiego P 26. O ile tamci mieli wolnonośny płat (sprawdź czy P 26?) dolny, to my zastosowaliśmy górny płat wsparty zastrzałem. Zastrzał to taka belka widoczna na zdjęciach, od dołu kadłuba od połowy płata, usztywniająca konstrukcję. Wolnonośny płat jest nowocześniejszy, ale sam w sobie guzik dawał, tj przy podobnej mocy silnika nie dawał przewagi osiągów nad P 11c.
  3. Wolnonośny (dźwigar przenosił całe obciążenie) płat dawał znacznie czystszy profil aerodynamiczny, bez żadnych podpórek, linek od fortepianu, itp. Był za to cięższy niż klasyczna konstrukcja, w której 2 płaty tworzą skrzynkę, usztywniana linkami, podpórkami itp. Płat ten był też znacznie grubszy, przez co dało się do niego zmieścić różne ciekawe rzeczy, jak podwozie, uzbrojenie, zbiorniki z paliwem.
  4. Sprężarka: im wyżej tym samolot może lecieć szybciej bo jest rzadsze powietrze i mniejsze opory. Ale pojawia się problem taki, że silnik dostaje za mało powietrza i nie może spalić paliwa i spada jego moc, więc nie będzie szybciej: sprężarka pozwala dostarczyć więcej powietrza i utrzymać moc na większej wysokości. Sprężarki były na początku mechaniczne, ale to detal. Teraz do turbo jesteśmy przyzwyczajeni.
  5. Śmigło o zmiennym skoku: najprościej się to tłumaczy na przykładzie skrzyni biegów w aucie: Na początku to było na tyle elastyczne, że śmigło drewniane strugane dawało radę. Coś jak obecne motory z silnikami od Corvetty - na jedynce jeżdżą od zera do 180 km/h i dają radę. Ale okazało się to za mało w pewnym momencie i wymyślili śmigło o zmiennym skoku nastawianym na ziemi. Coś jakbyś bieg w aucie ustawiał przed podróżą na stałe: jak na autostradę no to czwórka i cały czas na czwórce, rozpędzasz się z bidą ale jak się rozpędzisz to jedziesz po prostej. A jak po lokalnych drogach to cały czas na dwójce. Działało  to średnio, no to wymyślili śmigło przestawne w locie: coś jakbyś miał dwójkę i czwórkę, męczące trochę. No to pojawiło się śmigło bezstopniowe, coś jak automat.
  6. Owiewki i osłony sporo dawały, chyba że zastosowane na podwozie stałe - często doprowadzały do jego blokowania i wywrotki samolotu przy lądowaniu. Zapychały się ziemią i kamiorami. Często demontowali osłony podwozia w warunkach polowych.

II

Znaczący efekt dało jednak dopiero połączenie wszystkich bądź większości nowości. Powstały w ten sposób myśliwce takie, jak Bf 109, Hurricane, Spitfire. MS 406. Aby unaocznić wam postęp porównam prędkość dla samolotów wyposażonych w silniki o podobnej mocy:

  1. Klasyczna czechosłowacka Avia BH 33L z silnikiem gwiazdowym o mocy 500 KM osiągała prędkość maksymalną 298 km/h
  2. Nasz PZL P 7 z jednym płatem, poprawioną aerodynamiką itp. i silnikiem gwiazdowym 480 KM osiągał 327 km/h.
  3. Francuski Caudron CR.714C1 Cyclone z silnikiem rzędowym 450 KM, wolnonośnym płatem, chowanym podwoziem, zakrytą kabiną etc. osiągał prędkość 460 km/h, bo 490 km/h to raczej ściema.
  4. 4. Dla porównania nasz PZL (tzn nie nasz, tylko np. grecki) P 24 z silnikiem 970 KM osiągał ile? 430 km/h?

Widać, że było o co się bić i o co walczyć. Jeśli mówimy jednak o materiałach konstrukcyjnych to trudno cokolwiek polecić. Niby metal lepszy, ale i później powstawały konstrukcje drewniane, jak De Havilland Mosquito, konstrukcje mieszane też były niezłe. Bardziej skomplikowana konstrukcja półskorupowa z pracującym poszyciem była lżejsza od tradycyjnej kratownicy z poszyciem niepracującym. Tu z kolei kratownica aluminiowa była lżejsza od stalowej.

Tak naprawdę wszystkomające były trzy typy: angielski Supermarine Spitfire, niemiecki Bf 109 i francuski Dewoitine D 520C1. Hawker Hurricane miał konstrukcje kratownicową, MS 406 podobnie - ciężka stalowa kratownica. Amerykański Curtiss A 75 Hawk miał silnik gwiazdowy. I tu pora na dygresję: mając silniki gwiazdowy i rzędowy o taj samej mocy polecimy szybciej na rzędowym, że względu na mniejszy opór czołowy (dlatego Hawk wolniejszy). Ale w czasie wojny okazało się, że silniki gwiazdowe mogą mieć większą moc, co w efekcie dało szybkie myśliwce. Pominąłem też sowiecki I 16, który był trochę dziwny. Nie miał klap, miał podwozie chowane ręcznie - korbą. Jak to w Sovietach gigantyczne problemy z jakością, niemniej był, jak się trafił sensowny egzemplarz to dawał radę. Całe szczeście że nic po nim Sovieci nie wprowadzili nowego chyba przez 7 lat.

Podsumowując część pierwszą: Rozwój myśliwców głównego nurtu przed Drugą Wojną szedł dwutorowo, a w zasadzie trzytorowo: doskonalenie klasycznych dwupłatów, co się zakończyło takimi maszynami jak angielski Gloster Gladiator, włoski Fiat Cr 42 czy soviecki I 153. W pierwszej połowie lat trzydziestych rozpoczęli prace nad maszynami budowanymi wg. nowych koncepcji, jak Bf 109, Spitfire, Hurricane, MS 406, I 16, Bloch MB 151/152,  Curtiss Hawk, Fokker D XXI. W międzyczasie pojawiały się samoloty mające tylko niektóre nowości, jak PZL P 24 czy Dewoitine D 501/510.

PS. Rzecz jest o myśliwcach europejskich, Hawk się pojawia, gdyż sprowadzili go do Europy przed wojną.

PS2: Typy samolotów pojawiają się poglądowo, więc nie rzucajcie się, że któregoś nie ma.

PS3: Ta część jest o myśliwcach głównego nurtu, o różnych eksperymentach będzie w kolejnych. Także nie dziwcie się, że nieszczęsny gruchot CR 714 pojawił się w sposób dziwny. Podobnie napiszę o uzbrojeniu, pancerzu i wyposażeniu.

PS4: A w ogóle poczytajcie sobie to:
]]>http://rapidshare.com/files/229589526/biuletyn-dws-2009-04-dod.pdf]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)

Komentarze

Wrocmy do terazniejszosci - Bo nasz kraj sie zbroi na POtege

Dzieki satraniom naczelnego wodza "Buul" Komorowskiego testujemy najnowoczesniejsze rodzaje broni.

technologia kosmiczna 

 

Dzieki jego przyjacielom w Moskwie wiele z tych nowinek jest realizowana przy pomocy rosyjskiego przemyslu zbrojeniowego

 

 

 

 

 

 

 

 

Vote up!
1
Vote down!
0
#1425731

US Marine Corps i US Navy

 

 

 

Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych, a wraz z nią Korpus Piechoty Morskiej były jedynymi instytucjami na świecie, w których bombardowanie z lotu nurkowego oraz wyspecjalizowane samoloty służące do tego celu rozwijano konsekwentnie od końca lat dwudziestych do połowy lat czterdziestych ubiegłego wieku. Dlatego właśnie US Navy wprowadziła do służby najlepszy bombowiec nurkujący drugiej wojny światowej Curtiss SB2C Helldiver. Dlatego też US Navy wykazała się tak wielką efektywnością w wywalczeniu panowania na morzu i wspieraniu wojsk walczących na lądzie, wykorzystując swoje niepokonane narzędzie – dobrze wyposażone i świetnie wyszkolone lotnictwo morskie.

 

 

Od 28 lipca 1915 r. amerykańskie wojska okupowały ogarnięte chaosem Haiti, po tym jak zbuntowany tłum obalił prezydenta Vibruna Guillaume Sama. Pod nadzorem Amerykanów przeprowadzono demokratyczne wybory i wyłoniono nowego prezydenta, Philippe Sudré Dartiguenave. Przy okazji Amerykanie załatwili też swoje interesy – przeforsowali prawo zezwalające cudzoziemcom na posiadanie ziemi na Haiti. W 1919 r. wybuchło powstanie ruchu zwanego Caco, na czele którego stanął Charlemagne Masséna Péralte.

Od marca 1919 r. Piechotę Morską walczącą z rebelią Caco na Haiti wspierał 4. Dywizjon USMC wyposażony w samoloty de Havilland DH-4B, dowodzony przez kpt. Harveya B. Mimsa. W czasie działań przeciwko rebeliantom okazało się, że technika bombardowania z lotu poziomego celów punktowych jest mało efektywna. Dlatego wypracowano technikę zrzutu dużej bomby (prawdopodobnie 225 kg), która była podwieszona pod kadłubem – w zawiązanym sznurem mocnym brezentowym worku na pocztę lotniczą. W momencie zrzutu pilot pociągał za sznurek i bomba wypadała. Aby nie uderzyła w śmigło, kąt nurkowania został ograniczony do 45°. Aby uzyskać odpowiednią celność zrzut bomby odbywał się z wysokości zaledwie 75 m. z tego powodu bomba miała zapalnik ze zwłoką, by mogła eksplodować dopiero w momencie, gdy samolot znajdzie się już poza strefą rozlotu odłamków.

Piechota Morska nie zapomniała swoich doświadczeń, ale technika ta nie rozpowszechniła się szeroko. Kpt. Ross E. „Rusty” Rowell, kiedy objął dowództwo dywizjonu VO-1-M w San Diego, zaczął szkolić swoich pilotów na posiadanych DH-4B w technice bombardowania z lotu nurkowego. Te samoloty były już wyposażone w zamki bombowe na 125 kg bomby pod skrzydłami. Dowódca dywizjonu uważał, że technika bombardowania z lotu nurkowego może być przydatna do walk z rebeliantami w konfliktach o małej intensywności, w jakie wówczas od czasu do czasu były zaangażowane Stany Zjednoczone. Prowadzono nie tylko szkolenie i treningi, ale także pokazy celnego bombardowania z lotu nurkowego z użyciem bomb szkolnych, także dla przedstawicieli Marynarki Wojennej. Wkrótce także dywizjony bombowo-rozpoznawcze US Navy bazujące w North Island pod San Diego rozpoczęły szkolenie w bombardowaniu z lotu nurkowego.

Kiedy w 1925 r. kmdr Joseph Mason „Bull” Reeves objął dowództwo lotnictwa US Navy, uzyskał od przełożonych zezwolenie na zebranie wszystkich dywizjonów Floty Pacyfiku w bazie North Island na lato 1926 r., w celu wypracowania optymalnej taktyki bombardowania z lotu nurkowego. W szkoleniu uczestniczyły nie tylko jednostki bombowo-rozpoznawcze, ale także myśliwskie, w tym dywizjony VF-2 i VF-2B, wyposażone w samoloty Curtiss F6C Hawk. Po zakończeniu eksperymentów i szkolenia, 22 października 1926 r. oba dywizjony myśliwskie przeprowadziły ćwiczebne ataki na okręty liniowe US Navy, prowadzące rutynowe szkolenie u wybrzeży Kalifornii. Samoloty nadleciały na wysokości 3000 m i niemal pionowo zanurkowały w kierunku pancerników, będąc dostrzeżone dopiero w końcowej fazie ataku. Alarm przeciwlotniczy na okrętach ogłoszono w momencie, gdy myśliwce już odlatywały. Dowódcy okrętów byli zgodni, że przed takim uderzeniem niemal nie ma obrony. Jednakże także i w tym przypadku uznano, że bombardowanie z samolotów myśliwskich bombami 45–56 kg (odłamkowo- -burzącymi lub chemicznymi) może służyć jedynie jako środek do obezwładnienia obrony przeciwlotniczej okrętu przed zasadniczym atakiem torpedowym.

W 1926 r. w Nikaragui doszło do kolejnych niepokojów. Opozycja wspierana przez rebeliantów, na czele których wkrótce stanął znany awanturnik Augusto C. Sandino, zaczęła przeforsowywać różne prawa w parlamencie i 15 listopada 1926 r. prezydent, Adolfo Díaz Recinos, zwrócił się do prezydenta Stanów Zjednoczonych, J. Calvina Coolidge, z prośbą o interwencję zbrojną, ale Stany Zjednoczone początkowo nie odpowiedziały. Dopiero, gdy na amerykańskie firmy działające w Nikaragui nałożono bardzo uciążliwe podatki, a uzbrojeni rebelianci zaczęli je wymuszać przemocą, w styczniu 1927 r. Stany Zjednoczone zdecydowały się na interwencję. Wysłano Piechotę Morską, i pod koniec lutego w bazie Managua w Nikaragui znalazł się też dywizjon VO-1-M wciąż wyposażony w DH-4B. Nieco później trafił tam też dywizjon VO-4-M, dysponujący takim samym sprzętem. Całością sił dowodził mjr Ross E. „Rusty” Rowell, zwolennik bombardowania z lotu nurkowego. Jedną z najbardziej spektakularnych akcji tych dywizjonów przeprowadzono 16 lipca 1927 r., kiedy to pięć DH-4B wspierało obronę niewielkiego posterunku Marins pod Octoal przed atakiem kilkuset rebeliantów. Ataki bombowe z lotu nurkowego na rebeliantów okazały się niezwykle skuteczne, zabito kilkudziesięciu z nich, pozostali zbiegli. Przez kolejne dwa lata amerykańskie jednostki skutecznie wspierały Marins, często bombardując z lotu nurkowego, i odnosząc znaczne sukcesy

Vote up!
1
Vote down!
0
#1425782

Belgijskie Sokoły w boju

 

 

 

Podczas drugiej wojny światowej czasami dochodziło do walk między samolotami, które zostały wyprodukowane w jednym państwie albo przez jego sojuszników. W związku z tym miały miejsce starcia między Messerschmittami Me 109 wyprodukowanymi w Niemczech nad Szwajcarią i Jugosławią, czy między brytyjskimi Hawker Hurricane’ami a amerykańskimi Brewsterami B-239 nad ZSRR i Finlandią. Kolejnym przykładem takich starć są walki samolotów myśliwskich Fiat CR.42 Falco (Sokół) wyprodukowanych we Włoszech z maszynami Luftwaffe wiosną 1940 r. nad Belgią i Francją.

 

 

Belgijskie Lotnictwo Wojskowe (Aéronautique Militaire Belge) w momencie ataku niemieckiego 10 maja 1940 r. dysponowało 180 samolotami bojowymi, w tym tylko 44 jednopłatowcami, reszta była dwupłatowcami. Jego stan stopniowo wzrastał od drugiej połowy lat trzydziestych. W tym czasie Belgowie dysponowali dużą mozaiką maszyn, głównie produkcji brytyjskiej, m.in. Firefly IIM, Fox IIM, Fox III z British Fairey Aviation Company, ale także rodzimej. Belgowie wydzielili lotnictwo ze struktur wojsk lądowych w 1935 r. W ten sposób stało się ono jedną z dwóch części nowego rodzaju sił zbrojnych, którą podporządkowano Commandement de la Défense Aérienne du Territoire’ (D.A.T.) – Dowództwu Obrony Powietrznej. Drugim członem nowo utworzonej struktury były jednostki obrony przeciwlotniczej. Od tego momentu datuje się szybszy rozwój lotnictwa wojskowego. Zmiany zapoczątkowała reorganizacja, co oznaczało sformowanie trzech pułków lotniczych (myśliwskiego, rozpoznawczo-bombowego i obserwacyjnego). Każdy z nich składał się z kilku grup lotniczych, te z kolei z eskadr liczących od 9 do 15 samolotów. Sztab lotnictwa ze względu na ograniczenia budżetowe był zmuszony dokonać modernizacji wyposażenia na skromniejszą skalę niż to początkowo zamierzał. W latach 1935-1937 lotnictwo otrzymało 50 samolotów rozpoznawczo-bombowych Fox IIIC i 46 rozpoznawczych Fox VIR. Te ostatnie miały silniki Hispano-Suiza i dlatego nazwano je Fox Hispano. Plany te wkrótce uległy rewizji ze względu na szybko narastającą groźbę wybuchu europejskiego konfliktu zbrojnego. Rząd belgijski podjął energiczne starania prowadzące do szybkiej modernizacji lotnictwa wojskowego.

W tym okresie podstawowym sprzętem bojowym były przestarzałe dwupłatowce Fox i Firefly. Maszyny te nie mogły sprostać nowym, zagranicznym konkurentom. Dlatego na poszukiwanie ich następców wysłano kilka delegacji zagranicznych. Ich zadaniem było wyszukanie najlepszych samolotów, jakie uda im się znaleźć, a które Belgowie mogliby nabyć. Pierwszy wybór padł na brytyjski dwupłatowy samolot myśliwski Gloster Gladiator I. Na początku 1937 r. rząd belgijski zamówił u producenta 22 tego typu myśliwce. Na początku 1938 r. Belgowie odebrali pierwsze 15 maszyn (numery od G5-1 do G5-15), pozostałą siódemkę w marcu 1938 r. (złożono je w zakładach SABCA). Nie było to jedyne zamówienie złożone w Wielkiej Brytanii. Jednocześnie bowiem w 1938 r. uruchomiono w Belgii produkcję licencyjną brytyjskich jednosilnikowych bombowców Fairey Battle. D.A.T. złożyło zamówienie na nie w fabryce Gosselies, gdzie wyprodukowano 16 takich maszyn. Także w 1938 r. rozpoczęto rozmowy z Wielką Brytanią, aby kupić samoloty myśliwskie Hawker Hurricane I, co zaowocowało złożeniem zamówienia na 20 takich maszyn w marcu 1939 r. Dostarczono je do Belgii w okresie od maja do października 1939 r., odbierając jednak tylko 15 z 20 zamówionych egzemplarzy. Belgowie obok kupna gotowych myśliwców nabyli prawo do ich produkcji licencyjnej w ilości 80 sztuk. Produkcję uruchomiono w zakładach Avions Fairey (Societe Anonyme Belge). Belgom do chwili ataku niemieckiego udało się wyprodukować trzy Hurricane’y I, ale nie zdążono ich wdrożyć do eksploatacji.



Dziwna wojna – „Drole de guerre” Wybuch wojny 1 września 1939 r. nie był zaskoczeniem dla Belgii. Jeszcze 26 sierpnia powołała ona pod broń około pół miliona rezerwistów. Jednocześnie jednak bardzo szybko ogłosiła się krajem neutralnym w wojnie, co stało się 3 września. Mimo statusu neutralności przestrzeń powietrzną kraju wielokrotnie naruszały samoloty bojowe obu walczących stron. Aby przeciwdziałać dalszym przypadkom pogwałcenia neutralności Belgowie skierowali do osłony granic dwie eskadry myśliwskie. 6 września 2-eme Escadrille du 1-er Groupe du 2-eme Regiment d’Aeronautique (chasse) w skrócie Escadrille 2./I/2 Aé (2. Eskadra, I. Grupa, 2. Pułk Myśliwski) dostała rozkaz osłony wschodniej granicy kraju. Jej piloci latali na dopiero co otrzymanych Hurricane’ach I. Natomiast 4./II/2 Aé (4. Eskadra, II Grupa, 2. Pułku Myśliwski) z Nivelles wciąż dysponowała Firefly IIM, w które została wyposażona pod koniec 1932 r. (podobnie jak 3./II/2 Aé). Zadaniem jej pilotów była osłona zachodniej części kraju.

W ciągu blisko dziewięciomiesięcznej służby patrolowej doszło do szeregu spotkań między myśliwcami belgijskimi a różnymi intruzami. Belgowie przez dłuższy czas ściśle przestrzegając zasad neutralności nie uzbrajali samolotów w amunicję. Stan ten trwał do 2 marca 1940 r. Tego dnia klucz trzech Hurricane’ów I z Escadrille 2./I/2 Aé usiłował przeszkodzić w locie załodze niemieckiego samolotu rozpoznawczego Dornier Do 17P z 1.(F)/Aufklarungsgruppe 22. Niemcy wlecieli nad Belgię szukając schronienia przed atakiem trzech francuskich myśliwców Curtiss Hawk H-75 z GC II/5. Co prawda Francuzi zgłosili zestrzelenie prawdopodobne na północ od Wolkingen „Do 215”, ale faktycznie Niemcy polecieli dalej. Po nich „pałeczkę” przejęli Belgowie, którzy zostali niespodziewanie ostrzelani przez strzelców pokładowych. Efekt ich ognia był porażający, zostały zestrzelone dwa myśliwce belgijskie, zginął jeden pilot, a trzeci samolot, samotnie wrócił uszkodzony do bazy. Belgowie wstrząśnięci zdarzeniem wydali rozkaz, aby od tej chwili samoloty startujące do lotów patrolowych były uzbrojone. Natomiast niemiecka załoga spokojnie wylądowała u siebie przywożąc w sumie tylko 5 procent uszkodzeń.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1425783