Stanisław Srokowski "Zdrada"

Obrazek użytkownika biedny_żuczek
Historia

Po przychylnym odbiorze „Ukraińskiego kochanka” Stanisław Srokowski zdecydował się kontynuować wątek rozpoczęty w tej powieści. Dopisał ciąg dalszy losów bohaterów zamieszkujących Kresy Rzeczypospolitej w czasie II wojny światowej, losów jednostek tragicznie wplątanych w krwawą historię tych ziem.

"Na naszych oczach rozsypuje się, pęka i tonie w mroku nasz świat. Kresy giną. Nadchodzi czas barbarzyńców." *

O ile „Ukraiński kochanek” roztacza przed czytelnikiem na pierwszych kartach niemal sielankowy obraz pracowitego, zgodnego życia sąsiadów różnej narodowości na tle pięknej, barwnej krainy, „Zdrada” wprowadza czytelnika od razu w piekło wojny, i to wojny w jej najbardziej krwawej, bezwzględnej, okrutnej postaci. To początek końca świata Kresów. Przez rodzinną wioskę bohaterów położoną gdzieś na Pokuciu przetaczają się wojska niemieckie i sowieckie. Terror skutkuje aresztowaniami, wywózkami na Sybir albo w głąb Rzeszy, eksterminacją - w pierwszej kolejności Żydów.

"Wielkość nie tkwi w zwycięstwie, ale w postawie, w wyborze."

Srokowski na kartach powieści kreśli budujące przykłady poświęcenia zwykłych ludzi, którzy z narażeniem życia ukrywają – to chyba najlepsze określenie – swoich bliźnich. Są nimi przede wszystkim Żydzi, ale także radzieccy i niemieccy żołnierze. Płacą za ten heroiczny, ludzki odruch najwyższą cenę.
Ale to nie sowiecka ani niemiecka napaść budzi w mieszkańcach Kresów największą trwogę. Gros miejsca w swojej powieści poświęca autor konfliktowi nacji od wieków żyjących obok siebie: Polaków i Ukraińców. Dotyka kwestii dziś relatywnej w stosunkach tych dwóch państw, opisując ją rzetelnie, podpierając się obficie cytowaną dokumentacją (listy, relacje świadków, artykuły). Nie waha się wyrażać własnego zdania w sprawach drażliwych, jak choćby w kontrowersyjnej kwestii wspierania ukraińskiego nacjonalizmu przez greckokatolickiego arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego.

"Boję się pomyśleć, co się stanie za kilka czy kilkadziesiąt lat, gdy świat zamknie oczy i zażąda „Oszczędźcie nam tych okrucieństw”. Opowiadanie dziejów to nasz święty obowiązek."

Autor nie daje czytelnikowi ani chwili na ochłonięcie. Niepokój towarzyszy mu do ostatniej linijki tekstu. Srokowski nie szczędzi naturalistycznych opisów wyszukanych sposobów mordowania przez siepaczy z UPA bezbronnej ludności polskiej, epatuje makabrycznymi obrazami bestialstwa i zezwierzęcenia ze szczegółami, jakby chciał tą metodą dotrzeć do najgłębszych pokładów wrażliwości i tam odcisnąć je na zawsze. Wiele miejsca poświęca autor okrutnemu losowi Żydów i Ormian. Oddaje sprawiedliwość tym z Ukraińców, którzy w obliczu zagłady Polaków mieli odwagę stanąć po ich stronie.

Podczas lektury „Zdrady” rodzą się pytania o człowieczeństwo, siłę nienawiści, granice okrucieństwa i sens zadawanego cierpienia. Czytelnikowi nie pozostawia się złudzeń – morze wylanej krwi na nic się zda, ból pozostanie tylko bólem, poświęcenie nie okupi niczego poza honorem. Pozostaje wiara, że hekatomba ofiary nie będzie zapomniana. I po to powstała ta książka. Ku pamięci i ku przestrodze. Żądzę odwetu we współczesnych politycznych warunkach należy przekuć w cześć dla pomordowanych. Znajduje potwierdzenie prawda, że stosunek żyjących do tych, którzy odeszli, jest częścią kultury każdego społeczeństwa i narodu.

"Za nami cienie naszych dziadów i pradziadów. I one upominają się o prawdę."

*Cytaty pochodzą z książki „Zdrada”

Srokowski Stanisław, Zdrada. Wyd. ARCANA, Kraków 2009.

1
Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)