Martyrologia Stanisława Żurkowskiego

Obrazek użytkownika Smok Eustachy
Kraj

Przypominam obecny stan wiedzy: Prokuratura wyposażyła się w testery, które bipały w Smoleńsku. Bipanie oznacza wynik pozytywny potwierdzający wykrycie materiałów wybuchowych. Wiemy, że powszechnie dostępne urządzenia dają wyniki w granicach 5%-1% marginesu błędu. Nie wiemy, jaka jest jakość maszynerii użytej przej prokuraturę, może po prostu to gruchoty są i stąd problem. Wprowadzę tu podział na urządzenia podręczne z którymi można chodzić i przenośne: większe, które nadają się do polowego użytku stacjonarnego, albo w aucie, próbki wcześniej wyselekcjonowane należy tam donieść parę kroków. Za to chromatografię można zrobić itp. O tych bardziej zaawansowanych raczej prokurator Szeląg nie wspomniał, więc pewnie nie mieli. A te proste dały kilkaset odczytów pozytywnych, pobrali próbki które muszą swoje w Moskwie odleżeć. Potem mają być badane laboratoryjnie.

Prokurator Szeląg wydaje się uważać, że dopóki prokuratura nie otrzyma końcowego raportu z przywalonymi pieczątkami to ma obowiązek udawać, że nic nie znalazła i sprawy nie ma.
Niejaki  Stanisław Żurkowski, szyszka w Komisji Millera opowiada zaś jak to spacerował sobie w rejonie katastrofy na Siewiernym szukając dowodów na brak wybuchu, o czym rozmawia z Agnieszką Kublik:

http://wyborcza.pl/1,76842,12771837,Lotniczy_ekspert__Zadnego_wybuchu_nie_bylo.html

Wyprawa w celu nieznalezienia dowodów na wybuch okazała się sukcesem, bo osmalenia, ślady temperatury, uszkodzenia łatwo przeoczyć, nie ma jakiś sztywnych reguł, że takie osmalenie to już wybuch a inne nie. Ważne że nie zabrał ze sobą testera, bo tester by dał od razu kilkaset pozytywnych odczytów, które by musiał zbadać i skończyła by się gadka zanimby się zaczęła. Czyli Komisja Millera powinna wysłać już dawno próbki do laboratoriów i ustalić, czy to fałszywe alarmy czy nie. I taka wiedza powinna być w papierach przekazanych prokuraturze.

II
Wiemy, że Stanisław Żurkowski nie wykrył śladów wybuchu bo nie wziął testera, ciekawe czy okulary wziął? Może po nocy specjalnie łaził, żeby nic nie zauważyć? Mniejsza z tym, ważne, że stwierdza, że "Anatomopatolodzy podczas sekcji zwłok nie stwierdzili żadnych śladów charakterystycznych dla wybuchu i pożaru...". No jak mogli stwierdzić, skoro prawnie wiążącej autopsji ciał ofiar nie było. Nie stwierdzili np. opalenia rzęs, bo prokuratura czekała z sekcjami aż ulegną one zniszczeniu. Kublik go zresztą przebija pisząc, cytuję "Wojskowa Prokuratura Okręgowa nie stwierdziła śladów trotylu i nitrogliceryny ani na próbkach z wnętrza samolotu, ani na poszyciu skrzydła." Skoro nie stwierdziła to te próbki w Moskwie skąd się wzięły? Chyba wyjątkowo tępe lemingi to łykną.

Fakt pozytywnych odczytów teraz, nawet odkładając ostateczne rozstrzygnięcie, czy są prawdziwe czy nie, kompromituje Komisję Millera z przyczyn o których powyżej. Może Żurkowski jest zwykłym dyletantem, który może nadaje się do badania wypadku awionetki. Popili, wylądowali na drzewie, to ogarnie. Ale katastrofa odrzutowca pasażerskiego, w dodatku kategorii HEAD to już jego rozum przekracza. Jak się nie da zwalić na pilotów to wyraźnie nie wie co ma robić.

Brak głosów