Marsz Pamięci - relacja bardzo subiektywna

Obrazek użytkownika esperance
Kraj

Kiedy około dwudziestej wędrowałam od Hotelu Europejskiego do Katedry, byłam świadkiem standardowej przepychanki przy Krzyżu w wykonaniu jakiegoś chyba podpitego osiłka. Takie opinie padały ze strony zebranych. Policjantów zapewniono jak zwykle za dużo i za mało. Porozstawiani w regularnych odstępach strzegli odgrodzonego barierkami Pałacu, którym nikt się nie interesował, i kilku innych zapewne strategicznych miejsc, ale z oporem reagowali na intruza o awanturniczych intencjach. W najbliższym sąsiedztwie, na całym dziedzińcu Kościoła Seminaryjnego, zorganizowano centrum dowodzenia operacyjno-medialnego. Stały element pejzażu, tylko ilość pojazdów dopasowana do dnia. „Na Krakowskim bez zmian”?

Wzdłuż Świętojańskiej formował się już marsz, czekano na koniec Mszy Świętej. Sporo ludzi przed Katedrą. Podczas śpiewania końcowego „Boże, coś Polskę” po raz kolejny nie zabrzmiał dwugłos po „Ojczyznę wolną…”. Grudniowe przejście pod Pałac liczebnie niewiele ustępowało dotychczasowym. Transparentów przybyło, niesiono flagi, znicze i pochodnie. Jak zawsze dokumentaliści dopisali. Nie tylko profesjonalni. Po kilku stało na każdej ławce, koszu i czym się dało. Natura odstraszyła skutecznie widzów, szło się wygodnie. U celu niespodzianka – nie dotarły lotne misyjne brygady ćwiczące dotąd regularnie siłę głosu w starciu z modlitwą i oświadczeniami podawanymi przez uczestników spotkań. Dziwne. Mogliśmy niezagłuszani skandować „Precz z komuną”, „Zwyciężymy”, zaśpiewać hymn państwowy. Nikt nie zakrzykiwał Jarosława Kaczyńskiego. Nowa strategia czy błogosławiona zima?

Spokój. Determinacja. Niezrozumiała łagodność. I jeszcze dzika nadzieja – w marszu towarzyszył mi, po raz pierwszy, mój dwudziestodwuletni siostrzeniec. Nie trawi naszych demokratycznie wybranych przywódców, ale do tej pory nie miał potrzeby kontestacji. Dziś sam się zaprosił i przepięknie wyglądał z białą flagą „Solidarności”.

Zamieszczam na prośbę przyjaciela. Pozdrowienia, MT.

Brak głosów

Komentarze

Dzięki, Esperance, Twój wpis jest jak balsam ( tzn. - nie Balsam, który jest jak napalm). Czy nowa strategia, czy błogosławiona zima ? Zimą jest zimno, szczególnie "brygadom ćwiczącym dotąd regularnie siłę głosu w starciu z modlitwą", zapłaconym kukłom, którym brakuje naszego wewnętrznego ognia.
Natomiast czy maszerując wiedziałaś o tym, że "Na uczestników manifestacji 10 grudnia w Warszawie czekały nie tylko policyjne radiowozy, ale i armatki wodne. Zdjęcia, które dostaliśmy od sympatyka "Gazety Polskiej", pokazują, jakie niespodzianki szykowała władza dla demonstrantów".
Dla mnie to ( interpretując subiektywnie :) )kolejna dobra wiadomość - lawina gniewu rozpędzona, zdrajcy boją się polskich patriotów, strach miesza im rozum - armatki wodne zimą przeciwko komu?
Pozdrowienia dla MT, wobec inspiracji Twojego wpisu :D

Vote up!
0
Vote down!
0

prowincjuszka

#115081

Gdy nie przysłali swoich posiłków do wszczynania rozróby? Bezmyślność do potęgi.
Dla mnie TEN marsz był wyjątkowy. Aż dziwnie mi to napisać - mistyczny!
Następny etap - Ikara 5.

Vote up!
0
Vote down!
0
#115095

http://www.niezalezna.pl/artykul/na_patriotow_cz...
Armatki czekały, kto wie, zapewne któryś z tchórzy się ocknął i zważył, ocenił co dla nich lepiej...

Vote up!
0
Vote down!
0

prowincjuszka

#115126