Jerzy Vaulin Rzeczpospolitej Trzy i Pół
"Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch".
Czasem odnosi się wrażenie, że słowa tracą swoje pierwotne znaczenie. Próba relatywizacji moralnej i etycznej strony ludzkiej duszy idzie w parze z zacieraniem wszystkich śladów, które mogłyby świadczyć na niekorzyść architektów tego nowego porządku świata. Nie można w taki dzień, gdy wspominamy Wyklętych, nie zastanowić się nad kwestią zdrady. Kłopot ze zdradą jest taki, iż w Międzywojniu, w pokoleniu pozaborowym, pojęcie zdrady Ojczyzny było w miarę łatwe do zdefiniowania, stąd z podejrzliwością traktowano część kresowych mniejszości etnicznych oraz sympatyków ustroju państwowego zapoczątkowanego rewolucją 1917 r. Nie miał też problemów z definicją zdrady ruch WINu oraz przeważająca cześć narodu polskiego w okresie PRLu. Kłopot językowo-moralny nastąpił po 1989 r. Nastąpiło medialne przewartościowanie postaw, które daje znać w wielu aspektach życia społecznego. Gdy już czasem tworzy się mętlik w głowie w sukurs przychodzą ludzie, od których pomocy nie śmiałbym w najczarniejszych snach oczekiwać. Fakt, iż pomoc w rozwikłaniu moich deliberacji nie nastąpiła z pełną ich świadomością. Gdy czyta się takie proste definicje, zaczyna się znów w skołatanej głowie, rysować w miarę jasny obraz rzeczywistości.
1. Stwierdzenie: Dziś przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości."; Odpowiedź: „Proszę nie szaleć. Rozumiem intencje, ale odradzałbym takie sądy.
2. Dziś przed szczytem UE: „Polski punkt widzenia na temat umowy ACTA staje się powszechny”.
3. „Zawsze ci sami: "żałobnicy smoleńscy", skrajna nacjonalistyczna prawica (ONR, Młodzież Wszechpolska, NOP), kluby "Gazety Polskiej", patriotyczni kibole, nieodzowny profesor Jan Żaryn. I oczywiście działacze PiS. Konsekwentnie próbują zawłaszczyć wszystkie patriotyczne symbole i zbudować swoją, "prawdziwie polską", wersję najnowszej historii.”
Wedle Słownika Poprawnej Polszczyzny „Zdrajca” to:
1. «ten, kto odstępuje od wyznawanych ideałów, wartości.»
2. «o kimś, kto oszukuje kogoś».
3. «ten, kto zdradza swój kraj, naród.»
Jerzy Vaulin
W październiku 1946 zamordował strzałem w tył głowy Antoniego Żubryda, a następnie jego żonę Janinę Żubryd z d. Praczyńską ps. "Janek". Za wykonanie wyroku miał pozyskać od mocodawców 40 tyś złotych nagrody. Postępowanie sądowe w latach 1999-2002 wykazało jego winę, lecz proces umorzono z powodu przedawnienia.
"I nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie".
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1893 odsłony
Komentarze
Thomas Jefferson
2 Marca, 2012 - 03:19
Witam,
podobnie jak Ty ubolewam na utratą, a nawet podmianą znaczenia słów i czynów.
Cytaty genialnie dobrane. W samo sedno uderzają.
Walczmy o przywrócenie słowom znaczenia i mocy w nich zaklętej.
Już nie czasem, a codziennie odnoszę wrażenie, iż wre robota. By zbrodnia nie doczekała się Kary. Relatywizm, nie tylko moralny, pozycje wygodne, jak koniunkturalizm i konformizm na dobre rozgościł się w III RP. Byle żyć swoim życiem, byle Polska Wieś spokojna. Tak obok, prowadzący koszyki w marketach narzucają defetyzm. Wprowadzony do naszej zdrowej krwi podstępną szczepionką.
Nie będę się rozwodził zbytnio.
Powiem krótko.
"... Z szanowania wzajemnego wypływa moc wielka w chwilach trudnych..." - Józef Piłsudski.
Z szanowania słów i treści jakie niosą też.
Serdecznie Pozdrawiam
jwp
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
JWP
2 Marca, 2012 - 10:37
Dziękuję bardzo JWP!
Pozdrawiam serdecznie,
TJ.
Wyklęci
2 Marca, 2012 - 08:45
Kiedy wczoraj wieczorem, na Placu Piłsudskiego, rozlegał się Apel Poległych - wokół toczyło się zwyczajne życie.
Nie wiem, ile osób zgromadziło się na Placu - kilkaset? Dość, że podczas uroczystości, a także przemarszu Krakowskim Przedmieściem, poczułam sie trochę jak tamci...wykluczona...wyklęta.
Była ze mną jedna z moich córek. Odniosła podobne wrażenie. Zresztą, Gazeta Wyborcza już określiła uczestników - nazwała - kibole i nacjonaliści pod znakiem PiS.
Czyli jednak Wyklęci. Dla mnie to zaszczyt i motywacja do działania, ale ilu dyskretnie odsunie się w cień? Pomni szykan, które towarzyszyły zwolennikom tamtych - Niepokornych, Niepoprawnych i Niezłomnych, w trosce o bezpieczeństwo dnia codziennego odwrócą twarze, by nie widzieć, nie słyszeć - wyrzucić z serca i pamięci...
Ojciec nauczył mnie pieśni, którą śpiewano w jego Oddziale:
My w lasach knyszyńskich błądziliśmy nie raz
W największą zimową zawieję
Czy burza, czy słońce, czy mocny leje deszcz
My dzielnie wciąż brniemy przez knieje
Tych parę miesięcy przeleci jak sen
I nic się nikomu nie stanie
A wojna się skończy, nadejdzie ten dzień
I każdy za swoje dostanie
Matko Trzech Córek
2 Marca, 2012 - 10:42
nadejdzie ten dzień
I każdy za swoje dostanie.
Tak jest.
A mnie w chwilach trudnych chodzi po głowie: "coś być musi, coś być musi do cholery za zakrętem" - Zmiennicy.
Pozdrawiam serdecznie,
TJ.
PS. Wielki Szacunek dla Twego Taty.