art. 135 - czyli rzecz o znieważaniu

Obrazek użytkownika Thomas Jefferson
Kraj

Artykuł 135 KK stanowi, iż

1. Kto dopuszcza się czynnej napaści na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
2. Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

I tak sobie oba paragrafy funkcjonowały przez kilkanaście lat od 1989 r. Nikt przy zdrowych zmysłach nie ośmieliłby się otwarcie wyrażać słowa niegodnego wobec tak zacnych postaci, jak gen. Jaruzelski, L. Wałęsa, czy Alekander Kwasniewski. Owszem zdarzało się, że jakiś emeryt chciał naruszyć cielesność pierwszego ze nieświętej medialnie trójcy, o drugim ulica rozwijała szeptaną wroga propagandę, wyśmiewając się okrutnie z jego dość zawiłych konstrukcji słownych i nazywając go poufnie panem Bolesławem. Z kolei nieżyjący szef IPN-u dość niedwuznacznie się wypowiedział o trzecim panu per „Alek”, wzbudzając fale nienawiści z kręgach niekoniecznie patriotycznych. Ale w wypadku Olka szczególnych ataków to jakos nie było, poza atakami smiechu, gdy pakował się uparcie do samochodu, owijał się w polską flagę i kierował swój speech do skufundowanego psa Ludwika Dorna. No jeszcze było jajo, co wylądowało na jego eleganckich garniturze. Ale to drobiazg.

I w sumie prokuratura większej pracy nie miała, aż wreszcie na arenie pojawił się Lech Kaczyński. No i od razu konfuzja. Jego osoba skumulowała wszelakie nienawiści, jakie ulica i „wolne media” skrywały od lat i dawaj huzia na niego, od wygladu, po faszystowskie zamiary włącznie. Ale Lech Kaczyński dobrym człowiekiem był i nawet najwieszym szujom w rodzaju Figurskiego i Wojewódzkiego miłosiernie wybaczał i znów prokuratura nie miała nic do roboty, mimo może uczciwych chęci, aby kogos wreszcie przymknąć. Niezawodny Lech W. określił go mianem durnia, bo ja wiadomo, Lech W ma intelektualne prawo, aby tak nazywać kogo chce. Jakies pół roku temu, coś tam się pojawiło w mediach, że na Sląsku ( jakże by inaczej) jakaś 20 latka wyrażała się obelzywie o zm. Lechu, ale też rozeszło się po kosciach. Wiadomo – niska szkodliwość społeczna czynu.Właściwie bez względu na jakiekolwiek chamstwo wobec św. pamieci prezydenta, wszytsko z założenia miał niską szkodliwość społeczną czynu. Jak i sumie wobec całego Pisu.

I teraz konia z rzędem temu, kto zrozumie wyrok Trybunały Konstytucyjnego , a w szczególności słowasędziego Cieślaka, który rzekł: „W ocenie TK należy rozróżnić prawo do krytyki, która nie powinna być ograniczana, od przestępstwa zniewagi. Karalność znieważenia prawa do krytyki nie ogranicza. W przypadku zniewagi chodzi o zarzut obelżywy lub ośmieszający postawiony w formie niezracjonalizowanej”. Niech mi ktoś ze społeczności blogerskiej teraz wytłumaczy, co to w ogóle znaczy, bo ułomny jak ten „dureń”. Gdzie jest okreslona granica między wolnością słowa a „zarzutem obelżywym”? No bo tak, jeżeli kogoś nazywa się „matołem”, to jest to a) wolnośc słowa, b) zdrada tajemnicy państwowej, c) pomówienie d) zarzut obelżywy. W takim razie ów wałęsowski „dureń” – to podpada po paragraf czy nie? A jeżeli podpada, to należy go teraz ścigać sądownie czy nie?

Zastanawiam się także, czy jeżeli użyję słowa określające narząd do przedłużenia gatunku ludzkiego wobec jednego z byłych prezydentów ( nigdy w zyciu wobec „incumbeta” ), to jest to zarzut obelżywy, czy też ocena historyczna, która czeka na potwierdzenie przez kolegium badaczy IPN-u?

Najbardziej mnie rozbawił poseł Jerzy Kozdroń, który walnął takie zdanie:” Niczym nieskrępowane wypowiedzi mogą wprowadzić niepokoje i zakłócić porządek istniejący w państwie; z historii Polski znamy takie sytuacje, kiedy znieważanie głowy państwa doprowadziło nawet do zabójstwa. Dodał, że prawo do wolności wypowiedzi nie jest prawem absolutnym i ma swoje granice.”. Niedawno red. Wildstein zauważył ciekawa sytuację. Otóż do chwili zamordowania pana Rosiaka, „gazetowy mainstream” z lubością wspominał o zabójstwie prez. Narutowicza , niedwuznacznie sugerująć, że rządy Pisu współtworzą taką samą atmosferę w kraju. Gdy Rosiaka został zabity, i to przez członka PO”, casus Narutowicza szybciutko wycofano i na gwałt zaczęto ferować…… Blidę, jako przykład morderczych tendencji faszystowskiego Pisu. Skadinąd zastanawia ta ciągła Platformiano – Sldowa pogoń za ofiarami rządów Pisu.

W mojej mało rozgarniętej głowinie, plącze się mysl, że ewentualne sprawy karne za „zniewazanie” zależeć będzie od tego, kto będzie siedział na stolcu prezydenckim. No wycofam słowo „stolec”, bo jeszcze będę miał kłopoty.

Brak głosów

Komentarze

Jak kiedyś objaśnił skarżącego mnie wójta sędzia :wójta nie można obrazić to stanowisko, ale jeżeli życzysz pan z prywatnego w trybie wyborczym to proszę bardzo.

Jeżeli chodzi o ścisłość to za sformułowanie:"Czereśniak jest nie tylko myśliwym, lecz również analfabetą" proszę mnie skazać nie z obrazy tylko z ujawnienia tajemnicy państwowej.

Przynajmniej niektórzy się uśmiechną.

Vote up!
0
Vote down!
0
#168819