Przed wielką rozmową

Obrazek użytkownika zpierwszejpilki.pl
Sport

Kibice w całej Polsce czekają na poniedziałek z zapartym tchem. Nie dlatego, że wieczorem zakończy się ósma kolejka Ekstraklasy, tym razem na szali jest bowiem o wiele więcej, aniżeli trzy ligowe punkty. Przedstawiciele fanatyków piłkarskich spotkają się z premierem.

O wadze spotkania nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. Po długich miesiącach unikania konfrontacji, zwodzenia, zapewniania o tym, że rząd wie co robi, wreszcie nadszedł czas na bezpośredni pojedynek - najbardziej kreatywna, najbardziej zdeterminowana, pomysłowa i waleczna grupa społeczna w Polsce kontra sztab specjalistów marketingowych, myślicieli politycznych i karierowiczów, których reprezentował będzie owoc ich PR'owskich zabiegów, Słońce Peru, Donald Tusk. Starcie zapowiada się niezmiernie ciekawie, o czym świadczy choćby pierwsza runda pod Tuskobusem, czyli platformerskim wehikułem jeżdżącym po Polsce w ramach wyborczej agitacji.

Z czym właściwie idziemy do premiera? W przededniu wyborów, należy iść wyjąkowo skoncentrowanym, a nade wszystko przygotowanym - nie tylko merytorycznie, ale i marketingowo. Opinia publiczna potrzebuje narracji, opowieści, prawdziwej historii, która złapie za serca, która poruszy tłumy. Zauważmy, że w mediach nie pojawiają się informacje, wiadomości, czy relacje z wydarzeń z udziałem kibiców, w mediach ukazują się sformatowane opowiadania, z czarnymi charakterami, ze zwrotami akcji oraz mrożącą krew w żyłach, wartką akcją. Najświeższym przykładem niechaj będzie materiał o Mieście Noży, który został nagrany w sposób przypominający W11 i Detektywów. Jaką więc historię mogą zaoferować fanatycy?

Przede wszystkim odpowiednie ubranie w słowa aresztowań białostockich i kieleckich. Barwy żółci i czerwieni działają na policję niczym płachta na byka, a zarówno Korona, jak i Jaga ma sporo do opowiedzenia, jeśli chodzi o bezprawne aresztowania, nadużycia władzy i inne chore akcje. Wystarczy wspomnieć słynną akcję "Donald matole" i związane z tym nieprzyjemności. Przy "sprzedawaniu" tej informacji należy jednak pamiętać o tym jakim orężem walczą nasi adwersarze. Jeśli przeciwko nam wysuwa się mroczne historie rodem z horrorów i filmów noir, my również nasze doświadczenia powinniśmy przedstawić w formule ciekawego opowiadania o ludziach walczących o swą wolność wypowiedzi, o wolność wyznawanych poglądów, wreszcie wolność podróżowania po kraju. Podanie suchych faktów nie jest wystarczające bez zaprezentowania szerokiego gremium skali ucisku, jakiej poddawani są kibice. Oczywiście nikt z nas nie jest godny porównania do ciemiężonych przez PRL, jednakże dyskretne wspomnienie o licznych podobieństwach sytuacji współczesnych i historycznych zadziała wyłącznie na naszą korzyść.

Błędem jest natomiast nadawanie szczególnej rangi legendzie opowiadanej przez Tomasza Wołka, w której twardy kibol z młyna walczy za pomocą szlaufa z hordami kibiców bydgoskiego Zawiszy. Trzeba jasno powiedzieć o tym, że walka z absurdami systemu w okresie PRL-u w niczym nie przypominała teraźniejszego patriotyzmu ludzi trybun, którzy doskonale zdają sobie sprawę z olbrzymiej roli organizacji i systematyczności działań. Spontaniczne zrywy są już historią, teraz kibole to prawdziwi pozytywiści, pracujący u samych podstaw, szkolący sobie kolejne świadome, pełne miłości do Ojczyzny pokolenia. Jeśli w czymś udało nam się przerosnąć przodków, to na pewno w sztuce przekazywania uczuć poprzez stadionową retorykę. Przestaliśmy dawać kij do młócenia policjantów podczas naprędce zwoływanej manifestacji, zaczęliśmy dawać książki i oprawy, które na długo pozostają w pamięci. Zaprzestaliśmy działania sąsiadujęcego ze znienawidzonym przez nas anarchizmem, zaczęliśmy prawicowe wykuwanie honorowych obywateli. To osiągnięcia, które należy podkreślić w starciu z tym, który nie potrafił uczynić ze stadionu kuźni patriotów.

Wreszcie spokój i konsekwencja. To co odróżnia nas od politykoli, dziennikarzoli i innych "-oli" to właśnie niezłomność poglądów, niezależność myślenia i brak strachu przed jakimkolwiek batem. Nieugiętość i zawziętość muszą poprowadzić do sukcesu - dlatego też należy zaprzestać bzdurnej "polityki kompromisów". Trzeba powiedzieć jasno i twardo - trybuny są nasze. A on ma to zaakceptować.

Link do dyskusji zpierwszejpilki.pl:
http://www.zpierwszejpilki.com.pl/dzial-kibica/publicystyka/przed-wielka-rozmowa/2/463/

Brak głosów