Wróblem się urodził, kanarkiem nie umrze
- Kto się wróblem urodził, kanarkiem nie umrze -
- kto się boi wróbli ten prosa nie sieje -
- słówko wyleci wróblem, a powróci wołem -
- lepszy wróbel w ręku niż cietrzew na sęku -
Ale rzecz nie o wróblach, ale o Wróblu, Janie Wróblu.
Jan Wróbel (ur. 1964) - polski publicysta, nauczyciel, felietonista i historyk. Nauczyciel I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego w Warszawie od jego powstania (1989), obecnie jego dyrektor.
Był m.in. redaktorem tygodnika "Nowe Państwo" i dziennika "Życie", a od 1999 roku zastępcą redaktora naczelnego dziennika "Życie". Jego teksty ukazywały się m.in. we "Frondzie", miesięczniku "Mówią Wieki", "Newsweeku" i w tygodniku "Wprost". Współzałożyciel, redaktor i autor wielu wywiadów dla tygodnika "Europa" (do 2009 roku - dodatek do "Dziennika", teraz samodzielny miesięcznik).
Był doradcą i autorem wielu przemówień premiera Jerzego Buzka.
Autor podręczników historii dla liceum pt. Odnaleźć przeszłość. Wykładowca i współpracownik Szkoły Liderów Społecznych i Politycznych.
Jest felietonistą "Dziennika", w którym był stałym komentatorem w latach 2008-2009. Był redaktorem naczelnym serwisu blogowego o tematyce społeczno-politycznej Redakcja.pl. Od 2008 roku jest jednym z prowadzących Przegląd Prasy w Dzień Dobry TVN. W środowe poranki Jana Wróbla usłyszeć można w Poranku Radia TOK FM.
Jan Wróbel jest autorem wydanej 30 września 2010 roku książki pt. Jak przetrwać w szkole i nie zwariować.
Jan Wróbel według mnie to żaden dziennikarz, to zwykły celebryta, marnej jakości, miłujący mościć swoje dupsko na salonowych kanapach jako komentator i "robi" za komentatora prawicowca.
Stały niedzielny gość salonu gdzie komentuje jako "prawicowiec" w programie starej komunistki, fanki Millera i "boskiego" Olka, a obecnie Tuska, bo i na bezrybiu nieudacznik Donek to ponętna ryba.
W każdą niedzielę Superstacja emituje program publicystyczny pt. ”Puszka Paradowskiej”.
Gośćmi publicystki ”Polityki” Janiny Paradowskiej są Jacek Rakowiecki (Platforma Mediowa Point Group), Tomasz Wróblewski (Polskapresse) i Jan Wróbel (”Dziennik”).
Publicyści komentują wydarzenia polityczne ostatniego tygodnia.
Wróbel robi tam za kwiatek do kożucha lewacko-libertyńskiego, nieśmiało grając konserwatystę prawicowego, który w ostatecznym podsumowaniu polemiki zgadza się ze swoimi "oponentami".
Bardzo to komiczny program, coś w rodzaju lewacko -liberalnej błazenady, bo do kabaretu to dość tym "debatującym" daleko.
Tym większa to błazenada, bo tematem nieschodzącym z tego programiku pani Jasi jest jak zwykle od lat faszysta Kaczyński, jego sekta i jego sekciarze, oszołomy paradujące pod pałAcem prezydenckim, podłe wdowy, które przyśrubowały tablicę na ruskim kamienu, a to przecież taki cudowny upominek od ruskich dla nas, którzy umiłowali IIIRP ponad wszystko.
- W tej powodzi słów, negatywnych ocen i potępień jakoś nikomu nie przyszło do głowy najprostsze z możliwych pytanie, a skąd ta tablica się tam wzięła? Czy było to oficjalne dzieło polskich władz, czy inicjatywa jakiejś organizacji? Wiadomo było od dawna, że ustawienie w pobliżu miejsca katastrofy dużego kamienia pamiątkowego było dziełem władz obwodu smoleńskiego, co odbieraliśmy jako przyjazny, pełen współczucia gest, ale tablica? Sporo godzin minęło, zanim wreszcie zabrali głos ci, którzy wiedzą, a więc wiedzą przede wszystkim, że jak w nocy cichcem zdjęto tablicę, tak cichcem zamontowali ją Polacy, którzy przyjechali "uzbrojeni" we własny sprzęt do wywiercenia odpowiednich dziur.
Na czele stały wdowy po ofiarach katastrofy, panie Kurtykowa i Mertowa, działające po szyldem Stowarzyszenia "Katyń 2010", która to nazwa sama w sobie niesie ładunek fałszywych emocji, jest próbą postawienia znaku równości tam, gdzie go być nie może. Nie można bowiem porównywać śmierci tysięcy polskich oficerów zamordowanych przez NKWD z ofiarami lotniczej katastrofy. Nikogo, także innych rodzin, o zgodę oczywiście nie pytano, do kamienia tablicę przyśrubowano tak, jakby to była prywatna działka, prywatny kamień, prywatna pamięć. Taka to już nasza polska natura, robimy, co chcemy, prawa obowiązujące w innych krajach lekceważymy, bo przecież "moralna racja" jest po naszej stronie, tak jak lataliśmy na smoleńskie lotnisko, mimo że Rosjanie ostrzegali, że się do tego już nie nadaje.-
http://www.polskatimes.pl/komentarze/390774,tablica-czy-rocznica,id,t.html
I u takiej salonowej gnidy Wróbel czyści salonową kanapę.
Aż ciśnie się na usta - "Strzeżmy się przed przyjaciółmi, z wrogami sobie poradzimy" - jeśli chodzi o stronnictwo konserwatywne w Polsce i dotyczy takich "konserwatystów" jak Wróbel.
Jego powoływaniu się na centrum i prawicę przeczy słownictwo użyte do artykułu Joanny Lichockiej "Wszystko już było".
http://www.rp.pl/artykul/650247.html
- No, niestety, to nie artykuł, to denaturat czerwonoarmisty, głowa pękała mi już w połowie lektury. Tyle nieprawdy na jednej stronie gazety!- grzmi Wróbel.
- Nie potrafię pojąć, dlaczego niektórzy publicyści przedstawiają kretynizmy spod Pałacu Prezydenckiego pochwalnie, jako trafną diagnozę i trafne postulaty.-
- W działaniach Solidarności w okresie komunizmu był ładunek rewolucji moralnej skierowany przeciw systemowi dyktatury i fałszu, podczas gdy w działaniach "10-kwietniowców" jest wiele emocji, po których nie możemy spodziewać się żadnej rewolucji moralnej. (Skąd autor to wie? - przypis mój). To "pseudopodziemie" walczy z demokratycznie wybranymi władzami i kilkoma redakcjami.-
- Niesłuszne jest - kontynuuje Jan Wróbel - podkreślanie analogii: kiedyś stan wojenny i hasła komunistyczne, dziś - rządy Platfomy i jej propaganda.
- Nieprawdą jest też, jakoby istniała łączność między PRL-owską władzą i usłużnymi mediami, a dzisiejszymi rządzącymi. Nieuprawnione jest więc hasło: "Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO, Teraz jesteś za Platformą".-
- Niedorzeczne. I moralnie co najmniej dwuznaczne, bo zupełnie przedmiotowo traktujące demonstrantów „gazetopolskich". Wielu z nich to zagubieni i zepchnięci na margines życia publicznego ludzie, którzy słyszą teraz, że są jedynymi obrońcami szlachetnej sprawy. Jeżeli ich sprawa wygra, zostaną porzuceni. Słyszą od liderów partii o pięknej nazwie, że dokonują rewolucji. Są tylko mięskiem armatnim. Ich histerię, niesmaczną czasami, naprawdę, nazywa się zrywem narodowym.-
- Jednak w artykule „Wszystko już było" mamy do czynienia z natrętnym powtarzaniem nieprawd. Budzi to mój sprzeciw, bo jestem z tych, dla których konserwatyzm i prawica to wybór nie tylko polityczny, ale również etyczny. - oburza się Wróbel.
http://www.rp.pl/artykul/9157,653603-Wrobel__Denaturat__czerwonoarmisty....
Jan Wróbel występuje często w TVN 24 , ma swój dzień w Radiu TOK FM, z którego wyleciał Janke, froteruje podłogi salonu lewackiej Super Stacji, a przecież wiadomo wszem i wobec , że ostanie się tam gwarantuje tylko polityczna porawność i czołobitność przed wajchowymi salonu III RP postkomunistycznej.
I trudno mi powiedzieć kto jest bardzie PZPRowski, Wróbel grający konserwatywnego kanarka, czy stara PRLówka Paradowska.
Narada u Pradowskiej - jak zdelegalizowac Prawo i Sprawiedliwość.
Stad mój apel do Wróbla, który kanarkiem nie umrze :
- starego wróbla panie Wróbel nie złapiesz na plewy!-
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 9455 odsłon
Komentarze
Obrzydliwe.
7 Maja, 2011 - 17:19
Obrzydliwa kanalia z tego Wróbla. Trzeba będzie wziąć pod lupy prokuratorskie te dziennikarzyny po wygranych wyborach. Tekst świetny.
Tylko umarli widzieli koniec wojny.
Tiburon21,
7 Maja, 2011 - 17:34
zatrzęsienie tych gnido-mend
pzdr
ostatni tekst tego typka w "Rz" jest wyjątkowo odrażający
7 Maja, 2011 - 18:27
typowy tekst ścierwo na zamówienie, za zlecenie.
pzdr
antysalon
antysalon,
7 Maja, 2011 - 19:02
zawsze miałam awersje do tego ulizanego typka
pzdr