Bohater, czy idiota?

YES!YES!YES! Jest Kazio, który uczył w Gorzowie fizyki, któremu Kaczyński wyrządził ogromna krzywde decydując sie zrobić z niego premiera. Premier był ci on jak z tabloidu, a to zatańczył, a to zaspiewał, a to zrobił madrą minę do głupiej gry lepiąc bałwana na swoje podobieństwo ...... I tak mu się ta zabawa w premiera spodobała, że dostał skrzydeł i odfrunął. Odfrunął od żony i dzieci, poczuł się znowu jak dwudziestoparolatek i wpadł w ramiona młodszego, mniej zdezelowanego modelu. Isabel dodała mu skrzydeł i tylko patrzeć jak wzbije się jeszcze wyżej z prędkościa większą niż prędkość światła. Mam nadzieję, ze zabierze ze sobą swoją głupotę. Isabel to isabel, ale parcie na szkło to pasja życiowa Kaziutka, prowincjonalnego idioty. Żądza bycia na wizji i fonii Kazia, który ma Isabel jest spełniana dość często przez cynglownie przy Wiertniczej i żołnierzyków z Czerskiej, bo Kaziutek miłuje teraz jedynie słusznego i walczy z kaczyzmem. Wiemy dobrze, ze walka z kaczyzmem to obowiązek niemal patriotyczny postkomuny i salonu III RP pookrągłostołowej. Wszyscy, którzy stają do walki z Kaczynskim teraz są na topie i trendy. Taki Kaczmarek na przykład, ujawniane "tajemnice" spijane są mu z dióbka, nie mówiąc o Romanie wyciągniętym z jeziora i z wora. On też jest cool i inaczej cyngle do niego nie mówią jak: panie mecenasie, pan mecenas to, pan mecenas tamto, pan mecenas owo. Nawet Pochanke mu mecenasuje, nie mówiąc o czerwonej Pardowskiej, czy chudym albo głupim z WSI24. Po prostu gdzie diabeł, czyli PełO nie może, tam Kaziutek wylezie i powie co wie. Wstąpił i dzisiaj na mównicę obok cudnego Radzia i rzekł: - "Boję się, że nie dasz rady" - usłyszałem od Jarosława Kaczyńskiego w czasie negocjacji obecnego budżetu unijnego - - Postawiłeś poprzeczkę bardzo wysoko. Boję się, że nie dasz rady - mówił mi wtedy prezes PiS. Marcinkiewicz wspominał też, że w czasie przygotowań i negocjacji unijnych pomagali mu Marek Belka, Aleksander Kwaśniewski i ludzie z MSZ. Premier pierwszego, rządu PiS podkreślał, że żadnych dyrektyw, czy wytycznych od Jarosława Kaczyńskiego wtedy nie otrzymał. Nie otrzymał też wsparcia. Oj tam, oj tam, dobrze Kaziu, ze ci kaczor kija w szprychy nie wkładał albo piaskiem w oczy nie sypał. - Ja tu jestem, żeby zaświadczyć o prawdzie - powiedział. Marcinkiewicz mówił też o ekipie specjalistów, z którymi wspólnie negocjował w Unii. Podkreślił, że wszyscy z którymi wtedy pracował zostali prędzej czy później odsunięci ze swoich stanowisk w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli idzie o prawdę, to słowo to niewiarygodnie brzmi w ustach człowieka, który porzucił rodzinę, by zaspokoić swoje niskie pobudki seksualne oraz plującego na swojego byłego pracodawcę. Zły to ptak, co własne gniazdo kala, udając przy tym wielkiego bohatera. Kaziu bohater, czy idiota? Dla mnie IDIOTA. ŻAŁOSNY IDIOTA. ]]>http://wiadomosci.dziennik.pl/wybory/news/artykuly/357260,marcinkiewicz-...]]>