Ojczyzno co się z Tobą stało ?
"Ojczyzno,co się z tobą stało...
Czy chcesz aby bolało?
Polsko czy już zapomniałaś...
Polsko, kiedy płakałaś...
Wykonawca: Adam Szewczyk tytuł: OJCZYZNA muzyka: Adam Szewczyk tekst: Adam Szewczyk
Szkoda,ze takie piosenki nie są puszczane w radiach i telewizjach skomercjonizowanych i publicznej.
Tam na okrągło królują ubolewania nad nieszczęśnikiem Jacksonem i skandalistką Madonną, bo to oni byli promowani na wzorce dla młodych ludzi.
Piosenkę tę dedykuję rządzącym moją Ojczyzną, skłócających Polaków ze sobą celem osiągnięcia polityczno - partyjnych korzyści.
Dedykuję ją tym, którzy szkalują Polskę w obcych mediach, podważając w ten sposób godność narodu polskiego, dedykuję tym, którzy zapomnieli o swoich korzeniach i wartościach jakie wpajali im ich dziadkowie.
OPAMIĘTAJCIE SIĘ !
- "O czystość ŁEZ,o wolność DUSZ,o wolny KRAJ błagamy Cię PANIE,
o LEPSZY dzień,spokojną NOC,oPOLSKE błagamy Cię PANIE.
Ojczyzno,co się z tobą stało...
Czy chcesz aby bolało?
Polsko czy już zapomniałaś...
Polsko,kiedy płakałaś"...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6259 odsłon
Komentarze
"Ojczyzna chochołów" Park
13 Sierpnia, 2009 - 20:36
"Ojczyzna chochołów"
Park dziwów starożytnych, wiatr, który szeleści
Wokół śpiących pałaców, grobowców bez treści,
Te lampy i posągi, księżyc gdzie się słania
Geniusz twego narodu, duch zapominania,
Te rany wielkiej dumy, inne wielkie rzeczy,
W których tyle jest prawdy, ile się złorzeczy,
Wszystkie cnoty parszywe - to nas nie przejedna.
To pustką zarażona Polska jeszcze jedna.
Z czego budujesz ten kraj?
Z czeczoty, z jesionu,
Kruchy antyk i rzewność od wielkiego dzwonu?
Ojczyznę w kolumienkach z widokiem na ule,
Gdzie miód słodyczą swojską zasklepia się czule,
Nad rzeką stoją wierzby, na łąkach bociany,
Słyszysz, Basiu, to nasi biją w tarabany -
A wyszydzony chochoł, sobowtór symbolu,
Starym się obyczajem kokoszy na polu,
Słoma trzeszczy zapchlona, gzi dziewki w podołku,
Szumy chmielu, alkowa z pałaszem na kołku
I ta krzepa: wieś w malwach, szkorbut, dzieci kopa,
Święta ziemia praojców.
Twój naród - bez chłopa!
Z czego budujesz kraj ten?
Z ludzi, których nie ma,
Znów jeden za miliony, rękami aż dwiema?
Z kim pieniactwo wielkości twoje tu się kłóci,
Gdy wszyscy jedzą dzień swój wolni i rozkuci,
Na wszystko wasza zgoda spływa narodowa
Anhellicznym natchnieniem wypchana, jak sowa.
Duchem są albo diabły albo namaszczeni
Gołębim ochędóstwem astrale z przestrzeni,
Blade twarze w gorączce, biblijni studenci,
Bractwo westchnień, cierpliwcy, wszyscy polscy święci.
Przelicz jeszcze i dodaj czterdzieści i cztery
Sposoby wybawienia od wszelkiego licha,
By wolność jak tabakę zażyć z tabakiery,
Potem zdrowo i głośno na wszystko się kicha -
I ten rachunek w prawdę sumuj oczywistą,
Niech ci do romantycznej znów uderzy głowy -
To jest twój sen upiorny, Wielki Realisto:
Państwo w kamieniach młyńskich, naród niegotowy.
Buduj teraz, wydzwigaj nas śród świata, nad dziejów przesmykiem,
Wyjdz pierwszy na piedestał i rozgłoś naokół
Tę wielkość wymuszoną batem albo krzykiem,
Święć przemienienie tłuszczy i chrzcij nowe czasy
Z kropielnicy, co wyschła i krwią już nie chlusta,
Starym herbem sarmackim w popuszczone pasy
Zatkaj gęby krzyczące i zgłodniałe usta -
I komu teraz jeszcze otuchy za mało
A przeszłość jesionowa praojców nieśliczna,
Niech stanie pod cokołem i porwany chwałą
Tworzy wolność.
Masz rację. Jakże jest tragiczna!
~ Wierzyński Kazimierz
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
Niewolnik wielkiej myśli jednej
16 Sierpnia, 2009 - 15:51
KONRAD
Sam już na wielkiej pustej scenie.
Na proch się moja myśl skruszyła.
Wstyd mię i rozpacz precz stąd żenie. -
Na Świętym Krzyżu północ biła.
Kędyż się zwrócę? Wszędy nicość,
wszędy pustkowie, pustość, głusza;
tęskni samotna moja dusza
i nad mą dolą płacze litość.
Z czym pójdę do dom, smutny, biedny?
Na proch się moja myśl skruszyła:
niewolnik wielkiej myśli jednej,
w niej moja niemoc, moja siła.
Czy jesteś, Polsko - tylko ze mną?
Sztuka mię czarów siecią wiąże:
w Świątynię wszedłem wielką, ciemną -
dążyłem - nie wiem, dokąd dążę.
Pogasły światła, co świeciły,
rzucone w płócien wielkie łuki,
łachmany, co świątynią były.
Jak wyjdę z kręgu czarów Sztuki?
Sam jestem w wielkiej scenie pustej.
Głucho odbija podłóg echo.
O lęku - tyżeś mi pociechą...
Noc rozwiesiła czarne chusty -
Jak straszno - tam w tych ścian oddali
zda się, że nocy przestrzeń ciemna. -
Sam jestem - wstyd me czoło pali:
jedyna siła, moc tajemna.
Przekleństwo łzom! krew pali skroń -
przekleństwo łzom! - krwi!!