Czy ma szansę bytu "kolorowa" bez niemieckich lewaków?

Obrazek użytkownika zygmuntbialas
Kraj

"Nasz marsz jest legalny, oficjalny i godnie świętujemy dzisiejszy dzień. Natomiast wrogowie polskiej niepodległości, wrogowie ojczyzny, wrogowie narodu, elementy destrukcyjne i lewackie próbowały zakłócić nasze święto" - stwierdził rzecznik ONR Marian Kowalski dla TVN 24. Byłaby to w tej stacji jedna z nielicznych wypowiedzi na temat Marszu Niepodległości, która nie mijałaby się z prawdą. Bo z relacji uczestników, blogerów i niezależnych dziennikarzy wynika, że pochód złożony z kilkunastu tysięcy uczestników przeszedł z pl. Konstytucji do pomnika Romana Dmowskiego w atmosferze spokoju i godności.

To, co widzieliśmy w TVN 24, a także w Polsat News i TVP Info, było jednym ciągiem manipulacji, dezinformowania i przypisywania patriotycznej stronie nie swoich win. Mam wrażenie, że warszawski Ratusz i policja uczestniczyły także w próbach zdyskredytowania Marszu Niepodległości. Bo jak rozumieć decyzję o delegalizacji pochodu, gdy ten ledwie ruszył? Co można myśleć o wymijających odpowiedziach rzecznika policji na temat zatrzymanych osób?

Odpowiedzmy sobie na pytanie, kto ściągnął niemieckich lewaków na obchody święta. Przecież to oni głównie - jak wynika z relacji naocznych świadków - byli bezlitosnymi agresorami. Tomasz Ślesicki opowiada:

"Szliśmy na spotkanie wszystkich grup rekonstrukcyjnych przed paradą historyczną. (...) Idąc w zwartym szyku, w kolumnie, mijaliśmy grupę około 20 lewaków z Niemiec. Gdy ich mijaliśmy, jeden z nich napluł na kolegę, który szedł w polskim mundurze z okresu napoleońskiego z roku 1812. Celowo zaczął pluć na mundur".

Adam Golański mówi dla portalu wPolityce.pl:

"Nagle wypadło skądś pięciu zamaskowanych osobników z jakimiś czarnymi pałami w rękach. Mieli emblematy tzw. antify. Wszystko działo się błyskawicznie". Gdy Niemcy pobili Polaków, z których jeden został odwieziony do szpitala, schronili się w kawiarni Nowy Świat, należącej do "Krytyki Politycznej". Tam było ich schronienie.

Napisałem wcześniej dwa teksty dotyczące obchodów święta 11 listopada. Wymieniłem parę osób, które powinny poczuć się dziś odpowiedzialne za wczorajsze wydarzenia. Dumny z postawy uczestników Marszu Niepodległości wierzę, iż większość z nas nie chce "kolorowej" wraz z niemieckim agresorem.

Brak głosów

Komentarze

Policja nie tylko uczestniczyła w próbach dyskredytowania Marszu Niepodległości ale czynnie uczestniczyła w prowokacjach przeciw nam wymierzonych. Jak inaczej nazwać blokowanie legalnego marszu przez policję i rozbicie go ma mniejsze grupy bardziej podatne na prowokacje ze strony lewaków?
Po drugie policja zaczęła napierać na nas z różnych stron pod pomnikiem Dmowskiego jednocześnie przez swój potężny megafon zakłócając uroczystości i nie pozwalając na przemówienia. Szpaler z tarczami podchodził od strony al. Szucha a polewaczki podjeżdżały coraz bliżej al. Ujazdowskimi.
Po trzecie cała grupa policjantów stała obok samochodów TVNu a potem odsunęła się uprzejmie robiąc miejsce zadymiarzom którzy przeszli od trasy Łazienkowskiej.

Cała akcja - prowokacja była grubymi nićmi szyta ale nie pokażą jej ani "zaprzyjaźnione" ani "odzyskane" media więc nie dotrze do ogłupionego społeczeństwa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#199541

Potwierdzają one moją wiedzę o tej sprawie. Mieszkam daleko od Warszawy, w Opolu, i nie mogłem uczestniczyć w Marszu Niepodległości, który jest (powinien być) wielkim zaszczytem. To, co robią GW, "Krytyka Polityczna" i wszelkiej maści lewacy, woła o pomstę do nieba. Nie trzeba też być specjalnie bystry, by zauważyć haniebną rolę władz Warszawy.
I musi o tym pisać - proszę sobie wyobrazić - germanista z zawodu, mieszkający w Opolu, który nie może się pogodzić z tym, że szlachetne cele patriotów są tak poniewierane.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#199548