Free Your Mind: Ruscy w sprawie tragedii łżą jak pies

Obrazek użytkownika zygmuntbialas
Kraj

Druga część wywiadu z Free Your Mind (z FYM-em), uznanym blogerem i autorem książki "Czerwona strona Księżyca", dotyczącej tragedii smoleńskiej

Zygmunt Białas:"Historia smoleńska (...) zaczyna się w Polsce przed świtem 10 Kwietnia, a nie na Siewiernym w 'godzinie Batera' (...), w Polsce, powtarzam" - powiedział Pan przed tygodniem w wywiadzie zatytułowanym "Free Your Mind: Maskirowka to nie jest jakaś zabawa". Stwierdzenie to wywołało lawinę pytań, które wpłynęły na moją pocztę wewnętrzną, m.in: - Ile samolotów wyleciało z Okęcia? Skąd znamy tę ilość? - Jakim samolotem leciał gen. Andrzej Błasik? Skąd to wiemy? - Gdzie wylądowały te samoloty? Jakie są na to dowody?

Free Your Mind: „Jak wynika z ustaleń blogerów wyleciały zapewne cztery samoloty – najpierw dwa jaki-40, potem znowu jak-40 i tupolew (niektórzy blogerzy sądzą, że mogły być tylko trzy samoloty, czyli np. Dowódcy wsiedliby jednak na pokład tupolewa, łamiąc w ten sposób rygory bezpieczeństwa – mnie jednak ten wariant wydaje się mało prawdopodobny, zważywszy na pochodzące z różnych źródeł relacje, iż Dowódcy mieli lecieć jakiem). Ta arytmetyka: 3 plus 1 zgodna jest, przypomnę, z tym, co twierdzili dziennikarze lecący na uroczystości, zaskoczeni na lotnisku koniecznością udania się do jaka (tylko paru miało ponoć wcześniej wiedzieć, iż nie lecą tupolewem): najpierw wsiedli do jednego (jaka), potem przesadzono ich do drugiego, a wsiadłszy do drugiego, dowiedzieli się, że w hangarze czeka, jakby co, trzeci (http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/pawel-swiader/komentarze/news-pawel-swiader-boje-sie-powrotu-do-polski,nId,272706).

Hipotetyczny scenariusz starałem się odtworzyć w mojej książce, w rozdziale „W wielowymiarowej ruskiej zonie”, zainteresowanych więc odsyłam do lektury (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-5.pdf). Poza tym wskazywałem już poprzednim razem (Panu i potencjalnym adresatom naszej rozmowy), co można potraktować jako ślady tego, iż z Okęcia, oczywiście wbrew oficjalnej narracji (podtrzymywanej, jak dotąd, niestety, także przez Zespół min. A. Macierewicza), nie wyleciały dwa samoloty: „dziennikarski jak” i „prezydencki tupolew”. Dokąd skierowano wszystkie samoloty, o, to oczywiście pytanie za 100 punktów i jedno z najważniejszych w całym śledztwie. Moim zdaniem dwa pierwsze jaki wylądowały na Siewiernym (przy czym jeden został potem „utajniony”, tzn. „zniknięty” w związku z wymogami opowieści, iż „wszyscy musieli lecieć tupolewem”), zaś jak-40 z Dowódcami i kilkoma jeszcze osobami oraz Tu-154M z resztą delegacji skierowane zostały (z powodu „nielotnych warunków w Smoleńsku” oraz np. braku pisemnej zgody na wloty w ruską przestrzeń powietrzną) na zapasowe lotnisko w Witebsku, zgodnie z planem dotyczącym tychże zapasowych lotnisk. Opowiem więc z grubsza, o co chodzi z zagadnieniem wylotów z Okęcia – szerszych wyjaśnień należy szukać w tekstach blogerów zajmujących się maskirowką smoleńską (linki do ich blogów podane są we wstępie do „Czerwonej strony Księżyca” (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-1.pdf)).

Pierwszym śladem jest „brak śladów”, czyli totalnyblackout na stołecznym lotnisku w jego wojskowej części – przy okazji tak ważnego wylotu tak ważnych osób, z Prezydentem Polski i Dowódcami na czele. Tak, brak śladów może być zarazemśladem – tak jak np. narzędzie zbrodni pozbawione odcisków palców mówi coś konkretnego każdemu śledczemu. Jeśli nie ma śladów, to zostały zatarte – jeśli tak, to ktoś je zatarł; jeśli zaś ktoś zadał sobie trud zatarcia śladów, to miał ku temu poważne powody i wiedział, że ktoś inny tych śladów będzie z poważnych powodów szukał. Sprawa tragedii z 10-04, chyba nie mamy wątpliwości, jest śmiertelnie poważna i przy tym jest poważny problem z odnalezieniem wielu podstawowych śladów.

Podam prosty przykład: zwykły osiedlowy sklep prywatny, zwykły dom na przedmieściach czy bankomat monitorowany jest za pomocą specjalistycznych urządzeń. Niemożliwe, by tego typu (choć o wiele bardziej technologicznie zaawansowany, gdyż wojskowy) monitoring nie funkcjonował na takim lotnisku, jak Okęcie, gdzie (jak i na innych międzynarodowych portach) w dobie „ogólnoświatowej walki z terroryzmem” śledzi się wszystkich i wszystko. I na pewno funkcjonował – to jednak, iż jego „zapisy się nie zachowały” lub, mówiąc eufemistycznie, się „schowały” tak głęboko, że od dwóch lat nie ujrzały dziennego światła – jest dowodem na to, iż zarejestrowało się coś, co zupełnie kłóci się z oficjalnym opisem wydarzeń.

Nie ma innej opcji. W przeciwnym bowiem razie (tj. gdyby scenariusz był taki, jak się nam tłucze do głowy od dnia zamachu) już 10 Kwietnia pokazywano by nam odlot, poprzedzającą go krzątaninę, wsiadanie poszczególnych pasażerów do takich a nie innych statków powietrznych, byłyby wywiady z pracownikami terminalu, naocznymi świadkami itd. (Żebyśmy jednak od razu mieli jasność, ja osobiście nie należę do osób, które uważają, iż delegacja prezydencka w ogóle nie wyleciała z Okęcia, tylko że 10-04 wykorzystano więcej niż dwa samoloty, a tajemnicy tej strzegą „fachowcy wojskowi” oraz osoby, które „widziały za dużo”, a chcą żyć).

Druga przesłanka, to opowieści samych dziennikarzy. Odsyłam choćby do relacji (mającego lecieć „dziennikarskim jakiem”) P. Wudarczyka z Polsat News (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/05/by-jeszcze-jeden-samolot_31.html) oraz do filmu „Poranek” (dokumentalnego, zrobionego przez rządową telewizję), gdzie wątek „trzeciego samolotu” parokrotnie powraca (kto nie oglądał, niech sobie zafunduje godzinę wolnego czasu na uważne przejrzenie tego wideo). Nie wchodząc w szczegóły (por. „Czerwona strona Księżyca” i rozdział „Medialny obraz Zdarzenia” (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-1.pdf)) powiem, iż gdyby wyleciałytylko dwa samoloty (przy czym w pierwszym byliby dziennikarze, w drugim „cała delegacja”), to nie pojawiłby się, bo i nie mógłby się pojawić, problem: „który samolot uległ wypadkowi”, skoro relacje ze Smoleńska płynęły m.in. od dziennikarzy, co przylecieć tam mieli właśnie jakiem. Opowieść o „prezydenckim jaku” po prostu by się w mediach i obiegu publicznym nie pojawiła.

Nie wzięła się ona zatem z nieuwagi lub w wyniku potknięcia językowego J. Kuźniara z TVN24 (jak tenże dziennikarz usiłuje tłumaczyć i siebie, i całą sytuację w filmie „Poranek”) – o „prezydenckim jaku” słyszeli i mówili także ludzie w innych środkach masowego przekazu, o „prezydenckim jaku” informować miał też P. Paszkowski, rzecznik MSZ, i to także rządową telewizję:

„I przed sekundą dosłownie otrzymałem informację od rzecznika sz... rzecznika polskiej dyplomacji, rzecznika MSZ-u, Pana Piotra Paszkowskiego, który potwierdził, że prezydencki samolot JAK 40 rozbił się niedaleko lotniska wojskowego w Smoleńsku. JAK 40 rozbił się niedaleko wojskowego lotniska w Smoleńsku... (…) Przypomnę raz jeszcze: informacja sprzed kilku sekund dosłownie: rzecznik MSZ-u Pan Piotr Paszkowski potwierdza w rozmowie z TVN24, że według wstępnych informacji prezydencki samolot JAK 40 którym Prezydencka Para, prezydencka delegacja leciała na 70 rocznicę zbrodni katyńskiej, rozbił się podchodząc do lądowania niedaleko wojskowego lotniska w Smoleńsku. Mamy dwa źródła REUTERS i rzecznik MSZ-u: Prezydencki JAK 40 rozbił się niedaleko lotniska, na lotnisku w Smoleńsku. Ta informacja dotarła do nas około godziny 9-tej.Nie chcieliśmy jej Państwu podawać bo nie mieliśmy żadnych sprawdzonych informacji. Nie robimy tego nigdy.

Teraz mamy potwierdzenia z 2 źródeł, z agencji Reutera, na którą powołuje się także Polska Agencja Prasowa i od rzecznika MSZ-u Piotra Paszkowskiego:maszyna polska Rzeczpospolitej Polskiej JAK 40 z Prezydencką Parą z innymi gośćmi których Para Prezydencka zabrała na pokład i leciała do Katynia na uroczystości 70 rocznicy zbrodni katyńskiej, rozbił się niedaleko wojskowego lotniska w Smoleńsku”(http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/02/efekt-motyla.html). Gdy zresztą udaje się na antenie połączyć z Paszkowskim (koło 9.34 pol. czasu), Kuźniar go w końcu pyta wprost: „Wiemy, że były dwie maszyny – która się rozbiła?” (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/byy-dwie-maszyny-ktora-sie-rozbia.html).

Co się stało z „prezydenckim jakiem” możemy sobie wyobrazić – w drodze z Warszawy na katyńskie uroczystości (ściślej, w okolicach samego Smoleńska) zamienił się on po prostu w „prezydenckiego tupolewa”. O ile w przekazie medialnym takie metamorfozy to rzecz dość łatwa do wyjaśnienia lub nawet wykonania za pomocą komputerowych animacji, o tyle w przypadku fizycznych obiektów takie przemiany raczej nie zachodzą, zwłaszcza u rządowych samolotów. Na filmie lub w baśni może się zamienić dynia w karocę – z jaka-40 nie sposób mimo wszystko wyklepać Tu 154 M, choćby nawet najlepsi ruscy blacharze się tym zajmowali.

Ponadto, podczas upublicznionej nie tak dawno, słynnej rozmowy (10-04 godz. 9.07 pol. czasu, jeśli wierzyć oficjalnym danym, zastrzegam) jakiegoś dansingbubka (określenie Witkacego) z tzw. centrum operacyjnego, z amb. J. Bahrem – dwukrotnie pada pytanie o to, czy to na pewno „ten samolot”: „Czy to jest pewne, że to był ten nasz samolot, czy nie?” (w stenogramie na stronach i MSZ, i telewizji rządowej ucięto końcówkę „czy nie?”).Pyta o to ów gostek kogoś, kto przecież ma stać na „miejscu wypadku” i kto opowiada ezopową mową, że„nie ma żadnego śladu życia”(http://www.tvn24.pl/12690,1739927,0,1,co-wiemy-jezus-maria-msz-publikuje-rozmowy-sikorskiego,wiadomosc.html).

Pomijam całą zdumiewającą wprost dramaturgię owej konwersacji (część blogerów i komentatorów nawet powątpiewa, czy dialog jest w ogóle autentyczny – i nie zdziwiłbym się, gdyby nie był, znając już realia „historii smoleńskiej”), wszak nie słychać ani paniki, ani krzyków, ani podenerwowania w czasie tej wymiany zdań – jest ona naprawdę przedziwna. Gostek z „C.O.” (czymkolwiek by to „C.O.” miało nie być tamtego tragicznego dnia) dopytuje więc, czy chodzi o „ten nasz samolot”, jakby... mogło chodzić o inny. Ta kuriozalna wprost sytuacja wydaje się do wytłumaczenia w taki sposób, sądzę, iż wtedy jeszcze „oficjalnie” nie jest wiadomo, z którym samolotem (z tych, jakimi poleciała delegacja), co dokładnie się stało. Albo też z jednym już coś się stało, a losów drugiego jeszcze nie ustalono.

Błyskawicznie więc przyjmie się nad Wisłą narrację (decydować musieli i „fachowcy wojskowi”, i gabinet ciemniaków, ma się rozumieć), iż delegacja wyleciałajednymtupolewem „zapchanym do ostatniego miejsca” i koniec. Nawet bowiem A. Michnik z J. Żakowskim, M. Olejnik i T. Lisem razem wzięci nie uwierzyliby, iż tego samego dnia mogą się wydarzyć dwa wypadki lotnicze z rzędu dwóm specjalnym, wojskowym statkom powietrznym z najwyższymi dostojnikami na pokładach. Tu by żadna poranna gimnastyka ludzi mediów przed kamerami nie pomogła i najlepsi pod słońcem radzieccy eksperci ze „Skrzydlatej Polski” (http://freeyourmind.salon24.pl/339917,skrzydlata-rosja), „Raportu”, „Armii”, „Lotnictwa”, „Nowej Techniki Wojskowej”, „Polski Zbrojnej”, „Przeglądu Lotniczego” (http://wyborcza.pl/1,75478,10984026,Setlak__Nawet_gdyby_Tu_154M_sie_nie_rozbil__to_i_tak.html) i innych branżowych, kolorowych, militarnych pism, w których z łezką w oku wspomina się LWP, nie podołaliby w wyjaśnieniu tego, co się stało. Chyba, że naprędce by wymyślono, iż obie rządowe maszyny się zderzyły, bo np. załogi były pijane i znaleźliby się świadkowie z Okęcia (życzliwi borowcy, jak ci, co się pojawili po 10 Kwietnia), którzy by widzieli, jak zataczający się piloci zapewniają wsiadających, że jakoś to będzie.

Jeden z tych samolotów zwyczajniemusiałzniknąć. Padło na „prezydenckiego jaka”. Padło tak z oczywistych względów – gdzieś trzeba było narracyjnie w końcu pomieścić 96 osób. Poza tym na Siewiernym leżały, pamiętajmy, szczątki tupolewa – nie jaka. Ale nawet z tym „leżącym tupolewem”, momentalnie ugaszonym „po upadku” przez paru „strażaków”, zaczął się wnet niezły cyrk związany z ustalaniem i liczby, i listy pasażerów, wszak zrazu wyliczono, iż na pokładzie zmieścić się może ca. 130 osób (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/130-miejsc.html). To pospieszne wyliczenie zapewne wiązało się z tym, iż w porywach medialnego wichru, jaki przetaczał się przez media owego tragicznego dnia, dochodziło do wyszacowania (niedługo po godz. 10-tej pol. czasu) aż132osób zabitych (http://freeyourmind.salon24.pl/410648,medytacje-smolenskie-8-132). Powtarzam, 132. Informowali o takiej liczbie ofiar ci sami ludzie, którzy potem twierdzili jakby nigdy nic, iż na pokładzie tupolewa mogło się zmieścić maksymalnie do 100 osób.

Załóżmy jednak teraz, iż faktycznie tupolew wziąłby tylko te ca. 100 osób. Nawet takie założenie przyjmując i tak NIE widać na księżycowym materiale „polskiego montażysty” ani stu foteli, ani blisko stu ciał. Chyba nie znajdzie Pan żadnej osoby, która by powiedziała, że towidaćna pobojowisku. Dąbrowski et consortes choćby się nie wiem jakimi okularami posłużyli i choćby pękli, to nie wypatrzą ani stu foteli, ani stu osób na siewiernieńskich, dostępnych publicznie materiałach. Nie ma do tej pory, tj. od dwóch lat (!), żadnego zdjęcia pokazującego te wszystkie fotele i ciała (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/05/z-punktu-widzenia-strazaka-smolenskiego.html) „po katastrofie”. Jak to możliwe? Przecież przestrzeń, na jakiej dojść miało do lotniczego wypadku, to obszar raptem futbolowego boiska. To nie są jakieś niezbadane, niedostępne knieje, ciemne i zamulone głębiny morskie, skaliste wzgórza itp. Jak więc wyjaśnić taką zagadkę, jeśli „wszystko” stało się „na/nad Siewiernym”?

Można się nią nie zajmować i część osób taką postawę przyjmuje – po prostu nie ma problemu foteli i ciał na pobojowisku. Można też przyjąć, iż fotele z ciałami zapadły się najpierw pod ziemię (np. w wyniku nieziemskiego przeciążenia „100 G”, o jakim donosi raport komisji Burdenki 2, tak jakby chodziło o statek międzygwiezdny i lot w nadprzestrzeni). Jak wiemy jednak z przebiegu zdarzeń z 10 Kwietnia dość szybko przeprowadzono akcję „wydobywania ciał” z „miejsca katastrofy”, tak że już wieczorem informowanooficjalnieo tym, iż wszystkie ciała zostały odnalezione (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/wieczorne-kadry-z-polsatnews-1004.html). To, naturalnie, jak na skalę zniszczenia samolotu musiało być „wydobywczym” wyczynem nie tylko ruskich ratowników, ale i tych ludzi od załadunku trumien na gruzawiki.

Jako ciekawostkę warto dodać to, iż płk dr E. Klich, jeszcze wieczorem, jak pisze w swej najnowszej książce, widział sporo trumien, choć „wydobywanie ciał” i składanie do trumien zaczęło się już w godzinach popołudniowych. Jeśli więc tylu świadków nie mogło się zrazu „po wypadku” doszukać blisko stu ciał, zaś od momentu ogłoszenia „ewakuacji” przez tyle godzin trwało tych ciał „wydobywanie” i załadowywanie po kilkadziesiąt na gruzawiki, to aż ciśnie się na usta pytanie: ileż to zwłok się nawydobywali ruscy ratownicy podczas tych kompleksowych prac wydobywczych (http://freeyourmind.salon24.pl/355168,il-10-go-kwietnia)? No bo chyba nawet o wiele więcej niż sto?

Co gorsza, mimo tych intensywnych prac, jeszcze przez następne dni „wydobywano ciała spod wraku”, choć znowu nikt tego nie był w stanieudokumentować(pomijając może to zagadkowe zdjęcie I. Pitaleva z zabłąkanymi „ratownikami” z czerwoną trumną – jednego z ruskich fotoreporterów „obsługujących” maskirowkę (http://freeyourmind.salon24.pl/350293,11-49)) lub choćbyzobaczyć.Wg członków „komisji Millera” już 11-04-2010 nie było na pobojowisku żadnych zwłok. Spędzili tam zaś przecież „cały dzień, do nocy”, jak wyznał płk M. Grochowski (http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20110809&id=po15.txt) - to z kolei sytuuje ich wśród rekordzistów w szybkości „badania katastrof”. Można się cieszyć, że choć tyle czasu nadwiślańscy badacze przebywali na „miejscu Zdarzenia”, bo np. należący do nich W. Targalski spędził w Smoleńsku raptem 3 godziny „z czego prawie dwie w samolocie, w oczekiwaniu na wydanie wizy” (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110827&typ=po&id=po03.txt).

Nawiasem mówiąc, skoro już dotarliśmy na siewiernieńskie pobojowisko, bo chwilę temu wspomniałem też o relacji Bahra dla dansingbubka z „C.O.”, to dorzućmy jedną kwestię. Nie tylko ambasador zachowuje się dość dziwnie, jak na okoliczności tak wielkiej tragedii – całą masę dziwnych zachowań prezentują też inni istotni świadkowie. M. Wierzchowski ma wpaść na pobojowisko za „felczerami” (http://freeyourmind.salon24.pl/401203,tajemnice-smolenska) i mówić:„Może to nie ten samolot? Może to nie oni?”Trudno sobie wyobrazić dziwniejsze pytania – w takiej sytuacji. Jak to: nie ten samolot i nie oni? A kto, jak nie oni?

Przybywa potem ponoć złotousty J. Sasin, główny akustyk prezydenckiej kancelarii, obchodzi pobojowisko, dolicza się od kilku do kilkunastu ciał, przy czym żadnego nie jest w stanie rozpoznać i „domniemuje”, że reszta ciał jest... „we wraku”. Przybywa też A. Kwiatkowski, widzi „korpus w swetrze bez głowy na jakimś rumowisku” i „się wycofuje” (szerzej opisywałem tę kwestię „odstraszających elementów” scenografii w poście http://freeyourmind.salon24.pl/338767,medytacje-smolenskie-3). Obszernie relacje prezydenckich akustyków omawiałem tu http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-31.pdf (od s. 36) i tu http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-4.pdf. Nie trzeba zresztą czytać moich omówień, wystarczy uważnie prześledzić „smoleńskie” wystąpienia publiczne „akustyków”.

To tylko oczywiście garść relacji przywołanych przeze mnie – zaskakuje jednak: brak reakcji typowych, jakie zwykle się pojawiają, gdy ktoś (nieoswojony z takimi widokami) napotyka zmasakrowane zwłoki – zwłaszcza ciała osób bliskich czy znajomych. Najczęściej ludzi zbiera w takich chwilach na wymioty. Tu zaś mamy, jak to określiłem złośliwie w „Czerwonej stronie Księżyca”, lunatykowanie. Świadkowie wchodzą w księżycową fazę i zaczynają się zachowywać w bardzo osobliwy sposób – bez jakiegokolwiek sprawdzania stwierdzają np., że „wszyscy zginęli”, a poza tym przyjmują za oczywiste, że „nie ma kogo ratować”, czyli zachowują się na zasadzie „co się stało, to się nie odstanie”. Nikt nie wpada w jakąś rozpacz, nikt się nie rzuca, by próbować kogoś szukać – nawet Wierzchowski relacjonuje przed ZP, iż zwracał uwagę na... garnitur, udając się za „felczerami”:

„MW: Trudno, no. Przy tym...Każdy gdzieś tam mimo wszystkoma odruch tego...
AM: Mhm.
MW: ...żeby,będąc w garniturze...
AM: Mhm.
MW: ...i tak dalej to tam tego... I widziałem, że oni tam pobiegli. Japoszedłem za nimi...”(http://freeyourmind.salon24.pl/401203,tajemnice-smolenska)

A jak dodamy jeszcze, iż Wierzchowski sądził (o delegacji), że w ogóle... „wylądowali” (tak przecież, wg jego słów, miał się zwrócić na lotnisku do Bahra), to już zupełnie robi się nieziemska historia, abstrahując już w tym miejscu od „świstu silników tupolewa” i „ciszy”, o których opowiadał także właśnie Wierzchowski.

Wracamy na Okęcie. Trzecia przesłanka dotycząca większej (niż podawana oficjalnie) ilości samolotów lecących z warszawskiego lotniska, to ten mało znany polskiej opinii publicznej, sądzę, a intrygujący artykuł jednej z hiszpańskich reporterek (http://www.elmundo.es/elmundo/2010/04/11/internacional/1270984708.html), z którego fragment, w tłumaczeniu blogerki intheclouds, brzmi tak:

„Dziennikarz Jan Pospieszalski z polskiej telewizji publicznej, jest kolejnym, któremu życie uratował przypadek losu. W piątkowy, późny wieczór (późne godziny w piątek), liczba członków delegacji udających się do Smoleńska, żeby uczestniczyć w uroczystościach upamiętniających Zbrodnię Katyńską tak wzrastała, że organizatorzy postanowili wynająć drugi samolot, który miał zabrać niższych rangą delegatów i dziennikarzy, którzy zazwyczaj towarzyszyli Prezydentowi. Jednym z nich był Jan Pospieszalski, który opowiada, jak ten drugi samolot nie mógł wystartować:

- Nasz samolot miał wylecieć, natychmiast po pierwszym, planowe lądowanie miało odbyć się tylko z 15 minutową różnicą i z takim przekonaniem zajęliśmy miejsca w samolocie. Po rozłożeniu gazety, którą miałem zamiar czytać podczas lotu i już zacząłem lekturę, kiedy kapitan poprosił nas o opuszczenie samolotu. Znaleźli problem techniczny i nie mogli jeszcze wystartować.”(http://MMariola.salon24.pl/408791,10-04-2010-goraca-prosba-bardzo-wazne#comment_5996790). Nawiasem mówiąc, kiedyś dziennikarze śledczy „GP” pytali Sasina „dlaczego pan jakiem poleciał?” (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/gdzie-jest-dyrygent-z-okecia.html), ale już dziś nikt o to głównego akustyka nie pyta, ponieważ od dawna doskonale „wiadomo”, że wraz z paroma innymi osobami udał się on 8-04-2010 na białoruskie safari konwojem składającym się z trzech aut, do którego nawet prezydencka obsługa medialna miała się zabrać „busikiem” (wg słów Wierzchowskiego), choć z kolei min. A. Duda przed ZP twierdził, iż rozmawiał po tragedii z prezydenckimi fotoreporterami i ci mieli być na Litwie (towarzysząc Prezydentowi), a nie na białoruskim safari (http://freeyourmind.salon24.pl/409802,a-duda-przed-zespolem); mamy tu więc typowy dla „historii smoleńskiej” przypadek bilokacji.

Kwestia dziennikarskiego jaka i panującej pogody po wylądowaniu też jest wciąż przedmiotem sporów, choćby w kontekście tego, co opowiadał W. Cegielski (http://freeyourmind.salon24.pl/296019,ukladanka) (http://freeyourmind.salon24.pl/348163,medytacje-smolenskie-4-juznyj) i w kontekście tych, zamieszczonym na jednym sankt-petersburskim blogu, zdjęć... z Siewiernego (http://freeyourmind.salon24.pl/350751,w-oczekiwaniu-na-siewiernyj-2013). Można to więc potraktować jako czwartą przesłankę – mianowicie otwartą kwestią pozostaje na razie, czy wszyscy ludzie mediów będący w Smoleńsku polecieli jednym, tym samym jakiem (proszę porównać relacje dotyczące iła-76)? Por. też http://clouds.salon24.pl/278143,o-trzech-samolotach-do-smolenska.

Skora zaś o jaku/jakach mowa. Piąta przesłanka, to przedziwne zachowania i wypowiedzi pilotów jaka będącego na Siewiernym. Wosztyl przecieżnamawiazałogę tupolewa do lądowania (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/konferencja-zespou-smolenskiego.html), choć ma nie być ku temu żadnych warunków, jak twierdzi Muś:„Porucznik Wosztyl rozejrzał się i powiedział: „Nie, teraz to już w ogóle nic nie widać. W tych warunkach to się chyba nie da wylądować. Może lepiej żeby nie lądowali?”. Mgła wchodziła na lotnisko takimi pasami. Wtedy to był moment, że nie było widać już drzew, które stały obok nas”(http://www.tvn24.pl/1,1663248,druk.html) (Wosztyl wspomina to tak http://wyborcza.pl/1,76842,7913721,Tupolew_wcale_nie_ladowal.html).Przedziwny uśmiech pojawia się na twarzy Wosztyla podczas tego przedziwnego króciutkiego telewizyjnego wywiadu z maja 2010 (www.youtube.com/watch?v=Z7J4uhTr9_k). Przedziwna jest też relacja stewardessy (http://freeyourmind.salon24.pl/407037,stewardessa).

Przedziwnie rozbieżne więc są wersje wydarzeń przez tychże ludzi podawane (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2010/10/dwoch-wosztyli-w-smolensku.html). Przypomnę może w tym kontekście fragment artykułu z drugiej połowy kwietnia 2010 (a więc, gdy stenogramy CVR nie były jeszcze opublikowane):

„Z wojskowego lotniska w Warszawie pierwszy – ok. godz. 5.30 – wyleciał jak-40 z dziennikarzami. Prawie półtorej godziny później – Tu-154 z prezydentem Lechem Kaczyńskim, jego żoną Marią oraz 94 innymi osobami: parlamentarzystami, przedstawicielami Kościołów, dowódcami Sił Zbrojnych, gośćmi, ochroną i załogą. Maszyna z dziennikarzami wylądowała w Smoleńsku ok. 7.20. Jak mówią informatorzy „Rz”, oba polskie samoloty miały ze sobą kontakt radiowy.

– Rządowe maszyny mają kilka różnych radiostacji, które umożliwiają zarówno łączność z krajem, jak i innymi statkami powietrznymi. Wystarczy ustawić odpowiednią częstotliwość – wyjaśnia Andrzej Kiński, redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”. – Nie dziwi mnie więc, że załogi dwóch samolotów z tego samego pułku, lecąc w to samo miejsce, wymieniały się informacjami.

Jak ustaliła „Rz”, załogi rozmawiały, gdy prezydencki tupolew był w powietrzu, a jak-40 już wylądował na pasie lotniska i następnie z niego odkołował. Rozmówcy „Rz” twierdzą, że kontakt urwał się 10 minut przed katastrofą Tu-154, która wydarzyła się o godz. 8.56. O czym rozmawiały załogi obu maszyn? Piloci jaka przekazywali kolegom informacje o pogodzie w Smoleńsku. Mówili, że z minuty na minutę się pogarsza – twierdzą nasi informatorzy. Dodają, że załoga samolotu, który już wylądował, ostrzegała kolegów szczególnie przed gęstniejącą mgłą.

– Taka korespondencja jest swoistą procedurą, którą stosują piloci ze specpułku. Jeśli mają możliwość, przekazują kolejnym załogom przydatne dane – opowiada jeden z pilotów.

Informacje o mgle, która gęstniała nad Smoleńskiem między godziną 9 i 10, potwierdzają świadkowie, w tym dziennikarz „Rz” Piotr Zychowicz. – Do Katynia przyjechaliśmy wcześniej pociągiem – opowiada Zychowicz. – Gdy 10 kwietnia rano dowiedzieliśmy się o katastrofie, natychmiast tam pojechaliśmy. Pół godziny po wypadku mgła była rzeczywiście bardzo gęsta.
Gdy piloci jaka ostrzegali załogę Tu-154 o mgle, ci usłyszeli podobne informacje z wieży kontrolnej lotniska w Smoleńsku. Jego obsługa zasugerowała, by wylądowali na innym lotnisku: w Mińsku, Witebsku, ewentualnie w Moskwie.

– Pilot nie musiał zastosować się do tych ostrzeżeń, ale gdybym od kolegi, który lądował wcześniej na lotnisku, usłyszał takie ostrzeżenie, byłbym na pewno bardziej ostrożny – ocenia jeden z pilotów, z którymi rozmawiała „Rz”. Dodaje, że piloci 36. Pułku Lotnictwa Transportowego znają możliwości obu maszyn, zarówno jaka-40, jak i Tu-154.
– Dlatego załoga tupolewa nie powinna lekceważyć informacji od kolegów – ocenia pilot.

Piloci jaka, chociaż nie widzieli bezpośrednio samego momentu katastrofy, to słyszeli, jak maszyna z prezydentem na pokładzie runęła na ziemię.
– Jako jedni z pierwszych byli na miejscu, zaraz po katastrofie – mówi jeden z pilotów. I dodaje, że szybko zorientowali się, co się stało, i że nie można już nic zrobić. – Nie byli w stanie tam zostać i patrzeć – podkreśla. Oficjalnie 36. specpułk nie udziela na temat katastrofy żadnych informacji.
Dlatego piloci jaka są dla prowadzących śledztwo w sprawie katastrofy jednymi z ważniejszych świadków. Śledczy od razu po wypadku zabezpieczyli zapisy rozmów zarejestrowane przez urządzenia w jaku.”(http://www.rp.pl/artykul/465837.html)

Mowa jest tu o przerwanej łączności o godz. 8.46 pol. czasu (jak nietrudno wyliczyć), co warto zestawić z relacją Wosztyla w prokuraturze, gdzie podawał 8.35 jako porę, kiedy usłyszał silniki tupolewa (http://www.panstwo.net/335-rozdzial-vi-%E2%80%93-katastrofa), jak i z tym, co mówił w wywiadzie dla „Czerskiej Prawdy” w maju 2010 (http://wyborcza.pl/1,76842,7913721,Tupolew_wcale_nie_ladowal.html), gdzie przyznał, iż nie patrzył na zegarek, choć zaznaczył, że „dosłownie kilka sekund później”, tj. po „katastrofie” zawyły na lotnisku syreny alarmowe.

Jeśliby to działo się w „godzinie Batera”, czyli okolicach 8.36 pol. czasu (http://freeyourmind.salon24.pl/380030,medytacje-smolenskie-6-godzina-batera), to nawet zgrywałoby się to mniej więcej ze słynną „bilokacją” tupolewa o 8.38 (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/bilokacja-o-838.html) – no ale kłóciłoby się to rzecz jasna z oficjalnym, traktowanym także przez ZP, jako wciąż niepodważalny, scenariuszem „katastrofy”. Chyba nikt dziś, tj. po dwóch latach, nie zakładałby, iż doszło do niej jednak o 8.56, bo i to kłóci się z tym, co już „oficjalnie ustalono”, no i ze świętymi (dla niektórych) „zapisami FMS-a”.

Ta przywołana wyżej relacja z „Rz” (z 23 kwietnia 2010), jakoby piloci z jaka-40 byli „jako jedni z pierwszych na miejscu [katastrofy]”, przy czym... „nie byli w stanie tam zostać i patrzeć”, kłóci się z kolei z tym, co (ludzie z jaka-40) mieli przekazać (na początku czerwca 2010) „Faktowi” nt. ich „internowania” na smoleńskim lotnisku:

„O dziwnym zachowaniu rosyjskich kontrolerów tuż po katastrofie polskiego tupolewa mówili Faktowi ludzie z załogi polskiego Jaka-40, któremu udało się na lotnisku Siewiernyj wcześniej wylądować. Opowiadali, że kilka chwil po rozbiciu prezydenckiej maszyny, z wieży wybiegł jeden z kontrolerów i z przerażeniem krzyczał: „K..a! Co teraz ze mną będzie?”. Szybko zabrały go rosyjskie służby, a polska załoga Jaka-a zamknięta w samolocie przez kilka godzin czekała na nowego kontrolera, by móc dostać zezwolenie na wylot ze Smoleńska.”(http://www.fakt.pl/To-Rosjanie-wprowadzili-pilotow-w-blad-,artykuly,73855,1.html).

I jeszcze taki fragment, może bardziej czytelny:

„Członkowie załogi Jaka ruszyli do stojących przy płycie Rosjan z obsługi lotniska.– Krzyczeliśmy do nich, że jest katastrofa, machaliśmy rekami, pokazywaliśmy, by tam natychmiast jechali. Że samolot się rozbił! Żeby nas zabrali, bo może trzeba ratować rannych, pomóc w ewakuacji– opowiada świadek.

– Rosjanie jakby niczego nie rozumieli. Dopiero gdy na nich nakrzyczeliśmy, wsiedli do samochodów i ruszyli w stronę, gdzie rozbił się samolot. Ale po chwili zawracali, bo tam było coś zagrodzone. Musieli jechać inną stroną. Gdy nas mijali, pytaliśmy, czy coś wiedzą, co z tupolewem? Jeden z nich przez otwarte drzwi auta rzucił nam: „Odlecieli”. Nic z tego nie rozumieliśmy.
Gdy auta rosyjskiej obsługi w końcu odjechały, z wieży wybiegł kontroler, głośno przeklinając. – Krzyczał, że będzie miał straszne kłopoty, wielkie problemy. Łapał się za głowę, zakrywał rękami twarz, biegał w kółko i powtarzał, co z nim będzie, że takie straszne kłopoty będzie miał – opowiada nam członek załogi jaka. Kontrolera dobrze zapamiętał, bo wyglądał na bardzo starego człowieka, ze zniszczoną, nalaną, mocno czerwoną twarzą.
– Boże, jacy ludzie tu pracują, pomyślałem – wspomina nasz rozmówca. – Po chwili przez okno wieży wyjrzał człowiek w zielonym mundurze. Wybiegł i zabrał tego kontrolera. Wojskowi zamknęli zaraz wieżę, a nam kazali wrócić do jaka.Nie było z nimi żadnej dyskusji. Kazali i już. Zamknęli nas na kilka godzin w samolocie – relacjonuje.

Załoga jaka musiała pozostać w zamkniętej maszynie. Nie pozwolono im wyjść, nikt nie chciał niczego im powiedzieć o losie załogi i pasażerów prezydenckiego samolotu. – Rosjanie powiedzieli nam, że czekamy na nowego kontrolera, którego ściągają, byśmy mogli odlecieć. Dopiero jak go sprowadzili, dostaliśmy pozwolenie na wylot – mówi nam świadek.”
(http://www.fakt.pl/K-wa-Co-teraz-ze-mna-bedzie-,artykuly,73696,1.html)

Tych wszystkich dziwności związanych z legendarną załogą pod dowództwem Wosztyla jest zatem bez liku – dorzućmy jeszcze włączanie i wyłącznie magnetofonu w jaku, bo... oszczędzano prąd:„Po tym jak Rosjanie odeszli na inne lotnisko magnetofon, tak jak wiele innych odbiorników, wyłączyliśmy. Byliśmy tam bez akumulatorów a nie wiedzieliśmy, czy dojedzie zasilanie lotniskowe. Później włączyliśmy już tylko naszą radiostację, bez magnetofonu. Szkoda”(http://www.tvn24.pl/1,1663248,druk.html).

Można wprawdzie wziąć poprawkę na to, iż załogą tą zajęła się (po wylądowaniu jaka-40) FSB, co w istotny sposób (tak jak u moonwalkera Wiśniewskiego), mogło wpłynąć na postrzeganie świata przez Wosztyla etc., a poza tym w następnych miesiącach jeszcze załogę tę goniła wojskowa prokuratura za „lądowanie wbrew przepisom” na ruskim lotnisku (po roku tej „gonitwy” sprawę umorzono) – ale problem jest o wiele szerszy, podejrzewam. Kwestia pilotów i całego 36 splt po tragedii to jednak temat na osobną dyskusję – zwłaszcza w kontekście relacji i zachowań B. Stroińskiego (który, nawiasem mówiąc, nie tylko „odczytywał” zapisy CVR w Moskwie, a stenogramów potem nie podpisał, nie wiedzieć czemu, ale ponadto, o czym mało kto pamięta, miał początkowo... lecieć 10-04 http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/plan-lotu-2.html), G. Pietruczuka czy też byłych szefów 36 splt, dość ostentacyjnie obciążających winą załogę tupolewa (najbardziej z nich brylował chyba R. Latkowski, ale nie on jeden (http://freeyourmind.salon24.pl/355900,byly-maje-byly-bzy)). To wszystko to wierzchołek góry lodowej związanej z rozsianymi po przeróżnych instytucjach „fachowcami wojskowymi”, mówiąc eufemistycznie (por. też http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/biae-plamy-smolenskie.html i http://www.tvn24.pl/0,1663904,0,1,zabraklo-umiejetnosci-mowienia-spadaj,wiadomosc.html, http://swiat.newsweek.pl/zaloga-prezydenckiego-samolotu-miala-problemy-z-rosyjskim,56572,1,1.html).

Po szóste, słynni świadkowie okęccy, jak T. Szczegielniak (http://freeyourmind.salon24.pl/398929,tajemnice-okecia-2) czy A. Klarkowski (niestety nie przesłuchiwany przez ZP, a tylko pojawiający się w paru wywiadach (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/05/okecie-10-kwietnia.html)) – dość późno , jak na wagę sprawy, składający publicznie swoje zeznania – NIC nie są w stanie powiedzieć o tym, co się działo, gdy odlatywali dziennikarze (por. też taką ciekawostkę http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/wiadomosc-z-723-10-go-kwietnia.html). Z tego można wnioskować, że na lotnisko przybyli koło 6-tej, a nie np. przed 5-tą (o ile mówią prawdę, zaznaczam, nie są to bowiem zeznania pod przysięgą i mogące skutkować odpowiedzialnością karną). Tymczasem część pasażerów właśnie na wczesne godziny miała się stawić na Okęciu, por. relację p. E. Sawickiej nt. śp. S. Mikke:„Staszek mówił, że leci samolotem o bardzo wczesnej godzinie, o 3 lub 4 rano”http://www.rp.pl/artykul/466762.html; czy ktoś przybywałby więc na lotnisko tak wcześnie, gdyby wylot planowano na 7-mą?

Po siódme, ujawnione jak dotąd tylko we fragmentach (ciekawe, czemu), dialogi z 10-04 w Centrum Operacji Powietrznych (http://freeyourmind.salon24.pl/294090,czas-na-nowa-narracje), relacja adiutanta śp. B. Kwiatkowskiego przekazana przez p. K. Kwiatkowską:„Moje obawy całkowicie rozwiał telefon od adiutanta męża, który poinformował mnie, że on najprawdopodobniej poleciał jakiem. I naprawdę przez długi czas wierzyłam, że Bronek jednak żyje”(http://naszdziennik.pl/index.php?dat=20110924&typ=po&id=po29.txt) czy informacje p. E. Błasik o planach z jakiem z Dowódcami, którego miał pilotować gen. Błasik.

W tym kontekście należy wspomnieć o ruskiej dezie z „Błasikiem za sterami tupolewa” (http://www.tvn24.pl/12690,1677683,1,1,czy-general-blasik-siedzial-za-sterami-tupolewa,wiadomosc.html) (http://www.wprost.pl/ar/197733/General-Blasik-za-sterami/)).Ta deza była kolejną formą oczerniania wizerunku zamordowanego szefa sił powietrznych, któremu to Dowódcy, jak wiemy, Ruscy nawet imputowali pijaństwo na pokładzie. Dodajmy, że włączył się w to dezinformacyjne działanie także... (drugi) pilot jaka-40, R. Kowaleczko (co dodatkowo potwierdza moje, formułowane wyżej, podejrzenia, ws. do dwuznacznej roli załogi „dziennikarskiego jaka”, czy szerzej: ludzi z 36 splt, po tragedii):

„Pilot jaka-40 Rafał Kowaleczko stwierdził, że Błasik nigdy nie wywierał presji na pilotów. Jeśli czegoś chciał, to po prostu brał sprawy w swoje ręce. Dosłownie. „Panie poruczniku, pan siedzi na moim miejscu. Ja będę leciał" – miał kiedyś usłyszeć od niego Kowaleczko. „Tak zachowywał siętylko i wyłącznie gen. Błasik. Ja takich sytuacji miałem około trzech, w tym czasie siedziałem w przedziale pasażerskim. Gen. Błasik kazał mi opuścić fotel pilota jeszcze przed startem. I siedział na moim miejscu do momentu lądowania. Takie zdarzenia miały miejsce w 2008 i 2009. Były to loty do Dęblina i Malborka (…). Inni moi koledzy z jaka-40 też spotykali się z takim zachowaniem” – zeznał w prokuraturze. Bywało tak, że Błasik zjawiał się w kokpicie jeszcze przed startem, siadał za sterami, a pilotowi kazał zostać na ziemi. Kowaleczko przyznaje jednak, że nie słyszał, by generał zachowywał się w ten sposób także w tupolewach.”
(http://www.wprost.pl/ar/215756/Zapis-smierci/?O=215756&pg=2)

Zupełnie bowiem inaczej brzmiałaby opowieść smoleńska z 10-04 o „siedzącym za sterami” Dowódcy sił powietrznych, gdyby okazało się, że gen. Błasik był za sterami jaka, do czego miał pełne uprawnienia – i np. ze względów bezpieczeństwa wiózł osobnym statkiem powietrznym część delegacji (w „Czerwonej stronie Księżyca” (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-2.pdf, s. 42) sugerowałem, że nawet w stenogramach zrekonstruowanych przez krakowski IES można się doszukać śladu korespondencji między załogą tupolewa a „jakiem Błasika”). Taki podział delegacji byłby z pewnością całkowicie uzasadniony choćby w związku z komunikatem (z 9 kwietnia 2010) o zagrożeniu terrorystycznym, o którym tyle kiedyś mówił Macierewicz – ale też w związku z planowanym roboczym spotkaniem sztabów Polski i ruskim (http://freeyourmind.salon24.pl/358381,wizyta).

Po ósme przesłanka z posiedzenia ZP: pytanie jednego parlamentarzysty na przesłuchaniu Wierzchowskiego: „A czy pan widział lub słyszał, jak lądowały wcześniej samoloty?Jaki? Jak lądowały?”(http://freeyourmind.salon24.pl/401203,tajemnice-smolenska), korespondująca z relacjami moonwalkera Wiśniewskiego o tym, jakoby słyszał jakieś jeszcze jedno lądowanie samolotu:„myślałem, że samolot leci pusty. Godzinę wcześniej wydawało mi się bowiem, że maszyna lądowała. Wówczas również słyszałem huk silników. Gdy więc usłyszałem go ponownie, myślałem, że nasza delegacja wylądowała już bezpiecznie, a samolot leci załatwić jakieś sprawy techniczne, na przykład zatankować, albo wraca do Polski i potem przyleci z powrotem po prezydenta. Mimo to podszedłem do okna, żeby zobaczyć maszynę”(http://www.rp.pl/artykul/460798.html). Pamiętajmy, że zrazu pojawiały się (po paru dniach „wyciszone”) relacje o tym, iż tupolew najpierw, tj. koło 8.30 pol. czasu miał... „pierwsze nieudane lądowanie” (http://www.fakt.pl/wydanie-specjalne/, s. 4-5).

Po dziewiąte – przesłanka dot. zapasowego samolotu (obligatoryjnego w przypadku delegacji na wysokim, państwowym szczeblu) – nawet w dokumentacji millerowców pojawiają się w tej sprawie znaki zapytania (http://freeyourmind.salon24.pl/346626,kwestia-trzeciego-samolotu-i-okeckich-gosci) (http://freeyourmind.salon24.pl/346023,samoloty-zastepcze-i-inne – tu przy okazji mowa o fałszowaniu dokumentacji w 36 splt). Po dziesiąte – to że wiele instytucji, jak też dziennikarzy śledczych, pewnych kwestii ani pewnych miejsc (np. Okęcia), tudzież pewnych ludzi, w ogóle „nie rusza”, tak jakby nie istniały/nie istnieli :). Sądzę więc, że już z tego (przydługiego, a i tak chyba niekompletnego) wyliczenia można wysnuć wniosek, iż przesłanek podważających oficjalną narrację okęcką jest naprawdę sporo i pochodzą z różnych źródeł, a nie jednego miejsca, które można by w łatwy sposób „zdyskwalifikować” (na zasadzie „zaszło medialne przekłamanie” lub „ktoś coś pokręcił”).

Natomiast, co do Witebska, to mamy jeszcze większą czarną dziurę niż w przypadku Okęcia – oficjalnie bowiem powiada się, że lotnisko nie było czynne (http://mmariola.salon24.pl/269208,e-klich-potwierdzil-ze-10-04-2010-lotnisko-w-witebsku), czyli załoga po głupiemu je wpisała do planu lotu, a ten plan po głupiemu klepnęła (bez odrzucania) masa instytucji, nie dostrzegając słonia w menażerii. Co więcej, nawet w przestrzeni powietrznej (mińska ani moskiewska) kontrola obszaru nie poinformowała załogi o nieczynnym witebskim lotnisku, choć miano przecież ostrzegać przed złymi warunkami atmosferycznymi w Smoleńsku, a w związku z tym wybór zapasowego lotniska byłby oczywisty (http://freeyourmind.salon24.pl/340065,polskie-stenogramy). Żeby już było „najśmieszniej”, nawet „komisja Millera” w swojej dokumentacji przyznaje, że załoga przed odlotem otrzymywała informacje za pomocą depesz o pogodzie w Witebsku (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-5.pdf, s. 22; pseudoraport Millera, s. 38-39).

Witebskie poszlaki podaję w rozdziale o „leśnym dziadku z Witebska” (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-1.pdf, s. 156), tym dziadku od tychże słynnych smoleńskich materiałów (http://www.tvn24.pl/-1,1652433,0,1,wymieniali-lampy-tuz-po-katastrofie-tu_154,wiadomosc.html) – oraz w najważniejszej części mojej książki, czyli tej zatytułowanej „W wielowymiarowej ruskiej zonie”.

W przypadku rekonstrukcji zdarzeń związanych z autentyczną tragedią (nie zaś z osłaniającą ją maskirowką) jesteśmy w wyjątkowo trudnej sytuacji, ponieważ opieramy się na przypuszczeniach, a nie na materialnych dowodach, zaznaczam. I trudno by było inaczej, skoro śledztwo dopiero trwa, przypominam. Zakładając, iż zapisy CVR są spreparowane, musimy myśleć niejako „pod prąd” tego, co się oficjalnie głosi – to zaś wcale nie jest łatwe (http://freeyourmind.salon24.pl/343314,minsk-kieruje) (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/witebsk-i-inne-lotniska-zapasowe.html). Jako ciekawostkę dot. CVR dorzucę w tym miejscu to, iż już wieczorem 10 Kwietnia pojawia się „news”, że Ruscy ni mniej ni więcej tylko „odczytali zapis rozmów z załogą Tu 154” (http://3.bp.blogspot.com/-P-NWvH-4KJo/TX9reaeE3vI/AAAAAAAAAjQ/5Zzi9GKBWq8/s1600/pols12.png), a więc zanim zajęli się „odczytami” w towarzystwie kolegów znad Wisły.

Sytuację z witebskimi poszlakami komplikuje dodatkowo fakt, iż nikt tam, tj. w Witebsku, nie badałżadnychtropów, nie robiono reportaży, nie przepytywano ludzi (nawet pracujących na lotnisku) – nie próbowano nawetzbliżaćsię do tego miasta i jego dwóch lotnisk – Wostycznyj (położonego ponad 10 km na wschód w stronę Smoleńska) i... Siewiernyj (północnego). (Nawiasem mówiąc wątek „białoruskiego safari” akustyków prezydenckich też pozostaje nietknięty w przesłuchaniach ZP – do dziś nie wiemy, co porabiać mieli przez blisko dwa dni na Białorusi prezydenccy urzędnicy – o ile w ogóle tam byli). Jasne, ktoś może powiedzieć: po co badać cokolwiek w mieście, w którym „nic się nie działo”. Czy jednak wiemy, że nic się nie działo, czy tylko za niezwykle życzliwymi nam Ruskami przyjęliśmy, że „nic się nie działo”? Na smoleńskim Jużnym coś się działo i nikt tam się nie udał z ekipą reporterów. Na smoleńskim Siewiernym i w okolicy sporo się działo, a materiałów wideo tyle, co kot napłakał. Nie sądzę więc, by „dzianie się” korelowało z filmowaniem i dokumentowaniem. Raczej może zachodzić odwrotna zależność: im więcej się dzieje, tym mniej wideo z tym związanego.

Do leśnego witebskiego dziadka S. Serebro nikt z rządowej telewizji, mimo upływu już dwóch lat, nie dotarł z prywatną dziękczynną pielgrzymką, jak kiedyś red. G. Miecugow do doc. S. Amielina (http://www.tvn24.pl/0,1698758,0,1,nie-ma-jednej—to-byl-caly-zespol-przyczyn-katastrofy,wiadomosc.html), którą analizowałem (tak jak i całą postać „pasjonata lotnictwa” ze Smoleńska) tu http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-31.pdf. Po Witebsku nie krążyła śledcza ekipa „Misji specjalnej” ani „Superwizjera”, a przecież o Witebsku mowa jest nie tylko w „stenogramach rozmów” pilotów, lecz i w filmie „Syndrom katyński” (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-4.pdf, s. 12), gdzie nikt nie wspomina, iż było nieczynne (w „Syndromie” pokazane są „mińskie” zobrazowania radarowe i jest „wywiad” z jednym z „kontrolerów” z Mińska).

10 Kwietnia, jak doskonale powinniśmy pamiętać, Ruscy solennie zapewniali (wprost rwali sobie włosy z głów), iż namawiali upartą załogę tupolewa do odlotu na „lotniska zastępcze” (http://wiadomosci.onet.pl/swiat/pilotowi-proponowano-ladowanie-w-minsku-zaloga-wyb,1,3570156,wiadomosc.html) czy, wg słów Plusnina, „lądowanie w innych miastach” (http://www.fakt.pl/Problem-z-jezykiem-przyczyna-katastrofy-,artykuly,69054,1.html). Przy tej okazji przyjrzyjmy się końcówce zlinkowanej rozmowy z Plusninem twierdzącym, że polska załoga w pewnym momencie przestała „przekazywać jakiekolwiek informacje”. Reporterka pyta go, uwaga, czy tupolew„jeszcze raz zawrócił, podszedł do lądowania, nie wylądował, a potem skierował się na zapasowe lotnisko? Czy nie tak?”,na co Plusnin odpowiada:„Nie, nie. Inaczej. Zawrócił i tyle. Potem rozpoczął podejście”. Zawrócił? (por. ponownie http://www.fakt.pl/wydanie-specjalne/)

Witebsk jest od dwóch lat praktycznie niezbadany (tak jak i smoleńskie Jużnyj (http://freeyourmind.salon24.pl/348163,medytacje-smolenskie-4-juznyj, choć działało 10 Kwietnia; ruskie szympansy z Siewiernego łączą się z Jużnym podczas „pracy wieży” (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/stenogramy-z-wiezy.html))). co więcej, w „Uwagach” do raportu komisji Burdenki 2, mowa jest o tym, że zrazu nie przekazano „stronie polskiej” zobrazowań radarowych z białoruskiej i ruskiej przestrzeni powietrznej, co przy braku danych z Okęcia stanowi „komplet” blackoutowy, że się tak wyrażę. Lektura „Uwag” to bardzo zajmujące zajęcie :) (http://freeyourmind.salon24.pl/345616,uwagi-do-uwag) – także jeśli chodzi o Siewiernyj, ale już nie będę tego wątku teraz rozwijał – wspomnę tylko, iż na pytanie, czy były jakieś lądowania na smoleńskim wojskowym lotnisku 10-04 rano przed przylotem jaka-40, Ruscy nie udzielili „stronie polskiej” odpowiedzi.

Myślę więc, że sprawa dokładnego dochodzenia ws. Witebska to rzecz wciąż do zrobienia. Nie liczyłbym jednak na razie w tej materii na prokuraturę :). Na pewno, jeśliby 10 Kwietnia miano skierować delegację prezydencką na zapasowe lotnisko, to tam, tj. na witebskie Wostocznyj, byłoby najbliżej – i zarazem nie budziłoby to wstępnie żadnych podejrzeń ani pilotów, ani lecących z nimi osób. Nie muszę przypominać, że przecież w samym Smoleńsku i w Katyniu krążyły na długo „przed katastrofą” wieści, iż delegacja zostanie właśnie skierowana na inne lotnisko (http://freeyourmind.salon24.pl/320751,wyczekiwanie). Z punktu widzenia zamachowców „nieczynny” (o czym dowiedzieliśmy się ex post) Witebsk był najprostszym rozwiązaniem.”

ZB:Marek Dąbrowski, współpracujący z Zespołem Parlamentarnym, powiedział w wywiadzie 02 maja br.: "Przełomowe znaczenie w zakresie technicznym miały analizy raportów Universal Avionics dotyczące zapisów FMS i TAWS, przeprowadzone w lecie 2011 przez doktora Nowaczyka". Pan wyraża tu wątpliwości. Dlaczego?

FYM: Może dla Dąbrowskiego to był przełom, dla mnie i dla wielu innych osób, z którymi dyskutujemy na blogach – nie. Tak samo jak przełomem nie było dla mnie i dla innych blogerów opublikowanie informacji o „zamrożeniu pamięci” FMS-a w raporcie komisji Burdenki 2 (http://fymreport.polis2008.pl/?p=7179), powtórzonej potem, z niezrozumiałych dla mnie względów, w „Białej Księdze” (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/03/zamro%C5%BCenie-FMS-a-Bia%C5%82a-Ksi%C4%99ga.png). Rzecz tragedii z 10-04 bowiem nie sprowadza się do losu jakiegoś komputera pokładowego ani nawet do losu jakiegoś Tu 154 M, lecz do losów ludzi, którzy mieli wziąć udział w delegacji z polskim Prezydentem. Podkreślam: chodzi olosy osób, a nie żadnych maszyn czy urządzeń. Jeśli zaś ruskie dane traktujemy jako niewiarygodne, to nie możemy traktować jakowiarygodne danych dotyczących „końcówki lotu”. Mnie się wydaje to tak oczywiste, że aż dziwię się, iż ktokolwiek mógłby pomyśleć inaczej, cóż jednak mogę poradzić, jeśli ktoś kwestię kwietniowej tragedii traktuje w kategoriach losów „komputera pokładowego”. Jak już mówiłem w wywiadzie dla Amelki222 (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/03/wywiad-amelki222.html):

„Eksperci(ZP)uważają, iż Ruscy, prowadząc śledztwo we własnej sprawie i dokonawszy bombowego zamachu na pokładzie (ewentualnie zestrzelenia tupolewa nad Siewiernym) – pozostawiliby w raporcie (sterowanej ręcznie przez Putina) ruskiej „komisji badawczej” rzetelne dane świadczące o tym wysadzeniu/zestrzeleniu. Moim zdaniem to jest majstersztyk logicznego rozumowania i właściwie w tym momencie pozostaje wyłącznie powiedzieć brydżowe „pass”. Już chyba mądrzej bowiem do sprawy podejść się nie da, skoro sięzakłada to, że kraj specjalizujący się od dziesięcioleci (!) w wojnie informacyjnej pozostawia w oficjalnym państwowym dokumencie związanym z wydarzeniem tej rangi co tragedia z 10-04, szczegółowe informacje, z których można wywnioskować, iż doszło do zamachu dokonanego przez tenże kraj.Ruscy więc sami się podkładają własnym „raportem” Zespołowi smoleńskiemu, gdyż wcześniej żadna z instytucji tego (tj. ukrytej informacji o zamachu) nie dostrzegła.”

Czymś zupełnie irracjonalnym (delikatnie ujmując) jest założenie, iż Ruscy sami z siebie by zawarli czy pozostawili w swoim raporcie takie dane, które wskazywałyby na zaistnienie zamachu, że przeoczyliby je lub zbagatelizowali. To jest czysty absurd. Nonsens, kompletny. Nie ma najmniejszych podstaw, by traktować ruskie oficjalne dane jako wiarygodne, a tym bardziej pozwalające się potraktować jako dowód zamachu. Jeśli więc zakładamy, iż narracja moskiewska jest niewiarygodna (tak jak śledczy wie, że zbrodniarz ukuł sobie fałszywe alibi), to rozsądek nakazuje po prostu odrzucić ruskie dane i szukać innych. Możliwości badania innych materiałów niż te „udostępnione” przez Rusków jest wiele – sporo śladów zbrodni jest nad Wisłą, choćby w postaci dowodów rzeczowych, ciał ofiar czy relacji świadków, których można przesłuchać. Jest też jeszcze to, na co zwraca uwagę choćby bloger Albatros... z lotu ptaka – możliwość dotarcia do satelitarnych źródeł, z analizy których wynika np., że na Siewiernym 10-04 w godzinach porannych i przedpołudniowych nie było żadnego pożaru.”

ZB: Zauważył Pan na pewno, iż nasz wywiad sprzed tygodnia wywołał kilkudniową burzliwą dyskusję między obrońcami teorii Zespołu Parlamentarnego i grupą Pańskich zwolenników. Dlaczego tak się dzieje? Czy niemożliwa jest tu zgodna współpraca, a przynajmniej pokojowe współistnienie?

FYM: „Pan wybaczy, ale nie śledziłem tej dyskusji. Na moim blogu i na blogach osób, które wspólnie ze mną i innymi blogerami zajmującymi się maskirowką, prowadzą dyskusje, czytuję uważnie, rzecz jasna, wymianę poglądów – natomiast komentarzy czy tekstów osób, które zajmują się szerzeniem oszczerstw od długiego już czasu nie śledzę. Nie interesuje mnie, co sądzą ludzie niezdolni do racjonalnego zastanowienia się nad tym, co się stało 10 Kwietnia i nad śledztwami wokół tej sprawy – wydaje mi się zresztą, że zagadnienie tragedii jest tak poważne, iż zupełnym nieporozumieniem i stratą czasu jest zajmowanie się poglądami takich osób.

Jeśli zaś Pan raczy mówić o „grupie moich zwolenników”, to proszę nie mieć mi za złe, jeśli powiem, że nie za bardzo rozumie Pan, o co tu chodzi – jest to wszak zafałszowanie obrazu sytuacji. Wyjaśnię więc Panu, że mówimy o śledztwie ws. największej powojennej tragedii polskiej, nie zaś o tym, czyim kto jest „zwolennikiem” w jakiejś sprawie. Trudno sądzić poza tym, by np. prof. J. Trznadel, jeden z najwybitniejszych polskich współczesnych intelektualistów, był... „moim zwolennikiem” (http://freeyourmind.salon24.pl/417743,wywiad-z-prof-j-trznadlem) (http://dakowski.salon24.pl/344309,zamach-smolenski-wokol-hipotez) (http://freeyourmind.salon24.pl/344357,w-odpowiedzi-na-tekst-prof-j-trznadla). Proponuję tedy Panu wziąć pod uwagę taką sytuację, że może coraz więcej osób po prostu mapodobny pogląd jak ja czy inni blogerzy zajmujący się maskirowką, może coraz więcej osób odkrywa coś, co i inni wcześniej dostrzegli.

Natomiast przeróżni zaślepieni głupcy (inaczej takich życzliwców nie umiem nazwać – i nie mam na myśli Pana, rzecz jasna) sprowadzić chcą (niewygodną) kwestię blogerskiego śledztwa do walki z konkretnymi osobami, tak jakby wystarczyło zagłuszyć kogoś i problem sam zniknie. W swej ślepocie ci ludzie nie są w stanie dostrzec, iż problem polega właśnie na tym, że wiele osób zadaje sobie te same pytania, co ja czy inni blogerzy od maskirowki. Zwyczajnie – wiele osób zadaje sobie te same pytania. Coraz więcej osób dostrzega, jak mnóstwo znaków zapytania jest wokół, zdawałoby się, tego, co „oczywiste”. Kwestie związane z maskirowką mógł więc postawić ktokolwiek – niekoniecznie nawet ja. Ktoś zupełnie inny mógł wpaść na to samo – nie ja. Przypomnę, że takie sygnały, tzn. że na Siewiernym mogło dojść do makabrycznej inscenizacji, pojawiały się na różnych blogach (np. znakomitej intheclouds, arturba i in.), na długo zanim ja sformułowałem swoją koncepcję. Problem maskirowki bowiem wyłania się na tle samej analizy materiałów dot. „Smoleńska”, nie zaś w związku z którymkolwiek z blogerów.

Jeżeli zaś ktoś rozumie prowadzenie dochodzenia (w tak poważnej sprawie) jako opowiadanie się za X-em lub Y-iem, to nie wie, na czym polega śledztwo. Niestety, tak się stało, iż część ludzi tak pojmuje kwestie związane z badaniem przyczyn i przebiegu zamachu, część ludzi jednak celowo w taki sposób „ustawia debatę”, by nieustannie zaogniać konflikty, a więc, by kooperacja nie zachodziła (http://freeyourmind.salon24.pl/338253,sledztwa-smolenskie-2). Albo jesteście „po stronie Macierewicza”, albo won. To fanatyzm i głupota, niejednokrotnie połączone z chamstwem czystej wody (dokładnie takim, jakie prezentuje Niesiołowski). W śledztwie można stać tylko i wyłącznie po stronie prawdziwościowego wyjaśniania – bez względu na jakiekolwiek sympatie polityczne. Jeśli dla kogoś sympatie polityczne są pierwszorzędne i ważniejsze od prawdy, to niech przestanie udawać, że chodzi mu o jakieś rzetelne ustalanie faktów.

To tak na początek mojej odpowiedzi. Myli się Pan też, mówiąc o problemach ze zgodną współpracą czy współistnieniem różnych koncepcji i osób. Jestem pewien, że nie zna Pan wielu moich tekstów choćby sprzed ponad roku (tak zresztą, jak ci, co szerzą oszczerstwa na mój czy innych blogerów temat). Ta współpraca początkowo (tj. gdy zimą 2011 kształtowała się „hipoteza dwóch miejsc”, skrótowo h2m) była. Co więcej, mogę podać przykłady postów, które ją egzemplifikowały (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/01/gdzie-i-kiedy-doszo-do-tragedii.html) (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/01/archeologia-smolenska.html) (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/01/sledztwo-raz-jeszcze.html).

Osobiście, formułując hipotezę dwóch miejsc, nie kryłem zrazu tego, iż traktuję to podejście jako właśnie hipotetyczne (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/02/poza-ruska-zone.html) (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/02/o-nieprawdopodobienstwie.html), a więc otwarte na potencjalną falsyfikację, gdy np. pojawią się dowody obalające. Trudno jednak, bym z biegiem czasu, gdy z rosnącym zaskoczeniem (wcale nie miłym) odkrywałem, iż wstępne przypuszczenia okazują się jak najbardziej prawdziwe – a więc, gdy coraz więcej znajdowało siępotwierdzeń, iż na Siewiernym dokonano jedynie makabrycznej inscenizacji, by przesłonić autentyczny zamach – naraz zaprzestał traktować hipotezę coraz poważniej, co sygnalizowałem w połowie roku 2011 w tekście http://freeyourmind.salon24.pl/312715,wokol-hipotezy-z-katastrofa-na-siewiernym. Trudno, by człowiek po odkryciu, że jakieś wydarzenie miało inny przebieg niż sądził wcześniej, obstawał przy poprzednim „wzorcu myślenia” o tymże wydarzeniu. Zresztą takie „rewizje śledztwa” są chlebem powszednim kryminalistyki, czyli wszelkich dochodzeń ws. poważnych zbrodni.

O jakie przypuszczenia chodziło? Np. co do braku dokumentacji związanej z oględzinami miejsca czy oględzinami zwłok (http://freeyourmind.salon24.pl/344189,prokuratorskim-okiem), braku materiałów satelitarnych, braku wielu ciał na pobojowisku, braku foteli etc. (http://freeyourmind.salon24.pl/304267,zamach-tak-ale-czy-na-siewiernym). Warto w tym kontekście posłuchać choćby wypowiedzi p. S. Zagrodzkiego na posiedzeniu ZP w grudniu 2011; rok wcześniej zresztą, tj. w październiku 2010, podobne uwagi (choć wyrażone w łagodniejszy sposób) zgłaszała na posiedzeniu ZP p. E. Kochanowska, kończące się stwierdzeniem:„wydaje mi się w pełni uzasadniony niepokój, obawa, przerażenie: jak zginęli nasi bliscy i właściwie, kogo pochowaliśmy”(http://freeyourmind.salon24.pl/418569,telefony-3#comment_6138670)). Co więcej, był przez chwilę nawet taki czas jesienią 2011, iż udało się nakłonić przedstawicieli rodzin ofiar, do udzielania odpowiedzi na moje pytania (por. np. http://freeyourmind.salon24.pl/367480,wokol-relacji-p-zuzanny-kurtyki) – nawet to jednak dość szybko ktoś uciął.

Jak się bowiem pojawiła (przynajmniej dla mnie) ta hipoteza dwóch miejsc? W taki sposób, iż założyłem (zgodnie z niewymagającym chyba żadnego dowodu stwierdzeniem), iż Ruscy ws. tragedii łżą jak pies – a więc, że skoro Ruscy tak usilnie podkreślają, tak się zaklinają, zapewniają, iż „oni tam lądowali w tamtej mgle” - to może należałoby spojrzeć na wydarzenia z 10-04, jakby polscy piloci wcale NIE lądowali. Może właśnie to z lądowaniem czy podchodzeniem do lądowania jest największe kłamstwo smoleńskie, z którego wyrastają wszystkie inne, mniej lub bardziej narracyjnie skomplikowane (typu pancerna brzoza, szukanie ziemi wzrokiem, nieznajomość rus. języka, lekceważenie wskazań przyrządów, brawura, uleganie naciskom, dezorientacja poznawcza pilota, niewyszkolenie itd.).

Oczywiście takie postawienie sprawy wymagało oderwania się (odejścia) nie tylko od Siewiernego, lecz i od „zapisów CVR”, które przecież wbijały nam w pamięć pewien skonstruowany w Moskwie przebieg tego, co się miało rzekomo dziać. Takie odwrócenie, a ściślej, totalne podważenie oficjalnej narracji, wymagało też znalezienia odpowiedzi na to, co wobec tego działo się na Siewiernym (vide sprzeczne relacje świadków) i do jakiego stopnia spreparowane zostały „rozmowy załogi z wieżą” (i z którą wieżą załoga rozmawiała, swoją drogą (http://freeyourmind.salon24.pl/352625,opowiesci-o-pewnej-tajemnej-wiezy)). W szerokim gronie zaczęliśmy się więc zastanawiać, co by było gdyby „oni” wcale tam nie lądowali – zaczęło się badanie przeróżnych hipotetycznych wariantów (poczynając od innego miejsca w Smoleńsku – np. w okolicach pomnika czołgu (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/01/z-punktu-widzenia-zamachowca.html), poprzez bazy lotnicze w okolicy (Sieszcza, Szatałowo i in.), inne ruskie lotniska (np. Briańsk), na białoruskich lotniskach kończąc (zwłaszcza Witebsk, lecz są i inne warianty analizowane przez blogerów).

Zupełnie odmienny jednak proces (w stosunku do poważnego traktowania h2m przez nas) nastąpił w środowisku osób, dla których praca Zespołu była niczym życiowy drogowskaz, od którego nie ma mowy o jakimkolwiek odstępowaniu, mimo że (nie tylko ja) blogerzy od maskirowki starali się „podpowiadać” ludziom z ZP, na co należy zwrócić w śledztwie uwagę, tzn. gdzie się pojawiają znaki zapytania i jakie zagadnienia należałoby podrążyć (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/konferencja-zespou-smolenskiego.html). O ile więc blogerzy tacy jak ja, w momencie poddania w wątpliwość podejścia na Siewiernym, zaczęli nagle odkrywać coraz to więcej puzzli pasujących do siebie – o tyle „druga strona”, czyli ta przywiązana za wszelką cenę do hipotezy z zamachem na Siewiernym i stawiająca sobie za zadanie „bronienie ZP”, zaczęła pałać rosnącym gniewem, wściekłością i nienawiścią wprost, które to reakcje były irracjonalne i szokujące (nie tylko dla mnie).

Najpierw wściekłość życzliwców narastała w związku z rozwijaniem się h2m, potem przeszła w ślepą furię w związku z analizą przesłuchań prezydenckich akustyków (zgodnie z zasadą, że „naszych nie wolno ruszać”). A potem, gdy w blogosferze zaczęły się pojawiać coraz większe wątpliwości, także co do mało efektywnych prac ZP (przesłuchanie znikomej ilości świadków i wstrzymanie dalszych przesłuchań po spotkaniu z moonwalkerem S. Wiśniewskim (http://freeyourmind.salon24.pl/346931,w-poszukiwaniu-zeznan-jakubika-i-innych), nieprzesłuchanie świadków katyńskich np. parlamentarzystów z min. A. Macierewiczem na czele) – pojawiła się nagonka z pałowaniem i obrzucaniem nieczystościami, (wśród których określenie „sekta” należało do łagodniejszych) – mówiąc obrazowo.

Kulminacyjnym momentem była chyba wymiana korespondencji między p. J. Mieszko-Wiórkiewicz a szefem Zespołu (http://niemcy.salon24.pl/380554,antoni-macierewicz-list-do-mnie-czy-do-fyma), w której expressis verbis w tekście AM (http://wpolityce.pl/artykuly/21314-antoni-macierewicz-w-sprawie-koncepcji-fym-a-pelny-tekst-listu) pojawiły się określenia insynuujące świadomą dezinformację blogerów zajmujących się maskirowką. Insynuacyjna tonacja wypowiedzi, zwłaszcza w ustach byłego szefa SKW, ma to do siebie, że osobom, które taką tonację posłyszą (a które mają niewiele rozumu, by dokonać jakiejś krytycznej analizy sytuacji, za to sporo nienawiści w zanadrzu), niewiele trzeba, by przejść na poziom oszczerstw, z którego to poziomu sprawy samego śledztwa zeszły w ogóle na dalszy plan, jak to zwykle, gdy komuś wściekłość uderza do głowy.

W momencie więc, gdy w pewnych (sfanatyzowanych) środowiskach uznano blogerów od h2m za „ruską agenturę”, zakończyły się ostatecznie jakiekolwiek możliwości współpracy z tymi środowiskami i ja uważam, iż nie tylko jest ona obecnie niemożliwa, ale nawet gdyby była możliwa, tj. gdyby oszczercy najpierw udali się do spowiedzi (o ile to osoby wierzące), a potem publicznie wyrazili skruchę i przeprosiny wobec blogerów zajmujących się maskirowką – to i tak sprawa jest zgoła „beznadziejna”, gdyż tamte osoby są zwyczajnie ślepe na pewne kwestie. Ślepe i głuche. Pewnych pytań sobie nie stawiają, pewnych zeznań nie analizują, pewnych spraw nie dociekają, pewnych materiałów nie czytają – i koniec. Powtarzają między sobą to, co wiedzą, i to ich zadowala, a że wiedzą niewiele, to tym łatwiejsze jest granie w kółko tej samej płyty. W tym też sensie wcale nie zazdroszczę Zespołowi, jeśli takie osoby ma za sprzymierzeńców w śledztwie.

Były zaś czasy, że rozmaite pytania stawiano całkiem sensownie i to nawet w dziennikarskich kręgach, impregnowanych zwykle na krytyczne myślenie (ta impregnacja dokonuje się najpierw na studiach, a potem podczas „lat pracy” w redakcjach). Dziennikarze wszak, jak Pan zapewne zdołał zauważyć (nie tylko po 10-tym Kwietnia), a już dziennikarze polscy szczególnie – wszystko wiedzą nie tylko lepiej, alenajlepieji w związku z tym nie muszą nad pewnymi rzeczami się głowić. W ten zresztą sposób tragedia zeszła „na margines” w nadwiślańskich mediach, gdyż dziennikarze, jakimś takim szóstym zmysłem kierowani, „od razu” wiedzieli, co i jak się stało. Może, prawda, co do szczegółów pewne rozbieżności się pojawiały („prezydencki jak”, „prezydencki tupolew”, 8.56 – nie, jednak: 8.41, parę razy podchodził do lądowania – nie, jednak jeden raz itd.), ale generalna teza „z katastrofą na Siewiernym” pozostała nienaruszona. I pozostaje do dziś.

O jakie sensowne czy intrygujące pytania mi chodzi (które kiedyś stawiano)? Np. o te dotyczące godziny Zdarzenia (http://www.panstwo.net/335-rozdzial-vi-%E2%80%93-katastrofa)), te dotyczące wyglądu zwłok pasażerów (http://www.rp.pl/artykul/182403,471102-Dziwne-wnioski-z-sekcji.html (tekst z maja 2010) itd. Pytania stawiali sobie zresztą też pielgrzymi będący w Katyniu 10-04:„Nie wiem, jak Rosjanie to zrobili, że w ciągu godziny zorganizowali posiłek dla 500 osób w zupełnie innym miejscu. Hotel "Nowy" sąsiadował z lotniskiem i pewnie dlatego zamienili go w ostatniej chwili na stołówkę. Uwinęli się w mig – opowiada pani Urszula”(http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100418/KATASTROFA_SAMOLOTU_PREZYDENTA/802997867) (tę relację przed dwoma laty znalazła MMariola – wygląda więc, że hotel moonwalkera Wiśniewskiego pełnił 10 Kwietnia strategiczną rolę w działaniach operacyjnych).

Wracając zaś do meritum Pańskiego pytania, czyli „kwestii kooperacji” różnych środowisk. Czasami zastanawiam się, czy ta ślepa furia połączona z zajadłością, jakie ogarnęły niektórych życzliwców w stosunku do teorii maskirowki (spora część życzliwców nie kiwnęła palcem ws. śledztwa, co nie przeszkadza im zabierać głos w jego sprawie), nie wzięły się po prostu stąd, że dzięki pracy blogerów odsłoniła się największa smoleńska tajemnica. Tajemnica nr 1 całej „smoleńskiej historii” – zmieniająca całkowicie postać rzeczy. Tajemnica wiążąca „ponad podziałami” wiele środowisk, niestety. Tajemnica tłumacząca niemal wszystkie „niedoskonałości” i „przedziwności” oficjalnego, trwającego dwa lata, a wciąż bezowocnego przecież, dochodzenia, które w żadnym cywilizowanym kraju nie wyglądałoby tak, jak wygląda w Polsce – po tak straszliwym wydarzeniu, po takim wstrząsie dla całego państwa.

Jaka tajemnica? Ta właśnie, że żadnej katastrofy lotniczej na Siewiernym nie było, a zamachu dokonano w innym miejscu. Zadaniem różnych życzliwców (i to bez względu na ich polityczne inklinacje) staje się zaś nagle utrzymanie sprawy (nieistniejącej katastrofy) jak najdłużej pod zaklęciem milczenia. Oczywiście, problem „zagłuszania teorii maskirowki” nie ogranicza się do „mowy nienawiści” w Sieci – przeciwnie, ta wojna, w którą rozmaici życzliwcy są tak bardzo zaangażowani, świadczy, iż za tymi życzliwcami są gremia decyzyjne, które mówią, kogo pałować, a kogo nie. Nie muszę dodawać, że gdy to, iż nie doszło do żadnego wypadku polskiej delegacji na Siewiernym dotrze do szerszej opinii publicznej, a sądzę, że wcześniej czy później to nastąpi, co widać po rosnącym (mimo informacyjnego embarga) zainteresowaniu teorią maskirowki smoleńskiej, wywoła to prawdziwy efekt domina związany z załamaniem się oficjalnej wersji wydarzeń.

Za zabawne można uznać to, że przecież (nie tylko na moim blogu) hipoteza wybuchowo-zamachowa była dokładnie analizowana i przeze mnie, i przez innych blogerów, o czym otwarcie w „Czerwonej stronie Księżyca” pisałem. Dopóki zaś blogerzy pozostawali w tym paradygmacie, dopóty powoływano się na nich nawet w pracach niezależnych dziennikarzy śledczych (proszę poczytać wczesne teksty L. Misiaka i G. Wierzchołowskiego lub okołosmoleńskie nr-y „Nowego Państwa”), gdy jednak nastąpiło krytyczne odejście od tego wzorca, zapadło grobowe milczenie wokół teorii maskirowki, pomijając może obcesowe wypowiedzi a la ta wygłoszona przez p. A. Gargas, dotycząca „fantazjowania” (http://niemcy.salon24.pl/319311,anita-gargas-vs-oszolomy), a nie, jak możemy się domyśleć, faktów: „jeśli chodzi o tę wersję związaną z samolotem, który miał rzekomo gdzie indziej wylądować i tam mieli być zlikwidowani wszyscy, ja nie mam powodów, żeby nie wierzyć w to, co mówią dla mnie najbardziej wiarygodni świadkowie, czyli urzędnicy z Kancelarii Prezydenta, którzy czekali na niego, żeby go powitać na lotnisku i jako jedni z pierwszych dobiegli na miejsce katastrofy. Oni widzieli, to co widzieli. Nie mam powodów przypuszczać, że fantazjują. Podobnie, jak nie mam powodów przypuszczać, że fantazjuje Safonienko, bo niby dlaczego miałby fantazjować, skoro jego wypowiedź jest spójna i pokrywa się z innymi opowieściami świadków”. Pozostawiam tę wypowiedź i tę logikę rozumowania wywodzącą się ze złotej myśli, iż „dziennikarze nie fantazjują”, bez komentarza.

Odchodząc jednak od tych wszystkich spraw, to problem leży jeszcze w tym, iż to – nie ma co kryć – największą robotę śledczą odwalili właśnie blogerzy od maskirowki. Zwykli ludzie poświęcający swój (prywatny, a często i zawodowy) czas na analizowanie materiałów, zestawianie, porównywanie, śledzenie forów, tłumaczenia, odsłuchiwania, klatkowanie filmów, powiększanie etc. - moja książka właściwie pokazuje tylko pewien wycinek mrówczej i bezcennej pracy wielu osób. Toczyło się mnóstwo dyskusji, przebadano przeróżne ślady i krytyczne prace trwają nadal, co najważniejsze. W porównaniu z dorobkiem blogerów od maskirowki, dorobek „zwolenników ZP” wygląda bardzo skromnie – o dorobku samego ZP już w ogóle nie wspomnę, gdyż jak dotąd – poza „Białą Księgą” nie widać żadnego poważnego, kompleksowego raportu. Nie ma nawet fachowo opracowanych stenogramów zeznań tej garstki przesłuchanych świadków. Zdjęć na stronie ZP jest kilkanaście. Jak na 2 lata pracy to rozczarowujące wyniki.

Gdyby zaś prace ZP miały zakończyć się „hipotezą dwóch wybuchów”, to będzie znaczyło, iż „góra urodziła mysz”. Jestem bowiem przekonany (zresztą chyba nie tylko ja), iż „h2w” nie stanowi żadnego wyjaśnienia tragedii z 10-04. Zwolennicy „h2w” ponadto zajmują intrygującą, ambiwalentną postawę – z jednej strony uwzględniają niektóre ruskie dane, z drugiej nie. Ruski pseudoraport przecież mówi otwarcie: nie było wybuchów na pokładzie – podobnie polscy prokuratorzy, którzy zbadali wrak bodajże we wrześniu 2010. Oczywiście nasuwa się zaraz kontraargument, że zarówno Ruscy w swych ekspertyzach, jak i Polacy w swoich mogą mijać się z prawdą. Jasne. Można tak przyjąć. Ale w takim razie wracamy wtedy do punktu wyjścia, bo to przecież w ruskim raporcie była mowa o „zamrożeniu pamięci FMS-a” – jak więc te dane można uznać z czystym (metodologicznie) sumieniem za zgodne z prawdą? Pozostawiając te kwestie w zawieszeniu, powiem, że czekają nas ciekawe czasy, ponieważ dowiadujemy się oto, że wrak tupolewa ma za parę miesięcy w końcu wrócić do Polski po długim leżakowaniu na Siewiernym (http://www.rp.pl/artykul/600922,879642-Tusk-z-przewodniczaca-Rady-Federacji-Rosji-o-wraku-Tu-154M.html), więc zapewne specjaliści do hipotezy dwu-wybuchowej będą mieli pełne ręce roboty.”

ZB: Pisał Pan już wielokrotnie na temat pracy polskiej prokuratury. Te wypowiedzi były - w zależności od aktualnych dokonań tego organu - mniej lub bardziej krytyczne. Jak przebiegają działania polskich śledczych? Jaki jest dotychczasowy efekt ich badań? Czy przekazał Pan lub zamierza przekazać określone materiały z własnego śledztwa?

FYM: „Trudno, bym Panu odpowiedział kompetentnie, jak przebiegają działania polskich śledczych, skoro nie mam dostępu do akt śledztwa :). Co więcej, nawet pełnomocnicy rodzin ofiar są tu niezbyt wylewni i przemawiają półsłówkami lub juryslingwistycznymi, arcyuczonymi frazami. W ostateczności zasłaniają się tajemnicą śledztwa, co zamyka jakąkolwiek dyskusję. Mniejsza jednak z tym. Fundamentalne pytanie, które chyba nie tylko ja sobie zadaję, ale pewnie także rodziny zabitych, to to, czy w ogóle możemy mówić o śledztwie ws. tragedii – czy wprost przeciwnie – jedynym zadaniem instytucji formalnie zajmujących się śledztwem (mam na myśli „komisję Millera” oraz prokuratury (co do ZP to sam już nie wiem, o co tu chodzi) jest dopilnowanie, by prawda o tragedii nie wyszła na jaw. Ośmielam się podejrzewać, iż chodzi właśnie o to ostatnie. Wskazywałaby na to 1) skala zaniedbań wołających o pomstę do nieba (np. dokumentacja związana z „miejscem katastrofy”, brak sekcji zwłok, „nieotwieranie trumien”, niezgoda na ekshumacje etc.) i 2) skala utajnień przeróżnych materiałów dowodowych – jak np. zawartości nośników elektronicznych ofiar. Śledztwo w tak ważnej dla Polskie sprawie jest w ogóle nietransparentne, zaś ludzie zajmujący się nim stawiają coraz to nowe bariery wokół toczonego dochodzenia, co nawet osobom słabo zorientowanym w „historii smoleńskiej” powinno się kojarzyć jak najgorzej.

W związku z tym, a więc jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z działaniem zmierzającym do, nie bójmy się tego słowa,niewyjaśnienia tragedii prezydenckiej delegacji, to chyba współpracowanie z takimi instytucjami byłoby ostatnią rzeczą którą nie tylko ja, lecz ktokolwiek (z blogerów i innych obywateli) powinien podejmować. Znając życie, plik z moją książką mógł prokuratorów zainteresować, ale to wcale nie jest pewne. Bo może nie? Może nie muszą się oni „bawić” w przeglądanie blogosfery? Może wszystko w śledztwie jest pod taką dobrą kontrolą, iż nie ma obaw o to, jak zostanie ono „zakończone”? Nie tak dawno przecież min. A. Seremet przyznał się (http://wyborcza.pl/1,75478,11576169,Tu_154__Wybuchu_nie_bylo.html), iż marzy (!), by śledztwo dobiegło końca w przeciągu roku (i to nawet bez oczekiwania na czarne skrzynki, wrak itp.). Skoro takie ma marzenia prokurator generalny, to w czym ja czy ktokolwiek inny z paranoików smoleńskich, miałby mu przeszkadzać? Niech Pan sam pomyśli :)

Zacytuję zresztą fragment wywiadu „Czerskiej Prawdy” z Seremetem jako swoiste memento:

„-Czytaliśmy też, że brzoza została złamana specjalnie, a ślady metalu ponabijane. Kiedy brzoza była badana?
AS:- Prokuratorzy oglądali ją bezpośrednio po katastrofie.”(http://wyborcza.pl/1,75478,11576169,Tu_154__Wybuchu_nie_bylo.html?as=4&startsz=x)

Dalibóg żadnego polskiego prokuratora pod pancerną brzozą „bezpośrednio po katastrofie” nie było (co chyba jest w stanie potwierdzić sama prokuratura), no ale najwyraźniej prokurator generalny wie o wiele więcej niż my na ten temat. Może widział miejsce zdarzenia oczyma duszy po prostu. Takie rzeczy zdarzają się nie tylko prokuratorom. Historia widzenia Seremeta przypomina mi z jednej strony historię „katastrofy ekologicznej” na Siewiernym... niedługo po „katastrofie smoleńskiej”, oczywiście (chodziło o tony paliwa, które dostać się miało do ziemi) (http://freeyourmind.salon24.pl/354539,katastrofa-ekologiczna-na-siewiernym) – z drugiej taką zbieżność wizualizacji między katastrofą lotniczą Tu 204 w okolicach moskiewskiego lotniska Domodiedowo z marca 2010, a „Zdarzeniem” na smoleńskim wojskowym lotnisku niecały miesiąc później (http://freeyourmind.salon24.pl/344543,domodiedowo-a-siewiernyj).”

ZB:Krytycy Pańskich działań zwracają uwagę na sprzeczności występujące w obrębie teorii maskirowki. Zarzucają, iż nie uwzględnia Pan wielu faktów i dowodów, np. zapisów FMS i TAWS odczytanych w USA czy ostatniej telefonicznej rozmowy śp. Lecha Kaczyńskiego z bratem. Twierdzą, że spisek w Pańskim ujęciu ma charakter wszechogarniający, który obejmuje nie tylko Rosjan, ale też NATO oraz wiele środowisk i grup w Polsce. To wzmacnia emocje i fale wzajemnych zarzutów i pretensji. Czy w takiej sytuacji istnieje w ogóle szansa na to, że kiedykolwiek dowiemy się prawdy?

FYM: „Znowu powtarza Pan tylko to, co opowiadają „przedstawiciele drugiej strony” czy też „patrioci aż do bólu”, jak to ich nazwałem kiedyś w rozmowie z Amelką222 (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/03/wywiad-amelki222.html). Szkoda, że Pan nie sprawdził, czy to, co „druga strona” twierdzi, to w ogóle prawda. Taką weryfikacją bowiem należy poprzedzić pytanie, zawierające jakikolwiek zarzut.

Nigdy nie kwestionowałem faktu rozmowy Prezydenta z premierem Kaczyńskim, wystarczy uważnie poczytać ten mój post: http://freeyourmind.salon24.pl/345728,2-telefony-o-8-20-6-20-utc – przypomnę jedynie, iż sam JK mówi w filmie „Sobota” (nakręconym rok po tragedii), że LK miał dzwonić „po ósmej”. Może to tylko nieścisłość wypowiedzi JK, trudno jednak do dziś cokolwiek konkretnego powiedzieć o tej rozmowie braci Kaczyńskich (włącznie z precyzyjną godziną połączenia), gdyż nie ma jak dotąd jej żadnego materialnego śladu, a przydałby się, naprawdę. Fakt zajścia tej rozmowy jednak ma się nijak do „przebiegu katastrofy”. Nijak. Potrzebne są dane dokładnie, kiedy ta rozmowa się odbyła, z jakiego telefonu, z jakiego miejsca, jaką miała długość, jaki miała przebieg (w postaci zapisu dźwiękowego). Tego wciąż nie wiemy. Owszem, były na moim blogu dyskusje, czy wypowiedzi Prezydenta nie zostały np. odtworzone z taśmy albo czy Prezydent nie został (w jakichś dramatycznych okolicznościach) zmuszony, do odbycia takiej rozmowy, dopóki jednak nie zostanie ona upubliczniona, by można było jej przebieg i treść przeanalizować, dopóty trudno o niej cokolwiek stuprocentowo pewnego powiedzieć.

Kiedyś (jeszcze w ramach moskiewskiej medialnej ofensywy z narracją a la „debeściaki” oraz „ląduj, dziadu!”) straszono, iż ujawni się ją jako „dowód” że JK namawiał LK, by nacisnął na załogę, lecz jak dotąd ani widu, ani słychu o tym „ujawnieniu”. (Tak samo jak nie ma śladu po zapisie „z ruchu warg” – „kłótni” przed wylotem, między śp. gen. A. Błasikiem a śp. mjr. A. Protasiukiem (http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/eksperci-od-ruchu-warg-zbadaja-rozmowe-blasika-z-p,1,4196622,wiadomosc.html)). Możliwe, iż ta rozmowa LK-JK nie została zarejestrowana. Może przeciwnie, została nagrana, lecz jej zapis trzyma się jak inne zapisy w wojskowym „depozycie”?

Tak czy tak warto byłoby ją upublicznić i poddać fonoskopijnej analizie – każdy dźwięk związany z przebiegiem tego, co się działo w otoczeniu Prezydenta (w dniu tragedii), jest niezwykle ważny – zwłaszcza że materiału dowodowego jest tak mało. (Już na marginesie przypomnę o fundamentalnych przecież wątpliwościach, które swego czasu, tj. w grudniu 2010, wyrażał sam premier Kaczyński:„kiedy już widziałem ciało przywiezione do Polski w trumnie, to go nie rozpoznałem. Tutaj to był człowiek, który w ogóle nie przypominał mojego brata”http://www.polskatimes.pl/artykul/347781,kaczynski-w-smolensku-rozpoznalem-cialo-brata-w-polsce-juz,id,t.html).

Tych istotnych dla sprawy śledztwa, telefonicznych rozmów zresztą było więcej, nie tylko konwersacja LK–JK. Co gorsza, w książce „96 końców świata” (J. Andrzejczaka) jest informacja o... trzech rozmowach prowadzonych przez Prezydenta (w tym samym momencie, tj. w okolicach 8.20 pol. czasu) – z JK, z córką i z lekarzem – to już w ogóle przedziwna historia. Być może jednak sam autor w ferworze pisania coś pokręcił, jak to w opowieściach dziennikarskich bywa, zwłaszcza fabularyzowanych. Był poza tym jeszcze telefon śp. I. Tomaszewskiej i śp. L. Deptuły (z rzeczy znanych, bo nadal nie o wszystkim wiemy) – też te wypowiedzi nie zostały w ogóle upublicznione, a nie wierzę, że specsłużbom (gdyby chciały) nie dałoby się ich odzyskać (już 10 Kwietnia). (Kwestię telefonów poruszałem w kilku notkach, więc zainteresowanych odsyłam znowu do lektury – choćby tu: http://freeyourmind.salon24.pl/418569,telefony-3).

Co zaś do zapisów FMS-a/TAWS-a, bo widzę, że ten problem nie daje Panu spokoju :) (por. http://freeyourmind.salon24.pl/345272,caly-ten-taws-i-luki-w-dokumentacji; http://niemcy.salon24.pl/378756,rosyjskie-badania-i-amerykanskie-ekspertyzy; polecam też tu posty blogera maxoo http://maxoo.salon24.pl/). Po pierwsze: nie ma żadnej, podkreślam, żadnej absolutnie pewności, iż są to urządzenia, które brały udział w locie prezydenckiej delegacji. Po drugie: nie były one znalezione przez polską stronę, nie były one badane kryminalistycznie przez niezależne instytucje, ich zapisy więc nie mają żadnej wartości, dopóki nie zostaną spełnione podstawowe warunki związane z ustaleniem, czy te urządzenia w ogóle można uznać za materiał dowodowy.

Po trzecie: pies z kulawą nogą nie widział kokpitu tupolewa na Siewiernym „po katastrofie” (pomijając może leśnego mundurowego dziadka, którego miał spotkać W. Pac z Polskiego Radia w maju 2010 (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,7853693,Swiadek__w_kokpicie_tupolewa_bylo_cialo_piatej_osoby.html):„Nikołaj Łosiew, emerytowany pilot wojskowy, właściciel pobliskiej działki, był na miejscu w 20 minut po katastrofie w Smoleńsku. Jak powiedział Polskiemu Radiu, w rozbitej kabinie widział oprócz członków załogi przypiętych pasami do foteli ciało jeszcze jednej osoby. Łosiew nie potrafił powiedzieć nic więcej o tej osobie”), więc opowieści, że z tego kokpitu wydobyto szczęśliwie ocalały komputer pokładowy etc. są dla mnie baśniami z tysiąca i jednej nocy, takimi jak ta zacytowana Łosiewa. Jak ktoś chce badać ruskie dane, może to robić nawet przez najbliższe 50 lat – mnie nic do tego.

Proszę posłuchać, co opowiada wspomniany wcześniej w naszej rozmowie Targalski o momencie „znalezienia” przez naszych przedstawicieli rejestratorów oraz o losie tych ostatnich:„Po przybyciu i udaniu się na miejsce wypadku zaprowadzono nas tam, gdzie były rejestratory. Pilnował ich wartownik. Zostały sfotografowane. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem panią Anodinę i pana Morozowa. Rosjanie zapytali, czy rejestratory mogą zostać wydobyte. Po konsultacji z Edmundem Klichem zdecydowano, że tak. Zapakowano je do pudeł, zaplombowano. Ja z ppłk. Sławomirem Michalakiem i panem płk. Zbigniewem Rzepą, rzecznikiem prokuratury wojskowej, na polecenie pana Klicha udaliśmy się z nimi do Moskwy samolotem MCzS [Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych]. Zostały one zawiezione do siedziby MAK i tam zdeponowane”(http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110827&typ=po&id=po03.txt) (por. też wywiad z ppłk. R. Benedictem http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110805&typ=po&id=po02.txt).

Nietrudno się domyśleć, iż „zdeponowanie” urządzeń w ruskich rękach to tak, jakby policja oddała narzędzie zbrodni samemu zbrodniarzowi. Śmiem nawet podejrzewać, iż pudła z zaplombowanymi rejestratorami były w paru wersjach, co zresztą znakomicie tłumaczyłoby rozbieżność w wariantach odczytów cudem ocalałych (przy „pozaobliczeniowych przeciążeniach”) zapisów „rejestratorów tupolewa” (http://freeyourmind.salon24.pl/369017,o-diablach-co-rejestratory-sponiewierali) (http://freeyourmind.salon24.pl/340982,dziwne-szpule-4). Mamy przecież kilka wersji „odczytów” zapisów „rozmów załogi tupolewa”, które to wersje sąrozbieżnew wielu istotnych fragmentach.Czy można więc w takiej sytuacji, a więc, gdy taki cyrk zaistniał ws. podstawowego dowodu rzeczowego związanego z „katastrofą”, założyć, iż z „FMS-em tupolewa” jest tylko jedna jedyna i powszechnie obowiązująca wersja „zapisów”? Są tacy, co tak zakładają. Ja do nich na pewno nie należę, a ludziom myślącym dogmatycznie życzę zdrowia i wszelkiej pomyślności.

Natomiast wszystkim arcymistrzom wizualizacji, modelowania, podstawiania pod wzory, wyliczania i symulacji proponuję, by przeprowadzili jeden specjalistyczny eksperyment. Niech w wirtualnym samolocie Tu 154M umieszczą 96 osób w takim rozłożeniu, w jakim (narracyjnie) przedstawia się „skład delegacji” w tupolewie – niech następnie poddadzą rekonstrukcji przebieg losów ciał załogi i pasażerów w tymże wirtualnym samolocie po „dwóch wybuchach w powietrzu” i po „rozerwaniu kadłuba” w taki sposób, jak to eksperci współpracujący z ZP ustalili – w takich a nie innych okolicznościach fizycznych, przy takim ukształtowaniu terenu itd. Analogicznie więc, jak się sprawdza na manekinach (w laboratoriach firm samochodowych), jakim uszkodzeniom ulegną podczas wypadku – tak i tu proponuję, by osoby zajmujące się rekonstruowaniem ostatnich minut i sekund „lotu nad Siewiernym” odtworzyły, jakie byłyby losy ciał 96 osób usytuowanych w takich a takich miejscach tupolewa.

Niech przede wszystkim arcymistrzowie rekonstrukcji i modelowania wyliczą, co chyba nie powinno być dla nich trudne, ile z tychże ciał ofiar nie będzie miało mechanicznych uszkodzeń, czyli, które osoby (gdzie siedzące, w której części samolotu) będą po wypadku wyglądały po katastrofie – jakby spały. Taki raport bardzo chętnie postudiuję. Na razie bowiem można odnieść wrażenie, że owe nagłaśniane na wiele sposobów wizualizacje dotyczą samolotu transportowego i to pustego – podobnie zresztą jak prace ekspertów „komisji Millera”, w tym legendarnego dr. inż. M. Laska (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111206&typ=po&id=po04.txt), który raczył był się niedawno (koniec kwietnia 2012) wyrazić a propos zabitych pilotów, iż „Tutaj mamy do czynienia z załogą, która nawet nie jest w stanie wykonać poprawnie procedury odejścia na drugi krąg. Mamy do czynienia z załogą, która fałszuje dokumenty mówiące, jakie minima posiada, mówiące o tym, czy zostało wykonane sprawdzenie umiejętności pilotażowych. To koledzy z wojska jako pierwsi wskazali, ta załoga nie miała prawa do takich minimów. Tylko technik pokładowy miał prawidłowo nadane i ważne uprawnienia lotnicze. Wszystkie inne, zgodnie z przepisami wojskowymi, były nieważne - powiedział w wywiadzie dla Radia ZET członek komisji Millera Maciej Lasek. - Z formalnego punktu widzenia nie powinni znaleźć się w tym samolocie, ponieważ nie mieli ważnych dopuszczeń do wykonania tego lotu – dodał.” (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11602936.html)

A co do „wszechogarniającego spisku”, to nie wiem już, czy czytał Pan moją książkę, czy tylko przeglądał, słowo daję :). Są osoby, które nawet bez lektury wiedzą, co napisałem – mam nadzieję, że Pan się do takich jasnowidzów nie zalicza. Nie pisałem nigdzie o żadnym „wszechogarniającym spisku” - musiałbym sprawdzić, czy słowo „spisek” w ogóle jest jakoś używane w mojej książce, bo nie wydaje mi się. Ale nieważne. W przypadku działań militarnych, a za takie, sądzę, należy uznać „operację Smoleńsk”, czyli to, co dokonano 10 Kwietnia, mamy do czynienia z hierarchiczną strukturą o charakterze wojskowym – nie jest to więc grupka spiskowców w jakimś średniowiecznym znaczeniu, którzy sobie gdzieś w alkowie coś szeptem knują, rozglądając się czujnie na boki. Operację militarną wykonuje się na rozkaz (uprzednio ją przećwiczywszy, rzecz jasna) i za konkretnymi działaniami stoją jednoznaczne polecenia (ustne lub pisemne) konkretnych osób (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/07/zamachowcy-informuja-nas-ze-to-wypadek.html).

W przypadku zbrodni 10-04 możemy sądzić, wg mnie, całkiem zasadnie, iż mamy do czynienia z recydywą Układu Warszawskiego, który wbrew oficjalnej hurraoptymistycznej opowieści ku pokrzepieniu serc (tej o „obaleniu komunizmu”), nie został wcale zlikwidowany, lecz poddany swoistej transformacji i przeczekaniu, aż do czasu rekonstrukcji, którą rozpoczął na dobre zamach z 10-04 (zapewne jakimś przedbiegiem była ruska inwazja na Gruzję). Przygotowania do operacji Smoleńsk, sądzę dziś, trwały dwa lata, od jesieni 2008 (http://fymreport.polis2008.pl/?p=7370) (poprzez rok 2009, w czasie którego odbyły się m.in. wielkie rusko-białoruskie manewry Zapad-2009) i miała ona być (w kwietniu 2010) „ukryta” pośród ćwiczeń antyterrorystycznych, prowadzonych rutynowo przez rozmaite oddziały specnazu ZBiR na różnych lotniskach – ruskich i białoruskich (http://freeyourmind.salon24.pl/351334,witebsk-smolensk) (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/04/ruscy-antyterrorysci-z-kwietnia-2010.html) (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/04/manewry-z-lipiecka.html).

Sama „operacja Smoleńsk” miała szerszy, naturalnie, zasięg aniżeli tylko atak na polską delegację – należało bowiem też skonstruować (a następnie chronić za pomocą kordonu specsłużb, o którym opowiadał pod koniec kwietnia 2010 fotoreporter „NDz” M. Borawski (http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20100424&id=po32.txt)) makabryczną scenerię „po katastrofie” na Siewiernym (http://freeyourmind.salon24.pl/350553,poszukiwacze-z-siewiernego) i objąć całość operacji odpowiednią osłoną medialną (http://freeyourmind.salon24.pl/350293,11-49) oraz „prokuratorsko-śledczą” i „ekspercką”. To wszystko, niestety, wrogom naszego kraju się udało.

Nie pisałem też (kontynuując odpowiedź na Pańskie pytanie) o udziale NATO w tejże operacji z 10-04, lecz o podejrzeniach, co do tego, czy np. w Niemczech, którym obecnie (tj. od czasów zjednoczenia) jest geopolitycznie bliżej do neo-ZSSR niż do NATO (i w Moskwie, i w Berlinie dąży się do odtworzenia układu sił z okresu międzywojnia (a to scenariusz zabójczy dla Polski), ktoś, mówiąc kolokwialnie, nie przymknął oka na kwestię zabezpieczenia przestrzeni powietrznej NATO akurat „tamtego dnia” (w krajach nadbałtyckich). NATO szykowało dla Polski (na przełomie 2009/2010), jak sygnalizowałem w „Czerwonej stronie Księżyca”, formułę Eagle Guardian, ale nie zdążyło jej wdrożyć w życie – Moskwa rozpoznała sytuację „bojem”, czyli „operacją Smoleńsk”, która „zmieniła wszystko”, tzn. zamknęła okres III RP.

Dziś zaś, tj. gdy Polska nieformalnie (owego 10 Kwietnia) wystąpiła z Sojuszu, nie próbując włączyć instytucji natowskich w śledztwo ws. tragedii oraz umacniając więzy militarno-polityczne ze ZBiR (http://freeyourmind.salon24.pl/359986,o-pozytkach-z-fachowcow-wojskowych-lub-czujne-przestworza), rozwiązanie Eagle Guardian wydaje się zupełnie nieaktualne (z punktu widzenia najważniejszych stolic państw Sojuszu). Nie wiadomo zresztą, czy NATO już nie traktuje Polski jako kraju straconego, jako odzyskanej całkowicie przez Moskwę „bliskiej zagranicy” neo-ZSSR, czy wprost jako konia trojańskiego w Sojuszu.

NATO na pewno zajmuje obecnie postawę wyczekującą, obserwując z dystansu wydarzenia w Polsce – w Sojuszu też, nie mam wątpliwości, wiadomo doskonale, co się stało 10-04, no ale polityka poważnych, wysoce zindustrializowanych krajów, rozpisana jest na dziesięciolecia i w niczyim interesie nie musi być „wyjaśnianie Smoleńska”, szczególnie że tym wyjaśnianiem sama Polska nieszczególnie jest, jak widzimy od dwóch lat, zainteresowana. Jeśli zaś nad Wisłą definitywnie umocni się opcja promoskiewska (na razie nic nie wskazuje, by miało być inaczej), tj. Polska zostanie poddana resowietyzacji w skali takiej jak za peerelu, to NATO czy szerzej Zachód już nie będzie się jakoś szczególnie interesować naszym krajem (a więc nie będzie takiego wsparcia dla opozycji jak za peerelu). Tak jak nie interesuje się zbytnio losami Białorusi. Polska natomiast albo zmierzać będzie do odbudowy swojej potęgi, albo właśnie stanie się państewkiem, z którym nie liczy się zupełnie nikt. Gra więc toczy się o wysoką stawkę i dobrze by było, by sami Polacy mieli tego świadomość.”

ZB: Dziękuję Panu za rozmowę. Nie omówiliśmy wszystkich najważniejszych spraw i problemów. Za dwa lub trzy miesiące będę ponownie prosił Pana o udzielenie odpowiedzi na kilka moich pytań.

Brak głosów

Komentarze

profesor Binienda został zapytany przez jakąś panią co sądzi o teorii grona blogerów że to nie ten samolot, że wszystko stało się gdzie indziej.

Profesor odpowidał na wszystkie pytania całkiem szczegółlowo, ale tu nie rozwodził się:

"To jakieś bajki".

Vote up!
0
Vote down!
0
#258151

Przeczytałem w ostatnich dniach kilkaset stron tekstów FYM-a. Gdyby tam były banialuki, nie przeprowadziłbym wywiadu. Jest podanych wiele faktów, które mnie zastanawiają.
Napisałem: "Trudno mi się odnieść", bo chciałbym pozostać poza aktualnym sporem.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258159

że tak Pan jak i ja zajmujemy się wyłacznie tym co uznajemy za wazne, czego nie widzimy jako banialuki - a precyzjniej: bajki.

Pogodzić bajek z rzeczowymi badaniami nie sposób.
Eksperci ZP mówiąc kolokwialnie złapali Rosjan za rękę i udowodnili działanie osób trzecich.

Pan Zygmunt powiada na to że opowieści o tym że to nie ten samolot, że rozegrało się to gdzie indziej są całkiem przekonujące.

No dobrze. Żmudne prace muszą być widać kwestionowane z każdej strony. Mamy z jednej strony opinie p Biniendy i pana Białasa.

Obaj nie mogą mieć racji.

Vote up!
1
Vote down!
0
#258195

- I ja się zgadzam z tym ogólnym stwierdzeniem. Tyle, że w badaniach FYM-a nie dostrzegam bajek. Uważam, że trzeba poddać to analizie.
Pisze Pan: "Mamy z jednej strony opinie p Biniendy i pana Białasa". - To nie jest dobre przeciwstawienie. Prof. Binienda jest badaczem z najwyższej półki. Ja tylko referuję, czasem omawiam.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258227

by w tygodniu którym nazwałem "tygodniem Wiesława Biniendy" - podnosić że to co Pan tam gdzieś przeczytał - to nie bajki.

Pisze Pan chyba pod własnym nazwiskiem i w dniach kiedy mamy pana Biniendę na miejścu, w dniach w których całe makowskie kłamstwo pada cięzkim trupem - Pan opowiada że jest jeszcze coś ciekawszego. Otóz to że rzekomo to nie ten samolot.

Pan się osmiesza. Pan proponuje (cóz za niezwykły taiming) by w warunkach gdy przyłapaliśmy Rosjan na kłamstwie, propagować bajki że wcale ich nie przyłapaliśmy bo to inny samolot i takie tam.

Mariusz Molik.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258232

paru blogerów ma mój numer telefonu. Pisze Pan do mnie: "Pan się osmiesza. Pan proponuje (cóz za niezwykły taiming) by w warunkach gdy przyłapaliśmy Rosjan na kłamstwie, propagować bajki że wcale ich nie przyłapaliśmy bo to inny samolot i takie tam". - Otóż nie propaguję, tylko odnotowuję fakt, który istnieje. Nakazuje mi to blogerski obowiązek.

Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258234

Pan ma jakieś obowiązki w sieci?

Ja jestem w sieci od 12 lat pod tym samym nickiem i nazwiskiem. I jakos nigdy nie przyszło mi do głowy że mam w sieci jakieś obowiązki !

Kto Panu, oprócz własnej prózności, wmówił że ma jakieś obowiązki ???

Na literę "o" jest i odpowedzialność. Ja głupot i dezinformacji nie promuje właśnie ze wzgledu na to inne "o" niz Pańskie "obowiązki".

Epilog.

Pan Zygmunt Białas w tygodniu Wiesława Biniendy który po prostu miażdży rosyjskie kłamstwa, pan Białas powodowany jakimis obowiązkami, popularyzował bajki.

Druga wersja: pan Wiesław Binienda popularyzuje bajki. Pan Białas za to "odnotowuje fakty".

Vote up!
0
Vote down!
0
#258247

- Na pewno nie. Mam jednak obowiązki wobec siebie. One mi każą wyrażać to, co uważam za słuszne.
O prof. Wiesławie Biniendzie pisałem wcześniej.

Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258300

Jutro wieczorem po godz. 20:00 odpowiem na Państwa wpisy.

Pozdrawiam moich komentatorów.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258729

Taki tytuł notki byłby chyba o wiele lepszy?

Free Your Mind:

Ruscy w sprawie tragedii łżą jak sowiecka Łajka, co to niby w kosmosie była.

 

Obibok na własny koszt ====================================================== Nunquam sapiens irascitur.

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#258158

ale nie chciałem przekraczać 60 znaków w tytule, by czasem nie ucięło.
Biedna była ta łajka. Musiała się spalić, by stać się bohaterem ZSRR.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258163

To nie było tak, bo tę Łajkę Chruszczow podarował dla Mao, a ten upiekł ją i zjadła w doborowym towarzystwie i samego darczyńcy.

 Tak wyglądała przed lotem nie w kosmos lecz do Pekinu na stół Mao.

 

PS

A w sprawie zamachy należy się nawet sprzeczać lecz nie kłócić czy się nawzajem wyzywać, bo korzystaj na tym jedynie zamachowcy.

Pozdrawiam,

Obibok na własny koszt ====================================================== Nunquam sapiens irascitur.

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#258231

nie znałem (uczy się człowiek całe życie). Zaskakuje mnie tu wybredność Mao, który mógł zjeść zwykłego psa, a zachciało mu się historycznej Łajki.
Kłócą się niektórzy. Niepotrzebnie. Prawda jest jedna i - wierzę - ona zwycięży.

Pozdrawiam także.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258236

wcześniejszego wywiadu pt. " Free Your Mind: Maskirowka to nie jest jakaś zabawa". Link:
http://www.niepoprawni.pl/blog/4764/free-your-mind-maskirowka-nie-jest-jakas-zabawa

Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258166

Tytul jest prawdziwy. Tylko trzeba dodac, ze FYM tez lze jak (prosze sobie wybrac jakies slowko). Ale poza niszowymi klotniami w internecie Centrala Dezinformacji doznala dotkliwej porazki...

Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258174

Jest wiele tez FYM-a i materiału, które mnie przekonują.

Z pozdrowieniem.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258193

A jakie to ma znaczenie, gdy teza glowna jest falszywa? Innymi slowy FYM lze. A pan te klamstwa kolportuje. Gratulacje:)
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258201

Jeśli zależy nam na wyjaśnieniu tego co stało się z naszą delegacją 10.04.2010, lepiej zachować spokój i formułować opinie w sposób powściągliwy. Nerwy i gorące uczucia utrudniają dotarcie do prawdy a obrażając innych nie dodajemy sobie wiarygodności. Zamiast określenia "łże", sugeruję np "moim zdaniem mija się z prawdą, nie ma racji, podąża fałszywym tropem". Wychodzi na to samo a pozwala na dalszą dyskusję, nie pali mostów. Chyba, że nie zależy nam na wymianie zdań, tylko na narzuceniu wszystkim "jedynie słusznego" wyjaśnienia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258228

Pisze Pan, że ja kolportuję kłamstwa. Nie kolportuję, tylko opisuję. Czy to są kłamstwa? - Nie mnie to na 100% oceniać.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258229

Na 100 % jest ich dwóch.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#258974

Dzięki za ten wpis. Sporadycznie zaglądam na NP, głównie z powodu bloga FYM-a. Teoria dwóch miejsc trafiła mi do przekonania. Czuję intuicyjnie, że jest w niej prawda. Wiem, że z powodu nagonki FYM przestał umieszczać tu swoje wpisy(wcale się Mu nie dziwię). Tym bardziej ucieszyłam się, że są blogerzy, którzy popularyzują na NP prawdziwie niezależną teorię,opartą na zasadach logiki i obiektywizmu a nie na analizie ruskich "dowodów" i relacji  "wiarygodnych świadków".

Serdecznie pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#258223

bliżej tekstami FYM-a. Do wywiadu przeczytałem "Czerwoną stronę Księżyca" oraz kilka najnowszych tekstów. Pisze Pani: "Czuję intuicyjnie, że jest w niej prawda". - Ładnie to Pani określiła. Powiem, że w moich notkach pojawiało się często zdanie: "Była to dziwna i tajemnicza katastrofa". Teksty FYM-a udzielają mi parę wyjaśnień.
Po notce o dr. Dariuszu Ratajczaku zamierzam napisać jeszcze dwa teksty o FYM-ie.

Pozdrawiam także serdecznie.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
-1

Zygmunt Białas

#258233

Pan milena pojawia sie tylko po to, aby ponarzekac na ten portal, PiS i Kaczynskich, albo szerzyc dezinformacje.
Prawdopodobnie jest to jeden z funkcjonariuszy portalu polacy.org.eu, portalu prowadzonego przez agenture.
Uczulam na milene i innych prowokatorow z portalu.org.eu, sponsorowanych przez sluzby i majacego za cel rozbijanie srodowisk blogerskich.
Uklony.
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

#258235

Za mało znam.

Kłaniam się również.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258237

Gdyby napisal ktos do szanownego Pana z portalu polacy.org, to prosze go spytac czemu na swoim tajnym forum chwala sie jak rozbijaja prawicowe portale. Skad tyle nienawisci i zlosci do patryjotycznych witryn. Cale szczescie ze jedna z osob z tego portalu zaczyna zastanawiac sie nad prawdziwymi motywami administratorow. Czy to nie dziwne, ze targetem rozbijaczy sa niepoprawni, blogmedie24 i inne prawicowe portale? Dlaczego nie zajma sie forum gazety koszernej, skoro sa tacy anty-chazarscy?
Prosze tez spytac o powiazania z nowymEkranem, Opara, agentura WSI i Lazacym Lazarzem.
Uklony.
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

#258250

trudno mi podjąć rzeczową dyskusję. Rozumiem Pańskie intencje, ale ja jestem przerażony, iż tylu ludzi obrzuca się nawzajem współpracą z agenturą. Takie zarzuty nie omijały także mnie.
Nie jestem naiwny, by sądzić, że nie ma tu agentury. Póki jednak nie mam oczywistych dowodów, wolę się nie wypowiadać.

Kłaniam się także.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258302

Dziekuje za zrozumienie z Panskiej strony. Powtarzam, administratorzy portalu polacy.org szczyca sie tym jak rozbijaja prawicowe portale. Przechwalki sa przebrane w narodowe szatki i schizofreniczne podejrzenia (wszyscy polscy politycy to Zydzi, ukryci albo i nie).Prosze Pana powiazania nowegoEkranu ze sluzbami WSI (sponsor nowegoEkranu Opara) sa potwierdzone.
Tyle mam do powiedzenia w powyzszym temacie.
Uklony od polonusa.
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

#258536

Nie odróżnia Pan Polacy.eu.org od Nowego Ekranu. 

I mierzy innych swoją miarką.

Oraz łże.

Polacy oczywiście są mile widziani na Polacy.eu.org To rzeczywiście (a nie deklaratywnie) niezależne i bez pieniędzy zrobione i utrzymywane, wolne (NAPRAWDĘ wolne i niezależne, a nie sterowane) blogowisko. Każdy może poczytać, popisać i wyrobić własną opinię. 

Jak to mówią - psy szczekają, karawana jedzie dalej.

Pozdrawiam myślących!

Vote up!
0
Vote down!
0
#258932

Doprawdy proszę się nie świnić posądzaniem nieznanych ludzi o agenturę bo w ten sposób tylko psuje się dyskusję a prawdziwi agenci działają tak, że zwykli użytkownicy portali  raczej się nie zorientują. Co to byliby za agenci skoro do ich zdemaskowania wystarczą wolni strzelcy ?

Vote up!
0
Vote down!
0
#258330

że jest Pani mądrą i rozsądną osobą. Ze swej strony przepraszam Panią, że nie reagowałem ostrzej w tym przypadku, ale czasem człowiek nie dostrzeże coś na czas i niepotrzebnie zbagatelizuje.

Pozdrawiam Panią.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258446

Za to pan jest zwykłym kolporterem kłamstwa. Biorąc pod uwagę sprawę, której ten kolportaż dotyczy, jest pan zwykłą szumowiną. Ale spokojnie: burza się skończy (a każda burza się kiedyś kończy), to szumowiny opadną na dno, gdzie ich miejsce. Poniał? Oj tam, oj tam... Jasne, że poniał:)
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258494

Wlasnie niedawno byla dyskusja na temat ublizania innym blogerom.Czyzby autor tego nie czytal?Tym bardziej,ze to podobno straznik:)

Vote up!
0
Vote down!
0

someone

#258499

Niestety nie czytałem.

Z pozdrowieniem.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258510

Dlaczego Pan nie czyta z uwaga? to bylo do do nurnifrowenola:)

Vote up!
0
Vote down!
0

someone

#258526

Tych komentarzy na trzech blogach jest pod tą notką ponad 400. Czasem więc zgubię wątek.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258937

To,o czym pisze "someone' było opisane tutaj .

http://lamelka222.salon24.pl/402696,palkarze-polityczni-na-niepoprawni-pl W atakach rej wodził ten sam przyjemniaczek.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#259022

Jak tak można?

Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258509

"Kazdy robi to, co uwaza za sluszne" - raczyl pan napisac w jednym z ponizszych komentarzy. Otoz ja za sluszne uwazam dawanie odporu klamstwom Centrali Dezinformacji. A pan, prosze wybaczyc powtorzenie, jest kolporterem tych klamstw. W tym sensie przejdzie pan, obok samego FYM-a, do historii smolenskiej dezinformacji. Jak pisalem wyzej jest pan szumowina, ktora dzieki wzburzeniu stara sie zaciemnic obraz. Czas opasc na dno, gdzie twoje miejsce...
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258518

i widze że treść zgłoszona.

Ja zgłaszam niniejszym, mam strasznie mało czasu, że kariera pana Białasa nie jest zgłoszona. Zjawisko jest opisane, tzw numer na poczciwca. Nic wiecej nie trzeba.

Pan Białas moze sobie popularyzować wszelkie brednie, tak mu przyszło akurat do głowy w tygodniu w którym Wiesław Binienda osmiesza ruskie kłamstwa.

Pan Białas w tygodniu Wiesława Biniendy, numerem na poczciwca, propagował tezy że prace rzetelne mogą być nic nie warte.

Przepraszam, dalej nie chce mi się czytać.

Vote up!
0
Vote down!
0
#259038

Skoro wolny strzelec wie co się działo na tajnym forum Polacy org.( ja jakoś nie wiem) to:

  -albo ono nie było tajne,

 -albo wolny strzelec działa jako tajny agent na tym portalu,

 -albo wolny strzelec ma tam swoich agentów.

Jeśli  jedno z dwóch ostatnich założeń byłoby prawdziwe, to ogłaszając te rewelacje spaliłby wolny strzelec swoje kontakty na tym portalu.

Teraz już strzelec widzi jak niebezpiecznie jest zajmować się pracą w wywiadzie. 

Ja oczywiście piszę to z przymrużeniem oka bo nie posądzam strzelca o działalność wywiadowczą. Strzelec tylko ułatwia wywiadowi działanie (świadomie czy nieświadomie) kierując podejrzenia w niewłaściwą stronę.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258333

Panie milena, jest osoba ktorej przeszlo zaczadzanie propaganda na tym portalu, ktora ma coraz wieksze watpliwosci co do prawdziwych intencji administratorow tego portalu.
Powiedzialbym raczej to zarzadcy tego portalu staja sie coraz bardziej transparentni. Rowniez watki wychwalajace Rosje i szczycace sie rozbijaniem prawicowych portali sa testem kto jest prawdziwym kukielkarzem.
Panie milena, Pan po tu przychodzisz tylko wylacznie, aby bruzdzic i narzekac na witryne niepoprawni. Za kazdym razem musisz Pan przypomniec, ze na niepoprawnych zle sie dzieje.
Po co sie tak meczyc (i innych), prosze tu nie przychodzic i nie bruzdzic.
Do widzenia i zycze szczescia na hasbarskich portalach.

"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

#258537

Proszę dać sobie spokój z uporczywym tytułowaniem mnie "pan". To jakieś urojenia ? Dlaczego strzelec sądzi że nie jestem kobietą ?

Każdy kto przeczyta komentarze w tej dyskusji stwierdzi, że strzelec pisze nieprawdę. Ta dyskusja dotyczy wywiadu z  FYM-em i tylko na ten temat się wypowiadałam. Byłam także zmuszona odnieść się do ataków strzelca, który najwyraźniej trolluje i sieje oszczerstwa wobec mnie i portalu Polacy.

Portalowi Niepoprawni najbardziej szkodzą właśnie tacy użytkownicy jak wolny strzelec.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258583

Pani Milena pisała już swe uwagi pod moimi notkami i nie przychodzi mi do głowy, by rzucać podejrzenia, nie mając żadnych danych na ten temat.
Pod tą notką na trzech blogach zostałem wyzwany także 20 razy agentem. To jest niepoważne.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258940

jest przecież, zza nicka, obrażać, atakować, osądzać i wyzywać. Gorzej to już idzie w realu, gdy stajemy przed sobą twarzą w twarz.

Mówię, rzecz jasna, o tych, co mają jakąś twarz, bo dla mnie wpisy niektórych nicków są namacalnym dowodem na to, że i osobnik o móżdżku kury jest w stanie dziobem uderzać w klawiaturę.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258944

Niech mi wolny strzelec udowodni kiedy narzekałam na PiS, Kaczyńskich oraz jaką to dezinformację szerzyłam.

Kogo tu prowokuję, gdzie wolny strzelec tą prowokację widzi ?Proszę się odczepić od portalu Polacy z łaski swojej i nie wyzywać nikogo od fu, fu, funkcjonariuszy chyba, że strzelec chce zostać świnią na starość.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258324

Panie milena, wystarczy przeczytac pana komentarze w roznych watkach, ktore krytykuja PiS. Zazwyczaj pojawiasz sie pan tam gdzie sa odnosniki do materialow sfabrykowanych przez sluzby.
Wystarczy przesledzic ostatnie 25 komentarzy (w funkcji szpieguj) i wyrobic sobie zdanie na pana temat.
Jestes Pan transperentny.
Swiniam sa osoby, ktore ubieraja sie w patryjotyczne szatki aby zwalczac prawicowe witryny informacyjne.
Niepoprawni to ostoja polskosci, a od polacy.org cuchnie prowokacja.
Tyle w tym temacie.
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

#258538

Po pierwsze :

 - wolny strzelec kieruje dyskusję na tory, niezwiązane z komentowanym wpisem a to jest trolling

Po drugie:

 - nie wystarczy napisać, że ktoś coś napisał aby być wiarygodnym. Należałoby to zacytować.Bez cytatu (dowodu) mamy do czynienia jedynie z posądzeniami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258577

Pisze Pani o wpisach strzelca: "To jest trolling". - Tak, a ja nie wiem, jak zareagować. W S24 skasowałbym określone wpisy. Tu nie znam reguł postępowania.
Ja też zostałem nazwany na trzech blogach około 20 razy agentem i już mnie to w stosunku do siebie nie rusza. Inaczej jest z Panią. Przepraszam Panią.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258946

 http://polacy.eu.org

Proszę nie przekręcać adresu.

Dziękuję.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258933

"Tym bardziej ucieszyłam się, że są blogerzy, którzy popularyzują na NP prawdziwie niezależną teorię"

w odwodzie jest jeszcze Cyprian Polak który oferuje wersje jeszcze niezależniejszą. Autor ów przekonuje że Lech Kaczyński w ogóle nie wylceiał 10 kwietnia. Informuje również o swoich rozmowach ze zmarłymi.

Ja jestem postrzegany jako szyderca, ale pan Białas jest chetny by popularyzować wszystko. Moze wywiad z hardkorowym Cyprianerm?

Vote up!
0
Vote down!
0
#258238

której opierał się na dokumentach, także prasowych. Jeśli Pan czytał CSK, to stwierdzi Pan, że tam jest tylko nieprawda?

Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258239

A co to jest?
Nieodżałowany agent Bronisław Geremek sugerował że istnieje cos takiego jak "fakt prasowy".

Czy Pan sie dobrze czuje sugerując że że wobec dowodów naukowych trzeba przedstawiać i dowody prasowe?

"to jakieś bajki"- skwitował wczoraj trzema słowami ten który na potrzeby swych badań, na potrzeby ich rzetelnośc,i osłabił nawet skrzydło i wzmocnił czterokrotnie gęstość brzozy.

By się Pan tak zwyczajnie wstydził panie Białas popularyzując tu "dokumenty prasowe".

Vote up!
0
Vote down!
0
#258240

popularyzując tu "dokumenty prasowe". - Nie wstydzę się jednak.

Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258306

wirtualnapolonia.com/2012/05/28/krzysztof-cierpisz-raportu-dr-inz-gregory-szuladzinskiego-jako-totalny-falstart-kamstwa-wybuchow/

Co mnie dziwi w tej sprawie, to fakt, że te "teorie" są propagowane na portalach prawicowych.

Wywiad z FYMem jeszcze wczoraj był na Bibula.com ale coś go zdmuchnęło i śladu dziś nie ma.

No ale akcja, jak widać, zagęszcza się. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#259347

Akcja się zagęszcza - to fakt. Znaczy się jesteśmy już bardzo blisko. Cierpisz nie nadaje się do nadawania na Niepoprawnych, bo jest zbyt toporny. Dlatego tutaj mamy wysyp innych nośników sowieckiej dezinformacji: są bardziej subtelni, stonowani. Ale i tak niewiele szkód narobia:)

Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#259359

"tutaj mamy wysyp innych nośników sowieckiej dezinformacji: są bardziej subtelni, stonowani" - Pan bardziej subtelny? Stonowany? - Proszę nie żartować.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#259417

Oj, kolporterku, musisz czytac uwazniej! Ja wcale nie twierdze, ze jestem stonowany i subtelny. Wrecz przeciwnie. Ale to nie ja jestem czescia sowieckiej dezinformacji! Ta czesc, o ktorej wspominam, do ktorej kolega kolporter nalezy, jest subtelna. Tak subtelna, ze nie potrafi odpowiedziec na jedno pytanie. Zamiast powyzszej zaczepki proponuje udzielic odpowiedzi na to jedno, jedyne pytanie, ktore powtarzam jak mantre, a na ktore ani Ty, drogi kolporterku, ani skowronek, ani milena do tej pory nie odpowiedzieliscie: czy Universal Avionics jest czescia maskirowki, nalezy do spisku, fabrykuje dokumenty i kryje prawde o Smolensku, czy nie? Rozumiesz chyba, ze to fundamentalna kwestia, co?
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#259482

Jak sie Pan przekonał,dyżurni"dwaj panowie N" zawsze na posterunku w obronie jedynie słusznej linii.Każdy,kto ma odmienne od AM zdanie,to głupek i oszołom.Kilkanascie dni temu głosno było o posiedzeniu ZP z panem dr.Szuladzińskim http://www.youtube.com/watch?v=L-MVsCeN0O8&feature=relmfu

gdzie wyjaśnienie dra Szuladzińskiego o braku pożaru przejdzie chyba do historii. "Przyczyną rozczłonkowania samolotu były dwa wybuchy ale pożaru nie było ponieważ do zapłonu paliwa potrzebny jest wybuch."Na pytanie ,co się stało z ponad setką foteli lotniczych i kokpitem,których brak na smoleńskim złomowisku,dostajemy prostą odpowiedź: no,chyba ukradli.

Teraz mamy latający uniwersytet z prof.Biniendą,tłumaczący głupkom,że brzoza nie mogła urwać skrzydła Tupolewa.To wie każdy,kto potrafi myśleć.

Pozdrawiam i podziwiam cierpliwość.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#258299

totalnym atakiem na mnie ze strony niektórych blogerów. Przecież zastrzegam swą niezależność, a także chęć pisania o sprawach, które są przemilczane.
Nie ukrywam jednak, że widzę dużo wartościowych myśli w tekstach FYM-a. O niektórych sprawach napiszę w najbliższym czasie.

Pozdrawiam także.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258309

Jak można pisać o zaskoczeniu,skoro ten sam "pan N" z grupy "czarownicy " grasuje na pańskim blogu na S24,a Pan jest wobec niego niezmiernie pobłażliwy.Chociaż tam aż się prosi o bana,a wtedy ataki byłyby juz bardziej uzasadnione.

Niestety,tu obowiazuje jedna narracja,w której na argumenty FYM-a nie ma miejsca.Kiedyś ,dawno temu było ein Volk, ein Reich, ein Führer ( to jest ironia) teraz obowiązuje;jeden AM.jedna prawda,jedno miejsce tragedii.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#258340

Choć jedno nie wyklucza drugiego.
dokąd nie sprawdzimy autentyczności szczątków.
Pancerna brzoza to pikuś .
zakute łby -problem

Vote up!
0
Vote down!
0
#258354

.
treść zgłoszona- trole.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258370

.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#258377

to pikuś. Zakute łby problem". - Zgadzam się z Panem.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258460

niezmiernie pobłażliwy". - Tak, to prawda, ale nurni zachował trochę szacunku wobec mnie. W przeciwieństwie do wielu, którzy dzisiaj na S24 wielokrotnie nazywali mnie i FYM-a agentami itp.
Pańska uwaga zawarta w ostatnim akapicie: "Niestety,tu obowiazuje jedna narracja,..." jest bardzo trafna.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258451

Szanownemu Panu nie odpowiada narracja, to prosze sie przeniesc na salon24pl i nas tu nie odwiedzac.
Uklony.
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski

#258540

wyjaśnić moje podejście do sprawy smoleńska. Wszystko jest możliwe, bo mamy do czynienia z bolszewicką dziczą!

Vote up!
0
Vote down!
0
#258349

Im bardziej bezczelne kłamstwo, tym więcej prawdy do ukrycia.

Im bardziej bezczelne kłamstwo, tym bardziej działa! Przynajmniej oni, bolszewicy, tak myślą.

Jest taki piękny, stary film "Białe noce". Polecam. Z Barysznikowem.

Warto, pod kątem ewentualnego, drugiego tupolewa, obejrzeć film jeszcze raz i uważnie się przyjrzeć jednej z ostatnich scen. Mam na myśli scenę przed ambasadą amerykańską. Mucha nie siada!

Ja, na dzień dzisiejszy, nie wykluczam niczego.

Cały czas mam w pamięci śmierć E. Wróbla. Pamiętam, że deklarował, że jest w stanie wykazać, że to, co leży w smoleńskim lesie to nie jest nasz tupolew z numerem bocznym 101.

Jeśli E. Wróbel gadał od rzeczy, dlaczego zginął?

Z pozdrowieniami i dychą

ossala

Vote up!
0
Vote down!
0
#258346

Popieram.Nie wolno trzymac sie jednej tezy,bo nie ma zadnych dowodow.Jest kilka hipotez,a ktora jest prawdziwa,moze sie nawet nigdy nie dowiemy.No chyba,ze bedzie jakis wiekszy kataklizm,a wtedy moze zmienic sie geopolityka.
Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0

someone

#258452

trzymać się jednej tezy, bo nie ma żadnych dowodów". - Uważam podobnie.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258471

Ja czytalem duzo FYMa,podziwiam jego ogromny wklad w to co zrobil i wiem,ze jest tam duzo faktow.Prof. Binienda natomiast udowodnil,ze nie mogl ten samolot zaczepic o brzoze,jak twierdzi MAK.On nie powiedzial,ze ten akurat samolot z prezydentem rozbil sie w Smolensku.Ja mysle,ze jest wiele tajemnicy w tym i nikt nie mowi jeszcze glosno na ten temat gdzie,co i jak dla dobra sledztwa.Jesli beda wiedziec i miec dowody,wtedy powiedza to glosno i oficjalnie.
Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0

someone

#258493

jednak do końca, skąd tyle walki, agresji. Życie podpowiada, że wcześniej czy później będziemy znali prawdę. Niezależnie od naszej obecnej opcji.

Pozdrawiam także.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258514

Nie ma żadnych dowodów? To FYM nie ma żadnych dowodów, tylko "poszlaki", drogi ktosiu...
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258495

Nie chcę brać udziału w obecnie trwającej tu naparzance. To nie moja sprawa i chcę być zdystansowany do tego.

Jeśli jednak wydarzenia jakie miały miejsce i są to bezsporne fakty tworzą logiczny ciąg współzależności to znaczy to tyle że warto zainteresować siętym wątkiem. I tylko w taki sposób można okraślić to co robi FYM. Każdy ma prawo do tego by nie zgadzać się z Jego podejściem i wnioskami. Praca FYM o niczym jeszcze nie przsądza. Daleki bowiem jest FYM od ostatecznej konkluzji. Podobnie jak prof Binienda, FYM przedstawił publicznie swoją tezę którą stara się udowodnić. Współczuję tej roli bo szczupłość dowodów właściwie wyklucza jakąkolwiek głęboką analizę popartą dowodami. Zdecydowana większość czego dysponuje FYM to poszlaki. Czy FYM jest manipulatorem? Zgodził bym się z tym bez zastrzeźeń gdyby usiłował w krótkim czasie (krótszym niż nasze dwa lata) zamknąć swoje śledztwo ostateczną konkluzją. Ale tego nie robi i nadal analizuje i przedstawia do publicznej krytyki rozmaite nowe wątki. Zatem nadal pracuje i nadal wystawia siebie, ale co ważniejsze swoje tezy pod ocenę publiczną. Dopóki stawia sprawy otwarcie, każdy ma prawo tezę obalić, to wynika z miejsca gdzie publikuje. Nikt nikomu nie nakazuje przyjmować czegokolwiek na wiarę. Bronić swoich też każdy może dostępnymi środkami, byleby były merytoryczne i uczciwe.
Ja osobiście parę razy zmieniałem zdanie na temat wnosków YFM. Mam czasem wrażenie że YFM ma czasem tendencję do nadinterpretowania pewnych faktów i ich znaczenia. Ale oczywiście mogę się mylić. Jak każdy.
Stopień mataczenia i niedomówień oraz tego całego kitu jaki nam wciskają może człowieka doprowadzić do rozmaitych wniosków. Niech więc każdy robi to co uważa za słuszne. Jeśli prawda będzie po stronie FYM-a to będzie tylko znaczyło że nie zmarnował czasu. Jeśli będzie inaczej to będzie należało jedynie westchnąć nad ludzkim losem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258461

każdy robi to co uważa za słuszne". - Popieram. Tak a propos, dziwi mnie zajadły atak zwolenników ZP. W S24 byłem nazwany wielokrotnie agentem. FYM - mniej, bo grzeczność nakazywała mi, by najbardziej obraźliwe wpisy skasować.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258478

"Podobnie jak prof Binienda, FYM przedstawił publicznie swoją tezę którą stara się udowodnić."

Nie, no to już kurwa nie jest nawet śmieszne. Ty stawiasz na równi kogoś, kto już dawno stwierdził, że NA PEWNO doszło do maskirowki z kimś, kto podejmuje żmudny trud badań naukowych? Jeśli nie jesteś tu zawodowo, to czas zacząć się leczyć:)

Przepraszam bardzo, ale wolność słowa nie polega na dawaniu możliwości pisania dowolnych bzdur...
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258496

na dawaniu możliwości pisania dowolnych bzdur..." - Zgadzam się całkowicie, dlatego prosiłbym o zaprzestania pisania głupot na moim blogu.

Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258517

Rozumiem, ze porownywanie FYM-a z prof. Binienda bzdura nie jest? Chiba drogiej szumowinie something pojebalos:)
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258520

Niewiele zostało magistrowi z Łysiaka.Mistrz nigdy nie był wobec adwersarzy chamem,tym bardziej w ich domu,jakim jest blog.

Zgadzam sie ,że w żadnym wypadku nie można porównywać prof.Biniendy z FYM-em.Pan profesor pracuje na ruskich materiałach ,mozolnie udowadniając,że Ruski kłamią.

Że Ruski kłamią,każdy Polak wie od dziecka.

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#258637

Universal Avionic produkuje "ruskie materiały"? A no tak: przecież FYM to "udowodnił" (sic!). Płyń frajerze...
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258658

Zamiast rżnąć (?)głupa ,przeczytaj to http://freeyourmind.salon24.pl/,

frajerze.Ale i tak pójdziesz w zaparte.Taka rola.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#258861

Przepraszam, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie (ja nie zajmuje się kolejnymi bredniami FYM-a, więc nie ma sensu linkować do tego gówna): czy dokumenty Universal Avionic to element rosyjskiej maskirowki? Są sfabrykowane? I daruj sobie odbijanie moich chamskich "frajerów". Jak odpowiesz na to pytanie, będzie jasne kto jest kim:)
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258993

Trzeba jednak mieć zawsze w pamięci, że profesor Binienda i ZP pracują opierając się na dowodach przekazanych przez Rosjan. Nie udostępniono najważniejszych dowodów(kamizelki borowców, broń, telefony, laptopy, zdjęcia satelitarne z USA, polska "czarna skrzynka"). Nie przeprowadzono w Polsce zaraz po sprowadzeniu zwłok ich sekcji. Nie zezwolono na udział amerykańskiego specjalisty przy sekcji zwłok ś.p.Janusza Kurtyki i Przemysława Gosiewskiego.

Sprzeczne przekazy w TV   10.04.2010 dotyczące samolotu Prezydenta  rodzą poważne wątpliwości. Można się obawiać, że praca prof. Biniendy, to daremny trud bo choć badania są świetnie przeprowadzone to dotyczą innego samolotu.Wyniki tych badań dowodzą, że Ruscy kłamią, ale nadal nie mamy pewności jak było naprawdę. Trzeba mieć zapasową próbę wyjaśnienia  smoleńskiej tragedii i tak moim zdaniem powinno się traktować hipotezę  FYM-a. Nie jak konkurencję dla wersji opracowywanej przez zespół Antoniego Macierewicza.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258594

Proszę o odpowiedź na następujące pytanie: czy Universal Avionic jest zamieszane w spisek pt. "maskirowka"?
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258596

Przyjmijmy na moment, że to inny samolot wybuchł o godzinie zero  (którego szczątki widzieliśmy na miejscu "katastrofy", a teraz leżą na kupce) i z niego pochodzą skrzynki, które bada prof. Binienda.

Zapis z tych skrzynek precyzyjnie określający parametry startu, lotu i wybuchowego "lądowania" został odczytany w Stanach. A więc (zakładamy!) rozwalono jakiś inny samolot!

Wobec tego kiedy podłożono ciała i szczątki ciał, kiedy te szczątki ciał przygotowano? Na pewno nie w Warszawie, bo pasażerowie tego samolotu rozmawiali ze swoimi bliskimi, a piloci rozmawiali z wieżą, z pasażerami, i z pilotami Jaka, który już był w Smoleńsku.

O żadnym mozolnym układaniu kawałków przygotowanej wcześniej, innej tutki, mowy być nie może (przypomnę, że w użyciu musiałby być ciężki sprzęt!), bo taki ruch na lotnisku jest łatwo namierzalny z satelity.

A przede wszystkim co za sens pozorować katastrofę, jeśli można zrobić katastrofę.  "Tajne informacje" znacznie łatwiej zdobyć w sposób bardziej dyskretny, a nawet zupełnie niewidoczny.

Macierewicz jest zdecydowanie najbardziej podejrzliwym na świecie człowiekiem w kwestii podłości komuchów, jeśli obstaje przy "wybuchowej" przyczynie tego dramatu, to widocznie coś pewnego wie. I nie trudno domyślić się, że jego kontakty w Stanach mają z tym związek. Także Binienda, lekkomyślnie, nie wystawiałby na szwank swojej reputacji naukowej. Przypomnę, że swoje wyniki przedstawił na konferencji w Pasadenie ekspertom najwyższej światowej marki.

A co by im przedstawił FYM !?

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#258619

 Czuję po prostu, że nie można skreślać teorii FYM-a bo za wiele jest niepewnych informacji w sprawie smoleńskiej :

godzina "katastrofy"- podawano różne,

typ samolotu -najpierw mówiono o Jaku,

pierwsze dane mówiły o 130 ofiarach,

przekazano informacje o 3 ofiarach, które przeżyły,

sprzeczne informacje o panującej wtedy pogodzie i warunkach lądowania,

brak ciał przy wraku podkreślany w relacji pierwszego świadka, fotoreportera (Wiśniewskiego-jeśli dobrze pamiętam),

wypowiedź pracownika pobliskiego(Smoleńsk-Siewiernyj)  warsztatu ,sugerująca, że to co zaszło to nie była katastrofa ale coś związanego z  wojskiem.

Byłoby tego więcej ale nie chcę przedłużać. Uważam, że trudno się dziwić, że są ludzie powątpiewający we wszystkie informacje i dowody pochodzące z Centrali Dezinformacji czyli z Rosji i od "naszych" władz. Czy nie jest sensowna próba rozwikłania smoleńskiej zagadki w oparciu o niepodważalne fakty i znajomość ruskich metod działania ? Przecież w ten sposób nic nie tracimy a możemy dojść do prawdy.

Postaram się odpowiedzieć na niektóre Twoje pytania.

"Kiedy podłożono ciała i szczątki ciał, kiedy te szczątki ciał przygotowano? Na pewno nie w Warszawie, bo pasażerowie tego samolotu rozmawiali ze swoimi bliskimi, a piloci rozmawiali z wieżą, z pasażerami, i z pilotami Jaka, który już był w Smoleńsku."  

     -Otóż ja nie jestem pewna tych rozmów, nie wiem kto z kim rozmawiał i kiedy.         .

"O żadnym mozolnym układaniu kawałków przygotowanej wcześniej, innej tutki, mowy być nie może (przypomnę, że w użyciu musiałby być ciężki sprzęt!), bo taki ruch na lotnisku jest łatwo namierzalny z satelity."

  - Czy polscy prokuratorzy dysponują  zdjęciami satelitarnymi i od kogo je otrzymali?

  "co za sens pozorować katastrofę, jeśli można zrobić katastrofę.  "Tajne informacje" znacznie łatwiej zdobyć w sposób bardziej dyskretny, a nawet zupełnie niewidoczny."

  - Może delegacja była w dwóch różnych samolotach(dziennikarze w trzecim) i wtedy trudno w obu zrobić "katastrofę" bo wszystko stałoby się jasne od razu.

"Macierewicz jest zdecydowanie najbardziej podejrzliwym na świecie człowiekiem w kwestii podłości komuchów, jeśli obstaje przy "wybuchowej" przyczynie tego dramatu, to widocznie coś pewnego wie."

 - Niewątpliwie Antoni Macierewicz od razu wiedział,że to był zamach (pamietam  wyraz jego twarzy na cmentarzu w Katyniu) ale nie może na Boga wiedzieć jak wykonano zamach, może tylko skłaniać się ku takiej lub innej hipotezie. Jeśli o to chodzi to najlepiej można by udowodnić/wykluczyć eksplozję termobaryczną lub inną badając ciała po sprowadzeniu ich do kraju. Tego jednak nie zrobiono i doprawdy nie rozumiem czemu.

"Także Binienda, lekkomyślnie, nie wystawiałby na szwank swojej reputacji naukowej. Przypomnę, że swoje wyniki przedstawił na konferencji w Pasadenie ekspertom najwyższej światowej marki."

  - Prof. Binienda jak każdy poważny fizyk przeprowadził doświadczenia w oparciu o dane które otrzymał. Z tego co wiem, mając te same dane wyjściowe co MAK wykazał  że raport rosyjski jest stekiem bzdur, kpiną z zasad fizyki. I co z tego, skoro ruskie i "nasze" nic sobie z tego nie robią bo międzynarodowej komisji nie ma i najprawdopodobniej nie będzie . Tak więc nadal obowiązująca jest wersja Anodiny ! Taka jest niestety smutna prawda.

Pozdrawiam

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#258721

Ponawiam pytanie, na które zdaje się ciężko koleżance odpowiedzieć: czy Universal Avionic jest częścią maskirowki? Bo m. in. na podstawie tych danych prof. Binienda przeprowadzał swoje badania. Krótka odpowiedź: tak lub nie, bez lania wody (jak powyżej). Dasz radę?
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258724

 :)

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#258754

Ja w przeciwieństwie do niektórych nie wypowiadam twierdzeń lub oskarżeń jeśli czegoś nie wiem. Nie udaję także , że znam się na wszystkim. Proszę mną nie manipulować i nie prowokować tego rodzaju pytaniami bo to bezcelowe.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258857

No już służę pomocą, bo wiem. Universal Avionic nie jest rosyjską firmą, nie ma z Rosją nic wspólnego, odczytała zapisy rejestratorów Tu-154M i, mimo że zajmuje się tym na co dzień od dawna, nie stwierdziła, by ten materiał był w jakikolwiek sposób sfabrykowany. Jak koleżanka nie rozumie co to oznacza, to kolejny raz służę pomocą: oznacza to, że FYM łże jak pies, a każdy kto tego nie dostrzega, bądź nie chce dostrzec, jest skończenie głupi, skończenie zmanipulowany lub udaje za pieniądze jedną z tych rzeczy. Jasne?
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258986

1. "Czuję po prostu" - bez komentarza :)

2. "godzina "katastrofy"- podawano różne" - ale w odczytach podawana jest precyzyjnie, np. 06:41:02 UTC (http://niezalezna.pl/28980-fault-logs)

3. "najpierw mówiono o Jaku" - a zginął jakiś Jak z wyposażenia 36 pułku, czy może ruski dali zastępczy?

4. "pierwsze dane mówiły o 130 ofiarach" - a jeszcze wcześniej na TVinfo podano, że "prawdopodobnie są ofiary", co sugerowało iż większość ocalała.

5. "przekazano informacje o 3 ofiarach, które przeżyły" - czyli podrzucano żywych, a potem się z tego wycofano?

6."brak ciał przy wraku" - a jednocześnie troje żywych? Jak wy godzicie takie absurdy?

7. "to co zaszło to nie była katastrofa ale coś związanego z  wojskiem" - ten człowiek powiedział: "ja nie tylko taką katastrofę widziałem" i więcej mówić nie chciał.

8. "w oparciu o niepodważalne fakty i znajomość ruskich metod działania ?" - a kto się opiera na niepodważalnych faktach, FYM czy ZP? Co miałby badać Binienda w związku z teorią FYMa, jego książkę? Całą, czy tylko niektóre rozdziały?

9. "Przecież w ten sposób nic nie tracimy" - niestety, ględząc w nieskończoność o różnych teoriach tracilibyśmy możliwość konsekwentnego dążenia do udowodnienia tego zamachu, przedstawienia go na forum międzynarodowym z nadzieją na pomoc!

10. "Otóż ja nie jestem pewna" - a podważył ktoś ekspertyzę krakowską, bo nic o tym nie wiem. Jest głównym argumentem np. w kwestii obecności/nieobecności Błasika w kabinie pilotów, potwierdza rozmowę pilotów z Kazaną, ostatnie przekleństwo i krzyk pasażerów, skorelowana w czasie z TAWS i FMS. Więc lot, z żywymi pasażerami, niewątpliwie się odbył. Ta taśma potwierdza także obecność na wieży różnych dziwnych osób i Logikę w Moskwie.

11. "Czy polscy prokuratorzy dysponują" - oni niczym nie dysponują. Można przypuścić, że Macierewicz i jego eksperci mogą mieć coś, co daje im podstawy do takiego działania.

12. "Może delegacja była w dwóch" - niestety, samo "możenie" to za mało, by roztrząsać taki wariant, sorka.

13. "badając ciała po sprowadzeniu ich" - do takich właśnie badań Macierewicz konsekwentnie zmierza, bo "może tylko skłaniać się". No i skłonił się!

14. "doprawdy nie rozumiem czemu" - aż tak nie należy się odsłaniać :)

15. "Tak więc nadal obowiązująca jest wersja Anodiny ! Taka jest niestety smutna prawda" - i to FYM ma zmienić tę "prawdę" ? No to dali jazda, niech zmienia!

Jak widać, choćby po tym moim komentarzu, można tak nawijać do upojenia, nic istotnego z tego nie wynika. Jedynie Macierewicz, w realu, posuwa sprawę do przodu. 
 

Vote up!
0
Vote down!
0
#258753

Tak , piszę o swoich odczuciach, bo nie dysponuję wiedzą fachową i dowodami. Mam prawo mieć swoje odczucia, także oparte na intuicji.

Co do wypowiedzi mechanika ,to mogę podać link świadczący, że podałam jego słowa :

http://niepoprawni.pl/blog/74/zapomniany-swiadek-z-misji-specjalnej-ix-2010

Co do innych wątków nie będę się kłócić, bo to bez sensu(przecież nie jesteśmy w stanie sobie nic udowodnić) a poza tym mam inne zajęcia (jeszcze nie jestem emerytką ani rentierką niestety).

Chciałam tylko odnieść się do Twoich ostatnich słów " Jedynie Macierewicz w realu posuwa sprawę do przodu".

  - I bardzo dobrze ! Mnie Pan Macierewicz i jego praca nie przeszkadzają a wręcz przeciwnie. Ja nie dyskredytuję pracy ZP tak jak niektórzy dyskredytują pracę FYM-a. I tym się różnimy. Poza tym,mam nadzieję  łączy nas wspólne pragnienie rozwiązania zagadki tragicznego lotu 10.04.2010 i ukarania winnych tragedii. Oby nie było z tym podobnie jak z wyjaśnieniem katastrofy w Gibraltarze.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258864

Podejmujesz jakiś temat i ponosisz za to odpowiedzialność do końca. Nie masz czasu, to się nie angażuj!

Twój link jest akurat dowodem na moje słowa; facet, pytany dlaczego nie poszedł zobaczyć "katastrofy" odpowiada - "ja już nie takie rzeczy widziałem". I tyle. To dziennikarki usiłują dociekać jego wojskowej przeszłości, stąd ciąg skojarzeniowy u widza - coś tam z wojskiem jest na rzeczy w tej "katastrofie".

A całkowicie beztrosko beztrosko pomijasz wcześniejsze jego słowa,  to co powiedział wprost - "rozbił się samolot"!

No to jak, rozbił się jakiś samolot czy wcześniej zostały podłożone kawałki jakiegoś innego ??? 

Jeśli to nie TU-154M 101 się rozbił, to jaki to był samolot (ten który się rozbił wg Starostienkowa) i gdzie są jego resztki. Przypominam, że są zdjęcia satelitarne z 11.04.2010.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258911

Nie podoba mi się sposób w jaki ze mną rozmawiasz. Warunki możesz dyktować swoim podwładnym w pracy lub służącej w domu.

Grzecznie odpowiedziałam i podałam link a jeśli chcesz aby wszyscy rozumieli podany materiał tak jak chcesz to nie mój problem.

Na pytanie jaki samolot rozbił się wg Starostienkowa niestety nie odpowiem, a to z prostej przyczyny, że nie wiem -  bo mnie tam nie było !

Żegnam ozięble, bo nie mam ochoty dłużej w ten sposób rozmawiać.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258950

bo to nie jest sprawa nadająca się na pitu-pitu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258985

Sęk w tym koleżanko, że na nic nie odpowiedziałaś, uciekasz od argumentów jak szczury z tonącego okrętu! Tym samym pokazujesz kim jesteś, jaki masz stosunek do prawdy, w tym prawdy o Smoleńsku. Nie wiem czy jesteś skończenie głupia, skończenie zmanipulowana, czy udajesz za pieniądze (lub za darmo). Tak czy siak, bez względu na motywy, działasz na szkodę śledztwa smoleńskiego. Jasne?
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258989

To jest tylko jasne, że usiłujesz przyprawić mi gębę wroga śledztwa smoleńskiego posługując się metodami komunistycznych propagandzistów. Nie pierwszy raz wysuwasz insynuacje wobec tych, którzy wyrazili się z uznaniem o pracy FYM-a. Znam to na pamięć, nie raz miałam okazję przekonać się o tym osobiście podczas dyskusji na blogu FYM-a.

Zapamiętaj ! To, że ktoś głośno krzyczy "łapaj złodzieja" - niekoniecznie znaczy, że został okradziony. Innymi słowy, wrzask jaki robisz w temacie jest dla mnie mocno podejrzany.

Vote up!
0
Vote down!
0
#259005

Koleżanka ma chyba problemy z czytaniem ze zrozumieniem, więc powtórzę pytanie, bo to jest ważne, a nie to kim ja jestem, kim jest koleżanka i jaki mamy do siebie stosunek: czy Universal Avionic wyprodukowało fałszywe dokumenty i jest częścią spisku pt. maskirowka, czy też dokumenty są w porządku i tym samym obalają jakiekolwiek dywagacje nt. teorii 2M, a jej autora demaskują jako pospolitego kłamcę? Innej możliwości nie ma. Proszę o odpowiedź!
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#259020

Odpowiedziałam już jakiś czas temu, tylko nie zauważyłeś.

Vote up!
0
Vote down!
0
#259032

Masz rację: nie zauważyłem. Pokaż proszę!
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#259043

"Usiłujesz przyprawić mi gębę wroga śledztwa smoleńskiego posługując się metodami komunistycznych propagandzistów". - Pisze Pani prawdę. Przyznam, że nie spodziewałem się takiego frontu w S24 i w Niepoprawnych przeciw FYM-owi. A przecież on pisze na podstawie dokumentów (lub pyta o ich brak), zestawia znane mu zeznania świadków,...
Gratuluję Pani postawy i cierpliwości.

Pozdrawiam Panią.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#259070

FYM pisze na podstawie dokumentów? No to ja właśnie pytam o dokument Universal Avionics. Może od pana kolportera otrzymam odpowiedz: czy firma ta jest częścią rosyjskiej maskirowki? Bo jeśli nie, to FYM jest zwykłym oszustem. Tyle da się zrozumieć?
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#259072

Ale "praca" FYM-a przeszkadza. "Praca" FYM-a i ustalenia ZP Macierewicza się wzajemnie wykluczają. Tym się różnimy, że koleżanka nie rozumie tego faktu, bądź udaje, że nie rozumie, bądź ma tak robić, bo jej ktoś kazał. FYM jest kłamcą, a każdy kto kolportuje jego kłamstwa staje się współwinnym dezinformacji i utrudnia dojście do prawdy. Jasne?
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258988

[quote=nurniflowenola]Ale "praca" FYM-a przeszkadza. "Praca" FYM-a i ustalenia ZP Macierewicza się wzajemnie wykluczają. Tym się różnimy, że koleżanka nie rozumie tego faktu, bądź udaje, że nie rozumie, bądź ma tak robić, bo jej ktoś kazał. FYM jest kłamcą, a każdy kto kolportuje jego kłamstwa staje się współwinnym dezinformacji i utrudnia dojście do prawdy. Jasne? ------------------------------- Samotny wilk w biegu [/quote]

Chciałbyś aby było jasne ? To może powtórz z 10 razy i tupnij sobie. Niestety w wolnym kraju nie zmusisz nikogo by myślał jak chcesz.

Nad moją skromną osobą się nie zastanawiaj bo przeciążysz sobie umysł i i tak nic nie wymyślisz. Nie pasuję do utartych schematów, do których przywykłeś.

Vote up!
0
Vote down!
0
#259012

To sobie daruj wiwisekcję mojej psyche i odpowiedz na jedno, bardzo proste pytanie: czy firma amerykańska Universal Avionic, według której polski samolot Tu-154M numer boczny 101 rozbił się w okolicach lotniska Siewiernyj w Rosji, dnia 10 kwietnia 2010 roku produkuje fałszywe dokumenty i tym samym daje możliwości do snucia tzw. teorii 2M, czy też dokument nie jest sfabrykowany i tym samym jakiekolwiek dywagacje nt. wspomnianej teorii 2M można sobie odpuścić, bo traci ona rację bytu. Odpowiedz proszę, nie dla mnie, tylko dla tych wszystkich, którzy uważają jak FYM, że 10 kwietnia 2010 roku koło Siewiernego dokonano maskirowki. To bardzo proste. To jak? Dasz radę?
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#259018

Polscy prokuratorzy dysponują licznymi tomami kserokopii, na podstawie których mogą badać jakiego rodzaju papieru do ksero używa się u sowietów, a także jakich używają tam tonerów i czy mają kolorowe kopiarki.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258934

Autor pisze o dyskusjach m.inn. tutaj i na S24.W obu przypadkach najbardziej aktywni w atakach są ci sami dyskutanci,a głównym środkiem do obracania wszystkiego w absurd jest koronny argument:wszystkie dowody są w prokuraturze a pełnomocnicy rodzin mają do nich dostęp.A przecież już tyle stron o tym napisano i tyle  wywiadów z pełnomocnikami przeprowadzono ,z których wynika jednoznacznie-nie ma nic,co mogłoby być dowodem.

AM wiele miesiecy temu mówił,że ZP dysponuje dziesiątkami tysięcy zdjęć.Gdzie one są? Przecież raport Millera ma je  albo od Ruskich albo "pożyczone", albo  z filmiku Wiśniewskiego.Jak wielu zapewne,czekam z utęsknieniem na chwilę,gdy nastąpi wysyp zdjęć z posiadania ZP.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#258983

o którego pracach mówił AM, że opierają się na dostępnych zdjęciach.

"Dziesiątki tysięcy"  to tzw. fakt medialny, powstały na S24. Jeśli jest inaczej, to na pewno są na to dowody. Jeśli ich nie ma, to jest to dalszy ciąg dorabiania Macierewiczowi gęby oszołoma.

A to już jest not cacy!

Vote up!
0
Vote down!
0
#258990

Czy dokumenty wytworzone przez Universal Avionic są sfabrykowane? Tak lub nie, bez lania wody...
-------------------------------
Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#258991

Owszem, mają dostęp do akt.
Czy skowronek zna może choć trochę prawo? Czy skowronkowi wiadomo, że Rodzinom (ani ich pełnomocnikom) NIE WOLNO ujawniać danych, z którymi się zapoznali???
Czy skowronek wie, że nawet dla Rodzin cześć akt została UTAJNIONA???

Warto się wsłuchać w ich głos.

Vote up!
0
Vote down!
0
#259023

Dlaczego  część akt została dla Rodzin utajniona? Czy ossala wie,dlaczego  Rodziny nie mogą być oskarżycielami posiłkowymi http://mieszko-wiorkiewicz.blogspot.com/2012/03/smolensk-ekshumacje-z-amerykanskim.html

http://niemcy.salon24.pl/384124,katastrofa-tu154m-gdzie-sa-oskarzyciele-posilkowi

W jakimś artykule-bodajże w "Uwarzam Rze" -czytałem,że krok pełnomocników Rodzin w kierunku  uznania ich za świadków wykluczył prawnie taką możliwość.

 

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#259035

Trzeba je skierować pod adresem odpowiednich służb wyjaśniających niewyjaśnialne...
Podobnie jest z pytaniem o Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Świetny pomysł, naprawdę, tylko najpierw trzeba wyczerpać ścieżkę legislacyjną w kraju. Może zatem syn śp. Janusza Kurtyki złoży taką skargę, bo pani Zuzanna, biorąc pod uwagę immunitety i inne przypadłości świadków, które nie pozwalają im się stawić na wezwanie sądów, może nie zdążyć.

Vote up!
0
Vote down!
0
#259041

Wracam do wczorajszego komentarza.Sprawdziłem i to nie było w "Uwarzam Rze". To było tutaj http://freeyourmind.salon24.pl/416196,posiedzenie-z-udzialem-moonwalkera-1

"Tych kwestii nie regulują przepisy ICAO, lecz polski kodeks karny oraz Europejska Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z dnia 4 listopada 1950 r.
Polecam w miarę posiadanego czasu i ochoty dokładne zapoznanie się z treścią ostatnich komunikatów Prokuratury („De lege lata“ ) z których wynika, że żadna z osób z grupy „rodzin smolenskich“ nie ma statusu strony w rozumieniu przpisow k.p.k. To oznacza, że najwidoczniej zostały one wprowadzone w błąd przez swoich pełnomocników i zgodziły się na odgrywanie ról świadków.
Swiadek nie może być jednocześnie stroną postępowania i odwrotnie.
To nie jest Ameryka i amerykażskie procedury. Godząc się na odgrywanie tych ról i dając się przesłuchac w charakterze świadków (!), pozbawili się prawa skorzystania z gwarancji przewidzianych przez polską procedurę karną dla osób pokrzywdzonych mających prawo do aktywnego występowania w całym postępowaniu, a więc już na etapie śledztwa, kształtowania decyzji końcowych w trybie ich weryfikacji i kształtu aktu oskarżenia, a także czynnego udziału na równych prawach jak oskarżyciel publiczny w całym postępowaniu sądowym do momentu zaistnienia prawomocnych decyzji kończacych sprawę.

Co więcej, pozbawiając się, jak należy sądzic, na wniosek pełnomocników , lub za ich poradą prawa do „walki“ (bo stawiając taki wniosek, trzeba liczyć się z odmową, którą należy z kolei zaskarżyć) o status równouprawnionej strony postępowania karnego (w tej sprawie istnieje bardzo ciekawa i pouczajaca literatura fachowa wywodzaca sie z tresci orzeczen ETPCz i zapisów wspomnianej przez mnie na początku Europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z dnia 4 listopada 1950 r.- Protokol Nr. 4, 6, 7, 11 i 14, ale też zaistniała na gruncie komentarzy do art. 45 ust. 1 Konstytucji RP) pozbawili się również prawa do odwołania się do instytucji prawa międzynarodowego i wnioskowania podjęcia kontroli wyników krajowych śledztw, względnie sądowych wyroków polskich sądów w trybie Konwencji z dnia 4 listopada 1950 r.

To tyle w świetle przepisów."
 

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#259144

przytoczony przez Pana fragment tekstu FYM-a. To są istotne jego spostrzeżenia. Nie tylko zresztą te.

Pozdrawiam Pana.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#259316

Chociaż jedna pewna konkluzja!

A od czegoś trza zacząć :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#258996

Jeśli kopie dokumentów są z nimi spięte, to też można je przebadać pod jakimś kątem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#259045

ale i z perspektywy, przypuszczam :)

No właśnie, tyle może prokuratura, ale za to wojskowa jaka dziarska!!!

Wysłała żandarmów do Biniendy! Czarno coś to widzę...

Vote up!
0
Vote down!
0
#259052

Pisze Pani: "Cały czas mam w pamięci śmierć E. Wróbla. Pamiętam, że deklarował, że jest w stanie wykazać, że to, co leży w smoleńskim lesie to nie jest nasz tupolew z numerem bocznym 101. Jeśli E. Wróbel gadał od rzeczy, dlaczego zginął?" - Proszę sobie wyobrazić, że o dr. Wróblu opowiadałem dzisiaj zaprzyjaźnionemu blogerowi.
I ja mam ciągle obraz ruskich służb, przebranych za strażaków i udających, że gaszą pożar.

Pozdrawiam Panią.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258464

pytań niż odpowiedzi. Popełniłam kiedyś taki wpis, w którym, w mojej ocenie, tylko zamach na Prezydenta RP i towarzyszące mu osoby usprawiedliwia burdel w organizacji, przebiegu i skutkach tego lotu.

Tylko zamach!

Jeśli bowiem miał miejsce zwykły wypadek lotniczy, to około sto osób, jak nie lepiej, powinno polecieć na pysk ze swoich stanowisk, część powinna być za kratkami, a rząd Tuska powinien być z automatu rozwiązany w dniu 11 kwietnia 2010 r.

I mam tu na myśli każdą osobę winną burdelu, łącznie z pracownikami lotniska Okęcie, którzy NIE PRZEKAZALI załodze samolotu aktualnych informacji pogodowych.

Taki burdel nie jest możliwy do usprawiedliwienia, ale się go usprawiedliwia, kryje winnych, odznacza winnych, gdyż oni tak naprawdę NIE SĄ WINNI, a ZASŁUŻENI!!! Odbierają nagrody, awanse i nominacje, są kryci, bo wywiązali się ze swojego zadania w sposób należyty: patrz skutki zamachu!

Tylko zamach usprawiedliwia to, co się działo i dzieje ciągle w sprawie prowadzonego śledztwa: odmowa ekshumacji, odmowa udziału w tychże zagranicznych ekspertów, długo by wymieniać.

I jeszcze, dla przypomnienia, moje stanowisko w sprawie: gdyby się zdarzył wypadek lotniczy, której winni byli nasi piloci i najważniejsi pasażerowie - bolszewicka dzicz już dawno rzuciłaby nam na twarz oryginały czarnych skrzynek i wrak!!! 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#258563

Pełna zgoda. Nie wiem co jeszcze ten III Nierząd RP może spartolić, aby wreszcie stwierdzić, że nie nadaje się do niczego. Kraj to nie scenografia filmowa czy teatr telewizji.

Vote up!
0
Vote down!
0

Chrust

#258604

z Pani uwagami.
Odpowiadam krótko, bo jest bardzo dużo komentarzy na trzech blogach.

Pozdrawiam.
Zygmunt Białas

Vote up!
0
Vote down!
0

Zygmunt Białas

#258958

Nie można wówczas wykluczyć hipotezy, że pilotowany np. przez gen. Błasika Jak40 wyrżnął w tupolewa.

Vote up!
0
Vote down!
0

Chrust

#258602

i odleciał niepostrzeżenie, czy leżą tam oba, tylko nikt nie zauważył?

Vote up!
0
Vote down!
0
#258620

Akademik F.Y.M. powiedział kiedyś, że dopóki nie wiemy, czy na Siewiernym na pewno znajdują się szczątki tupolewa, to nie warto ich badać. Jak inaczej przekonać się, czy ten wrak jest tym wrakiem, jeśli go nie zbadamy - nie powiedział. Zresztą, nikt nie śmiał zapytać.
Taka jest jego "logika". Dotyczy ona wszystkich zagadnień, nie tylko technicznych.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258949

Zwoje się prostują po samej tylko próbie  :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#258995

Gdyby coś takiego powiedział Wojewódzki czy napisali bywalcy portalu onet, byłoby tu oburzenie, że hej (i słusznie) ale Niepoprawnemu się dziwię. Gdzie się podział szacunek i zaufanie do tych co wtedy zginęli ?

Vote up!
0
Vote down!
0
#258955