coś niebywałego

Podobno od rana, przed tylnym wejściem do ambasady gromadzą się tłumy Rosjan. Śpiewają pieśni patriotyczne. Obok odbudowanej już budki, postawili upleciony z gałązek i czerwonych o tej porze roku liści, sierp i młot.

Dochodzą co raz to nowi. Intonują pieśni, tańczą do harmoszki i bałałajki.
Świat patrzy ze zdziwieniem i radością na tę nową, europejską tradycję.
Prezydent Putin, nagrodził bohaterską budkę Orderem Lenina. Zgliszcza chciano pochować z honorami, ale niestety zniknęły, podobnie jak obie czarne skrzynki.
Prochy z budki, opakowane w woreczki po 20 gram, chodzą na placu po 40zł.
Kompania reprezentacyjna policji zaciągnęła wartę honorową na zgliszczach budki,

Ale mamy też pierwsze reakcje ciemnego motłochu. Pijani narodowcy podchodzą grupkami i plują na spokojnych pątników. Na Internecie skrzykują się, aby sikać na nich i przynieść swój własny sierp i młot utworzony z puszek. Do awantury doszło, gdy jeden z polskich nacjonalistów powiedział, że ZSRR napadło na Polskę 17 września 1939 roku. Że pod koniec wojny gwałcili i rabowali. Poszły w ruch parasolki i kije uzbrojone w psie kupy. Policja nie interweniuje.
A przecież oni tylko nieśli nam pokój!

Pytacie pewnie skąd się wzięło tylu Rosjan w Warszawie? Kto oglądał marsz, widział te powiewające z okien domów mieszkalnych flagi, w liczbie kilkunastu na całą trasę. No a przecież Polak, nawet jeżeli nie idzie w marszu z narodowcami, świętuje w domu i wywiesza tradycyjnie flagę za oknem. A tam gdzie flag nie było – wiadomo, cywilizacja.

Komorowski od rana klęczy w kącie na grochu, próbując tym gestem przeprosić za poniedziałkowy zamach. Pierwsza dama biczuje go brzozowymi gałązkami. Jednocześnie Radosław Sikorski nakazał natychmiastowe oddanie rac i świec dymnych wrzuconych na teren polskiej ambasady w Moskwie. Oddano też zapisy z monitoringu, a premier zawiesił działalność ambasady i udostępnił teren na czas śledztwa specjalnej, międzynarodowej komisji rosyjskiej.

Minister Edukacji ufundowała dożywotnie stypendium czterem odważnym ludziom, którzy w demokratyczny sposób wyrazili swój sprzeciw wobec marszu narodowców.

Pokrzywdzeni w czasie zamieszek skłotowcy zwrócili się do miasta o rekompensatę zniszczonego mienia. Oto lista:

Koktajli Mołotowa 0,5 – 4 sztuki.
Koktajli Mołotowa 0,7 – 14 sztuk.
Kamienie brukowe jakości 1 – 24 kg.
Kamienie brukowe jakości 2 – 22 kg.
Kamienie - otoczaki – 7kg.
Cegły elewacyjne z dachu – 47 sztuk

Zwrotu za spalone samochody nie chcieli, bo wcześniej zostały ubezpieczone od spalenia na sumę 4 milionów złotych.

Profesor Bartoszewski zwrócił się do p.rezydenta o uhonorowanie pośmiertne, spalonej na Placu Zbawiciela tęczy, orderem Orła Białego. Komorowski oczywiście przychylił się (nie wstając z grochu), a kapituła za wyjątkiem zwyrodnialców, przyjęła uchwałę przez aklamację.

Od rana, znani i lubiani, autorytety moralne i zwykli ludzie znoszą pod spaloną tęczę kwiaty oraz wieńce. Palą znicze, które dowozi im z magazynów warszawska Straż Miejska. Na improwizowanych przemówieniach padają gorzkie słowa samokrytyki. Kolejka ludzi, chcących się wpisać do księgi pamiątkowej ciągnie się od Dworca Centralnego.
Ponieważ oddać hołd chcą również mieszkańcy innych miast, Sąd Najwyższy zawiesił aresztowanie prezesa Amber Gold i nakazał mu uruchomienie tanich linii lotniczych w celu dowiezienia pielgrzymów.

Gazeta Wyborcza zaproponowała akcję pocałunków pod zgliszczami. Straż Pożarna początkowo nie chciała wydać zgody, ale pod naciskiem mediów musiała ustąpić.

Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała wmurowanie tablicy pamiątkowej za ofiarę całopalną. Podobno tanio wyjdzie, nawet nie trzeba zbytnio się wysilać. Kamieniarz skuje „Siwiec”, a wstawi „Tęcza”.

Autorka spalonej tęczy, bez przetargu wygrała konkurs na pomnik tęczy, który stanie na Placu Trzech Krzyży. Już wpłynął obywatelski wniosek, żeby z tej okazji zmienić nazwę placu.

Życie miasta wraca do normy.